Polska ma wspaniałe tradycje wolnościowe, które stworzyły unikatową doktrynę wolności, wyróżniającą nas spośród innych państw europejskich. Doktryna ta, uznając prawo do wolności jako wartość niezbywalną, przyznawała je wszystkim narodom nie tylko chrześcijańskim, dając im jednocześnie prawo do jej obrony.
Raz po raz w zależności od zapotrzebowania różnych krajowych i zagranicznych ośrodków politycznych wytyka się Polakom brak demokracji, nacjonalizm, nietolerancję i antysemityzm. Czynią to zarówno środowiska opiniotwórcze w Europie Zachodniej, Rosji i Stanach Zjednoczonych, jak i środowiska lewicowo-liberalne w kraju. Powołują się one przy tym na naszą historię, wyciągając z niej różne negatywne fakty, które i owszem, miały miejsce, tyle tylko, że są to często przypadki jednostkowe, wyrwane z całego wielkiego dziedzictwa historycznego naszego narodu, które nigdy nie były kierunkami dominującymi w życiu społeczno-politycznym Polski, ale odstępstwami od głównego nurtu życia narodu, spotykającymi się z krytyczną oceną większości społeczeństwa.
Skąd więc takie opinie? No cóż, na Zachodzie głównie z poczucia wyższości nie tylko wobec Polaków, ale generalnie wobec narodów Europy Środkowo-Wschodniej, które to poczucie notabene jest doskonale wykorzystywane jako środek nacisku na rzekomo „mniej cywilizowane” kraje, tak w polityce zagranicznej, jak i gospodarce. Widać to choćby po ostatnich wydarzeniach na forum Parlamentu Europejskiego wobec Polski, a wcześniej wobec Węgier.
Druga przyczyna to wielka niewiedza na temat historii i kultury politycznej naszego kraju, ale o to już musimy zadbać sami i zrobić wszystko, aby zmienić wizerunek Polski w świecie, a przede wszystkim skuteczniej promować polską kulturę i historię. Co się tyczy rodzimych krytyków, to są dwie przyczyny ich postaw: zakompleksienie wobec Zachodu, z którego niektórzy nadal nie mogą się wydobyć po okresie komunizmu, ale zdecydowanie częściej zwykły koniunkturalizm, dzięki któremu wielu Polaków ma nadzieję na przypodobanie się zachodnim ośrodkom opiniotwórczym i zrobienie szybszej kariery czy to w polityce, czy w gospodarce, czy też w nauce.
Dlatego trzeba nieustannie przypominać i promować wielkie osiągnięcia polskiej myśli społeczno-politycznej, a takim, jak sądzę, jest polska doktryna wolności, doktryna, która przez wieki nakazywała nam bronić ideałów wolności politycznej i swobód obywatelskich w tym religijnych przeciw wszelkim despotyzmom.
Korzenie tej doktryny sięgają myśli Pawła Włodkowica z Brudzenia (ok. 1370–1435) i Stanisława ze Skarbimierza (ok. 1365–1431), dwóch wybitnych profesorów Akademii Krakowskiej – twórców polskiej szkoły prawa międzynarodowego, którzy w sposób prekursorski ujęli problem wojny w ówczesnym świecie oraz stosunek świata chrześcijańskiego do pogan.
Twórcą polskiego wykładu prawa wojny był Stanisław ze Skarbimierza, który w swym kazaniu De bellis iustis (O wojnach sprawiedliwych, z 1410 r.) – pierwszym w literaturze światowej systematycznym wykładzie prawa wojny – rozróżnił wojnę napastniczą i napiętnował ją jako zbrodnię oraz wojnę obronną w obronie ojczyzny lub pogwałconych praw, którą uznał za sprawiedliwą. Stanisław ze Skarbimierza głosił, że prawo do samoobrony jest prawem naturalnym, obowiązującym stale i powszechnie zarówno chrześcijan, jak i pogan. Dlatego twierdził, że także poganie mają prawo prowadzić sprawiedliwe wojny z chrześcijanami, jeśli ci napadają na ich siedziby. Niedopuszczalne są więc wojny z poganami w imię szerzenia wiary. Kazanie De bellis iustis to bardzo śmiała i nowa doktryna polityczna na temat wojen, zrywająca z tradycyjną tezą obowiązującą do tej pory w świecie chrześcijańskim – o obowiązku wieczystej wojny z „niewiernymi”.
Doktrynę polityczną Stanisława ze Skarbimierza rozwijał Paweł Włodkowic z Brudzenia, wielki humanista i głosiciel idei tolerancji. W swym wielkim dziele Traktat o władzy papieża i cesarza nad poganami nie tylko powtórzył teorię wojny sprawiedliwej, ale stwierdził, że nikt nie może poganom narzucać swojej władzy czy pozbawiać ich własności. Zabronione jest też nawracanie „niewiernych” siłą. Podlegają oni bowiem prawom naturalnym przysługującym tak chrześcijanom, jak i „niewiernym”.
„[…]nie wolno niewiernym odbierać ich posiadłości i majątków, ani też ich władzy, gdyż rzeczami tymi władają bez popełnienia grzechu i z woli Boskiej. …Nie wolno niewiernych przymuszać do przyjmowania wiary chrześcijańskiej zbrojnie lub opresją, gdyż ten sposób jest krzywdą dla bliźnich, a także i dlatego, że nie należy robić rzeczy złych w celu osiągnięcia rzeczy dobrych” (Traktat o władzy papieża i cesarza nad poganami).
Włodkowic stał na stanowisku, że godność, wolność i równość przysługują każdemu człowiekowi, każdy ma zatem niezbywalne prawo do obrony swego życia i innych niezbywalnych wartości, także poganie. Jeśli więc prawa takie należne są jednostkom, to także składającym się z nich narodom i państwom, również pogańskim.
Dzieła Włodkowica wyprzedzały o ponad wiek prace tej miary myślicieli – uchodzących za prekursorów idei praw narodów – co Bartłomiej de Las Casas i Nicolo Machiavelli, a o ponad 200 lat koncepcje Hugo Grotiusa, uznawanego za ojca tej teorii.
Poglądy Pawła Włodkowica i Stanisława ze Skarbimierza, a także innych polskich uczonych – np. Anrzeja Łaskarza – tworzących krakowską szkołę prawną w tym okresie, legły u podstaw idei wolności konstytuującej Rzeczpospolitą Obojga Narodów i do dziś zachowują aktualność. Kolejną „perłą” polskiej doktryny wolności był Andrzej Frycz Modrzewski (ok. 1503–1572) – myśliciel, moralista, sekretarz w kancelarii króla Zygmunta Augusta, autor traktatu O naprawie Rzeczypospolitej.
Modrzewski sformułował żądanie równouprawnienia wszystkich warstw społecznych wobec prawa, co wielu ówczesnym uczonym i filozofom europejskim wydawało się niedorzecznością, bo tak bardzo wyprzedzało swoją epokę. Uczony usilnie krytykował przywileje szlachty, ujmował się za losem chłopów, dążył do sprawiedliwości społecznej.
„Nie masz tedy dla Rzeczypospolitej rzeczy niebezpieczniejszej niż niejednakie prawa i kary, zależne od różności przestępców. Bo jednakie prawo winno do wszystkich i takim samym głosem przemawiać, jedną i taką samą władzą panować nad wszystkimi, i kiedy zakazuje, uzasadniać i uświęcać jedną i taką samą racją i pożytki wszystkich, i przykrości, i krzywdy” (O naprawie Rzeczypospolitej).Głosząc równość wszystkich obywateli wobec prawa, zwracał uwagę, że aby prawo było skuteczne, musi być uwarunkowane sprawną organizacją wymiaru sprawiedliwości oraz niezależnością i niezawisłością sądów.
Modrzewski podkreślał jednocześnie, że miarą wartości i siły, wręcz fundamentem państwa jest morale społeczeństwa, a zwłaszcza dobre obyczaje panujące w rodzinach, podczas gdy instytucje polityczne i prawne mają jedynie moc porządkującą i organizującą społeczeństwo.
Konsekwencją wyboru takich kierunków myślowych był akt konfederacji warszawskiej z 28 stycznia 1573 r. zapewniający innowiercom w Rzeczypospolitej swobodę wyznania i równouprawnienie z katolikami, który był pierwszym w Europie aktem szerokiej tolerancji religijnej. Czytamy w nim: „Zobowiązujemy się na wzajem i na zawsze, za siebie i następców naszych, wiążąc się przysięgą, uczciwością, sumieniem i honorem, nie mącić nigdy publicznej spokojności z powodów religijnych, nie wylewać krwi, nie prześladować nikogo, nie dozwolić, aby kogokolwiek karano więzieniem, albo wygnaniem, albo konfiskatą dóbr, pod jakim bądź pozorem, tyczącym się religii”.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Polska już od czasu Kazimierza Wielkiego stała się pierwszym wielowyznaniowym państwem w Europie, w którym oprócz katolików żyli wyznawcy prawosławia, Ormianie, Żydzi, Karaimi, Tatarzy, a od XVI w. protestanci. Jakże to różniło Rzeczpospolitą od pozostałych państw Europy, gdzie krwawe wojny religijne były na porządku dziennym! Nic więc dziwnego, że Rzeczpospolita stała się oazą wypędzanych z całej Europy Żydów, którzy na naszych ziemiach znaleźli dobre warunki do życia i rozwoju. W połowie XVI w. na ziemiach polskich żyło ok. 80% ogółu Żydów świata, a w okresie międzywojennym Polska była drugim po Stanach Zjednoczonych skupiskiem Żydów w świecie.
