
Obchodzimy dzisiaj w Kościele święto Matki Bożej Bolesnej. Wspominamy to, jak bardzo Maryja cierpiała pod Krzyżem swojego Syna patrząc na Jego agonię i śmierć, ale nie tylko. Istnieje bardzo przejmująca modlitwa 7 boleści Maryi, która przypomina o siedmiu razach, kiedy Jej serce przeszył "miecz boleści" zapowiedziany przez Symeona. Jak taki temat ma się do życia w małżeństwie?
Czy tego chcemy, czy nie, czy się spodziewamy, czy nie, nasz współmałżonek będzie cierpiał i będzie przeżywał momenty samotności. Bo samotność to nie tylko bycie fizycznie samemu - za czym rodzice małych dzieci prawdopodobnie tęsknią - ale również samotność emocjonalna, poczucie niezrozumienia lub wyobcowania w danym temacie. Poczucie bycia samemu z jakimś problemem. Na pewno nie raz odczuliśmy w naszym życiu samotność będąc otoczeni ludźmi. Naiwnością jest zakładać, że wchodząc w związek małżeński pozbywamy się tego problemu. Nie zawsze współmałżonek będzie miał dla nas czas i możliwość poświęcenia pełnej uwagi, ale też nie zawsze - mimo najszczerszych chęci - będzie w stanie zrozumieć nasz ból. I vice versa.
I tutaj z nauką wchodzi Maryja, która jest nie tylko naszą kochającą Matką, ale też wzorem do naśladowania. Dzisiejsze wspomnienie Matki trwającej w milczeniu pod Krzyżem Chrystusa przypomina nam o tym, że czasem wobec cierpienia drugiej osoby to jest jedyne, i prawdopodobnie najlepsze, co możemy zrobić. Być przy współmałżonku i towarzyszyć mu w jego bólu czy samotności, zamiast prób zabrania od niego tych trudności.
/ab