Z GRZEGORZEM GÓRNYM, redaktorem naczelnym tygodnika „Ozon” rozmawia Mariusz Marczuk
Fot. Archiwum
– Jak dzisiaj możemy pomóc młodemu człowiekowi, który znajduje się na rozdrożu życia?
– Są różne rozdroża ludzkiego życia. Jedne dotyczą np. wyborów zawodowych, inne zaś duchowych. Dobrze jest więc jak najpełniej informować młodych ludzi, aby mogli podejmować swe decyzje w oparciu o jak największą liczbę wiadomości. Dobrze jest też pomagać im odróżniać dobro od zła, wskazywać na moralny wymiar ludzkich wyborów. Takim drogowskazem nie tylko dla mlodzieży był w ostatnim ćwierćwieczu Jan Paweł II, który miał do zaproponowania pozytywną ofertę duchową i intelektualną.
– Dlaczego narodowe przeżycie śmierci Jana Pawła II stało się jednorazowym aktem solidarności? Czy tak jest?
– Międzypokoleniowe przeżycie śmierci Papieża Polaka, jakie miało miejsce w kwietniu 2005 r., było stanem głębokiej solidarności nie tylko w polskim Kościele, lecz również w narodzie. Odbywało się to jednak głównie na poziomie wzruszeń, emocji i afektów. Trudno natomiast przesądzać, na ile przekuje się to na trwałe postawy, zachowania czy poglądy. Dopiero najbliższe lata pokażą, czy istnieje coś takiego, jak „pokolenie JP II”. Okaże się bowiem, na ile potrafimy żyć tymi ideami, które starał się zaszczepić nam Jan Paweł II. Śmierć Papieża nie zakończyła formowania sumień. Kształt naszego wnętrza na każdym etapie życia wskazuje, kim naprawdę jesteśmy. A nasze konkretne, nawet najmniejsze czyny, są tego wyrazem. Czas egzaminu dopiero przed nami.
– Jaki system wartości jest związany z młodym pokoleniem? Czy od posiadanego systemu wartości zależy jakość tego egzaminu?
– Najnowsze badania socjologiczne stwierdzają, że obecnie młodzi Polacy w wieku od 18 do 24 roku życia są bardziej konserwatywni niż pokolenie ich rodziców oraz bardziej konserwatywni niż ich rówieśnicy z innych krajów Europy. W związku z tym socjologowie ukuli nawet termin „4R”, gdyż zauważyli, że polska młodzież odwołuje się do takich wartości, jak: Rodzina, Religia, Rozsądek, Rynek. Tak więc wśród młodych istnieje poważny potencjał pozytywnych wartości. Powstaje tylko pytanie, czy ten potencjał zostanie należycie wykorzystany. Przemiany kulturowe, społeczne i obyczajowe sprawiają, że sytuacja nieustannie się zmienia, wobec czego nie ma gwarancji, że coś zostało nam dane raz na zawsze. Dopełnia tego faktu nieustanny proces kształtowania postaw młodego człowieka, który jest podatny na wszelkie, zaproponowane mu oferty. Boryka się z wyborem dobra lub zła, dokonuje wyboru pomiędzy być a mieć, jak wielu innych.
– Jak zatem młodzi mają żyć w otoczeniu, kiedy widzą sejmowe kłótnie, a media w przeważającej mierze ukazują negatywną stronę życia?
– Jan Paweł II wzywa do budowania cywilizacji miłości. Nie da się jednak tego zadekretować politycznie. Nie można nikogo zmusić do przyjęcia takiej czy innej postawy. To powinno raczej dziać się oddolnie. Najlepszym przykładem działań w tym kierunku mogą być Stany Zjednoczone z bardzo żywotną, zdolną do samoorganizacji społecznością chrześcijańską. W Polsce jest duży potencjał chrześcijański, ale jakby niewykorzystany społecznie. Szacuje się, że około miliona osób angażuje się w różne ruchy, wspólnoty i duszpasterstwa katolickie. Jest to nieporównywalne z krajami Europy Zachodniej. Zresztą nietrudno dostrzec, jak społeczność Zachodu coraz częściej wybiera wartości, które trudno takimi nazwać. Unicestwiają one wartość człowieka, sprowadzają się do hedonistycznego sposobu życia. Rzadko mają coś wspólnego z chrześcijańskim modelem życia. Przedkłada się to również na życie publiczne. A szkoda, bo przeprowadzone niedawno badania wskazują, że zachodzi pewna ciekawa współzależność – otóż im bardziej aktywnie uczestniczymy w życiu Kościoła, tym bardziej wzrasta nasz poziom akceptacji dla reguł demokracji oraz nasze zaangażowanie w budowanie społeczeństwa obywatelskiego.
– Więc jaka jest recepta na życie młodych?
– Wiara, nadzieja, miłość – to jest najlepsza recepta. Tego nie da się jednak nauczyć z najlepszych nawet podręczników. Można to podpatrzyć natomiast u ludzi, którzy całym swoim życiem świadczą o prawdziwości wyznawanych przez siebie wartości. Taką osobą był na pewno Jan Paweł II, który zawsze odwoływał się do tej lepszej strony każdego z nas.
– A jaka jest recepta na rozumienie miłości?
– Miłość to najdoskonalsza z form relacji między osobami. To bezinteresowny dar z siebie, jaki jedna osoba składa drugiej. Ma to oczywiście związek z afektami czy uczuciami, ale nie może ograniczać się tylko do strony emocjonalnej. Miłość najbardziej przejawia się w głębokiej wewnętrznej postawie i sprawdza się zwłaszcza wtedy, gdy mija oczarowanie i opadają emocje. Przemawia przez fakty, nie tylko przez słowa.
Mariusz Marczuk
Artykuł ukazał się w numerze 02/2006.