Na ziemiach I Rzeczypospolitej społeczność żydowska cieszyła się niespotykaną w innych krajach autonomią. Posiadała własny trzystopniowy samorząd (gmina – tzw. kahał, ziemstwo i waad – sejm). Samorząd ten oprócz zajmowania się sprawami wyznaniowymi miał własny system poboru podatków, własne sądownictwo, szkolnictwo i opiekę społeczną. Najwyższym szczeblem samorządu żydowskiego był sejm żydowski (Waad arba aracot – Sejm czterech ziem) ustanowiony w 1580 r. przez Stefana Batorego (działał do 1764 r.), który zbierał się w Lublinie albo Jarosławiu. Uczestniczyli w nim posłowie żydowscy wybierani na zgromadzeniach rabinów poszczególnych prowincji i przedstawicieli kahałów. Uchwalane przez sejm żydowski ustawy były obowiązujące dla wszystkich gmin. Tak funkcjonujący samorząd żydowski był fenomenem w skali europejskiej.
Kolejnymi wielkimi dziełami polskiej myśli politycznej tworzącymi polską doktrynę wolności były: Unia Lubelska i Konstytucja 3 maja.
Unia Lubelska, zawarta w 1569 r. pomiędzy Królestwem Polskim a Wielkim Księstwem Litewskim, była unią realną, w wyniku której powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów ze wspólnym monarchą, herbem, sejmem, walutą, polityką zagraniczną i obronną. Unia Lubelska to jedyny w dziejach Europy tak udany projekt pokojowego i zgodnego współżycia dwóch narodów.
Ostatnim wielkim osiągnięciem polskiej doktryny wolności w okresie I Rzeczypospolitej było uchwalenie Konstytucji 3 maja w 1791 r., pierwszej w Europie i drugiej na świecie nowoczesnej, spisanej konstytucji. Jej celem była naprawa ustroju Rzeczypospolitej i rozszerzenie praw obywatelskich na upośledzone do tej pory warstwy społeczne. Konstytucja 3 maja stawiała Polskę w rzędzie najnowocześniejszych państw świata. Pokazywała, że Polacy potrafią państwo reformować i unowocześniać. Choć obowiązywała jedynie 14 miesięcy, stała się inspiracją dla wielu pokoleń Polaków w walce o wolność i sprawiedliwość.
W czasach najnowszych polska doktryna wolności znalazła godną kontynuację w działalności powstałego w 1980 r. Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność, który w latach 80. oprócz funkcji związkowej pełnił de facto rolę masowego ruchu o charakterze społeczno-niepodległościowym. Ruch Solidarności od początku swego istnienia oprócz postulatów czysto pracowniczych i ekonomicznych, związanych z walką o godność człowieka i sprawiedliwość społeczną, toczył boje o wolność zrzeszania się, wolność słowa i wolność religijną. Jego konsekwentna walka przyczyniła się do upadku komunizmu w Polsce i pokojowej zmiany ustroju w kraju. Ten ruch to fenomen na skalę światową, z którego Polacy mogą być dumni i którym powinni się przed całym światem chwalić.
Jak więc widać, Polska ma wspaniałe tradycje wolnościowe, które stworzyły unikatową doktrynę wolności, wyróżniającą nas spośród innych państw europejskich.
Doktryna ta, uznając prawo do wolności jako wartość niezbywalną, przyznawała je wszystkim narodom nie tylko chrześcijańskim, dając im jednocześnie prawo do jej obrony. Stąd potępienie wszelkiej agresji (głoszone już przez Stanisława ze Skarbimierza) czy też narzucania innym narodom swojej religii lub ustroju politycznego, a tym samym dążenie do pokojowego współistnienia różnych narodów, czego przykładem były unie polityczne zawierane przez Królestwo Polskie.
Umiłowanie wolności i tolerancja religijna to również fundamenty polskiego życia obywatelskiego na przestrzeni dziejów. To one pozwoliły na zbudowanie w XVI w. oryginalnego ustroju politycznego opartego na umowie społeczeństwa szlacheckiego z obieralnymi władcami (polska demokracja szlachecka była najbardziej demokratycznym ustrojem ówczesnej Europy) oraz przyjęciu poglądu, że legalną władzą jest tylko władza pochodząca z wyboru. Czyż nie o te same wartości walczyła w XX w. z totalitarną władzą Solidarność?
Jednocześnie polską specyfiką była i jest tradycja kierowania się w życiu publicznym zasadami etyki chrześcijańskiej. O tym obowiązku przypominał i do jego spełniania zawsze zachęcał Jan Paweł II. Nie musimy mieć zatem żadnych kompleksów w stosunku do innych państw europejskich zarówno gdy chodzi o historię, jak i obecną praktykę życia społeczno-politycznego naszego państwa. To my raczej moglibyśmy w wielu przypadkach pouczać inne nacje na temat tolerancji i demokracji, wolności i solidarności międzynarodowej. Polska doktryna wolności to naprawdę powód do dumy dla Polaków i zobowiązanie dla naszych elit politycznych i kulturalnych, by ją kultywowały, rozwijały i propagowały na arenie międzynarodowej.
Janusz Parada
pgw