Podczas nakazanych przez władze obozowe porządków na strychu poklasztornym obozu Kozielsk II jeńcy znaleźli deskę wyrwaną ze zniszczonego i splugawionego przez bolszewików ikonostasu, która służyła wówczas jako przykrycie beczki ze śledziami. Na jednej połowie deski por. Tadeusz Zieliński wykonał w tajemnicy płaskorzeźbę Maryi z Dzieciątkiem na ręku. Na drugiej połowie por. Michał Siemiradzki stworzył olejną wersję płaskorzeźby.
Pierwszy szkic tego syntetycznego wizerunku Matki Bożej z Ostrej Bramy i Żyrowic wykonał na usilną prośbę porucznika T. Birży-Bireckiego ideowy ateista i komunista, ale zarazem jedyny posiadacz w obozie kolorowych kredek Mikołaj Arciszewski, rysownik i dziennikarz. Na podstawie trzech jego szkiców powstały na rozciętej na pół lipowej desce dwa obrazy Matki Bożej Kozielskiej
Wojenne losy obrazów
W wielkiej tajemnicy, w obecności jedynie Bireckiego i pułkownika Adama Kosiby, poświęcenia obu obrazów dokonał ks. Nikodem Dubrawka w Wielką Sobotę 1941 r.
W czerwcu 1941 roku nastąpiła likwidacja obozu jenieckiego Kozielsk II i drogi obydwu obrazów rozeszły się.
Namalowany przez Siemiradzkiego obraz, pod opieką podchorążego Siemińskiego, powędrował do łagrów na północ, aż na półwysep Kola wraz z grupą podchorążych i policjantów. Później znalazł się on w kaplicy polowej 5 Dywizji Kresowej organizowanej w Tatiszczewie nad Wołgą, gdzie kapelanem był ksiądz kanonik Wiktor Judycki, również były więzień obozu w Kozielsku II i członek Koła Religijno-Rycerskiego „Marianum”. Po ewakuacji z sowieckiej ziemi, już w Palestynie, został on zwrócony Bireckiemu w przewidywaniu, iż po wojnie będzie obrazem Instytutu Marianum.
Natomiast płaskorzeźba dłuta por. T. Zielińskiego została wywieziona z obozu w Kozielsku II, ukryta w podwójnym dnie walizki płk Adama Kosiby, również uczestnika Koła Religijno-Rycerskiego. I dopiero w Griazowcu udało się rzeźbiarzowi Zielińskiemu pokryć płaskorzeźbę polichromią: farbami przeznaczonymi przez Wydział Propagandy NKWD na hasła i slogany komunistyczne.
W niedzielę 24 sierpnia 1941 r. w Griazowcu została odprawiona przez ks. Franciszka Tyczkowskiego przed płaskorzeźbionym obrazem Matki Boskiej Kozielskiej Zwycięskiej pierwsza publiczna Msza św. w obecności generała Władysława Andersa i oficerów sowieckich. Od tego momentu obraz staje się przedmiotem kultu publicznego. Wezwany do sztabu tworzącego się Wojska Polskiego płk Kosiba przewiózł obraz do Buzułuku i tam oddał go pod opiekę Szefa Duszpasterstwa Polskich Sił Zbrojnych w Sowietach ks. Włodzimierza Cieńskiego, który umieścił go w kaplicy sztabowej.
Po opuszczeniu Rosji przez Wojsko Polskie, obraz przebył w ołtarzu polowym cały szlak bojowy II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, z którym szedł przez Persję, Irak, Palestynę (gdzie w dniu 24 grudnia 1943 r. obraz został oficjalnie przekazany Armii Polskiej jako obraz rycerski Wojska Polskiego), Egipt, Libię i Włochy.
To właśnie przed nim modlono się gdy bohaterscy polscy żołnierze zdobywali dla Aliantów Monte Cassino, Ankonę i Loretto…
Sanktuarium Matki Bożej Kozielskiej w Londynie
Oryginał ikony Matki Boskiej Kozielskiej znajduje się obecnie w polskim kościele pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli w Londynie.
Po zdradzieckim rozwiązaniu przez Aliantów II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie obraz wraz z polskimi emigrantami dotarł do Anglii. Został on wtedy umieszczony przez ks. Wiktora Judyckiego, byłego kapelana II Korpusu najpierw w kościele katolickim Brompton Oratory w Londynie i przebywał w nim aż do momentu przeniesienia do kościoła św. Andrzeja Boboli.
8 grudnia 1961 roku została odprawiona pierwsza Msza św. dla Polaków w kościele, który dawniej należał do prezbiterian szkockich. Polscy emigranci kupili ten kościół, wyremontowali i przystosowali do kultu katolickiego. Co więcej, dobudowali do kościoła kaplicę w której umieścili swoją najdroższą świętość z okresu II Wojny Światowej – obraz Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej.
Sam obraz w londyńskim sanktuarium otoczony jest wieloma wotami najwyższych odznaczeń wojskowych, polskich i zagranicznych. Są także „pamiątki – relikwie” wydobyte z grobów katyńskich oraz wota osobiste złożone przez parafian w podzięce za wysłuchane prośby i doznane łaski. Wymowną siłę posiada „pomnik katyński” z nielicznymi tylko, symbolicznymi, nazwiskami oficerów zamordowanych w Katyniu i innych miejscach kaźni na sowieckiej ziemi.
Z tego też względu kościół parafialny św. Andrzeja Boboli w Londynie jest nazywany kościołem pamięci narodowej, kościołem garnizonowym oraz sanktuarium Matki Bożej Kozielskiej.
Przez cały okres zniewolenia naszej Ojczyzny przez system komunistyczny, kościół był tym miejscem na Emigracji, które głosiło prawdę o historii polskiego narodu, a nabożeństwa religijno-patriotyczne z udziałem przedstawicieli Rządu Emigracyjnego transmitowane były na cały świat przez Radiostację Wolna Europa.
Dzisiaj, kiedy Polska jest w pełni krajem wolnym i demokratycznym, członkiem Zjednoczonej Europy, rola i zadania kościoła św. Andrzeja Boboli wobec Polaków zamieszkałych na terenie Anglii nie uległy w istocie zmianie. Dawniej systemy totalitarne i bieda materialna nie potrafiły wyrwać z naszych serc wiary w Boga i ducha patriotyzmu. Dzisiaj niestety, w dobie zwiększającego się dobrobytu materialnego, istnieje realne zagrożenie dla utraty wiary katolickiej i przywiązania do Ojczyzny. Dlatego też sanktuarium Matki Bożej Kozielskiej Zwycięskiej nadal szerzy i umacnia wiarę chrześcijańską oraz miłość i szacunek do Polski.
Zakazany w PRL, „zakazany” dzisiaj
Dla żołnierzy gen. Andersa Matka Boża Kozielska istotnie stała się ich Zwycięską Patronką, a kopie obrazu Matki Boskiej Kozielskiej towarzyszyły zdemobilizowanym żołnierzom, zwłaszcza z II Korpusu, i przypominały zbrodnie katyńskie.
Tymczasem w Polsce obraz jest nadal bardzo mało znany. Kiedy w Sanktuarium w Nazarecie pokazywałem pielgrzymom wizerunek Matki Boskiej Kozielskiej w interpretacji monumentalnej i nie w drewnie, ale w ceramice, nikt z obecnych nie potrafił określić o jaki wizerunek Bogurodzicy może chodzić!
Jest to skutek komunistycznego prześladowania w czasach PRLu wszystkiego co dotyczyło pamięci historycznej o skutkach agresji Sowietów na Polskę po tragicznym 17 września 1939 r. Właśnie w czasach PRL przez długie lata SB prześladowała ten obraz jako symbol pamięci o zbrodni w Katyniu i tęsknoty Polaków za powrotem gen. Andersa na białym koniu do wolnego kraju… Niestety jakże skutecznie!
Ten wizerunek był tropiony i prześladowany przez służby celne na równi z reakcyjną „bibułą”, paryską Kulturą, czy w ogóle wszelkimi polskojęzycznymi, historycznymi wydawnictwami emigracyjnymi, a za przyłapanie na granicy z tym wizerunkiem groziła wieloletnia odmowa „łaski” paszportu itd. Wizerunek szmuglowano więc z Londynu w postaci zdjęcia na niewywołanym negatywie w aparacie fotograficznym. Ta akcja prześladowania historycznej pamięci Polaków trwała aż do momentu kiedy podziemna „Solidarność” i inne ugrupowania niepodległościowe podjęły sprawę zbrodni katyńskiej za swoją i w swych tajnych drukarniach jęły powielać fotograficzne kopie płaskorzeźby por. T. Zielińskiego z wizerunkiem Matki Bożej Kozielskiej, obok wstrząsającego linorytu Matki Bożej Katyńskiej Anny Danuty Staszewskiej.
