Sprawa katyńska była i pozostanie próbą sumienia. Odpowiedzialności i osądzenia komunistycznych funkcjonariuszy i państwa sowieckiego przemilczeć się nie da. W 69. rocznicę zbrodni katyńskiej przypomnijmy, że w PRL przemilczano nie tylko zbrodnię katyńską, ale także nasze stosunki z Wielkim Księstwem Moskiewskim i imperium rosyjskim.
Niemal zupełnie pominięto brutalny mechanizm panowania rosyjskiego na ziemiach polskich z całym jego okrucieństwem. Przemilczano również sowieckoniemiecką współpracę różnie motywowaną politycznie, która swoje apogeum osiągnęła w traktacie moskiewskim z 23 sierpnia 1939 roku, który przeszedł do historii pod nazwą paktu Ribbentrop–Mołotow. Szowinizm wielkoruski i wrogość wobec Polski i Polaków prowadziły w przeszłości do kremlowskich planów likwidacji narodu polskiego poprzez biologiczne unicestwienie inteligencji, wynarodowienie pozostałych przy życiu Polaków i upodobnienie ich do bezwolnych mas sowieckich.
Martyrologia ludności polskiej w Związku Sowieckim nie była zjawiskiem odosobnionym. Życie społeczeństwa sowieckiego sprowadzono do bezpośredniej walki o byt, uruchamiano najniższe instynkty społeczne, ludzi odcięto od dorobku cywilizacyjnego ludzkości, zabito wrażliwość moralną jednostki, a podbite narody pozbawiono praw. Walka klas uczyniła z ludobójstwa pospolite narzędzie polityczne. Jeśli ginęły miliony, to potrzebny był milionowy aparat represyjny do zastraszenia społeczeństwa i utrzymania bezwzględnego terroru. Masowych mordów dokonywano w majestacie bolszewickiego prawa w imię rewolucji. Zbrodnie po latach wybiórczo i koniunkturalnie potępione nigdy nie otrzymały sankcji prawnych i moralnych i nie zostały osądzone. Bezpośredni sprawcy nie odpowiedzieli nigdy za swoje czyny. Wręcz przeciwnie, za zbrodnię ludobójstwa w Katyniu, Twerze, Charkowie, Kuropatach i Bykowni rozkazem Berii otrzymali gratyfikacje pieniężne, a w następnych dziesięcioleciach zostali uhonorowani najwyższymi odznaczeniami bojowymi i państwowymi przez władze na Kremlu.
Podczas obchodów 25. rocznicy postawienia pierwszego pomnika katyńskiego w Polsce, w „dolince katyńskiej” na powązkach.
Trzeba zauważyć, że to niespodziewany atak najlepszego sojusznika Stalina, Trzeciej Rzeszy, 22 czerwca 1941 roku przerwał realizację eksterminacyjnych planów sowieckich wobec Polaków. Tym atakiem Sowieci wbrew własnej woli zostali wepchnięci do grona państw sprzymierzonych. Rozstrzygnięcia militarne, a przede wszystkim polityczne, zdecydowały, że winni zbrodni katyńskiej zasiadali przy stole zwycięzców w Teheranie, Jałcie i Poczdamie – wymuszając dominację nad Polską.
Katyń – narzędzie walki z polską niepodległością
Po ujawnieniu zbrodni katyńskiej przez Niemców 13 kwietnia 1943 roku obowiązywała sowiecka wersja kłamstwa. Skrytobójczy mord dokonany wiosną 1940 roku na 21 857 polskich jeńcach służył Stalinowi wielokrotnie do walki z niepodległą Polską. Od chwili ujawnienia zbrodni sowieccy politycy kategorycznie domagali się przyjęcia radzieckiej wykładni zbrodni, czyli politycznej akceptacji sowieckiego kłamstwa. Dziś po upływie 66 lat od ujawnienia zbrodni wiemy, że żadne milczenie dyktowane realizmem chwili nie mogło zapobiec sowieckiej dominacji w Polsce, bowiem zawiodła brytyjska i amerykańska polityka wobec Sowietów. Winni zbrodni katyńskiej i milionowych deportacji na Syberię Polaków, Finów, Litwinów, Łotyszów, Estończyków i innych narodów stali się okupantami podbitych narodów.
W Norymberdze za mord katyński ludobójcy sowieccy usiłowali osądzić ludobójców niemieckich. Tymczasem ta największa zbrodnia dokonana na jeńcach podczas II wojny światowej jest ludobójstwem, nie dlatego, że tak zakwalifikował ją rosyjski prokurator pułkownik Jurij Pokrowski w Norymberdze, oskarżając 13 i 14 lutego 1946 roku o jej dokonanie „nazistów hitlerowskich”, ale tak stanowi o tym prawo międzynarodowe i bez znaczenia są tu odmienne reguły i praktyka rosyjskiego prawa. Niestety, do dzisiaj stanowisko rosyjskich polityków i rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości jest sprzeczne z normami prawnymi i moralnymi narodów cywilizowanych.
Tablica pamięci o Katyniu we Francji wmurowana staraniem Kręgu Pamięci Narodowej
Kreml bez zażenowania kontynuuje sowiecką wersję kłamstwa lansowaną od 13 kwietnia 1943 roku. Trwający ciąg kłamstw uniemożliwia i oddala pełne wyjaśnienie sprawy katyńskiej. Rosyjskim politykom trzeba szczególnie dziś przypominać, że w koncepcji i praktyce prawa międzynarodowego niewola wojenna nie stanowi kary ani też zemsty. Jest tylko środkiem pozbawienia czy też ograniczenia rezerw wojskowych przeciwnika. Prawo chroni w niewoli to, co ochronić można: życie jeńców, ich zdrowie, bezpieczeństwo, godność, a także zapewnia im powrót do ojczyzny po zakończeniu wojny. Dotychczasowe orzeczenia Naczelnej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej i rosyjskich sądów stanowią złamanie art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która zakazuje umyślnego i bezprawnego zadawania śmierci, a także wymaga wydania i egzekwowania przez państwo surowych przepisów prawnych, jak również nakłada obowiązek przeprowadzenia efektywnego postępowania w każdym przypadku śmierci, zwłaszcza, gdy w zbrodni uczestniczą funkcjonariusze państwowi.
Ten zapis prawny otworzył drogę do oskarżenia Federacji Rosyjskiej przed Trybunałem w Strasburgu. Mord w Katyniu nie był dziełem jednostek czy też grup. Ta zbrodnia była dziełem najwyższych władz sowieckich i w związku z tym odpowiedzialność jest międzynarodowa i nie może jej uchylić zmiana systemu czy też rządu. Federacja Rosyjska nie dokonała rozliczenia ze zbrodniczą przeszłością komunistycznego imperium. Po 14 latach śledztwa prokuratury rosyjskiej żaden z żyjących ludobójców nie stanął przed sądem, żadnemu z oprawców nie postawiono zarzutu współudziału w zbrodni. Żyjący jeszcze do 1993 roku generał major Piotr Soprunienko i generał Dymitr Tokariew odpowiadali przed rosyjskimi prokuratorami w charakterze świadków. Ta bezczelna kwalifikacja prawna zastosowana wobec wysokich funkcjonariuszy uczestniczących w ludobójstwie polskich oficerów przekonywała, że rosyjskie śledztwo jest grą na zwłokę i będzie nieskuteczne. Rosja ostentacyjnie zignorowała obowiązek wyjaśnienia wszystkich okoliczności zbrodni i skutecznego ścigania jej sprawców, którzy zgodnie z obowiązującymi normami prawa międzynarodowego ponoszą odpowiedzialność.
Wobec tak wrogiej postawy rosyjskich polityków i wynikającej z tego bezradności rosyjskich organów śledczych Komitet Katyński wielokrotnie wzywał kolejnych ministrów sprawiedliwości RP do zmiany dotychczasowej praktyki i poglądu, że tylko Federacja Rosyjska jako spadkobierca ZSRR ma prawo do ścigania, osądzenia i karania sprawców przestępstw popełnionych na jej terytorium i przez jej obywateli. Podkreślaliśmy, że taki pogląd jest sprzeczny z polskim prawem karnym i narusza naszą suwerenność w zakresie ścigania i karania sprawców zbrodni przeciwko narodowi polskiemu. Podkreślaliśmy, że wszczęcie polskiego śledztwa przez prokuratora generalnego RP, a zarazem ministra sprawiedliwości, nie kończy dotychczasowej współpracy z organami prokuratorskimi Federacji Rosyjskiej. Wskutek decyzji podjętych jesienią 1993 roku w oparciu o kłamliwe i napastliwe oświadczenia rozpętano brutalną kampanię przeciwko ówczesnemu ministrowi sprawiedliwości Janowi Piątkowskiemu, unicestwiając w efekcie wszczęte przez niego śledztwo polskie. To właśnie 3 września 1993 roku PAP opublikowała zdumiewające oświadczenie Federacji Rodzin Katyńskich podważające sens śledztwa katyńskiego wszczętego przez ministra Jana Piątkowskiego. W oświadczeniu pisano m.in.: „Decyzja ministra zaskakuje tym bardziej, że śledztwo zmierza już ku końcowi, a za cztery miesiące nastąpi jego finał…!
To oświadczenie korespondowało z oświadczeniem przedstawicieli władz Federacji Rosyjskiej opublikowanym w tym samym wydaniu „Rzeczypospolitej” z 4 września 1993 roku. Dyrektor departamentu prasy i informacji MSZ Federacji Rosyjskiej, Georgij Karasin, komentując decyzję Jana Piątkowskiego, powiedział: „Śledztwo prowadzone przez rosyjską prokuraturę wojskową zbliża się ku końcowi i wszyscy winni zbrodni zostaną ukarani”.
Włodzimierz Cimoszewicz, następca Jana Piątkowskiego, znalazł sposób na udaremnienie polskiego śledztwa. Mordercy winni zagłady 55 procent kadry oficerskiej Wojska Polskiego i policji państwowej otrzymali dziesięć kolejnych lat spokoju. Polskie organy ścigania wyciszone przez wpływowe środowiska i obezwładnione decyzjami politycznymi nie zakłócały życia zasłużonych dla ZSRR ludobójców. Dziś z pełną ostrością widać, ile warta była argumentacja Federacji Rodzin Katyńskich i wspierające ją oświadczenie Georgija Krasina z rosyjskiego MSZ. Te skandaliczne oświadczenia podważające potrzebę polskiego śledztwa pozwoliły na dalszą manipulację sprawą katyńską przez rosyjskie organy śledcze i rosyjskich polityków. Prawda o zbrodni katyńskiej w wolnej Polsce stawała się ponownie zakładnikiem polityki.
Rosyjska gra na zwłokę
Rolę wymiaru sprawiedliwości RP przez 14 lat śledztwa sprowadzono do czynności pomocniczych zlecanych przez prokuraturę rosyjską. Taka sytuacja działała na niekorzyść śledztwa, bowiem umierali oprawcy i świadkowie, a istotne dowody ulegały zatarciu. Bezkarność oprawców i paraliż śledztwa zaowocowała publikacjami zawierającymi przestępcze treści, negującymi ludobójstwo dokonane na polecenie najwyższych władz sowieckich. Książki Jurija Muchina i publikacje innych autorów deprecjonujące ofiary katyńskie były kolportowane w rosyjskim parlamencie.
Tylko w takiej lansowanej przez dziesięciolecia atmosferze kłamstwa mogły zapadać kolejne cyniczne orzeczenia rosyjskiej prokuratury i moskiewskich sądów odmawiające ujawnienia treści umorzenia śledztwa czy też oddalające w 2008 i na początku 2009 roku pozwy rodzin zamordowanych. Finałem rosyjskiego śledztwa stała się przestępcza decyzja Naczelnej Prokuratury Wojskowej o utajnieniu treści umorzenia i odmowa przekazania 183 tomów akt śledztwa Instytutowi Pamięci Narodowej prowadzącemu polskie śledztwo katyńskie. W takiej sytuacji Komitet Katyński na zorganizowanej na znak protestu manifestacji przed ambasadą rosyjską i konferencji prasowej wezwał Moskwę do ujawnienia listy około 2 tys. funkcjonariuszy uczestniczących w zbrodni, wskazania miejsca ukrycia 7305 ciał jeńców oficerów Wojska Polskiego oraz przekazania 22 tys. teczek personalnych, które wędrowały za Polakami do końca, czyli do… grobu. Komitet Katyński wydał także oświadczenie przywołujące słowa pani prezydent Łotwy, Vairy Vike-Frieberga, prezydenta Estonii, Arnolda Ruutela, i prezydenta Litwy, Valdasa Adamusa, przypominające, że: „Polska, Litwa, Estonia i Łotwa winny zrobić rachunek wszystkich ofiar epoki stalinowskiej. To, że Stalin pomógł aliantom zniszczyć Hitlera, w żadnym stopniu nie oczyszcza go ze zbrodni, jakie popełnił przeciwko narodom w granicach własnego państwa oraz narodów w krajach okupowanych przez ZSRR”.
Podważanie Jałty
To oświadczenie podważało stabilność jałtańską, która była nieustannym źródłem niesprawiedliwości i strachu. Prezydent Władimir Putin zripostował tę wypowiedź jeszcze tego samego dnia starym stalinowskim dogmatem, że zabezpieczenie rosyjskich granic wymagało agresji na państwa graniczące z ZSRR. Trwająca agresywna polityka zagraniczna Federacji Rosyjskiej w sferze oceny historycznej, politycznej i moralnej II wojny światowej jest faktem wymagającym zdecydowania od polskiej polityki zagranicznej prezydenta, rządu i parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej.
Wyrok milczenia nad Katyniem, który zapadł w Norymberdze, oznaczał kres niepodległej Polski. Katyń jak żadne inne bolesne wydarzenie wpisał się w walkę o polskość, o jej kształt. Zmagania o prawdę stały się od 1943 roku areną dramatycznej walki narodu z narzucanym systemem. Przecież zbrodnia w Katyniu, Twerze, Charkowie, Bykowni i Kuropatach w zamierzeniu jej sprawców miała być śmiertelnym ciosem zadanym naszemu narodowi. Sposób, w jaki jej dokonano, ma również swoją wymowę. Zabijano skrępowanych jeńców, tchórzliwie, za plecami, strzałem w tył głowy. Wiosną 1940 roku Sowieci składali do dołów śmierci Polskę, będącą jej symbolem armię tak wymarzoną i wymodloną przez pięć pokoleń Polaków przez ponad stulecie zaborów. Pamięć o zgładzonych Moskwa i Zachód skazały na półwiekowe zapomnienie. Chciano Polaków zmusić do milczenia, a wierność i zachowanie pamięci o zamordowanych potępiano jako niedopuszczalne mieszanie się moralności do polityki.
Wtedy w kwietniu 1943 roku uświadomiliśmy sobie, że nasze wartości nie obchodzą już świata, którego broniliśmy i w którym pokładaliśmy tak wiele nadziei. I dziś pamięć o Katyniu jest znakiem naszej wierności i hołdem dla tych, którzy pierwsi w takiej skali zapłacili za sowiecki zamysł zniszczenia Rzeczypospolitej.
Problem Katynia urastał w polityce i propagandzie sowieckiej do najistotniejszego znaku w konstruowaniu zmistyfikowanej pararzeczywistości, na którą składały się kłamstwa i półprawdy, sfalsyfikowane słowa służące do maskowania rzeczywistości. Kłamstwo było podstawą mitu, usuwało sowieckie zbrodnie, zacierało milionowe deportacje, wywózki, maskowało zniewolenie Polski. W historiografii PRL-u ZSRR przedstawiany był, jako gwarant polskiej wolności, obrońca demokracji, wyzwoliciel ludów i narodów. Prawda o Katyniu burzyła ten mit.
Należało ją zatem zgładzić za wszelką cenę. Tę zgodę na kłamstwo i współudział w tworzeniu oszukańczego mitu wymuszano znanymi środkami. Zabiegi te były dla tych wszystkich na Zachodzie i w kraju, którzy chcieli być oszukiwani i wierzyć, że mord katyński był dziełem niemieckim. Przez dziesięciolecia kłamstwo mowy zastępowano kłamstwem milczenia.
Część naszego duchowego dziedzictwa
Ale cisza wokół Katynia była zawsze ciszą pozorną. Azjatycka mentalność nie była i do dziś nie jest w stanie uchwycić ani też ocenić mocy związku tysiącletniego narodu polskiego z Kościołem i wynikającej stąd moralności i tradycji. Katyń stanowi przecież część duchowego dziedzictwa określającego naszą tożsamość. Nie jest i nie może być interesem wybranej grupy osób, choćby byli to krewni pomordowanych. Obowiązkiem wymiaru sprawiedliwości Rzeczypospolitej jest jej wyjaśnienie i osądzenie. Przeciwko sprawcom zbrodni oraz oportunizmowi tych, którzy działali lub działają przeciwko wyjaśnieniu wszystkich okoliczności zbrodni, mamy jedną broń. Tą bronią jest głoszenie prawdy i z niej nie zrezygnujemy.
Powstały w latach siedemdziesiątych konspiracyjny Komitet Katyński pierwszym pomnikiem w Polsce na warszawskich Powązkach oddał w 1981 roku hołd zamordowanym oficerom polskim. Ten pomnik został zrabowany na polecenie komunistycznych władz PRL i ambasady sowieckiej w Warszawie. Komitet przygotował zawiózł i postawił w 1988 i 1990 roku krzyże do Katynia, Miednoje i Charkowa. W 2004 roku po 12 latach starań doprowadził do polskiego śledztwa podjętego przez IPN. Upamiętnił dziesiątkami tablic, krzyży, wystaw i sesji naukowych ofiary sowieckiego terroru. Od 30 lat co roku 13 kwietnia w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie organizuje Msze święte. Apelował o wprowadzenie światowego dnia pamięci ofiar Katynia.
Stefan Melak
Artykuł ukazał się w numerze 02/2009.