Dla Sienkiewicza Polska to część cywilizacji łacińskiej i dlatego ważniejsza od niepodległości jest wierność zasadom. Dosadnie wyraził to w jednym z Aforyzmów: „Wolę Polskę na krzyżu, niż Polskę w gnoju”. O europejskości i katolicyzmie w powieści “W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza piszemy w 170. rocznicę urodzenia i 100. rocznicę śmierci pisarza.
Historia powstania ostatniej ukończonej powieści Henryka Sienkiewicza sięga roku 1890, kiedy pisarz wyprawił się do Afryki. 2 lata wcześniej zakończył Trylogię, a teraz ukazywało się jej angielskie tłumaczenie. W prasie trzech zaborów drukowano odcinki Bez dogmatu. Ta powieść o polskim arystokracie miała uczynić Sienkiewicza najpopularniejszym pisarzem w Rosji i w Niemczech. Finansowo stać go było na kosztowną wyprawę, lecz w Afryce ważniejsze od pieniędzy były listy polecające do niemieckich i angielskich władz kolonialnych. Okazało się, że bardziej przydała się protekcja kard. Charlesa Lavigerie. Uradowany Sienkiewicz w liście do szwagierki chwalił się: „Lavigerie, dusza złota, ujął mnie jak nikt frazesem lub raczej początkiem listu takim: »Moje drogie dzieci! Usilnie polecamy ogromnej życzliwości i gościnności misjonarzy p. Henryka Sienkiewicza, jednego z najznakomitszych pisarzy współczesnych, rodem ze szlachetnej i drogiej Polski, wszędzie tam, gdzie danym im będzie napotkać we wnętrzu Afryki«”. Kardynał zwracał się do Ojców Białych, czyli Stowarzyszenia Misjonarzy Afryki, które założył 20 lat wcześniej. Lavigerie od dłuższego czasu prowadził także szeroką działalność antyniewolniczą. Nową inicjatywą prymasa Afryki w walce z muzułmańskim handlem ludźmi był konkurs literacki. Sienkiewicz zapalił się do projektu, gdyż tak spłaciłby dług wdzięczności wobec kardynała i jednocześnie mógłby udowodnić, że jego horyzonty pisarskie nie ograniczają się do spraw krajowych. Terminy konkursu nie dawały jednak czasu na coś wystarczająco „artystycznego”. Po powrocie pisarza do Polski, w 1891 r. ukazały się tylko Listy z Afryki. Jednak pomysł na powieść z tendencją antyniewolniczą pozostał. 20 lat później, już na kartach W pustyni i w puszczy mała Nel będzie roniła łzy nad niedolą Kalego i innych czarnych niewolników: „Smain idzie szybko naprzód, żeby jak najprędzej dojść do okolic, w których będzie mógł nałapać Murzynów. Może Gebhr nie będzie śmiał przy Smainie tak okropnie bić tego biednego Kali. Oni wszyscy nie mają miłosierdzia dla swoich niewolników”.
Sienkiewicz antyislamski?
W nietypowej dla siebie książce Sienkiewicz chciał być wychowawcą młodzieży i nauczycielem starszych. Tak pisał do wydawcy: „Muszę objaśnić przy tym, że jakkolwiek rzecz jest dostosowana do młodych umysłów, traktuję ją jednak zupełnie artystycznie, tak, jak to czyni w swoich książkach Rudyard Kipling, którego utwory czytają z jednakim zajęciem dorośli”. Akcję powieści umieścił ćwierć wieku wcześniej w Sudanie, w czasie antytureckiego powstania Mahdiego. Należący do pokolenia powstańców styczniowych Sienkiewicz nie wyraża jednak najmniejszych sympatii dla walczących o niepodległość derwiszów. Mało tego, obraz obozowiska Mahdiego i obyczajów tam panujących robi jak najgorsze wrażenie. Czyżby nasz pisarz aż tak bardzo nie lubił czarnych islamistów?
W powieści jest niemało realistycznych (i politycznie niepoprawnych) uwag dotyczących Arabów i muzułmanów: „kłamie tak, jak tylko na Wschodzie kłamać umieją”; „ich gadatliwość i wrodzone niedbalstwo”; „Idrys był, jak każdy prawie Arab, chciwy i ambitny” – to tylko niektóre ze spostrzeżeń. W końcu książki padają słowa silniejsze: „Murzyni bowiem, póki mahometanizm nie wypełni ich dusz nienawiścią do niewiernych i okrucieństwem, są raczej bojaźliwi i łagodni”. Sienkiewicz nie boi się ewentualnych oskarżeń, bo w jego epoce uczeni już solidnie przebadali wpływ cywilizacyjny poszczególnych religii. Autor Pana Wołodyjowskiego (sam z pochodzenia Tatar!) jako znawca XVII w. opisał ten konflikt cywilizacyjny już wcześniej, na przykładzie porwania Basi przez Azję. Wiedza o latach walk w Sudanie i Egipcie dała mu pewność, że miała tam miejsce kolejna rewolucja: ciąg dalszy tego, co zaczęło się we Francji w 1789 r. Mahdi, przywódca sudańskiej rewolucji, jest podobny do Dantona i… Stalina: „Był to człowiek w średnim wieku dziwnie otyły, jakby rozpuchnięty, i prawie czarny. Nogi miał bose, w ubiorze jego nie było najmniejszego zbytku. Uśmiecha się zawsze – nawet wtedy, kiedy nie zamyśla nic dobrego”.
Równie trafnie Sienkiewicz pokazał demagogię ideologiczną i emocje motłochu – konia pociągowego każdej rewolucji: „Allach kazał Mahdiemu oczyścić wiarę i rozszerzyć po całym świecie. – Koniec świata już bliski, ale przedtem obowiązkiem wiernych jest podbić Egipt, Mekkę i wszystkie te krainy, w których za morzami żyją poganie. Taka jest wola boża i nic nie zdoła jej zmienić. Dużo jeszcze krwi popłynie. Szczęścia tych, którzy legną, żaden język ludzki nie zdoła wysłowić. Po czym wyciągnął ręce ku zgromadzonym i tak skończył: – Więc oto ja, odkupiciel i sługa Boży, błogosławię wojnę świętą i was, wasze trudy, rany, śmierć i płaczę z wami jak ojciec, który was umiłował… I rozpłakał się. Ryk i wrzawa rozległy się, gdy zstępował z kazalnicy. Płacz stał się powszechny”.
Szkoła polityki realnej
Sienkiewicz od młodości nie znosił politykierstwa i politycznego chciejstwa charakterystycznego dla polskiej inteligencji. Jako miłośnik historii Rzymu i znawca Rzeczypospolitej XVII w. dobrze rozumiał politykę i wojnę. Dlatego chciał leczyć rodaków z naiwności i iluzji: „Pan Tarkowski podejrzewał, że Anglia życzy sobie w duszy, by Mahdi odebrał Sudan Egiptowi po to, by później odebrać go Mahdiemu i uczynić z tej krainy posiadłość angielską”. Nieco później rozczarowanie imperialnym pragmatyzmem Brytyjczyków przeżyje jego syn, który na widok głowy ostatniego rycerza Albionu, gen. Gordona: „stracił wiarę w Anglików. Dotychczas mniemał naiwnie, że Anglia za najmniejszą krzywdę wyrządzoną jednemu z jej obywateli gotowa jest zawsze do wojny z całym światem”. Nowoczesne państwa już nie pamiętają o honorze i sprawiedliwości, bo w demokracji rynkowej ten „towar” nie cieszy się popytem demokratycznego tłumu!
Nawet ci, którzy W pustyni i w puszczy nie czytali, wiedzą, czym jest „moralność Kalego”. Jednak sami znawcy Sienkiewicza zapominają, że ostrze satyry wcale nie było wymierzone w czarnego katechumena. Katecheta Staś był załamany, gdy usłyszał, że: „Dobry uczynek, to jak Kali zabrać komu krowy”. Końcowy komentarz pisarza dotyczył cywilizowanych Europejczyków i ciągle pozostaje aktualny: „Staś był zbyt młody, by zmiarkować, że podobne poglądy na złe i dobre uczynki wygłaszają i w Europie – nie tylko politycy, ale i całe narody”. Cywilizujemy barbarzyńców, a w rzeczywistości myślimy i czujemy jak nienawróceni poganie – gorzko zauważa Sienkiewicz.
Polak mały – europejski rycerz – dojrzały katolik
Po 1905 r. carska cenzura zelżała i aluzje w stylu: „jeśli w Polsce będzie wojna, to pojadę się bić jak mój ojciec”, już mogły być drukowane. Dopuszczono nawet to, że Pan Tarkowski „w roku 1863 bił się bez wytchnienia i był skazany na Sybir”. Do dziś wzrusza nas patriotyczny finał, gdy Staś wykuwa w skale Jeszcze Polska…, które jest dlań ważniejsze niż własna sława.
Jednak dla Sienkiewicza Polska to część cywilizacji łacińskiej i dlatego ważniejsza od niepodległości jest wierność zasadom. Dosadnie wyraził to w jednym z Aforyzmów: „Wolę Polskę na krzyżu, niż Polskę w gnoju”. Czuje to nasz mały rycerzyk: „Staś, który miał w żyłach polską i francuską krew, uczuł nagle, że za nic w świecie nie zdoła strzelić do człowieka odwróconego plecami” – my, w odróżnieniu od ruskich i pruskich sąsiadów, w plecy nie strzelamy – przypomina noblista.
Głównym znakiem naszej kultury jest dla niego stosunek do kobiet: „– Kali jest mężczyzną, więc Kali lubi próżnować, gdyż pracować powinny tylko kobiety. Gdy bibi [Nel] dorośnie, będzie musiała pracować na pana wielkiego, a jeśli nie zechce, to pan wielki pewno ją bić. Staś skoczył jak oparzony: – Głupcze, czy ty wiesz, kto jest bibi? Bibi to jest… to jest… dobre… Mzimu [bóstwo]!”.
Teologiczną finezję autora ocenić mogą katecheci: „Roboty jest mnóstwo. Kali i Mea są poganami, trzeba ich więc oświecić, nauczyć wiary i ochrzcić” – to iście apostolska kolejność działań!
W zbiorze Czar i zaklęcie Sienkiewicza prof. Jolanta Sztachelska napisała: „Pisarz niedoczytany, uporczywie pomawiany o wyjątkowy tradycjonalizm i kwietyzm, niedojrzały katolicyzm, robienie z wiary emocjonalno-estetycznej reduty, schlebianie tłumom, dla których religia jest tylko rytuałem, a nie heroicznym wysiłkiem”. A więc zacznijmy doczytywać…
O. Andrzej Bielat OP
pgw