Matka Boża Katyńska, kopia linorytu Anny Danuty Staszewskiej
Drewniane korony zostały zastąpione prawdziwymi bardzo późno bo dopiero w czasach III Rzeczypospolitej. Nałożył je na skronie Jezusa i Maryi Ojciec Święty Jan Paweł II podczas Mszy św. pontyfikalnej przy kanonizacji królowej Jadwigi w dniu 8 czerwca 1997 r. na krakowskich Błoniach w obecności miliona polskich wiernych. Po dokonanej koronacji, na prośbę Prymasa Polski Kardynała Józefa Glempa Stolica Apostolska zatwierdziła dla emigracji polskiej specjalny formularz Mszy świętej wotywnej o Matce Boskiej Kozielskiej.
Jednak i dziś ten wizerunek jest zwalczany! I tak Andrzej Wajda w filmie „Katyń” zaprzepaścił jedyną szansę na rozpropagowanie zakazanych (już nie przez cenzurę lecz przez zasady poprawności politycznej) wizerunków Matki Boskiej Kozielskiej i Katyńskiej, które na zawsze będą już ikoną całej martyrologii Polaków na Wschodzie, jak Matka Boska Częstochowska jest ikoną w której widać historię całej naszej Ojczyzny!
Matka Boża Katyńska Anny Danuty Staszewskiej
Pierwszy swój obraz poświęcony zbrodni katyńskiej namalowała Anna Danuta z Żebrowskich Staszewska w 1968 r. Było to tuż po masowych protestach młodzieży akademickiej w obronie mickiewiczowskich „Dziadów”, zdjętych przez Władysława Gomułkę ze sceny Teatru Narodowego w Warszawie. „Niepodległość bez cenzury” i przeżywana boleśnie sowiecka opresja skojarzyła się artystce z polskimi oficerami pogrzebanymi w podsmoleńskim lesie. I tak, na marginesie codziennych prac zawodowych grafika projektującego dla wydawnictw okładki do książek – powstało dzieło jej życia.
Namalowała wtedy katyńską Pietę – Matkę Bożą trzymającą w dłoniach czaszkę ludzką z przestrzeloną potylicą i wyciekającą z rany strużką krwi. Pieta to wizerunek Matki Bożej Bolesnej trzymającej zdjętego z krzyża Pana Jezusa. Na tym obrazie Staszewskiej Matka Boża opłakiwała tymczasem osobę świecką – rozstrzelanego w Katyniu polskiego oficera.
Za wzór artystka wzięła Matkę Bożą Wileńską (nie mylić z Ostrobramską), ponieważ rzecz miała miejsce na Wschodzie, na oderwanych od Rzeczypospolitej Kresach. Praca ta jednak jej nie usatysfakcjonowała, namalowała więc Matkę Bożą Jasnogórską jako symbol całej Polski pogrążonej w bólu. Maryja trzymała za głowę trupa mężczyzny zabitego strzałem w potylicę. Czasy były jednak niebezpieczne, a walec historii przetoczył się znowu nad jej mężem Stefanem, który już raz cudem wrócił z obozu pracy na Kołymie. Artystka obawiała się więc pokazy wać swe dzieło na zewnątrz i obraz wisiał na ścianie w jej mieszkaniu, określony jedynie jako Pieta II.
Ks. Zdzisław Peszkowski przekazuje papiezowi Janowi Pawłowi II wizerunek Matki Boskiej katyńskiej
| Fot. Archiwum
Temat jednak ciągle ją pociągał, więc w roku 1972 – już po krwawych wydarzeniach grudniowych 1970 r. na Wybrzeżu i po obaleniu Władysława Gomułki – wykonała według swego obrazu czarno-biały linoryt. Wychodziła z założenia, że czerń żałoby i biel niewinności najlepiej oddają uczucia, jakie budzi w Polakach zbrodnia katyńska. Choć w pierwszych latach rządów Edwarda Gierka nadeszła chwila odwilży i odprężenia w polityce kulturalnej PZPR, warunki nie zmieniły się niestety na tyle, by o sowieckiej zbrodni w Katyniu można było już rozprawiać publicznie. Dlatego i ten linoryt również pozostał w czterech ścianach jej mieszkania.
Po zamordowaniu w Krakowie przez funkcjonariuszy SB 12 maja 1977 r. studenta UJ Stanisława Pyjasa, członkowie i współpracownicy KOR wzięli udział w pierwszej głodówce protestacyjnej w kościele św. Marcina na warszawskiej Starówce. Wówczas dopiero Danuta Staszewska zdobyła się na pierwszy publiczny gest. Ofiarowała uczestnikom głodówki swój linoryt przedstawiający Pana Jezusa frasobliwego w koronie cierniowej, siedzącego w więziennym lochu.
Wiązało się to poniekąd z losami jej męża – Stefana Staszewskiego, wybitnego działacza komunistycznego, który ku oburzeniu swych dawnych towarzyszy nawrócił się pod wpływem żony na katolicyzm i przyjął chrzest z rąk zaprzyjaźnionego z rodziną znanego teologa dominikańskiego, ojca Jacka Salija.Wiązało się to poniekąd z losami jej męża – Stefana Staszewskiego, wybitnego działacza komunistycznego, który ku oburzeniu swych dawnych towarzyszy nawrócił się pod wpływem żony na katolicyzm i przyjął chrzest z rąk zaprzyjaźnionego z rodziną znanego teologa dominikańskiego, ojca Jacka Salija.
Moment przełamujący barierę strachu nadszedł podczas obchodów 40-lecia zbrodni katyńskiej w kwietniu 1980 r. Jeden z organizatorów akcji zbierania podpisów pod apelem do Sejmu PRL o mszę świętą w Polskim Radiu i TVP, znany aktor warszawski Maciej Rayzacher przyprowadził do mieszkania państwa Staszewskich swego kolegę fotoreportera, który sfotografował linoryt z Matką Boską Katyńską, a następnie wykonał masę fotokopii. Te fotokopie miano rozdawać wiernym pod kościołami w czasie obchodów katyńskich. Akcję rozdawania zdjęć wstrzymał jednak w ostatniej chwili Henryk Wujec z KSS KOR, ale wiele egzemplarzy rozeszło się wśród znajomych i kopia obrazu rozpoczęła samodzielne życie. Ponaglana przed akcją autorka nie zdobyła się wtedy na podpisanie linorytu swoim nazwiskiem, wobec czego potem wiele osób przyznawało się do autorstwa Piety. Ktoś z samozwańców pokolorował czarno-biały obraz i w takiej okropnej wersji trafił on (bez wiedzy i zgody autorki oraz bez podania jej nazwiska) na okładkę pracy Jędrzeja Tucholskiego „Mord w Katyniu”, wydanej przez Instytut PAX w 1991 r. – wiele lat po ujawnieniu się Danuty Staszewskiej jako autorki Piety Katyńskiej.
Wiosną 1980 r. odbyła się pielgrzymka warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej do Rzymu. Wtedy Danuta Staszewska już bez obawy ofiarowała swój linoryt z Matką Boską Katyńską papieżowi Janowi Pawłowi II. Jednak mogła to uczynić tylko za pośrednictwem dwójki dzieci, gdyż sama nie mogła przedrzeć się przez otaczający Ojca Świętego tłum.
Stosunki państwa Staszewskich z SB jeszcze bardziej się zaostrzyły, gdy męża pani Danuty zaczęto wzywać na przesłuchania do MSW na Rakowiecką, zaś po kilku rewizjach z ich mieszkania wywieziono wielką ilość skonfiskowanej bibuły. Wówczas pani Danuta postanowiła włączyć się jako malarka do ruchu oporu swoimi obrazami. Złożyły się one na cały cykl „W drodze”, którego nazwa pochodziła od tytułu miesięcznika, wydawanego przez ojców dominikanów, w którym artystka drukowała swe prace.
Stefan Staszewski zmarł już po zwycięstwie wyborczym nad komuną i powstaniu rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego 2 listopada 1989 r.
W III RP, gdy odwaga staniała, wielu autorów zaczęło kopiować pomysł graficzny Anny Danuty Staszewskiej, niestety bez powoływania się na jej autorstwo. Nawet w kościele ojców dominikanów pod wezwaniem św. Jacka została umieszczona tablica ku czci ofiar mordu katyńskiego kopiująca jej linoryt, ale bez powołania się na autorkę. Jeszcze większą sławę niż Pieta Katyńska zdobył zamówiony przez księdza prałata Zdzisława Peszkowskiego, a skopiowany z niej drzeworyt ludowego rzeźbiarza Stanisława Białosa, ofiarowany przez księdza Peszkowskiego prezydentowi i premierowi rządu Rosji.
Danuta Staszewska zmarła 21 V 1995 r. Już po śmierci malarki wzorowany na jej linorycie drzeworyt Stanisława Białosa został ofiarowany przez Rodziny Katyńskie Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II – ten wizerunek Matki Boskiej Bolesnej tulącej do piersi polskiego oficera ze śladem kuli.
Tekst stanowi II część obszernego szkicu, część I ukazała się w „Naszym Głosie” nr 11/152 z listopada 2009 roku.
Jan St. Partyka
Artykuł ukazał się w numerze 04/2010.