Tegoroczne hasło Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan brzmi: „Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich”
Według dokumentów Kościoła Katolickiego, które obowiązują od ponad 40 lat, zaangażowanie w ruch ekumeniczny jest jednym z naszych chrześcijańskich obowiązków. Natomiast współczesna sytuacja i skromność ilości inicjatyw ekumenicznych, jednoznacznie pokazują, że ekumenistę można porównać z teologicznym hobbystą. Daleko jest nam katolikom do powszechnego zaangażowania się w ruch odnowy jedności chrześcijan.
Fot.: Artur Stelmasiak
Zdaniem wielu specjalistów od ekumenizmu, poziom dialogu i ilość inicjatyw nie jest zadawalająca. Tuż po Soborze Watykańskim II był pewien okres entuzjazmu. Optymiści myśleli, że skoro Kościół katolicki zaangażował się w ruch ekumeniczny i podjął dialog ze Światową Radą Kościołów, to jedność chrześcijan jest już blisko. Z ponad czterdziestoletniej perspektywy widać jak ekumeniczne emocje opadły, a wśród duchowieństwa, teologów oraz wiernych zdaje się już przeminęła „ekumeniczna moda” i mało kto zadaje sobie dziś trud, aby tę tendencje odwrócić. Są oczywiście miejsca w Kościele, gdzie organizowane są międzywyznaniowe spotkania oraz modlitwy. Jest niewielkie grono ludzi, którzy robią co mogą, aby ekumenizm wszedł w powszechną świadomość polskiego Kościoła. Jednak przez ogół są często postrzegani jako „teologiczni hobbyści”, a nie jako prawdziwi chrześcijanie, którzy przejęli się nauczaniem Kościoła. Natomiast według Magisterium Kościoła, dziś „nie można być autentycznym chrześcijaninem, jeśli jest się ekumenicznie zamkniętym – twierdzi abp. Alfons Nossol, przewodniczący Rady Episkopatu ds. Ekumenizmu
Ekumeniczny przełom
Wszystko zaczęło się w 1958, kiedy na Stolicę Apostolską został wybrany papież Jan XXIII. Ogłosił zamiar zwołania soboru powszechnego. Jan XXIII, mocą motu proprio z 5 lipca 1960 Superno Dei nutu, powołał 12 komisji przygotowujących Sobór Watykański II. Wśród nich był Sekretariat do spraw popierania Jedności Chrześcijan. Powołanie tego ciała miało być, w zamyśle papieża, wyrazem życzliwości wobec chrześcijan-niekatolików.
Po wstępnej dyskusji na pierwszej sesji Soboru w listopadzie 1962 ojcowie soborowi nakazali opracowanie nowego schematu, łączącego całość zagadnień ekumenizmu. Ojcowie soborowi przyjęli dekret o ekumenizmie „Unitatis redintegratio” 2137 głosami, a przeciw było zaledwie 11, po czym 21 listopada 1964 dekret o ekumenizmie został zatwierdzony przez papieża Pawła VI.
Podobnie, jak wiele innych dokumentów Soboru Watykańskiego II, dekret Unitatis redintegratio był dokumentem przełomowym. Niósł bowiem ze sobą diametralną zmianę stanowiska wobec ruchu ekumenicznego. Bowiem przedsoborowy Kościół odnosił się do ekumenizmu z rezerwą, a nawet sprzeciwem. Zmiana stosunku do ruchu ekumenicznego była konsekwencją nowego rozumienia Kościoła Chrystusowego, również przyjętego przez ten sobór – kościół katolicki przestał być rozumiany jako jedyny, w którym można osiągnąć zbawienie. Skoro więc uznano działanie Ducha Świętego w niekatolickich kościołach i wspólnotach kościelnych, to nie było powodu, by nie dążyć do przełamania podziałów. Zmieniła się również koncepcja drogi do zjednoczenia kościoła powszechnego. Kościół przestał stosować eklezjologię „oblężonej twierdzy” tzw. „ekskluzywizmu eklezjalnego”, kultywowanego od czasów kontrreformacji. Konsekwencją jest rezygnacja z drogi indywidualnych i grupowych konwersji na katolicyzm (tzw. prozelityzm i uniatyzm) na rzecz porozumienia między całymi rozłączonymi kościołami i wspólnotami (dialog ekumeniczny).
Od tej pory Kościół katolicki uznaje elementy prawdy i dobra obecnych w kościołach i wspólnotach chrześcijańskich, które pozwalają im na działania zbawcze, wynikające stąd poszanowanie dla tradycji innych kościołów, szczególnie wschodnich, które mają wszystkie środki potrzebne do zbawienia. Kościół od niechęci do ekumenizmu przeszedł aż do nakazu aktywnego uczestnictwa wiernych i hierarchii w dziełach na rzecz jedności chrześcijan.
Na wprowadzenie dokumentów Soborowych w czyn nie trzeba było długo czekać. Pierwszym ważnym ekumenicznym krokiem było wzajemne zniesienie klątw (1965) między Kościołem Wschodu i Zachodu. Ekskomunika, która była pokłosiem wielkiej schizmy wschodniej (1054) po prawie tysiącleciu przestała ciążyć na wzajemnych stosunkach Kościołów siostrzanych. W dziesiąta rocznicę zniesienia wzajemnych klątw miał miejsce następny piękny ekumeniczny gest. Papież Paweł VI odprawiał Mszę św. w Kaplicy Sykstyńskiej na Watykanie. Na uroczystość przybył wysłannik patriarchatu Konstantynopola, metropolita Meliton. Ojciec Święty z wyciągniętymi ramionami ruszył w kierunku prawosławnego brata w wierze. Wszyscy obserwatorzy spodziewali się braterskiego uścisku obydwu hierarchów. Kiedy jednak prawosławny biskup i papież – obaj z uniesionymi ramionami – stanęli naprzeciw siebie, Paweł VI, ku zaskoczeniu Melitona, runął na kolana i ucałował jego stopy.
– Zaprawdę, długą drogę musiały przebyć Kościoły chrześcijańskie od nienawiści i pychy do miłości i pokory – twierdzi znakomity znawca ekumenizmu red. Grzegorz Polak.
Polskie początki
Ekumenizm w Polsce od dawna był związany ze środowiskiem sióstr franciszkanek z podwarszawskich Lasek. Jedną z jego pionierek była s. Halina Lossow.
Kiedy rozpoczął się Sobór Watykański II, s. Lossow, jako jedna z pierwszych osób w Kościele rzymskokatolickim w Polsce, podjęła systematyczną pracę na rzecz jedności chrześcijan. Zorganizowała w 1962 roku z ówczesnym rektorem kościoła św. Marcina ks. Bronisławem Dembowskim pierwsze nabożeństwo ekumeniczne w świątyni rzymskokatolickiej, z udziałem duchownych innych wyznań. Dla siostry Joanny zachętą i mottem były słowa wybitnego ekumenisty luterańskiego, ks. Zygmunta Michelisa, który w obecności siostry Joanny powiedział: „Jeżeli nawrócimy się prawdziwie do Chrystusa, to nawrócimy się także do siebie nawzajem”.
W 1961 r. zaczęła pracę w Sekcji Ekumenicznej przy Studium Duszpasterskim, przekształconej wkrótce w Ośrodek ds. Jedności Chrześcijan przy Warszawskiej Kurii Metropolitalnej. Była to działalność „od podstaw”, ponieważ ekumenizm był wówczas pojęciem w Kościele rzymskokatolickim zupełnie nieznanym. S. Joanna organizowała spotkania i wykłady o tematyce ekumenicznej, współredagowała „Biuletyn Ekumeniczny”, angażowała się też w organizowanie styczniowych Tygodni Modlitw o Jedność Chrześcijan. Przez wiele lat była członkiem Komisji Episkopatu ds. Ekumenizmu. Jej dziełem są dwie niezwykle ważne dla formacji ekumenicznej katolików polskich inicjatywy, podjęte w latach sześćdziesiątych. Są to organizowane w Laskach pod Warszawą rekolekcje ekumeniczne dla młodzieży oraz dla księży, w których uczestniczą także duchowni innych wyznań. S. Joanna założyła też Ośrodek Ekumeniczny Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża im. Jana XXIII „Joannicum”, działający w Warszawie przy ul. Piwnej.
40 lat później
Przez ponad czterdzieści lat obowiązującego dekretu o ekumenizmie udało się bardzo wiele uczynić na płaszczyźnie przezwyciężania podziałów wśród chrześcijan. Największym sukcesem na polskim gruncie jest podpisanie deklaracji o wzajemnym uznawaniu chrztu świętego, pod którym podpisały się prawie wszystkie chrześcijańskie wyznania w Polsce (2000 r.). Widoczny jest postęp zarówno na płaszczyźnie kontaktów hierarchii jak i zwykłych wiernych. Mimo wszystko jest jeszcze wiele do zrobienia. Ciągle są jeszcze uprzedzenia, wzajemna niechęć, a nawet zdarzają się otwarte konflikty i antagonizmy. Opadł także pewien ekumeniczny optymizm, który był o wiele silniejszy tuż po Soborze.
Przewodniczący Rady Episkopatu ds. Ekumenizmu abp Nossol, na zeszłorocznym sympozjum z okazji 40-lecia dekretu o ekumenizmie, przypomniał, że celem ruchu ekumenicznego jest przywrócenie pełnej jedności wszystkich chrześcijan i widzialnej jedności Kościoła. Zwrócił uwagę, że Jan Paweł II w encyklice „Ut unum sint” nauczał, że ekumenizm jest powinnością (imperatywem) chrześcijańskiego sumienia i drogą Kościoła Chrystusowego. Czyli nie można być autentycznym chrześcijaninem, jeśli jest się ekumenicznie zamkniętym. Zdaniem abp Nosola, zachodzi dzisiaj potrzeba zwiększenia ekumenicznej pobożności przez skoncentrowanie się na modlitwie, która jest najwyższą formą dialogu.
Ks. dr Doroteusz Sawicki, referent ds. ekumenizmu prawosławnej diecezji warszawsko- bielskiej, jest zdania, że ekumenizm jest i chyba zawsze będzie bardzo trudnym duszpasterskim powołaniem. – Naiwnością byłoby przekonanie, że będzie się on rozwijał bezproblemowo – twierdzi prawosławny kapłan. Dialog na najwyższych szczeblach hierarchii kościelnej przeżywa pewien przestój. Również działania międzywyznaniowych komisji dialogowych nie przynoszą zbyt wielkich rezultatów – twierdzi ks. Sawicki. Jednak coraz częściej pojawiają się różne oddolne inicjatywy organizowane przez zwykłych parafialnych proboszczów. Te kontakty ekumeniczne mogą być trwalsze od tych oficjalnych. Komisje ekumeniczne zwykle kończą swoje obrady jakimś komunikatem, z którego nie wiele wynika. Nigdy nie wiadomo, czy wejdzie to później w praktykę na płaszczyźnie zwykłych ludzi – tłumaczy ks. Sawicki.
Jego zdaniem, chrześcijanie różnych wyznań zaczęli się bardziej sobą interesować. Obecnie także o wiele łatwiej można znaleźć informację o innych kościołach. – A jeżeli coś się dobrze pozna, to nie jest to dla niego takie straszne – podkreśla ks. Sawicki. Jako przykład podaje sytuację, jaka była tuż przed śmiercią Papieża Jana Pawła II. – Nasi wierni poszli w sobotę tuż przed śmiercią do katedry św. Floriana, aby tam wspólnie z katolikami modlić się o zdrowie dla Jego Świątobliwości Jana Pawła II. Papież tej nocy zmarł. Następnego dnia po Liturgii w naszej katedrze podchodzi do nas jedna z pań i mówi: wy wczoraj modliliście się za naszego Papieża, to ja dziś poczułam, że muszę przyjść także do was się pomodlić – opowiada ks. Sawicki. – I to jest właśnie żywy i najtrwalszy ekumenizm – podkreśla.
Zdaniem redaktora Grzegorza Polaka, który od kilkudziesięciu lat zajmuje się tematyką ekumenizmu, w czterdzieści lat po soborze nadal do wielu katolików nie dociera, że ekumenizm jest chrześcijańską powinnością.– Jeżeli, każdy z nas przejąłby się na serio kościelnym nauczaniem i Ewangelią, to należało by sobie postawić pytanie, czy jesteśmy prawdziwymi chrześcijanami? – pyta Polak. – Jeżeli, ktoś z nas chce być chrześcijaninem to musi być ekumenistą. Przecież Jan Paweł II stawiał między byciem chrześcijaninem, a ekumeniczną postawą znak równości – podkreśla Polak. Jego zdaniem zaniedbania na płaszczyźnie ekumenicznej wiążą się z tym, że Kościół w Polsce ma inne priorytety duszpasterskie. Popieranie jedności chrześcijan nie należy do jednej z ważniejszych misji polskiego Kościoła. – Taka sytuacja jest najprawdopodobniej dlatego, że inne wyznania są w naszym kraju mniejszością. Katolicy nie podchodzą do nich jako do równych partnerów – wyjaśnia red. Polak. Prawosławny duchowny ks. Sawicki jest zdania, że Kościół katolicki jako dominujący powinien pierwszy wychodzić z inicjatywami ekumenicznymi. – Większemu jest łatwiej podać rękę. Dodatkowo niczym nie ryzykuje, bo te mniejsze Kościoły nie są w stanie mu zagrozić – stwierdza ks. Sawicki.
Polskę potocznie uważa się za monolit wyznaniowy. Brak inicjatyw związanych z ruchem ekumenicznym tłumaczy się często, że u nas praktycznie nie ma innowierców. – Jednak wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć i w każdym większym mieście znajdzie się jakaś cerkiew, czy świątynie protestanckie. Trzeba tylko porozmawiać, zaprzyjaźnić się i wspólnie się pomodlić, a wzajemne relacje znacznie się poprawią – wyjaśnia Polak. Obecnie w Warszawie jest niewiele miejsc, gdzie regularnie organizowane są nabożeństwa ekumeniczne. – Jakoś porządnie nie chwyciła ta posoborowa idea ekumenizmu. Co prawda zmienił się ostatnio klimat, do inaczej wierzących, to jednak działanie na rzecz jedności chrześcijan nadal jest domeną garstki zapaleńców i pasjonatów. A powinno być czymś powszechnym – podkreśla Polak. Jego zdaniem, mimo bardzo wyraźnego ekumenicznego nauczania papieskiego, nie zrobiono w Polsce jakiegoś milowego kroku do przodu. Wśród katolików panuje nadal przekonanie wyższości i patrzenia z góry na inne wyznania. – Wielu z nich uważa, że ci inni to chrześcijanie drugiej kategorii – twierdzi Polak.
Ekumenizm to poznanie inności
Ks. Doroteusz Sawicki przyszłość ekumenizmu dostrzega w coraz lepszym wzajemnym poznawaniu się różnych tradycji chrześcijańskich. Ten dialog odbywa się często na poziomie kultury. – Coraz częściej organizowane są wystawy i koncerty, przybliżające poszczególne wyznania ogółowi społeczeństwa. Nasz chór katedralny daje koncerty w różnych kościołach Warszawy– informuje ks. Sawicki. Chrześcijaństwo przeżywa także okres fascynacji wschodnią ikonografią. Zdaniem prawosławnego kapłana, bardzo dobry wydźwięk ma również wspólne organizowanie Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. A jako jeden z ostatnich bardzo dobrych gestów ze strony Kościoła katolickiego wymienia również postawę abp Sławoja Leszka Głódzia, ordynariusza Warszawsko Praskiego. – W katolickim radiu Praga udostępnił nam czas antenowy, abyśmy nadawali prawosławną audycje. Zdajemy sobie sprawę, że odbiorcami naszych programów są głównie katolicy i to do nich głównie kierowane są nasze audycje. Myślę, że dzięki nim uda nam się trochę przybliżyć tradycję prawosławną katolikom – mówi ks. Sawicki. Mówi również, że stosunki między metropolitą Sawą i abp. Głódziem są lepiej niż poprawne. – Często się odwiedzają. Oni są zaprzyjaźnieni jeszcze z czasów, gdy metropolita Sawai abp. Głódź byli ordynariuszami polowymi Wojska Polskiego. A teraz przecież są sąsiadami – tłumaczy ks. Sawicki.
Zdaniem referenta ds. ekumenizmu, wszelkie animozje i konflikty między chrześcijanami różnych wyznań biorą się zazwyczaj z niewiedzy. Krąży wśród katolików wiele stereotypów na temat prawosławia, a wśród prawosławnych na temat katolików. Opinie o innowiercach są często kształtowane na podstawie kiedyś zasłyszanych plotek. Ludzie boją się najbardziej czegoś, czego nie znają. W ten sposób łatwo powiela się wzajemne uprzedzenia. – Szkoda, że tak niewielu zadaje sobie trud, aby poznać tę drugą stronę – mówi ks. Sawicki. – Jednak od pewnego czasu obserwuje pewną poprawę. Nasi wierni wiedzą coraz więcej – dodaje.
Na Białostocczyźnie, gdzie jest o wiele więcej wiernych wyznania prawosławnego, ekumenizm jest ostrożniejszy i bardziej powolny. – Jest to spowodowane tym, że ludzie tam mieszkający mają o wiele więcej złych doświadczeń historycznych. Mają więcej barier do przełamania – mówi ks. Sawicki. Niestety nadal dosyć często na wzajemnych relacjach międzywyznaniowych mocno ciążą historyczne zatargi. Niektórzy potrafią nawet posługiwać się historią do pokazywania różnic i podsycania animozji.
We wschodnich regionach Polski starsi ludzie nadal pamiętają otwarte konflikty między katolikami i prawosławnymi. Często bardzo trudno jest im się przełamać i przezwyciężyć wzajemne urazy, które są zarówno po stronie katolickiej, jak i prawosławnej. – Jednak sytuacja się poprawia. Ostatnie otwarte konflikty z każdym rokiem są coraz dalej. Coraz mniej jest ludzi, którzy ten ból osobisty noszą w sobie. To powoduje, że ludzie mają coraz mniej fobii i uprzedzeń – tłumaczy ks. Sawicki.
Artur Stelmasiak
Artykuł ukazał się w numerze 1/2006.
Ekumeniczne inicjatywy |
Fot.: Artur StelmasiakTydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan jest wspaniałą inicjatywą o bardzo długiej już tradycji, ale ma jedną wadę. Zwykle wygląda to tak, że podczas tygodnia wszyscy się wspólnie modlą i odwiedzają, a następnie „mówią sobie do zobaczenia za rok”. Brakuje kontynuacji. Zdaniem wielu znawców problemu ekumenizmu, działania powinny mieć charakter permanentny. Jeżeli np. w wypadku Kościoła prawosławnego mówimy za Janem Pawłem II, że jest to Kościół bratni, to w tym wypadku bardzo słabe jest to rodzeństwo, które odwiedza się tylko raz w roku. Chrześcijanie różnych wyznań powinni się przyjaźnić i wzajemnie odwiedzać. W Warszawie jest kilka miejsc, gdzie chrześcijanie różnych wyznań regularnie się spotykają – Pierwsza i najstarsza wspólnota ekumeniczna powstała w kościele św. Marcina, gdzie wierni różnych wyznań spotykają się w każdy ostatni czwartek miesiąca. Także Stowarzyszenie Pokoju i Pojednania „Effatha” działa w Warszawie od pięciu lat i organizuje comiesięczne Modlitewne Spotkania Ekumeniczne w kościele pw. św. Alojzego Orione. Jednak największym polskim sukcesem ostatnich lat są Zjazdy Gnieźnieńskie. Bez wątpienia jest to największa ekumeniczna impreza w Europie. |