Sanktuarium na królewskim szlaku

2013/01/18

Według legendy można wywieść nazwę Studzianny od „stu dni”, przez które wieśniacy utrzymywali wojska królewskie, szykujące się na wyprawę wojenną. Inna wersja pojawienia się nazwy wiąże ją ze studnią, którą wykopawszy, wieśniacy chwalili jako bogatą w związki alkaliczne. Do dzisiaj to źródło bije w Studziennie, tworząc szerokie rozlewisko.

W dokumentach Studzianna pojawiła się w 1485 roku. Od początku XVI wieku wieś znajdowała się w rękach rodu Odrzywolskich. W 1650 roku przeszła na własność Albrechta Starołeskiego, kasztelana żarnowskiego, starosty piotrkowskiego, w którym podobno krążyła z linii żeńskiej krew Esterki, Żydówki z Opoczna, i króla Kazimierza Wielkiego. Potem dziedziczką Studzianny z okolicznymi miejscowościami stała się trzecia żona Starołęskiego, z domu Przyjemska, a ta przekazała ją synowi Janowi Zbąskiego i córce Zofii, którzy z zapisów fundowali w czasach późniejszych kościół i klasztor w Studziannie.

Nim przystąpi się do budowy sanktuarium, dziać się będą rzeczy niezwykłe, które przejdą do legendy, a następnie do historii. Na początku XVII wieku trzy panny, niektórzy mówią o dwóch, wyprawiły się na zabawę do Studzianny z pobliskich Małoszyc. Nagabywane przez pijanych żołnierzy zaczęły uciekać do domów, a ponieważ była śnieżna zamieć, zbłądziły. Skuliły się pod sosną, powietrze ściął mróz, w rezultacie dziewczyny zmarzły na śmierć. Odnaleziono je dopiero na wiosnę, zaś górę, na której to nastąpiło, nazwano Panieńską.

O tych wydarzeniach, jak można mniemać – wiarygodnych, pięknie pisał Teofil Lenartowicz w poemacie „Najświętsza Marya Panna Studzienniecka”:

Cudowny Obraz Świętej Rodziny

Wizerunek Świętej Rodziny (26×115 cm) był wzorowany na sztychu Jakuba Calotta, lotaryńskiego grafika z Nancy. Pokryty został farbami olejnymi na płótnie, przyklejonym do deski w latach 30. XVII stulecia. Tradycja, raczej mało wiarygodna, podaje, że obraz przywiozła do Polski w 1657 roku córka cesarza austriackiego, Ferdynanda II, Cecylia Renata, żona króla polskiego Władysława IV Wazy. Po śmierci królowej miał w 1644 roku przejść na własność Starołęskich, którzy umieścili cenne malowidło w Nieznamierowicach, a gdzieś około 1657 roku w Studziannie, która była siedzibą zimową dziedzica. Według innej wersji przekazu historycznego, mógł tenże obraz powstać w Piotrkowie, oczywiście odwzorowany na sztychu lotaryńczyka.


Fot. Radosław Kieryłowicz
Widok Bazyliki w Studziannie

Dwór w Studziannie był wielki i posażny; kto go jednak wystawił – już Starołęski czy poprzedni właściciel – nie wiadomo. Dość powiedzieć, że był miejscem rozrywek zimowych, na które zjechał i znany dziś pamiętnikarz, Jan Chryzostom Pasek, podając ich opis pod 1661 rokiem. Ciekawe to, bo rok wcześniej – jak zaświadczają historycy – miał widzenie ks. Kazimierz Odrzywolski, któremu Matka Boża nakazuje iść z Łowicza do Studzianny i tu odwiedzić Jej cudowny obraz, wiszący w dworze.

Wiekopomne skutki miało jednak cudowne widzenie Matki Bożej z obrazu studziańskiego na początku grudnia 1664 roku przez Wojciecha Lenartowicza, który zjechał do Studzianny, aby naprawić piece. Gdy przy pracy zaniemógł, położył się do łóżka, a popadłszy w malignę, w czasie snu usłyszał od Matki Bożej z obrazu, że nastąpią liczne łaski i uzdrowienia, jeśli zdun obieca zbudować kaplicę na Panieńskiej Górze.

Po mistycznym widzeniu zduna, po dowodnych uzdrowieniach wielu osób z okolicy Studzianny, a następnie licznych pątników z przybywających do obrazu pielgrzymek, w 1671 roku ówczesny prymas Polski, Mikołaj Prażmowski, wydał dekret „cudowności obrazu” i nakazywał, aby tenże „ku czci publicznej wiernych był wystawiony, czczony i szanowany”. Powstaje, głównie dzięki darom pątniczym, składanych na ręce Wojciecha, obszerna drewniana kaplica i obok klasztor dla zakonników. Nawiedzając sanktuarium królowie Michał Korybut Wiśniowiecki i król Jan III Sobieski, który bywał tu trzy albo cztery razy, a roznosi chwałę Matki Bożej Studziańskiej na cały kraj i poza granice, bo przed wyprawą wiedeńską nawiedza Jan III siedem sanktuariów, a jednym z nich, przed którymi wymodla zwycięstwo, było sanktuarium studziańskie.

Na przełomie XVII i XVIII wieku, kustosze sanktuarium, księża filipini, rozpoczęli budowę okazałej świątyni, na planie kościoła „Il Gesu”, która została konsekrowana pod wezwaniem św. Filipa Neri i św. Jana Chrzciciela w 1748 roku. Dwadzieścia osiem lat później przeniesiono do niej cudowny obraz z pierwotnego kościoła sanktuaryjnego, postawionego z drugiej strony siodła Góry Panieńskiej. Powoli stawiano obok obszerny, zakrzywiony w kształcie litery L nowy klasztor. Nowa budowla okazała się dziełem ogromnym, przyciągającym z dala uwagę, a wewnątrz mieszcząca jedenaście ołtarzy i barwną polichromię stała się centrum wielkich uroczystości parafialnych, spotkań pielgrzymich, ostoją czci i kultu słynącą na cały kraj.

Od 1820 roku filipini przejęli prowadzenie parafii po ośrodku brudzewickim. Rozwinęli szeroko naukę dla miejscowych chłopców w klasztorze. Społeczeństwo studzieńskie żywo zareagowało na wydarzenia listopada 1830 roku. W Studziannie otrzymał kwaterunek oddział generała Jeziorańskiego. Przesyłkę grypsów przypłacił wywózką na Sybir ks. Jan Wacławski. Ze względu na uszczerbek liczebny środowiska zakonnego w Studziannie zostało ono w 1856 roku skasowane ukazem carskim. Służbę na rzecz sanktuarium pełnili do 1928 roku księża diecezjalni. A w owym – można rzec cywilnym okresie stróżów studziańskich – pozostawiali ślad swojej tu bytności Julian Tuwim (ślad utrwalony potem w „Kwiatach polskich”) i Władysław Stanisław Reymont (ślad utrwalony w „Pielgrzymce do Jasnej Góry”), który wydał ośrodkowi studziańskiemu nienajlepsze, acz bezpodstawnie świadectwo.

Cudowny obraz Matki Boskiej Świętorodzinnej

Koronacja zgromadziła rzeszę wiernych z całego kraju

Wybuch II wojny światowej wywołał popłoch i spowodował spustoszenia w majątku trwałym. Ostatnie miesiące swojego istnienia spędził w okolicznych lasach oddział majora „Hubala”. Pod koniec kwietnia 1940 roku „Hubal” zginął w nieodległym Anielinie.

Legendą wiało pojawienie się żołnierzy w Boże Narodzenie 1939 roku i w Nowy Rok 1940 roku w kościele studziańskim pod bokiem placówki policji niemieckiej. Melchior Wańkowicz w książce „Hubalczycy” ten symboliczny krok uznał za pierwszy zew do niepoddania się narodu w noc okupacyjną. Po wojnie miejscowi księża zasłynęli z patriotyzmu, wśród nich zwłaszcza księża Władysław Nater i Jerzy Lewicki.

Wielkim wydarzeniem z życia studziańskiego kościoła był akt koronacji miejscowego cudownego obrazu 18 sierpnia 1968 roku. Konsekratorami obrazu byli ks. kard. Stefan Wyszyński, ks. kard. Karol Wojtyła oraz celebrujący uroczystą Mszę św., i ks. bp Piotr Gołębiowski. Koronacja zgromadziła rzeszę około 200 tys. wiernych z całego kraju.

Sanktuarium studziańskie zaczęło kwitnąć, wzbogacając się o coraz lepszych gospodarzy, którzy przeprowadzali po wielokroć prace konserwatorskie i modernizacyjne. Co dzień po kilkakroć, na każdej Mszy św., na nieszporach, godzinkach czy roratach płynęła pieśń z początku wieku, przy której odsłaniał się cudowny obraz „Witaj, Studziańska Matko Jedyna”.

W dowód uznania dla rangi sanktuarium studziańskiego w życiu religijnym całego Kościoła papież Paweł VI w 1973 roku nadał studziańskiej świątyni tytuł bazyliki mniejszej. W następnych latach bujnie rozwinęło się środowiskowe życie kulturalne. Działał zespół śpiewaczy, orkiestra „Bazylikon”, prowadzona przez ks. Kazimierza Jelonka, grupy ministranckie, grona towarzyszące obrzędom kościelnym. Sprawy gospodarcze mocno trzymał w swoich rękach ks. Janusz Drewniak. Bardzo sprawną i oddaną opiekę duchową nad parafianami wprowadził ks. proboszcz Jerzy Cedrowski.

W oddaleniu kilku kilometrów od Studzianny stoi szaniec kamienny ku czci majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Dalej płynie Pilica, nad którą rozsiadła się starodawna osada Inowłódz z XI wieku, z kościołem romańskim św. Idziego. A bardziej na południe – Zalew Sulejowski, ośrodek hodowlany żubrów w Książu, Smardzewice z cudownym obrazem, a jeszcze dalej – ku wschodowi – Spała, ośrodek wypoczynkowy i miejsce corocznych dożynek.

Stanisław Stanik

Artykuł ukazał się w numerze 06-07/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej