Wstąpcie do katedry, zejdźcie do podziemi, tam leży człowiek, o którym mówiono, że przegrał, a to jest zwycięzca – te słowa Prymasa Tysiąclecia dobrze charakteryzują życie bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.
W pewnym momencie życia bł. Zygmunta rzeczywiście wydawało się, że przegrał. Kiedy w 1862 r. Papież Pius IX mianował go arcybiskupem metropolitą warszawskim, Feliński rozwinął wszechstronną działalność zmierzającą do odrodzenia duchowego archidiecezji. Przede wszystkim chciał zaradzić ogromnym potrzebom w dziedzinie wychowania młodego pokolenia.
Nie dane mu było jednak długo kierować archidiecezją. Zaledwie po 16 miesiącach pełnienia urzędu ordynariusza, został za obronę praw Kościoła i Ojczyzny zesłany przez władze carskie na wygnanie w głąb Rosji. A kiedy, po 20 latach, został zwolniony z zesłania, nie mógł powrócić na teren swojej dawnej diecezji. Nie zrażał się jednak przeciwnościami i z optymizmem mówił: – Pamiętajcie, że męka i śmierć trwają tylko trzy dni, a Zmartwychwstanie trwa na wieki.
Bł. Zygmunt Szczęśny Feliński był wielbicielem franciszkańskiej duchowości
Fot. Archiwum
Skarb na przyszłość
Felińskiemu przyszło żyć i pracować w niezwykle trudnych czasach dla Polski i Kościoła. Urodził się w 1822 r. na Wołyniu. Wychowano go w atmosferze religijnej i patriotycznej, od najmłodszych lat odznaczał się głęboką pobożnością maryjną. Na studiach w Moskwie i Paryżu dał się poznać z jak najlepszej strony, jako człowiek dobry, szlachetny i mądry. Ludzie go uwielbiali i podziwiali. Kolega student Mikołaj Bykowski „błogosławił chwilę”, w której spotkał się z Felińskim, lekarz z Sokołówki pisał do jego matki: „Kocham Pani syna”, a Juliusz Słowacki w Paryżu wyznał: „Wszyscy go tu ukochali szanując” oraz podkreślił, że Zygmunt to „skarb na przyszłość”.
Feliński pozyskał życzliwość wybitnych osobistości, m.in. pisarza Józefa Kraszewskiego, księcia Czartoryskiego, ordynata Stanisława Zamoyskiego. W stosunkach z otoczeniem cenił Feliński „prawdziwe przywiązanie, szczerą i bezwarunkową ufność”. Wybierając przyjaciół zwracał uwagę na ich walory moralne, zalety charakteru i wartości intelektualne. Był wierny w przyjaźni, a relacje przyjacielskie zawarte w młodości utrzymywał przez całe życie.
Rzucił fajkę
Wytrwale kształtował swój charakter i postawę moralną. „Nauki kształcą tylko umysł, największą zaś baczność trzeba zwrócić na ukształtowanie charakteru” – pisał. Był przekonany, że „wyrobienie w sobie mocnej woli jest pierwszym warunkiem postępu. Najlepsze zasady na nic się nie przydadzą człowiekowi, co nie umie panować nad sobą”. Również innych zachęcał do wytrwałej pracy nad charakterem. Do starszego brata Alojzego pisał: „Pamiętaj, że nie mamy już sterników, że jesteśmy sami stróżami naszego postępowania i sami odpowiemy za nie przed sądem ludzkim, jak kiedyś odpowiemy przed Bogiem”. Dla potwierdzenia tych słów sam zerwał z paleniem fajki, jak tylko dostrzegł, że staje się ona nałogiem.
To, co najważniejsze w życiu Felińskiego, to z pewnością jego żarliwa wiara i całkowite oddanie się i zaufanie Bogu. Dużo się modlił. Nie szukał własnej woli, ale skoncentrowany był na tym, czego od niego oczekuje Bóg. Po śmierci matki mówił do swego rodzeństwa: – Cóż mam powiedzieć, jedno: Bądź wola Twoja, o Panie! Przyjmowaliśmy z ręki Jego pociechy, czemuż i nawiedzenia przyjąć nie mamy…, miłujmy przede wszystkim Boga i we wszystkich czynnościach naszych o to jedynie się starajmy, by się Jemu podobać, a wówczas, po krótkim rozdziale znowu się z Najukochańszą Matką naszą w lepszym życiu połączymy, by się już nigdy nie rozłączyć.
Założyciel zakonu
Biorąc pod uwagę wielką wiarę Felińskiego trudno się dziwić, że postanowił zostać kapłanem i wstąpić do seminarium. W 1855 r. otrzymał w Petersburgu święcenia kapłańskie. Dał się poznać jako gorliwy kapłan, wykładowca i ojciec duchowny w petersburskim seminarium. Jednocześnie bardzo bolał go widok opuszczonych dzieci polskich wygnańców oraz starców pozbawionych opieki. Przerażały go także represje władzy carskiej wymierzone w Kościół katolicki.
W tych znakach czasu odczytał dla siebie bardzo konkretne zadanie: w 1857 r. założył zgromadzenie zakonne Sióstr Rodziny Maryi. Zakonnicom zlecił opiekę nad dziećmi, chorymi i staruszkami. Wielką czcią otaczał Maryję. Kiedy został arcybiskupem warszawskim, w liście pasterskim o nabożeństwie majowym pisał do wiernych: „Jakoż w istocie, co tylko dobrego prawdziwie, co tylko zbawiennego i pożytecznego otrzymujemy, wszystko za pośrednictwem tej Matki Kościoła odbieramy”.
Arcybiskup Feliński przywiązywał dużą wagę do kultu Matki Bożej w życiu duchowym i moralnym człowieka i całego społeczeństwa. Chciał, aby nabożeństwa majowe, ożywiające pobożność ludu, „przyczyniły się do wzrostu życia religijnego i moralnego” całego Narodu. Apelował: „O czcijcie Maryję, strójcie Jej ołtarze w sercach waszych kwiatami niewinności, cnoty lub przynajmniej łzami pokuty, nawrócenia i szczerej poprawy”. Mówiąc o szczerej poprawie miał na myśli m.in. zerwanie z nałogiem pijaństwa. Jego apele znalazły szeroki oddźwięk w społeczeństwie. Ludzie zaczęli się więcej modlić, wzrosła pobożność maryjna.
Tercjarz
Wzorem pokornego poddania się woli Bożej była dla Felińskiego Maryja szczególnie podczas jego wygnania. Ku Jej czci układał poezje, medytacje, uwielbiał modlić się na różańcu.
Co ciekawe, chociaż Feliński nigdy nie był zakonnikiem, to jednak tuż po święceniach kapłańskich… złożył śluby zakonne w zawiązanym w Petersburgu Stowarzyszeniu Kapłanów Diecezjalnych. Jako arcybiskup warszawski popierał rozwijający się wśród wiernych świeckich ruch franciszkański. Duchowość franciszkańska tak go fascynowała, że w końcu sam wstąpił do III Zakonu św. Franciszka.
Świątobliwy arcybiskup wywarł wielki wpływ na innych tercjarzy franciszkańskich. Można się o tym przekonać czytając chociażby świadectwo o Felińskim, autorstwa jednego z tercjarzy, zamieszczone w 1884 r. w piśmie „Echo Trzeciego Zakonu św. Ojca Franciszka”: „On to sam będąc żywym przykładem prawdziwego katolika swymi cudnymi naukami zachęca nas, abyśmy bardziej jeszcze starali się naśladować naszego Patriarchę i świętego Ojca Franciszka. Chciałbym mili bracia i siostry, abyście raz chociaż byli na jego nauce, a ręczę, że odnieślibyście niemałą korzyść duchową. Nie potrafię opisać błogiego wrażenia jakie słowa jego na nas wywierają: zdaje się nam bowiem, że sam Bóg przemawia przez jego usta do nas”.
Mąż wielkiej pokory
Po powrocie z wygnania arcybiskup zamieszkał w Galicji, gdzie pomimo podeszłego wieku i choroby pracował duszpastersko wśród ludu. Zmarł w Krakowie w 1895 r. Błogosławiony ks. Józef Pelczar, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, późniejszy biskup przemyski, powiedział w mowie pogrzebowej o Felińskim: „Był to mąż wielkiej pokory i prostoty(…). Mąż to zarazem wielkiej miłości i wielkiego skupienia ducha, iż prawie ciągle był Bogiem zajęty(…). Mąż to dziwnego ducha ubóstwa i niezrównanego miłosierdzia, iż jako prawy tercjarz św. Franciszka z Asyżu nie chciał mieć dwóch sukni, a żyjąc skromniutko z jałmużn mszalnych wszystek grosz dawał ubogim i zakładom(…). Mąż to wreszcie rzadkiej słodyczy, rzadkiego zaparcia się, rzadkiej cierpliwości, zawsze uprzejmy, zawsze spokojny, zawsze umartwiony, znosił z radością wszelką przykrość…” Jan Paweł II ogłosił arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego błogosławionym 18 sierpnia 2002 r. Ciało bł. Zygmunta spoczywa w podziemiach warszawskiej archikatedry św. Jana Chrzciciela.
Fragmenty z pism bł. abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego: „Mój punkt widzenia to wiara, chciałbym, żeby wszystko, co mnie czaruje i zachwyca, miało w niej swój początek”. „Kościół to największy skarb mój, to cel życia mojego, to jedyne kochanie moje na ziemi”. „Polakiem jestem i Polakiem pragnę umrzeć, ponieważ to mi nakazują prawa boskie i ludzkie. Uważam nasz język, nasze obyczaje narodowe, naszą historię za drogocenną spuściznę naszych przodków, którą z nabożeństwem powinniśmy przechowywać dla potomności, wzbogaciwszy majątek narodowy naszą własną pracą. Razem z wami szczycę się naszymi starymi polskimi cnotami, szlachetnością synów Polski, ich poświęceniem, odwagą i miłością Ojczyzny”. „Strzeżcie praw Kościoła świętego, pilnujcie gorliwie tej świętej wiary naszej, przeciwnościami nie zrażajcie się (…). Jeżeliby was kto namawiał do takiego czynu, którego popełnić się nie godzi bez uchybienia prawom Bożym i prawom Kościoła, odpowiadajcie każdy: „Non possumus” (…). Kochajcie się wzajem, żyjcie w jedności i miłości, wspomagajcie się w modlitwie i pracy, módlcie się jedni za drugich”. |
Piotr Chmieliński
Artykuł ukazał się w numerze 2/2007.