Echa kanonizacji: Czy pontyfikat papieża Polaka zmienił Polskę?

2014/05/7

Okres posługi Karola Wojtyły w Stolicy Piotrowej długo jeszcze budzić będzie liczne refleksje nad jej znaczeniem. Próbą odpowiedzi na pytanie o zakres wpływu Jana Pawła II na polską rzeczywistość było sympozjum socjologiczne „Płomień niegasnący. Dziedzictwo Jana Pawła II w polskim społeczeństwie i Kościele”, które odbyło się tuż przed kanonizacją, 23 kwietnia w Centrum Myśli Jana Pawła II. Wnioski z dyskutowanych tam spostrzeżeń będą jednak długo aktualne.

Dwa panele dyskusyjne, pierwszy złożony z badaczy, drugi – z publicystów, zastanawiały się nad społecznymi skutkami niemal 26-letniego pontyfikatu. Słuchacze mogli zapoznać się z opracowaniem zawierającym artykuły prof. Krzysztofa Koseły (UW), dr Barbary Fedyszak-Radziejowskiej (PAN), dr. Tomasza Żukowskiego (UW), mgr Agnieszki Strzelec (UW) i Pawła Gierecha (Centrum Myśli Jana Pawła II). Stanowią one zapowiedź ukazania się książki „Wiara bez konsekwencji? Polska po Janie Pawle II – studium socjologiczne”. Prezentują opinie Polaków na temat prawnej ochrony życia, trwałej rodziny jako wzoru do naśladowania i roli Kościoła w sferze publicznej, porównują częstotliwość praktyk religijnych Polaków w czasie pontyfikatu ich rodaka i po jego zakończeniu oraz przedstawiają ich związek z wartościami życiowymi i oglądaniem telewizji.

Pierwszy panel rozpoczął się od prezentacji ks. dr. Wojciecha Sadłonia (Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego), który zreferował obraz polskiego Kościoła na tle pontyfikatu Jana Pawła II. Najwięcej pielgrzymów odwiedzało Jasną Górę i sanktuarium ks. Jerzego Popiełuszki w latach osiemdziesiątych. W tej samej dekadzie obserwujemy wzrost liczby powołań kapłańskich przy jednoczesnym spadku liczby młodych mężczyzn w całej populacji. Wzrost ten jednak rozpoczął się tuż przed początkiem pontyfikatu Jana Pawła II, a po 1989 roku zamienił się w spadek, mimo wzrostu liczby młodych mężczyzn w społeczeństwie. Po 1989 roku mamy dużą większą dynamikę wzrostu liczby pozarządowych organizacji świeckich niż kościelnych – odwrotnie niż w latach osiemdziesiątych. Lata III RP to także spadek liczby praktykujących – obserwowany już w ostatniej dekadzie PRL, wzrost akceptacji dla konkubinatów wśród osób wierzących, ale jednocześnie wzrost liczby osób: przystępujących do sakramentu eucharystii, nieakceptujących środków antykoncepcyjnych i deklarujących się jako głęboko wierzący. To pokazuje polaryzację postaw Polaków wobec zasad wiary. Ciekawostką jest niewielka przewaga liczby chrztów nad liczbą urodzeń tuż po wyborze Karola Wojtyły na papieża – niektórzy nieochrzczeni dorośli postanowili nadrobić brak tego sakramentu. Zjawisko to nie powtórzyło się w następnych latach.

– Jeżeli stawiamy tezę o płomieniu Jana Pawła II, to on oddziałuje na społeczeństwo polskie dzisiaj jako mała zapalona szczapka – podsumował prezentację harcerskim porównaniem ks. dr Wojciech Sadłoń. – Pytanie, na ile ta szczapka będzie w stanie zasilać całe ognisko, czyli ożywiać duchem papieskim całe społeczeństwo.

Teza o ograniczonym wpływie Jana Pawła II na polskie społeczeństwo znalazła potwierdzenie w kolejnych materiałach. Dr Rafał Lange (UKSW) wykazał, że polska rodzina deleguje swoje obowiązki wychowawcze na szkołę, Kościół i różne organizacje, stawiając pod znakiem zapytania akceptację papieskiej koncepcji rodziny jako Domowego Kościoła.

Dużo miejsca w panelu publicystów zajęły rozważania o sekularyzacji. Mateusz Matyszkowicz (Teologia Polityczna) podzielił się ze słuchaczami obserwacjami  programów dla dzieci emitowanych w telewizji publicznej od lat osiemdziesiątych do dzisiaj.

– Po 1989 roku mamy osłabienie tendencji sekularyzacyjnej – mówił publicysta. – Wątki religijne pojawiają się w programach dedykowanych, wprost ewangelizujących, takich jak „Ziarno”, jak i w świeckich. Na przykład „Domowe przedszkole” radziło w latach dziewięćdziesiątych, jak przygotować koszyczek ze święconką. W programach produkowanych obecnie takich elementów już nie ma, co oznacza przyzwolenie na stymulowanie sekularyzacji. Takie procesy widać w całej sferze publicznej. Po wygaszeniu żałoby po śmierci Jana Pawła II elementy antyklerykalne wróciły do programów partii politycznych.

Ojciec Maciej Zięba okazał się umiarkowanym optymistą, jeżeli chodzi o postępy laicyzacji.

– Pamiętam, jak autorytety socjologiczne i partyjne głosiły, że urbanizacja, emigracja ludzi ze wsi do miast, zaowocuje rozbiciem anachronicznych struktur i zrewolucjonizuje świadomość – powiedział dominikanin. – Owszem, były zmiany, ale Kościół się jakoś ostał i do masowej sekularyzacji nie doszło. Potem miały to uczynić: industrializacja, modernizacja, podbój kosmosu i świadomość naukowa. Też się obroniliśmy. Po 1989 roku wieszczono, że sekularyzację wymusi pluralizm, konsumpcjonizm i otwarcie granic. Potem miało to nastąpić po śmierci Jana Pawła II, ale statystyki ciągle pokazują dużą liczebną przewagę ludzi, którzy ufają Kościołowi, nad tymi, którzy tego zaufania nie mają. Oczywiście są nowe wyzwania i problemy w Kościele i musimy o nich myśleć.

Zakonnik ocenił, że obecność Jana Pawła II osłabiła laicyzację. Jego zdaniem papież wykonał olbrzymią pracę za polski Kościół, który przez to popadł w strukturalny letarg, uznając, że skoro jest tak dobrze, to nie ma potrzeby szukać nowych dróg dotarcia do ludzi.

– Przez pokropienie święconą wodą załatwia się problem obecności Jana Pawła II w przestrzeni publicznej – stwierdził o. Maciej Zięba. – Nazywamy jego imieniem ulice, mosty i place, ale przeciętny człowiek nie wie, co papież ma mu do powiedzenia. Mój przyjaciel, który wykłada na katolickiej uczelni, opowiada, że gdy robi monograf o Janie Pawle II, to zapisują się na niego trzy osoby.

Przykład idzie z góry – politycy traktują papieskie homilie bardzo powierzchownie, biorąc z nich to, co użyteczne w ich politycznej działalności.

– W wyszukiwarce przemówień sejmowych z lat 1993-2011 znalazłem dziewięć razy użyte sformułowanie „jakże nie” + bezokolicznik, które jest charakterystycznym trikiem retorycznym, używanym przez Jana Pawła II w uzasadniony sposób – mówił redaktor Marcin Gugulski. – Mamy posła ludowca, który powiedział: „Jakże nie cytować posła, który niesie tak wspaniałe wieści wiosną do rolników, który mówi, że już piętnastego będą te kolejne jaskółki, które zwiastują rzeczywistą wiosnę, a pan minister Woźniak na posiedzeniu komisji mówi, że jaskółki to jeszcze nie zniesione, a dopiero robione jajka i dopiero z tych jajek może wylęgną się ptaszki, które wylecą w świat pierwszego stycznia.” Jak widać, opanowanie pamięciowe zwrotu „jakże nie” + bezokolicznik jest łatwe, natomiast wbudowanie go w długą konstrukcję retoryczną jest nieco trudniejsze. Niektórzy pamiętają z nauczania papieża tylko narzędzie, którym mogą się posłużyć, żeby wygrać wybory, używając czasem takiego narzędzia zarówno do przekazywania treści zgodnych, jak i niezgodnych z nauczaniem Jana Pawła II.

Niestety nie we wszystkich głowach papieskie słowa pozostawiają trwały ślad…

Marcin Motylewski

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Centrum Myśli Jana Pawła II #kanonizacja #socjologia #symppozjum
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej