Biblia nie przedstawia Mojżesza jako ideału. Zresztą żadnego ludzkiego bohatera Biblia nie przedstawia jako ideału. Każdy bez wyjątku ma jakieś wady. I to na szczęście – bo inaczej trudno byłoby mi się z takim bohaterem utożsamić, odnaleźć się w nim. Świat i ludzie, również ci w Biblii, nie są idealni, nie są albo czarni, albo biali.
Jak zapisał się Mojżesz w tekstach Pięcioksięgu?
Przewodnim bohaterem Księgi Liczb, podobnie jak większej części całego Pięcioksięgu jest Mojżesz. Jemu Bóg powierza misję wyprowadzenia Hebrajczyków z niewoli egipskiej (Wj 3-4). Wsparty przez swego brata Aarona i prowadzony Bożą ręką, Mojżesz wypełnia to zadanie wiodąc lud przez Morze Sitowia oraz przez pustynię w stronę Ziemi Obiecanej. W trakcie tej wędrówki naród wybrany wielokrotnie buntuje się, to narzekając na brak wody (Wj 15,23n; 17, 1n; Lb 20), to na słaby pokarm (Wj 16; Lb 11), to na opóźniający się powrót Mojżesza z góry Synaj (Wj 32), wreszcie z lęku przed mieszkańcami Kanaanu, który mieli zdobyć (Lb 14). Wielokrotnie te szemrania Izraelitów skierowane są bezpośrednio przeciw Mojżeszowi jako widzialnemu liderowi, ale ten ma świadomość, że ostatecznie Izraelici odrzucają w ten sposób samego Boga. Mojżesz jako pośrednik między Bogiem a ludem ukazuje nam jednocześnie dwie postawy. Z jednej strony przed Bogiem wstawia się za Izraelitami, z drugiej – wobec ludu – wzywa do wierności Bogu i oznajmia im Boże słowo.
Czy Mojżesz był liderem idealnym?
Czytając historie kolejnych szemrań Izraelitów możemy odnieść wrażenie, że sam Mojżesz wykazuje nienaganną postawę na tle swoich rodaków. Buntują się przecież nie tylko zwykli ludzie, ale i szczepowi przywódcy oraz lewici jak Korach, Datan i Abiram, roszczący sobie pretensje do udziału we władzy Mojżesza (Lb 16), a nawet jego własne rodzeństwo – Aaron i Miriam (Lb 12). Za każdym razem Mojżesz pozostaje jednak wierny Bogu, a jednocześnie przychodzi z pomocą swojemu ludowi, wstawiając się za nim u Boga.
Na tym tle wyróżnia się opowiadanie o wyprowadzeniu wody ze skały opisane w Lb 20,1-13. Choć na pierwszy rzut oka buntownikami są tam Izraelici, narzekający na słaby pokarm oraz brak wody, to jednak epizod ten kończy się enigmatyczną wypowiedzią Boga, skierowaną do Mojżesza i jego prawej ręki, Aarona: ,,Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów, dlatego wy nie wprowadzicie tego ludu do kraju, który im daję’’ (Lb 20,12). Ostatecznie więc bolesne konsekwencje ponoszą główni liderzy.
W jaki sposób przebiegła kłótnia Izraelitów przy wodach Meriba?
Opowiadanie o kłótni przy wodach Meriba powtarza historię znaną już z Wj 17,1-7 (bibliści takie powtórzenie nazywają dubletem). Sama nazwa miejsca oznacza „kłótnię, spór” i pochodzi od użytego w wierszach 3 i 13 hebrajskiego czasownika rib - „kłócić, spierać się”. Między dwiema wersjami tego opowiadania są jednak pewne różnice. Gdy w Wj 17 lud narzeka na brak wody, Mojżesz wstawia się za ludem i prosi Boga o pomoc, a Ten nakazuje mu wziąć laskę i uderzyć w skałę, by wyprowadzić wodę. Tak się dzieje i historia się kończy. Jednak w Lb 20 analogiczne zdarzenie ma bardziej dramatyczny przebieg oraz rozszerzone zakończenie. Tutaj, po narzekaniu i kłótni ludu z Mojżeszem, Bóg również każe wziąć Mojżeszowi laskę oraz wzywa go, by przemówił do skały, a wówczas ona miała wydać z siebie wodę (tym razem Bóg nie wspomniał, by laską uderzył w skałę, jak to było w Wj 17,6). Mojżesz wziął więc laskę, zgromadził lud oraz przemówił do zebranych, a potem dwukrotnie uderzył laską w skałę i woda wypłynęła tak obficie, że mógł się napić zarówno lud, jak i jego bydło (Lb 20,11). Tu też historia mogłaby się zakończyć, a jednak Bóg nieoczekiwanie ogłasza błąd Mojżesza i Aarona oraz zapowiada, że to nie oni wprowadzą lud do Ziemi Obiecanej.
Na czym polegał błąd Mojżesza?
Od wieków żydowscy i chrześcijańscy czytelnicy Biblii głowią się nad rozwiązaniem tej zagadki. Analizując bliżej tekst Lb 20 wskazuje się na kilka możliwych wyjaśnień.
1. Część komentatorów zwraca uwagę na fakt, że Mojżesz uderzył w skałę zamiast do niej przemówić (jak mu to Bóg nakazał w Lb 20,8). Niektórzy dodatkowo podkreślają, że Mojżesz uderzył aż dwa razy (jakby wątpił, czy jeden raz wystarczy). Owszem, co prawda wcześniej, w Wj 17, Mojżesz usłyszał polecenie uderzenia w skałę, ale tamten epizod miał miejsce wkrótce po opuszczeniu Egiptu, jeszcze przed zawarciem przymierza na Górze Synaj (Wj 24).
Ten zwrotny moment zawarcia układu przez Boga ze swoim ludem zmieniał warunki gry. Oznaczał dla Izraela wejście w kolejny etap dojrzewania. Jednym z tego przejawów było zaproszenie do wzrostu wiary w moc słowa. Dlatego w Lb 20,8, już długo po zawarciu przymierza, Bóg prosił Mojżesza, by po prostu przemówił do skały bez żadnych dodatkowych gestów. Mojżesz wybrał jednak własne działanie (Lb 20,11), jakby wolał oprzeć się na własnych siłach niż na słowie Boga. Może uznał, że skoro kiedyś (Wj 17) uderzeniem w skałę wyprowadził wodę, to teraz już jakby miał tę technikę opanowaną i wystarczy mu powtórzyć poznany trik?
2. Inni z kolei wskazują, że Mojżesz wprawdzie przemówił, ale do zgromadzonego ludu (zamiast do skały) i w dodatku uczynił to z pewną dozą wyższości i gniewu: ,,Słuchajcie, wy buntownicy! Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę?’’ (Lb 20,10). Pierwsza część tej wypowiedzi (..wy buntownicy!’’) sugerowałaby, że po serii wielu buntów ludu Mojżeszowi wyczerpała się wreszcie cierpliwość i dlatego zwrócił się do powierzonych sobie pobratymców tak szorstko. Takie traktowanie rodaków z góry, jakby sam był od nich lepszy, nie wydaje się wpisywać w kanon cech szlachetnego przywódcy. Ale czy to aż tak wielkie przewinienie, by z tego powodu być pozbawionym przywileju wprowadzenia narodu wybranego do Ziemi Obiecanej?
3. Jednak druga część wypowiedzi Mojżesza (,,Czy potrafimy…’’) obnaża jeszcze poważniejszy defekt, mianowicie brak wiary Mojżesza. Bóg zapewnił Go przecież, że gdy przemówi do skały, to ona wyda wodę (Lb 20,8). Ponadto do tego momentu, choć krnąbrni Izraelici wystawiali już wiele razy cierpliwość i wiarę Mojżesza na próbę, to za każdym razem Bóg wyprowadzał go z opresji obronną ręką. Czyżby tym razem wiara Mojżesza się skończyła? Zwątpił, czy to jeszcze możliwe?
4. Niektórzy dodają ponadto, że całe pytanie wypowiedziane jest w liczbie mnogiej (,,Czy my potrafimy wyprowadzić dla was wodę…’’), co tworzy pewną dwuznaczność. Pół biedy, jeśli Mojżeszowi chodziłoby o Boga i siebie samego jako Bożego współpracownika (choć i tu można by postawić zarzut, że buńczucznie uważa się za Bożego partnera, jakby w tym teamie każdy z nich miał 50% wkładu). Gorzej, jeśli uznał, że to on sam z Aaronem są tymi, którzy wyprowadzają wodę ze skały (a nie Bóg). Przedstawiałby się wówczas jako zbawiciel, zapominając, że przecież jest tylko zwykłym człowiekiem, a ostatecznym sprawcą cudu może być tylko Bóg.
Powyższe sugestie pozostają do pewnego stopnia w sferze domniemań, bo tekst Pięcioksięgu i późniejsza tradycja biblijna (która wybiela i idealizuje Mojżesza, a obciąża lud, (por. Ps 106,32n) nie daje jednoznacznego wyjaśnienia. Faktem jest, że święty tekst wkłada w usta Boga dwa zarzuty: ,,ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów...’’ (Lb 20,12). Niezależnie od tego, w czym ten brak wiary się przejawiał, obnażał on poważną niedoskonałość Mojżesza, skądinąd lidera wyjątkowo wiernego i głęboko oddanego zarówno Bogu, jak i powierzonemu sobie ludowi.
Można na koniec zapytać, czy to nie zbyt surowa kara dla Mojżesza. Przez czterdzieści lat prowadził naród wybrany przez pustynię nienagannie, znosząc nie tylko trudy wędrówki, ale i brak zaufania, szemrania i bunty swoich pobratymców. Za jeden, nie do końca jasny, epizod miałby być pozbawiony nagrody, która, wydawałoby się, tak bardzo naturalnie mu przysługiwała? Tu proszę pozwolić na dwie osobiste refleksje.
Po pierwsze, bardzo mnie cieszy, że Biblia jednak nie przedstawia Mojżesza jako ideału. Zresztą żadnego ludzkiego bohatera Biblia nie przedstawia jako ideału. Każdy bez wyjątku ma jakieś wady. I to na szczęście – bo inaczej trudno byłoby mi się z takim bohaterem utożsamić, odnaleźć się w nim. Świat i ludzie, również ci w Biblii, nie są idealni, nie są albo czarni, albo biali. W najlepszym z nich jest przynajmniej odrobina niedoskonałości, tak jak w najgorszym jest choćby odrobina dobra.
A po drugie, może to tylko nasze przyziemne wyobrażenie, że wprowadzenie Izraelitów do Kanaanu po długiej wędrówce przez pustynię miałoby być godną nagrodą dla Mojżesza. Może jednak Bóg przygotował swemu słudze o wiele lepszą „ziemię”, do której chciał go wprowadzić i rzeczywiście wprowadził – ,,dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie’’ (por. 2Kor 5,1).
/mwż