Matka Boża z Lourdes, Fatimy, Guadalupe i oczywiście z Częstochowy. Objawień Maryi jest wiele. Są jednak też mniej popularne wizerunki Najświętszej Dziewicy, których historie warto poznać. W tych miejscach dochodzi do różnego rodzaju cudów – uzdrowienia, nawrócenia, ochrony przed wojną… oraz zjednoczenia podzielonego narodu.
Madonna dell’Arco – Włochy
Na pewno większość z nas zna Matkę Bożą Pompejańską, jednak mało kto słyszał o innym cudownym wizerunku Maryi, który znajduje się z Pompejanką „po sąsiedzku”. Obecne sanktuarium Madonny dell’Arco usytuowane jest w miejscowości Sant’Anastasia, w prowincji Neapol. Historia tego miejsca sięga aż XV wieku. Na skraju pola, pod łukiem akweduktu (stąd nazwa; wł. arco – łuk), namalowany był wizerunek Maryi z Dzieciątkiem.
W Poniedziałek Wielkanocny, 6 kwietnia 1450 roku, podczas wiejskiego festynu grupa chłopaków grała w piłkę. Jeden z nich, zdenerwowany przegraną, przeklinając, rzucił piłką w obraz. Trafił Matkę Bożą w lewy policzek. Ku zdziwieniu młodych, uderzone miejsce zaczęło krwawić.
Wieść o cudzie szybko się rozeszła, a miejscowy szlachcic, hrabia Sarno, Wielki Kat Królestwa Neapolu, po bliższym zbadaniu cudu uznał, że winowajca zasługuje na śmierć. Chłopaka powieszono na lipie, która rosła obok obrazu. Według legend drzewo uschło dwadzieścia cztery godziny później. Natomiast „obrzęk” Maryi pozostał i do dzisiaj jest widoczny.
W XVII wieku w okolicy wybuchła epidemia dżumy. Mieszkańcy Neapolu prosili Madonnę dell’Arco o pomoc, a oliwą z lamp, które paliły się przed obrazem, smarowali chore miejsca. Wiele osób zostało uzdrowionych. Do dzisiaj w sanktuarium święci się oleje dla chorych.
To właśnie z tymi olejami związany jest cud, który opisuje s. Wincencja Wróbel. Zakonnica została wysłana do Włoch, do pracy w szpitalu jako pielęgniarka. Na oddziale, na którym pracowała, pewna kobieta urodziła synka. Jednak okazało się, że młoda mama cierpi na rodzaj rzucawki. Chorowała już dwa tygodnie, wpadała w śpiączkę, nic nie pomagało. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Pewnego dnia s. Wincencja spotkała w sali umierającej położną, która się nią zajmowała. Położna zapytana, czy ta kobieta naprawdę umrze, potwierdziła, że nie ma szans na jej uratowanie. Siostra zakonna specjalnie przyniosła olejek z cudownego miejsca z Sant’Anastasia, którym zrobiła kobiecie krzyżyk na czole, na rękach i stopach, jak przy namaszczeniu chorych. Razem z położną uklękły po obu stronach łóżka i modliły się: niech Bóg da kobiecie spokojną śmierć albo przywróci jej zdrowie. Modlitwa nie trwała długo. „Po chwili ta pani otworzyła oczy i usiadła na łóżku. Rozpłakałyśmy się. Po kilku dniach wróciła do domu z dzieckiem. Matka Boża uratowała ją” – wspomina s. Wincencja.
Virgen de la Caridad – Kuba
Virgen de la Caridad del Cobre, czyli Matka Boża Miłosierdzia z Cobre, była w stanie uczynić coś, czego nikt ani nic innego nie zdołało – zjednoczyć Kubańczyków. Virgencita, jak ją zdrobniale nazywają, jest czczona przez katolików, ale i wyznawców afrokubańskiej religii synkretycznej o nazwie santería; nie tylko przez mieszkających na Kubie, ale i tych, którzy opuścili ojczyznę. Maryja z Cobre ma nawet swoją parafię w Miami.
Aby właściwie zrozumieć sytuację tej karaibskiej wyspy, należy pamiętać, że od 64 lat panuje tam komunizm. Wprowadzony m.in. przez Fidela Castro w 1959 roku ustrój zmienia się na przestrzeni lat i obecnie jest zmuszany coraz bardziej „otwierać” się na świat i iść z duchem globalnych zmian. Zmiany te przychodzą tam jednak bardzo późno. Relacja Kościoła katolickiego i państwa zaledwie od kilku lat jest, nazwijmy to, poprawna. Katolicy byli przez długie lata prześladowani, kościoły były zamknięte, a wszyscy księża, siostry zakonne i misjonarze wypędzeni. Jedyną religią akceptowaną przez reżim była właśnie santería. Stąd wielu Kubańczyków nie ma wiedzy i nie odróżnia tego, co katolickie, a co synkretyczne. Pamiętajmy, że są na tej wyspie ludzie, którzy widząc krzyż, potrafią zapytać, kto tam wisi i dlaczego.
Santeros, czyli wyznawcy bardzo popularnej na Kubie religii, pod wizerunkiem Maryji z Cobre widzą Oshún, najważniejsze z bóstw, którym składają dary i obietnice. Religia ta powstała w czasach kolonialnych, kiedy Hiszpanie mieszkający na Kubie zabronili czarnoskórym niewolnikom praktykować afrykańskich wierzeń. Ci jednak postanowili „zamaskować” kult orishas, przypisując swoim bóstwom wizerunki niektórych świętych, a także Maryi. Wyznawcy santeríi uważają Virgen de la Caridad za boginię miłości, bogactwa i płodności. Jednak nawet oni, tak samo jak katolicy, widzą w niej matkę, która opiekuje się cierpiącym narodem i dba o każde ze swoich dzieci.
Zarówno sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia znajdujące się w Hawanie, jak i to w Cobre, niedaleko Santiago de Cuba, zawierające oryginalną figurkę, gromadzą rzesze ludzi ubranych na żółto ze słonecznikami, gdyż ten kolor i kwiat są uważane za te, które „podobają się Maryi”. W małej kaplicy przechowywane są liczne ofiary od wdzięcznych czcicieli, których prośby do Matki Bożej zostały wysłuchane. Znajduje się tam m.in. medal Nagrody Nobla z Literatury Ernesta Hemingwaya, który szczególnie ukochał tę niewielką karaibską wyspę.
Skąd wziął się na Kubie kult Virgen de la Caridad? Legenda głosi, że około roku 1616 w Zatoce Nipe, na wschodnim krańcu wyspy, trzech mężczyzn płynęło łodzią, kiedy zjawił się sztorm. Prosili niebiosa o ratunek. Ich modlitwy zostały wysłuchane, a na powierzchni wody mężczyźni zauważyli dryfującą niedużą drewnianą figurkę. Kiedy ją wyłowili, okazało się, że to wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem, na którym widniał napis: „Jestem Matką Bożą Miłosierdzia z Cobre”. Pod koniec XVII wieku miejsce, w którym umieszczono wizerunek, stał się centralnym punktem kultu w okolicy.
Na pamiątkę odkrywców wizerunku kubańskiej Matki Bożej w przedstawieniach Virgen de la Caridad umieszcza się u jej stóp łódź, na której znajduje się trzech mężczyzn – jeden biały, jeden czarnoskóry i jeden rdzenny mieszkaniec wyspy. Ma to symbolizować fakt, iż Maryja jest matką wszystkich Kubańczyków. Nie jest to jedynie pobożne życzenie, faktycznie jest tylko jedna sprawa, w której wszyscy pochodzący z Kuby się zgadzają – miłość i oddanie Matce Bożej Miłosierdzia.
Annai Velankanni Arokia Matha – Indie
W języku tamilskim Annai oznacza „matkę”, Velankanni to nazwa wioski w nadmorskim Tamil Nadu w południowych Indiach, a Arokia Matha znaczy „dobre zdrowie”. Poznajmy Matkę Bożą Dobrego Zdrowia z Velankanni.
Pierwsze objawienie w tym regionie miało miejsce w XVI wieku, gdy miejscowy hinduski pasterz wykonywał swój obowiązek noszenia mleka z Vailankanni do swego pana w Nagapattinam. Kiedy pewnego razu przechodził obok stawu, ogarnęło go zmęczenie. Chłopak zapadł w sen, a gdy się obudził, zaskoczyła go wizja pięknej Pani, trzymającej na rękach dziecko o boskim wyglądzie. Pani poprosiła o trochę mleka dla swojego dziecka, które to życzenie pasterz spełnił. Po dotarciu do domu pana chłopak przeprosił za swoje spóźnienie oraz mniejszą ilość mleka i opowiedział o tym, co przydarzyło mu się po drodze. Jednak pan nie uwierzył w opowieść. Wtedy, ku zdumieniu wszystkich, dzban wypełnił się po brzegi, aż mleko zaczęło się wylewać.
Drugie objawienie miało miejsce kilka lat później, gdy w Vailankanni mieszkała uboga wdowa z chromym synem. Kulawy chłopiec codziennie siedział pod drzewem przy tym samym stawie, przy którym pasterz miał wizję, i sprzedawał spragnionym wędrowcom maślankę. Pewnego dnia bardzo jasne światło pojawiło się przed nim i Pani z boskim dzieckiem w ramionach poprosiła chłopca o filiżankę maślanki. Następnie poleciła mu, by poszedł poinformować pewnego bogatego katolika z pobliskiego miasta Nagapattinam o zdarzeniu i w Jej imieniu nakazał mu postawić kaplicę na miejscu objawienia.
Kulawy chłopak zdał sobie sprawę, że na prośbę Pani jego nogi wyzdrowiały, i z wielką radością pobiegł do Nagapattinam, aby wykonać polecenie. Bogacz wkrótce ufundował małą kaplicę w Vailankanni. Stała się ona świętym miejscem czci Matki Bożej. Wtedy też Maryja z Vailankanni zyskała swój przydomek Matki Dobrego Zdrowia.
Trzeci cudowny incydent miał miejsce w XVII wieku, kiedy to portugalski statek handlowy, płynąc z Makau w Chinach do Colombo na Cejlonie, natknął się na gigantyczną burzę w Zatoce Bengalskiej. Bezradni marynarze modlili się żarliwie i wzywali pomocy Najświętszej Dziewicy. Ślubowali zbudować kościół ku Jej czci, niezależnie od tego, w jakim miejscu wylądują. Wzburzone morze uspokoiło się, a ich statek dotarł w pobliże brzegu Vailankanni 8 września, w święto Narodzenia Matki Bożej. Wypełniając swoje ślubowanie, portugalscy żeglarze przekształcili krytą strzechą kaplicę w piękną, zbudowaną z kamienia świątynię.
Święto Annai Velankanni Arokia Matha obchodzone jest co roku od 29 sierpnia do 8 września. Jedenastodniowy festiwal gromadzi ponad 3 miliony pielgrzymów z całych Indii, a także z Filipin. Sanktuarium Matki Bożej z Vailankanni jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc kultu religijnego w Indiach.
/ab