Pokazać Niebo

2013/01/19

Papież Benedykt XVI ogłosił rok kapłański w 150. rocznicę śmierci proboszcza z Ars, Jana Marii Vianneya. Ten ksiądz nie był uczonym teologiem, gwiazdą błyszczącą na kościelnym niebie. Co mówił w konfesjonale, bo siedział tam godzinami i przychodziły do niego tłumy. Mówił, czerpiąc z doświadczenia swojej relacji z Bogiem. Kapłan powinien traktować wiernych jak ludzi rozumnych, których można wprowadzać w arkana teologii. Ale przecież chodzi o to, by spotkanie z kapłanem autentycznie przybliżało nas do Boga, a nie tylko do zrozumienia niezrozumiałego, o czym można dyskutować, ale czego nijak nie da się wprowadzić w życie.

Na mojej drodze stanęło wielu księży. Wspominam kapłana, który podczas kryzysu wiary odpowiadał mi kilka razy na te same pytania i nigdy nie powiedział: „Przecież już o to pytałaś”. Wspominam innego, który starotestamentalnych bohaterów pokazywał jak ludzi podobnych do nas, i jeszcze innego, którego twórcze interpretacje Biblii odsłaniały nowe horyzonty, a zawsze mówiły o mnie. Wspominam też innych kapłanów, których wolałabym nie wspominać, a którzy również sprawowali wielkie Boskie tajemnice.

Przypomniałam sobie prowadzącego kiedyś rekolekcje ojca jezuitę. Nie robił na mnie wielkiego wrażenia, nic nie zapowiadało duchowej rewolucji. Po konferencji przyszedł jednak czas na pytania. I wtedy zobaczyłam, że dla tego kapłana przyjaźń z Bogiem to nie mało zrozumiały slogan. „Gdy rozważałem wstąpienie do zakonu – opowiadał – Ewangelia wciąż mówiła mi o trudnościach. Zapytałem Boga dlaczego. A Bóg mi na to, że życie w zakonie nie będzie łatwe i On chciałby wiedzieć, czy na pewno chcę tę drogę wybrać. A Ty – czego oczekujesz, Boże – zapytałem. Że wybierzesz zakon – odpowiedział Pan. No to nie ma o czym mówić, wybieram”

Mówił to tak, jakby rozmawiał z kimś, kto siedział obok, jak rekolektanci obok rekolekcjonisty.


Kapłan ma pokazywać ludziom drogę do Nieba
| Fot. Artur Stelmasiak

Bóg zawsze ma dla człowieka plan A i plan B – nie jesteśmy zdeterminowani. I wiem, że gdybym nie wybrał zakonu, Bóg też by mi błogosławił.

Pomyślałam, że to uwalniające. Akurat odeszłam z pewnej wspólnoty i odczuwałam lęk, że zeszłam z drogi przeznaczonej mi przez Boga, tracąc szansę na szczęście, a może i na zbawienie.

Ale to jeszcze nie koniec spotkania z kapłanem – przyjacielem Boga, jak Mojżesz czy Abraham, którzy rozmawiali z Panem twarzą w twarz.

Z Bożą wolą nie jest tak, że wstaję rano, staję na baczność i pytam Boga, co mam dzisiaj robić. Bóg wydaje mi dyspozycje, mówię: „Tak jest!” i spieszę je realizować. Przeciwnie, wstaję rano, a Bóg pyta: „Co chciałbyś dzisiaj robić?”. Mówię, jakie mam plany, i pytam Pana, co On na to. Potem słucham Jego odpowiedzi.

Bóg, który pyta mnie, co chciałabym robić, który daje pierwszeństwo moim zamiarom, a dopiero potem wypowiada się na ich temat. W jakiej zażyłości z Bogiem trzeba być, by coś takiego powiedzieć? Nie przypomina to wyuczonych formułek. To miłosne doświadczenie, które powala – i uwalnia.

Jaki ma być kapłan?

Z okazji roku kapłańskiego napisano wiele o tym, jakich księży chcielibyśmy mieć.

Ksiądz musi zawsze mówić prawdę – nawet niewygodną. Musi wychodzić do ludzi, którym z Bogiem jest nie po drodze. Takie oczekiwania wielu chrześcijan wyraził na łamach jednej z gazet dziennikarz Bogdan Rymanowski. Ksiądz powinien rozumieć ludzi, nie wynosić się ponad innych, a zarazem mieć czas na odpoczynek i rozwój, by mógł być szczęśliwy – dodała dziennikarka Ewa Czaczkowska. Kapłan według serca Jezusowego to kapłan cierpliwy – stwierdził jeden z księży. Dla innego najważniejsza w kapłaństwie jest wierność – w małych i wielkich sprawach. Wierność Chrystusa, wierność kapłana to także hasło kapłańskiego roku.


Kapłan wprowadza wiernych w arkana teologii
| Fot. Artur Stelmasiak

W liście do kapłanów na rozpoczęcie roku kapłańskiego papież Benedykt XVI cytuje Jana Vianneya, który podkreślał, że bez kapłanów Kościół nie przetrwa. Choć wszyscy wierzący są ludem kapłańskim, tylko na słowa kapłana – nawet najbardziej grzesznego – chleb zamienia się w Ciało, a wino w Krew Chrystusa. „Zostawcie parafię na dwadzieścia lat bez kapłana, a będą czcić w niej zwierzęta…” – mówił święty. Papież kładzie nacisk na świadectwo życia proboszcza z Ars, które w porewolucyjnej Francji wiodło ludzi do nawrócenia. Zachęcał do uczestnictwa w Mszy Świętej, celebrując ją jak spotkanie z Oblubieńcem. Zapraszał do spowiedzi i w konfesjonale był dostępny przez kilkanaście godzin dziennie. Namawiał do adorowania Najświętszego Sakramentu, a kto skorzystał z zaproszenia, spotykał na adoracji swojego proboszcza. Nie zapominał też o materialnych potrzebach parafian. Przecież i Chrystus, który mówił o Królestwie Bożym, pamiętał, że człowiek potrzebuje również zdrowia i chleba. Wzorem Chrystusa każdą osobę traktował indywidualnie. Nie posługiwał się schematami, lecz – rozpoznając miejsce, w którym znajduje się penitent na drodze do Boga – poszukiwał najwłaściwszego sposobu opowiedzenia mu o Bożej Miłości. Uważał wreszcie, że kapłan musi brać udział w kosztach odkupienia ludzi, co praktykował przez umartwienia i posty wynagradzające grzechy świata. Papież podkreśla, że jak za czasów świętego racjonalizm, tak dziś relatywizm chce zająć miejsce Boga. Tymczasem żadna z tych idei nie odpowiada na egzystencjalne pytania człowieka. W poszukiwaniu odpowiedzi rola kapłana jest wielka.

Ksiądz-świadek był i jest niezbędny. Apostołowie byli świadkami i to najbardziej przyciągało ludzi do Kościoła. Ale i pierwsi chrześcijanie byli świadkami. „Zobaczcie, jak oni się miłują” – mówiono o nich. Droga wiary musi jednak prowadzić od zachwytu świętym kapłanem do wiary dojrzałej, przyjmującej także księdza grzesznego, który może irytować jako człowiek, ale nie może zniechęcić do Kościoła – do Boga.

Z pewnością nie jest łatwo być kapłanem. Przecież to oni, powołani do rzeczy wyjątkowych, są najbardziej narażeni na demoniczny atak. Nie jest zatem przesadą wołanie o szczególne modlitwy za nich. Ten śliski grunt i wąską ścieżkę kapłańskiego stanu dostrzegają sami zainteresowani: „Od nierozważnego wejścia na służbę Kościoła, Od grzechu świętokradztwa, Od ducha niepowściągliwości, Od pogoni za pieniądzem, Od wszelkiej chciwości, Od złego używania majątku kościelnego, Od miłości świata i jego pychy, Od niegodnego sprawowania świętych Tajemnic, Wybaw nas, Jezu!” – mówi Litania Do Chrystusa Kapłana i Żertwy.

Cel kapłaństwa

Dwa elementy kapłańskiego powołania powtarzają się w refleksjach księży i świeckich: wiara i osobista relacja z Bogiem. Dla ks. Marka Kubiaka kapłańska tożsamość to przyjaźń z Jezusem. Ona pozwala wskazywać wiernym drogę do Nieba i samemu nią kroczyć, mimo przeszkód. „Panie, przymnóż nam wiary!” – prosili apostołowie Jezusa. I kapłan powinien stale o to prosić – mówi ksiądz. Zachęty do wchodzenia w przyjacielską relację z Jezusem i wskazania drogi do Nieba oczekują od księży świeccy. I znów staje mi przed oczami jezuita – przyjaciel Boga. Bóg pokazał mi Niebo – mówi w taki sposób, jakby pokazał mu sąsiedni pokój. Zdziwienie, niedowierzanie. Jak wygląda Niebo? W Niebie jest taka miłość, pokój i wolność, jakich nie ma na Ziemi. W Niebie przebywamy sam na sam z Panem, ale możemy też spotkać się z drugim człowiekiem i każde spotkanie jest wspaniałe – nów nie jest taki jak na Ziemi. Tęsknię za Niebem, chciałbym już tam być – kończy kapłan.

Czy ostatecznym zadaniem księdza nie jest pokazanie ludziom Nieba? Pokazać Niebo – już tu, na Ziemi? Nie chodzi o to, by mieć Niebo na Ziemi, by za Niebem nie tęsknić. Chodzi właśnie o to, by rzeczywiście za Niebem zatęsknić, jak św. Paweł, który – poznawszy Boskie tajemnice – mówił: „Dla mnie umrzeć to zysk” i jak ów jezuita, któremu Bóg pozwolił zobaczyć Niebo. By jednak zatęsknić, trzeba dołożyć starań, aby poznać Pana Boga, który ma plan A i B, w razie czego – plan C i plan D; który respektuje moją wolność i nie obraża się, gdy wybiorę inaczej, niż On by chciał; który nie odrzuca mnie, co najwyżej pokazuje mi konsekwencje wyboru; który z zainteresowaniem pyta: „Co chciałbyś dzisiaj robić?”, który – jak mówi psalmista – „daje mi poznać wszystkie drogi życia, ale napełnia mnie radością tylko przed Swoim Obliczem”.

Katarzyna Szczepanek

Artykuł ukazał się w numerze 01/2010.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej