Za nami pierwsza festiwalowa debata ekspercka: “Patria czy partia? – dylemat współczesnego państwa”. W panelu dyskusyjnym udział wzięli: prof. Andrzej Zybertowicz, dr Andrzej Sadowski, Tomasz Wróblewski oraz Antonio Campati. Dyskusję poprowadził ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny tygodnika “Idziemy”.
Prof. Zybertowicz: podłoże technologiczne spowodowało, że powstało społeczeństwo nadmiaru informacji, nadmiaru kanałów informacji. Każdy może założyć swoją stronę. Konkurują ze sobą liczne media, co niszczy debatę publiczną. Toczy się bitwa o uwagę czytelnika lub słuchacza; w konsekwencji pojawia sia destrukcja argumentacji rozumowej. W kulturze przeciążenia informacyjnego to, co ważne, ulega likwidacji, rozmyciu.
Co jest dziś główną osią sporu?
Pierwsza oczywista oś dotyczy konkurencji o władzę, walka o zasoby. Spór dotyczy także wizji Polski jako samoistnego organizmu a Polski jaki kraju skosmopolityzowanego. Ważny jest także spór kulturowy. Potrzebne jest mądre zarządzanie zasobami.
Czy media są winne za stan obecnej debaty?
Tomasz Wróblewski, Warsaw Enterprise Institute: powodem agresji w polityce są także pośrednio media. Powód jest prozaiczny, czysto rynkowy. Media tradycyjne muszą konkurować opiniami. Ciężko jest wówczas argumentować mądrymi opiniami. Na kontrowersji zaczęto budować newsy. Politycy zachowują się jak media – muszą być wyraziści i przypodobać się swojemu elektoratowi.
Polityka nie nadąża za przemianami społecznymi. Coraz więcej jest problemów i wyzwań stawianych politykom – ci szafują obietnicami itd. Nie nadążają – to rodzi uczucie wyalienowania. Klasa polityczna goni za opiniami, nie proponuje konstruktywnych rozwiązań.
Kto ma być patriotą? Patriotyzm to obowiązek głównie tych, którzy są reprezentantami narodu i z założenia mają dbać o dobrostan obywateli.
Jak wygląda demokracja w ramach samych partii? Mamy w Polsce dwie główne partie wodzowskie.
To jeden z poważnych problemów. Potrzebna jest większa demokratyzacja życia społecznego, uniezależnianie od kilku decyzyjnych osób. Odsunięcie wartości chrześcijańskich to nie jest dobra droga. Potrzebny jest system bardziej uzależniony od wyborców.
Antonio Campati: To, co się mówi na temat Polski, dotyczy także Włoch. Żyjemy w ciągłej kampanii wyborczej. Ta ciągła kampania mieści się w ramach przemian demokratycznych. Kryzys wciąż jest obecny. Dziś mamy mało zaufania w stosunku do partii politycznych – jest to związane z kryzysem gospodarczym obecnym we Włoszech od 20 lat.
Coraz większe znaczenie mają strony internetowe, blogi, fora – są to elementy pośredniczące między politykami a wyborcami. Partia polityczna ma jakąś twarz, zaś strony są bardziej anonimowe. Ta sytuacja rodzi coraz większe wyzwania. Media weszły między partię a społeczeństwo.
Gdzie we Włoszech jest oś sporu?
Dużo problemów podobnych jest do tych obecnych w Polsce. Jeden z głównych jest rozłam między narodem a elitą. Nie ma podmiotów pośrednich pomiędzy rożnymi interesami społecznymi. Wspólne dobro nie jest sumą pojedynczych interesów, ale owocem różnych wrażliwości zmierzających do jednego celu.
Do czego potrzebne są partie?
Według niektórych są one po to, by ludzie brali udział w wyborach. We Włoszech znaczenie mają partie zdefiniowane jako antypartyjne. Pytanie kluczowe dotyczy charakteru wyborów w przyszłości.
ks. Henryk Zieliński: wraz z rozwojem mediów maleje odpowiedzialność polityków. Czy jesteśmy skazani na ciągłą kampanię?
dr Andrzej Sadowski: polityka jest obszarem pozbawionym zasad moralnych. Obecny system można nazwać demokracją fasadową. Obywatel głosuje raz na 4 lata, nie ma realnych mechanizmów kontroli. Obecny kryzys jest efektem braku kontroli nad władzą. To sprawia, że czynnik partyjny zaczyna dominować.
Czy odpowiedzią na upartyjnienie mogą być rozmaite ruchy i stowarzyszenia?
Partie muszą negocjować z lokalnymi liderami, bo dziś listy są układane w wąskim gronie. Głos szerszy nie jest brany pod uwagę. W dzisiejszym systemie obywatel jest ubezwłasnowolniony. Po wrzuceniu karty do urny głosujący tracą kontrolę i wpływ na partię. Obecne partie są ukierunkowane jedynie na władzę. Wartości można dorobić, w praktyce rzadko jest miejsce na wartości chrześcijańskie. Kompetencje moralne są rzadkie.
(Oprac. Alicja Berger-Zięba)
/mak