Tylko jedna trzecia wiernych archidiecezji warszawskiej jest związana z własną parafią, co trzeci uczestniczy w niedzielnych Mszach św., niewiele więcej ufa diecezjalnemu biskupowi. Tak wynika z kościelnych badań socjologicznych, przeprowadzonych w dwunastu polskich diecezjach.
Badania przeprowadził Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego na przełomie ostatnich dziesięciu lat. Zbadał tylko te diecezje, których ordynariusze zlecili Instytutowi przeprowadzenie takich badań. Ich wyniki zostały potem szczegółowo analizowane przez duchowieństwo diecezji i były pomocne w opracowaniu programów duszpasterskich. Wyłania się z nich bowiem obraz Polski zróżnicowanej pod względem religijności i przekonań społeczno- moralnych. Socjologowie przestrzegają jednak przed tworzeniem mapy religijności Polaków. Mogłaby taka powstać, gdyby badania przeprowadzono równolegle we wszystkich 41 polskich diecezjach.
Co czeka nas po śmierci?
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, który już od kilkudziesięciu lat bada religijność Polaków, zauważa zmiany jakościowe, które się w niej dokonują. Otóż przy w miarę stałej liczbie osób deklarujących się jako wierzący, wzrasta liczba tych, którzy mówią o sobie: „głęboko wierzący”. W 1991 r. było ich 10 proc., a w 2002 r. prawie dwa razy więcej. O rzeczywistym pogłębieniu religijności świadczy także wzrost communicantes, czyli wiernych przystępujących do komunii świętej. Od 1980 r. ten wskaźnik wzrósł z 8,7 proc. do 17,5 proc w roku 2002. Optymizm jednak gaśnie, kiedy przyjrzymy się dokładniej, jak wygląda życie religijne w poszczególnych diecezjach. Na podstawowe pytanie, o wiarę w Boga, twierdząco odpowiada ponad 99 proc. wiernych diecezji: tarnowskiej, łomżyńskiej, sandomierskiej. Ale już w diecezji włocławskiej za wierzących uznaje się 89 proc. mieszkańców. Niewiele więcej deklaruje ją w archidiecezji warszawskiej. W diecezji tarnowskiej i łomżyńskiej ponad 90 proc. wiernych wierzy w nagrodę lub karę, która czeka na człowieka po śmierci. W diecezjach: włocławskiej i katowickiej jest przekonanych o tym mniej niż 70 proc wiernych. Jeszcze mniej osób wierzy w istnienie piekła. Najwięcej, bo 96 proc. wiernych, wierzy w nie w diecezji lubelskiej. W diecezji włocławskiej – mniej niż co drugi wierny. Chętniej niż w miejsce wiecznego potępienia, wierzymy w zmartwychwstanie Jezusa. Najmniej, bo około 85 proc. wierzy w to mieszkańców diecezji: szczecińsko- kamieńskiej i warszawskiej. Nie lepiej jest z naszą wiedzą religijną. Prawidłowo wymienić siedem sakramentów świętych potrafi tylko niewiele ponad połowa mieszkańców diecezji szczecińsko- kamieńskiej, częstochowskiej i łomżyńskiej. Najlepiej znają je mieszkańcy diecezji sandomierskiej i tarnowskiej.
Ks. prof. Janusz Mariański socjolog z KUL |
– Zdecydowana większość polskich katolików akceptuje – przynajmniej deklaratywnie – przykazania Dekalogu. Natomiast w wyraźnym kryzysie są normy związane z nierozerwalnością małżeństwa, z czystością przedmałżeńską i regulacją poczęć, a częściowo także normy chroniące życie od poczęcia do naturalnej śmierci. |
Katolicy niekonsekwentni
Czym jest wiara bez uczynków? Z Pisma św. wiemy, że niczym. Niepokoi więc fakt, że sporo osób, które deklarują się jako wierzące i to w sposób głęboki, w praktyce życia codziennego nie postępuje zgodnie z nauką katolicką. Ks. prof. Witold Zdaniewicz, dyrektor ISKK zwraca uwagę na to, że różnica między wierzącymi a systematycznie praktykującymi pokazuje wyraźnie, jak liczna jest grupa katolików, którzy w swoim życiu religijnym są niekonsekwentni. W diecezji tarnowskiej jest ich zaledwie 15 proc. Ale już w diecezjach: włocławskiej, łódzkiej, częstochowskiej, szczecińsko-kamieńskiej – prawie połowa!
Niekonsekwencja dotyczy uczestnictwa w niedzielnych Eucharystiach, przystępowania do sakramentów świętych, codziennej modlitwy� Poza diecezją tarnowską, gdzie na niedzielne Msze św. chodzi trzy czwarte wiernych, w pozostałych diecezjach odsetek nie przekracza 40 proc., a w diecezjach włocławskiej i warszawskiej do kościoła co niedzielę chodzi tylko co czwarty parafianin. – Na terenie naszej parafii jest sporo ludzi spoza Warszawy. W rodzinnych miejscowościach chodzili do kościoła, a tutaj ich wiara jakoś się rozmywa. Czują się anonimowi� – mówi ks. kanonik Tomasz Król, proboszcz parafii św. Tomasza Apostoła na Ursynowie.
Jedna trzecia katolików z diecezji sandomierskiej spowiada się co miesiąc lub raz na kilka miesięcy. W diecezji tarnowskiej takich osób jest trzy razy więcej. Przeciętnie w dwunastu badanych diecezjach regularnie spowiada się ponad połowa wiernych. Z drugiej strony w takich diecezjach jak: gdańska, szczecińsko- kamieńska, warszawska i łódzka, co dziesiąty katolik w ogóle nie korzysta z sakramentu pokuty.
A jak wygląda nasza codzienna modlitwa? W diecezji tarnowskiej codziennie modli się 80 proc. wiernych, w warszawskiej – prawie o połowę mniej. Rzadko też klękamy do modlitwy całą rodziną. W stosunku do własnej parafii wierni archidiecezji warszawskiej podzielili się na trzy mniej więcej równe części: tych, którzy identyfikują się ze swoją parafią, słabo z nią zintegrowanych i tych, którzy są z nią zupełnie niezwiązani. Liczba tych ostatnich jest ponad dwukrotnie większa niż przeciętna w Polsce i najwyższa wśród wszystkich badanych diecezji. Kiedy natomiast o związek z parafią zapytano młodzież, ponad połowa w archidiecezji warszawskiej i z diecezji sandomierskiej, odpowiedziała, że nie identyfikuje się z własną wspólnotą parafialną!
Te dane pokazują, jak bardzo zróżnicowana jest polska religijność. Dla duszpasterzy są cenną wskazówką i materiałem do przemyśleń. Dlaczego bowiem w niektórych diecezjach trzy czwarte wiernych nie chodzi regularnie do kościoła? Dlaczego w diecezji sandomierskiej i tarnowskiej blisko 60 proc. wiernych codziennie modli się wspólnie z rodziną, podczas gdy w diecezji łódzkiej robi to zaledwie co czwarty wierny? Dlaczego w diecezji tarnowskiej blisko połowa wiernych w ostatnim czasie zamawiała intencje mszalne, a w warszawskiej jest ich o połowę mniej? Co zrobić z młodzieżą, która nie czuje związku z lokalnym kościołem? To pytania, na które muszą odpowiedzieć sobie duszpasterze i sami wierni, jeśli chcą być odpowiedzialni za swój i innych rozwój duchowy.
Komu ufamy?
W latach 90. aż do roku 2005, kiedy ostatni raz pytano o to wiernych, bezkonkurencyjnie największym zaufaniem cieszył się Jan Paweł II. Papieżowi ufało od 71 do 97 proc. badanych w poszczególnych diecezjach. Prymasa Polski wysokim zaufaniem darzy 40 proc. wiernych w diecezji szczecińsko-kamieńskiej i 84 proc. diecezjan z Tarnowa. Ci ostatni darzą też największym zaufaniem Episkopat Polski – deklaruje go trzy czwarte badanych. Najmniej Episkopatowi ufa wiernych z archidiecezji warszawskiej – tylko 36 proc. Niewiele więcej ufa warszawskiemu biskupowi. Największym zaufaniem wiernych cieszy się biskup diecezji tarnowskiej – ufa mu prawie 80 proc. badanych. Na niewiele niższym poziomie kształtuje się zaufanie do proboszcza i wikarych, przy czym też największe jest w diecezji tarnowskiej, a najniższe w włocławskiej, łódzkiej i warszawskiej.
Młodych problemy z moralnością Wolna miłość, życie w tzw. wolnych związkach, współżycie seksualne przed ślubem, stosowanie środków antykoncepcyjnych to zjawiska, które zyskują coraz większą aprobatę młodych. Wolną miłość, czyli seks bez ograniczeń aprobuje w Polsce przeciętnie jedna trzecia młodych ludzi. Prawie drugie tyle uważa, że ocena zależy od sytuacji. W takich diecezjach jak: częstochowska, warszawska, szczecińsko- kamieńska i poznańska za dopuszczalną uznaje ją ponad 40 proc. pytanych.
Jeszcze więcej akceptacji zyskuje trwałe pożycie z partnerem bez ślubu. Tego typu związki dopuszcza aż 69 proc. młodych archidiecezji warszawskiej, a tylko niecałe 8 proc. jest im przeciwna. Najrzadziej popierają życie bez ślubu młodzi z archidiecezji katowickiej i z diecezji tarnowskiej. Przeciętnie w Polsce aprobata dla wolnych związków przekracza 50 proc.
Za niedopuszczalne współżycie przed ślubem uznaje 42 proc. młodych z diecezji tarnowskiej i tylko 5 proc. z warszawskiej. Przeciętnie w Polsce przeciwnych im jest 12 proc. badanych. Jeszcze mniej poważnie młodzi traktują nauczanie Kościoła w kwestii środków antykoncepcyjnych. Za niedopuszczalne stosowanie antykoncepcji uważa 37 proc. badanych z diecezji tarnowskiej oraz kilkanaście procent młodych mieszkańców diecezji: gdańskiej, lubelskiej, sandomierskiej, łomżyńskiej i szczecińsko-kamieńskiej. W pozostałych diecezjach odsetek przeciwników wynosi poniżej 9 proc., a w diecezji warszawskiej tylko 4 proc.
Za to młodzi są zdecydowanie mniej skłonni zaakceptować zdradę małżeńską, rozwód czy aborcję. Niewierność w małżeństwie dopuszcza od 1 do 6 proc. pytanych. Ogromna większość uważa to za zło. Przeciwnych rozwodom jest jedna trzecia badanych, przy czym najwięcej, bo ponad połowa, jest ich w diecezjach tarnowskiej i łomżyńskiej. Swoistym wyjątkiem jest w tym przypadku diecezja sandomierska, w której rozwód dopuszcza aż 40 proc. pytanych, a kolejne 25 proc. jego ocenę uzależnia od okoliczności. Odpowiedź „to zależy” wybierała też w kilku diecezjach jedna trzecia młodych pytanych o dopuszczalność aborcji. W archidiecezji warszawskiej ponad 43 proc. młodych uzależniało ocenę przerwania ciąży od konkretnej sytuacji – Wydaje się, że procesy subiektywizacji i prywatyzacji wiary coraz bardziej ogarniają młode pokolenia – uważa ks. Sławomir H. Zaręba, jeden z autorów badań. – Relatywizm etyczny świadczyć może nie tyle o dążeniach do życia bez Boga, co o decyzjach kształtowania swojego życia bez odwoływania się do religijnych norm postępowania. Polskiej młodzieży z większą łatwością przychodzi okazywać swoją wiarę lub manifestować przywiązanie do niej, niż wdrażać w życiu codziennym niełatwe wymogi Kościoła. Inny autor opracowania, ks. prof. Janusz Mariański z KUL mówi wręcz o pluralizmie moralności. Jego skutkiem jest to, że w ocenie moralnej, coraz rzadziej kierujemy się nauczaniem Kościoła, a częściej tym, co podpowiada nam sumienie.
Joanna Jureczko-Wilk
Artykuł ukazał się w numerze 1/2007