Kobiety bez serca

2025/04/7
AdobeStock 1227413028
Fot. Adobe Stock

Codziennie rano w drodze do pracy mijam panią M. Stoi w grupce kobiet sprzedających drobną odzież. W wykrzywionych artretyzmem dłoniach trzyma szaliki i apaszki. Ma swoje lata i swoje dolegliwości, ale skromna emerytura nie pozwala na utrzymanie i siebie i nieuleczalnie chorego syna, z jeszcze skromniejszą rentą. Pani M zamartwia się, co z nim będzie, gdy jej zabraknie. Póki co robi, co może by mogli przetrwać dzień za dniem i miesiąc za miesiącem. Jak to matka…

Serce matki wiele zniesie i wiele może. Powstawały o nim wiersze, piosenki, książki i filmy. Ale – i tak było zawsze – zdarzały się matki z sercami czarnymi jak smoła i twardymi jak głaz i o nich też powstawały opowieści. Muszę przyznać, że w kontekście macierzyństwa ostatnio wstrząsnęła mną informacja, którą wyczytałam w mediach, o tym, że w oleśnickim szpitalu świadomie i planowo pozbawiono życia dziecko w 9-tym miesiącu ciąży. I świadomie i niezgodnie z prawem, bowiem ani życie ani zdrowie matki nie było w tym przypadku zagrożone, ani ciąża nie była następstwem przestępstwa, za to bardzo zaawansowana – w 37 tygodniu jej trwania chłopczyk był w pełni zdolny do życia poza matczynym łonem. Cóż, na nieszczęście dla niego okazało się, że miał wrodzoną łamliwość kości. Matka chłopca nie skorzystała z oferty pomocy szpitala w Łodzi, tylko za namową aborcyjnych aktywistów pojechała do Oleśnicy. Jak twierdzą łódzcy lekarze była w złym stanie psychicznym (i trudno się temu dziwić, bo wiadomość o ciężkiej chorobie dziecka jest jak grom z jasnego nieba), tyle że ostatecznie postawiła na złych doradców, którzy mimo, że prawna ochrona nienarodzonych dzieci jest w Polsce znaczna, działają swobodnie wbrew temu prawu. I tak, w kraju, gdzie można zrzec się praw rodzicielskich, funkcjonuje adopcja, są i okna życia, i wyspecjalizowane ośrodki opiekuńcze, życie stracił mały chłopczyk.

Pominę kwestię kobiety-lekarza, która „zabiegu” dokonała. Jakoś tak to jest, że te same ręce, które leczą mogą dzięki wyuczonej precyzji odbierać życie, że wiedzę można wykorzystać w celach chwalebnych i zupełnie niechlubnych, że łono może być mieszkaniem, ale i miejscem śmierci dla dziecka. Im więcej w sferze społeczno-politycznej przyzwolenia na takie działania, tym więcej będzie się zdarzało podobnych historii. To nieuniknione. Jeżeli będzie można „pozbyć się” ciąży w majestacie prawa, to niejedna kobieta w trudnej sytuacji, a nawet w chwili emocjonalnego wzburzenia zdecyduje się na „zabieg”. Że to mało prawdopodobne? Wcale. Pamiętam jak mama jednej z moich szkolnych koleżanek po kłótni z jej tatą poszła do szpitala, żeby usunąć ciążę. Na szczęście mężczyzna zdążył tam dojechać i pogodzili się, zanim weszła do gabinetu. Ale niewiele brakowało, żeby ich syn się nie narodził, a wszystko wydarzyłoby się przecież zgodnie z obowiązującym wówczas prawem. Jest wiele czynników, przez które kobiece serca twardnieją jak głazy, lub stają się czarne jak smoła. Niekiedy, po niewczasie, z rozpaczy. Trzeba pilnować swojego serca. I bardzo dbać o dobre prawo.

 

/mdk

1 ppok20220620 0005

Marta Karpińska

Dziennikarz i fotograf, redaktor naczelna kwartalnika "Civitas Christiana".

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#serce matki #macierzyństwo #aborcja #prawo do życia #ustawa antyaborcyjna #Oleśnica
© Civitas Christiana 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej