Ostatnia pielgrzymka Jana Pawła II

2013/01/15

Był ciepły kwietniowy dzień. Polacy cieszyli się pierwszymi wiosennymi promieniami słońca. Jednak tę radość mocno przyćmiewały doniesienia z Watykanu o pogarszającym się zdrowiu Papieża. Tłumy wiernych gromadziły się we wszystkich świątyniach. Wszyscy spodziewali się najgorszego. Jednak nikt nie chciał w to wierzyć.

Wszystkie agencje, stacje telewizyjne, radiowe i redakcje prasowe tego dnia skupiły swą uwagę na oknach pałacu watykańskiego. Podczas tych dni Rzym stał się centrum współczesnego świata.

Transmisje z Rzymu były przeplatane zdjęciami rozmodlonych tłumów z całego świata. Jeszcze nigdy tak wielu ludzi nie modliło się w tym samym czasie, w tej samej intencji – o zdrowie dla Ojca Świętego.

Wiadomość podana przez media o śmierci Papieża wolno docierała do ludzi zgromadzonych na placu św. Piotra. Na kilkanaście minut przed godziną 22.00 (około godziny 21.37) w oknach Pałacu Apostolskiego rozbłysło światło. Tłum ten znak przywitał bardzo entuzjastycznie, brawami i śpiewem. Wówczas jeszcze nikt nie wiedział, że właśnie w tej chwili Papież odszedł z ziemskiego życia. Dopiero, gdy około godziny 22.00 rozbrzmiał dzwon bazyliki św. Piotra wszyscy zrozumieli: Jan Paweł II odszedł do domu Ojca. Kilka minut później zebranym na placu o jego śmierci oznajmił abp Leonardo Sandri.

Ponad 60 tysięcy ludzi na chwilę przerwało odmawianie Różańca. Zapadła cisza, pochyliły się głowy, niektórzy zaczęli płakać inni przywitali tę wiadomość oklaskami. Po kilku minutach wierni powrócili do modlitwy. – Przyszliśmy tu, by odprowadzić naszego Papieża na drugą stronę – powiedział do wiernych na placu jeden z biskupów.

W chwilę po śmierci Papieża cały świat wstrzymał oddech. Świątynne dzwony na wszystkich kontynentach oznajmiały śmierć następcy Piotra. Telewizje przerwały nadawanie tradycyjnych programów. Kolejno prezydenci różnych państw ogłaszali żałoby narodowe.

Polska w chwili śmierci

Warszawa około godziny 22.00. Wycie syren i rozlegający się dźwięk dzwonów oznajmia wszystkim tę smutną wiadomość. Ludzie na ulicy zatrzymali się. Część z nich uklękła. Wszyscy byli jak w Ostatnia pielgrzymka Jana Pawła IIletargu. Pytali: co teraz będzie? W warszawskim kościele św. Anny wierni modlili się przez 24 godziny na dobę.


Ludzie wiedzieli, że 2 kwietnia skończyła się pewna epoka. Wszyscy wiedzieli, że Jan Paweł II odszedł. Jednak wierzyli, że pozostał.

Przed świątynią stoi kilka tysięcy osób. W rozdygotanym i płaczącym tłumie ludzi pracują także dziennikarze. To oni pokazują światu te niezwykłe wydarzenia. Jedna z dziennikarek telewizyjnych ma właśnie wejście na żywo. Z trudem powstrzymuje się od łez. W chwilę po „zejściu” z wizji nie wytrzymuje i zaczyna płakać razem z tłumem. Inny dziennikarz podchodzi do młodej zapłakanej dziewczyny przed kościołem św. Anny. Łamiącym się głosem zadaje kilka zdawkowych pytań. Dziewczyna nie może wydusić z siebie, ani słowa. Odpowiada płaczem. Po chwili płaczą oboje.

Jest kilka minut po 23.00 tłum ludzi na ulicach bezustannie narasta. Przed kościołem św. Anny zebrało się już kilkadziesiąt tysięcy osób. Dochodzi północ, a autobusy nadal przyjeżdżają pełne ludzi. Wydaje się, że tej nocy nikt nie pójdzie spać, bo świat już nie jest taki sam.

Artur Stelmasiak

Artykuł ukazał się w numerze 04/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej