Święta Wielkanocne poprzedza Niedziela Palmowa, zwana też Kwietną czy Wierzbną. Zwyczajowo święci się tego dnia palmy na pamiątkę uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, na pięć dni przed ukrzyżowaniem.
Okres Zmartwychwstania Pańskiego ma bogatą oprawę obrzędową. W polskiej świadomości łączą się obrzędy religijne, tradycja ludowa oraz świat przyrody. Kiedy świętujemy zwycięstwo Jezusa nad śmiercią, w zrozumieniu tego misterium pomaga nam otaczający nas świat przyrody, która właśnie zaczyna się budzić do życia. Odczytujemy łatwo tę symbolikę.
Polacy zachowują tradycję, kultywując zwyczaje i obrzędy, które przetrwały do dziś. W obrzędowości cyklu wiosennego istotną rolę odgrywa woda i ogień, oraz – wywodzące się już z tradycji chrześcijańskiej – figury Chrystusa Zmartwychwstałego i baranka. Jest także tzw. „zielona gałąź”, która funkcjonuje w okresie wielkanocnym. Na przykład na Lubelszczyźnie ma ona formę tzw. gaika – przybrane w kolorowe wstążki i święty obrazek zielone drzewko, które dziewczęta obnoszą po chałupach, składając życzenia. Najbardziej znaną formą „zielonej gałęzi” jest wielkanocna palma.
Zwyczaj wykonywania palm wielkanocnych zachował się w sposób szczególny na Kurpiach, w miejscowości Łyse oraz na Podkarpaciu, w Lipnicy Murowanej, gdzie corocznie odbywają się konkursy na najdłuższą i najpiękniejszą palmę.
Mieszkająca od 50 lat w Lipnicy Murowanej Maria Krzyszkowska wykonuje palmy na konkurs, zdobywając nagrody i wyróżnienia. „Dawniej palmy z Lipnicy nie miały dużych wysokości, sięgały maksymalnie 10 m – opowiada Krzyszkowska. – Dopiero ok. 2000 r. przełamano barierę wysokości, dochodząc do ponad 30 m”. Sztuką nie jest samo wykonanie takiej palmy, choć wymaga to dużej wytrwałości i wewnętrznego spokoju od twórcy – bywają przypadki pękania elementów konstrukcji, czy nawet złamania się skończonej już palmy. Oczywiście nie można używać gwoździ, wiązań drutami i kleju, a spojenia powinny być tylko naturalne. Okazuje się, że najważniejsze jest postawienie palmy w pozycji pionowej. „Musi być postawiona tylko przy pomocy linek, siłą ludzkich rąk – tłumaczy Maria Krzyszkowska. – Powinna stać bez podpórek. Dziś we wsi kilkanaście osób zajmuje się wykonywaniem palm znacznej wysokości. Głównie ze względu na konkurs, który służy podtrzymywaniu tradycji. Twórca nigdy do końca nie może określić, jak duża będzie jego palma. Pracuje przecież z elementami roślinnymi, m.in. z żywymi i zielonymi gałązkami bukszpanu. Dawniej stosowano jedlinę i ozdabiano tylko czubki palm. Okazały jest szczyt palmy – zazwyczaj stanowi go trawa bagienna zakończona pióropuszem. W związku z tym, że nie mamy terenów bagiennych w okolicy, brakuje wykoń- czeń trzcinowych, a łatwiej zdobyć wierzbę z kotkami symbolizującymi nowe życie. Przy wykonywaniu palmy istotny jest obwód, który nie może być większy niż dłonie dorosłego mężczyzny. Dużą rolę odgrywa rdzeń palmy – tyka, która powinna być drewniana. Przygotowuje się ją nawet rok wcześniej, osusza, aby była lżejsza. Wysoka palma może bowiem ważyć nawet ok. 300 kg”. Wykonywaniem palm zajmuje się kilka osób. W domu pani Marii sztukę starannego układania witek opanował jej mąż. Dziś jako wdowa kontynuuje tę tradycję, przekazując dzieciom i wnukom. Palmy po poświę- ceniu zatyka się za krzyże i obrazy, aby strzegły domu od nieszczęść i zapewniały błogosławieństwo. W Lipnicy zachowywany jest także zwyczaj wykonywania z palm krzyżyków i stawiania ich w polu w Wielki Piątek, aby strzegły zasiewów i plonów od gradobicia, suszy i nadmiernych opadów deszczu.
Do dziś można spotkać w ogrodach przystrojone krzyżyki wbite w ziemię.
Najbardziej żywa tradycja robienia palm kurpiowskich jest w parafiach Łyse oraz Lipniki. Mieszkająca od lat 60. XX w. i współtworząca kulturę ludową Lipnik, jednej z najstarszych wiosek Kurpiowszczyzny, Janina Krzyżewska, opowiada: „Kiedy przyjechałam do Lipnik, chodziłam pod strzechy kurpiowskie i przyglądałam się życiu i zwyczajom. Pracując jako nauczyciel, tym bardziej czułam się zobowiązana, aby poznawać i wiernie przekazywać młodzieży tradycję i obrzędy. Niekiedy zapraszałam do szkoły panie, które przynosiły worki z roślinami i pokazywały, jak wykonują palmy wielkanocne.
Palmy robiono w każdej rodzinie. Podczas wykonywania dążono do tego, aby zrobić palmy nie tylko piękne, ale i wysokie. Kurpianki wierzyły, że kiedy palma będzie wysoka, Bóg pomoże, że plony będą większe, ale także i w tym, że ich synowie będą wyżsi.
Naród kurpiowski nie odznaczał się dużym wzrostem, stąd to matczyne pragnienie”. Kurpiowskie palmy, duże i strojne, mają 5–6 metrów wysokości, do ich wykonywania wykorzystuje się rośliny leśne oraz kwiaty z bibuły i bibułowe wstążki do ozdabiania pręta leszczyny lub młodej sosny. „Gałązki sosny, świerku czy jałowca oplatamy na wysokim pręcie z leszczyny – opowiada pani Janina. – Palmy mają charakterystyczny ozdobny czub. Patrząc na szczyt palmy, rozumiemy, że to świę- to Chrystusa Króla i wkładamy niejako koronę. Między koroną a prętem wiążemy przepiękne wstążki z papieru, o których pisał już Oskar Kolberg. Ja osobiście wplatam tysiąc kwiatków, które przygotowuję w Wielkim Poście. Całość składa się z odgałęzień, małych palemek, najlepiej, aby było ich 7. W ten sposób piszemy historię Lipnik, zachowując ją dla następnych pokoleń”.
„W naszym regionie wykonuje się palmy skromne, nie takie jak np. na Kurpiach – mówi Barbara Litwiniuk, pochodząca z parafii w Wisznicach (dziś powiat bialskopodlaski, dawniej – włodawski na Lubelszczyźnie). – W okresie, kiedy wraz z całym Kościołem upamiętniamy wjazd Chrystusa do Jerozolimy, nie ma zielonych roślin, tym bardziej palm. Dlatego ludzie, którzy chcieli uczcić to wydarzenie z życia naszego Zbawiciela, poszukiwali różnych zielonych elementów, aby wykonać palmę. Były to głównie gałązki wierzby, dlatego u wyznawców prawosławia Niedzielę Palmową nazywa się wierzbową. Prawosławni, z których zwyczajami zetknęłam się w Holeszowie, w gminie Hanna, nieśli do cerkwi same gałązki wierzbowe, tylko niektórzy przewiązywali je wstążką. U nas, katolików, spotykało się już ozdabiane palmy, np. gałązką asparagusa, paproci, białą lub niebieską wstążką. Moja ciocia np. wykonywała papierowe kwiaty z bibuły, które dołączała do palmy. Palmę robiła w ten sposób, że do gałązek wierzbowych dodawała drobne gałązki bukszpanu, który przeważnie rósł blisko domu, następnie zasuszone, zbierane latem kwiatki czy trawki, potem okó- łek z króciutkich gałązek barwinku, potem znów zasuszone kwiatki, np. suchołuski, zatrwiany, kocanki, główki lnu czy trawki. Palmę przewiązywała wstążką. Dziś także, kiedy wykonujemy palmy w Stowarzyszeniu Twórców Kultury Nadbużańskiej, w trakcie warsztatów dla dzieci, wykorzystujemy tylko naturalne elementy roślinne, czasem dodając gałązkę tui”.
Z Niedzielą Palmową związane były zwyczaje. Po poświęceniu palmy w kościele rodzice w domu lekko uderzali dzieci, mówiąc: „Palma bije, nie zabije, Wielki Dzień za tydzień, za sześć noc – Wielkanoc”. Podawano także dzieciom do połknięcia kotki wierzbowe, co miało uchronić przed chorobami gardła. Następnie rozdzieloną na części palmę zatykano w czterech krańcach pola, aby pioruny czy grad nie zniszczyły zasiewów i aby był urodzaj.
Pierwsze procesje z palmami wielkanocnymi miały miejsce w IV w. w Jerozolimie, od V i VI w. obecne były w Kościele zachodnim. Zwyczaj święcenia gałązek zielonych, czyli palm wielkanocnych, wprowadzono do liturgii Niedzieli Palmowej w XI w. Palmy są palone w Wielką Sobotę, a powstały z nich popiół używany jest w następnym roku w Środę Popielcową.
Joanna Szubstarska
/mak