Prawda koniecznym warunkiem wolności i miłości

2013/01/19

Encyklika Caritas in veritate nawiązuje do wydanej w 1967 roku encykliki Pawła VI Populorum progressio. Zasadniczy temat obu dokumentów stanowi kwestia integralnego rozwoju ludzkiego. Obecny papież powtarza istotne elementy nauczania Pawła VI, ujmuje je jednak w zupełnie innym kontekście, określonym przede wszystkim przez proces globalizacji i światowy kryzys.

Pomijając obszerne analizy tego kontekstu, przedstawione przez Benedykta XVI, zaznaczmy tylko, że powtarza on za Janem Pawłem II, iż „globalizacja nie jest a priori dobra ani zła. Będzie taka, jaką uczynią ją ludzie” i dodaje: „Nie powinniśmy być ofiarami globalizacji, lecz protagonistami, postępując rozumnie, prowadzeni przez miłość i prawdę. Ślepe sprzeciwianie się jej (…) niosłoby ryzyko utraty wielkiej okazji do skorzystania z wielu oferowanych przez nią sposobności rozwoju” (CiV42).

Także w kryzysie papież stara się dostrzec elementy pozytywne: jest on jakąś inspiracją, bodźcem do szukania nowych rozwiązań i budowania nowego ładu. „Kryzys zobowiązuje nas do ponownego przemyślenia naszej drogi, do przyjęcia nowych reguł i znalezienia nowych form zaangażowania (…). W ten sposób kryzys staje się okazją do rozeznania i czynienia nowych projektów” (CiV 21)

.

Kluczowe słowa: wolność, miłość, prawda

Zawarte w tytule encykliki słowa „miłość” i „prawda” są chyba kluczowymi pojęciami nie tylko tego dokumentu, ale całego pontyfikatu Benedykta XVI. Dobitnie świadczy o tym programowa encyklika obecnego papieża Deus Caritas est, w której istota chrześcijańskiego życia sprowadzona jest do tego, by uwierzyć miłości Boga ku nam i żyć tą miłością (DCE 1). Charakterystyczne dla tego pontyfikatu, jak i wcześniejszych wypowiedzi kardynała Ratzingera, jest także obrona wielkości ludzkiego rozumu, jego zdolności poznania obiektywnej prawdy wbrew rozpowszechnionemu we współczesnej kulturze sceptycyzmowi i relatywizmowi. Miłość i prawda są w omawianej encyklice w nierozerwalny sposób ze sobą powiązane, podobnie jak prawda i wolność w encyklice Jana Pawła II Veritatis splendor.

Wolność, podobnie jak miłość, jest odblaskiem Boga w nas i naszym powołaniem. Wolność to także wartość szczególnie ceniona przez współczesnego człowieka, uformowanego w dużej mierze przez mentalność liberalną. To, co jednak myśl chrześcijańską różni w sposób zasadniczy od liberalizmu, to właśnie uznanie nierozerwalnego związku wolności z obiektywną prawdą, którego liberalizm nie dostrzega bądź zastępuje związkiem z fałszywie rozumianą tolerancją.

Prawda warunkiem wolności

Człowiek w liberalnym świecie chce być tak dalece wolny, że nie wystarcza mu już swobodne wybieranie między dobrem a złem. On chce sam decydować o tym, co jest dobre, a co złe. W myśli chrześcijańskiej człowiek w swoim sumieniu jedynie odczytuje prawdę o dobru i złu, jest jej lektorem, w liberalizmie natomiast jest jej kreatorem. Liberalizm odrywa więc wolność od obiektywnej prawdy, zastępując ją swoją subiektywną prawdą. Jeżeli każdy ma swoją prawdę, to podstawowym postulatem etycznym liberalizmu nie będzie postulat wierności obiektywnym zasadom moralnym, lecz postulat tolerancji.

Pozornie liberalizm oferuje szerszy zakres wolności niż chrześcijaństwo. Liberalizm powie „Czyń, co chcesz”, chrześcijaństwo zaś powtórzy za Chrystusem: „Zachowaj przykazania”. Wydawać by się mogło, że liberalizm objawia prawdziwe królestwo wolności, a chrześcijaństwo mówi o wolności w gorsecie moralnych i religijnych zasad. Wolność zewnętrzna, wolność czynienia tego, co chcę, nie jest jednak jedyną wolnością człowieka. Jest jeszcze wolność wewnętrzna, która realizuje się tylko wtedy, gdy podporządkowana jest prawdzie i dobru. Odrzucenie prawdy i moralnych zasad, zamiast oczekiwanej wolności, przynosi wiele wewnętrznych, często dramatycznych zniewoleń. Wolność prawdziwa jest nierozerwalnie związana z prawdą. I choć można w poczuciu swojej fałszywej wolności nazwać zło dobrem, jednak przez to nie poszerza się pola wolności, lecz wchodzi w niewolę fałszu bądź zakłamania. Może jakiś parlament nawet zdecydowanie przegłosować, że od jutra nie obowiązuje prawo grawitacji, a i tak rzucony kamień spadnie na ziemię. Podobnie jest z zasadami moralnymi. Kto nie chce dostrzec ich obiektywnego i zobowiązującego charakteru, nie tylko nie poszerza swojej wolności, ale niszczy prawdziwy porządek wolności, która tylko wtedy jest wolnością, gdy jest racjonalna, a więc podporządkowana prawdzie. Benedykt XVI w swojej encyklice napisze, iż „wierność człowiekowi wymaga wierności prawdzie, która jako jedyna gwarantuje wolność (…). Dlatego Kościół jej poszukuje, niezmordowanie głosi i uznaje ją, gdziekolwiek się ujawnia. Tej misji prawdy Kościół nie może się wyrzec. Jego nauka społeczna stanowi szczególny element tego głoszenia: jest ona służbą prawdzie, która wyzwala” (CiV 9).

Ta służba prawdzie dokonuje się m.in. przez kształtowanie prawego sumienia. Benedykt XVI stwierdza: „Powinniśmy umocnić zamiłowanie do wolności (…) prawdziwie ludzkiej dzięki uznaniu uprzedzającego ją dobra. W tym celu trzeba, żeby człowiek wszedł w samego siebie, by uznać fundamentalne normy naturalnego prawa moralnego, wpisane przez Boga w jego sercu”. W zdominowanej przez relatywizm kulturze to zadanie bardzo trudne, ale tym bardziej konieczne do podjęcia.

Drugie zadanie to ukazywanie związku wolności z odpowiedzialnością moralną, zwłaszcza w tych dziedzinach, gdzie dość powszechnie dąży się do absolutyzowania wolności, traktowania jej w oderwaniu od moralności. Chodzi tu zwłaszcza o ekonomię, politykę i technikę (por. CiV 34, 70).

Powiązanie wolności z prawdą i wyższymi wartościami musi być także respektowane w sferze kultury, w szczególności w środkach społecznego przekazu, jeśli mają być one faktycznie wolnymi mediami i narzędziami humanizacji (CiV 73) oraz w dziedzinie badań naukowych (CiV 31, 71, 74, 75).

W kwestii wolności najwięcej jednak miejsca poświęca papież wolności religijnej, wskazując jej dwa główne zagrożenia: fundamentalizm i laicyzm; przestrzega także przed synkretyzmem, który stawia na równi wszystkie religie, relatywizując ich przekaz. Wspólnym mianownikiem tych błędnych i niebezpiecznych stanowisk jest oderwanie rozumienia wolności religijnej od prawdy o Bogu i człowieku (CiV 56). Przyznajmy, że islam nie ma monopolu na religijny fundamentalizm; fundamentalistyczne poglądy i postawy spotkamy także w środowiskach chrześcijańskich. Naprawdę realnym zagrożeniem, przynajmniej dziś w Europie Zachodniej, jest jednak swoisty laicki fanatyzm, który już nie tylko ruguje wszelkie wpływy religii ze sfery publicznej, ale odmawia wierzącym nawet prawa publicznego przyznawania się do swojej wiary. Wystarczy przypomnieć znane fakty, jak zakaz noszenia religijnych oznak we francuskich szkołach, wyrok Bawarskiego Sądu Administracyjnego nakazujący zdjęcie krzyża w szkole czy nakazy zdjęcia krzyżyka noszonego na szyi przez stewardessę British Airways oraz pielęgniarkę jednego z angielskich szpitali. Jest jakimś smutnym paradoksem, że z jednej strony propaguje się niemal nieograniczoną wolność, z drugiej odmawia się tej wolności ludziom pragnącym wyznawać swoją religię i kierować nią w życiu publicznym. Dlatego papież stanowczo stwierdza, że „religia chrześcijańska oraz inne religie mogą wnieść swój wkład w rozwój, pod warunkiem że Bóg znajdzie miejsce również w sferze publicznej (…). Nauka społeczna Kościoła zrodziła się, aby domagać się tego uprawnienia obywatelskiego dla religii chrześcijańskiej. (…) Wykluczenie religii ze sfery publicznej, podobnie jak fundamentalizm religijny, przeszkadzają w spotkaniu osób oraz w ich współpracy dla rozwoju ludzkości. Wtedy życie publiczne zostaje pozbawione motywacji, a polityka przyjmuje postać ucisku i agresji” (CiV 56).

Fot. Artur Stelmasiak

Prawda warunkiem miłości

Chrześcijańska miłość (caritas) nie może ograniczać się do życia osobistego czy działalności charytatywnej, lecz „powinna ożywiać całą egzystencję wiernych świeckich, a więc także ich aktywność polityczną, traktowaną jako miłość społeczną” (DCE 29, por. CiV 2). Ta miłość społeczna nie polega na jakichś ckliwych uczuciach i wzruszeniach, lecz skłania do takiego organizowania społeczeństwa, by wykluczać z niego krzywdę, agresję, nienawiść i inne zagrożenia pokoju, polepszać warunki życia, usuwać czynniki społeczne rodzące ubóstwo, przyjść z pomocą najbiedniejszym (KSNK, 207-208). Tę miłość definiuje Benedykt XVI jako „nadzwyczajną siłę, skłaniającą osoby do odważnego i ofiarnego zaangażowania się na polu sprawiedliwości i pokoju” (CiV 1).

Miłość ta, podobnie jak wolność, musi być ściśle związana z prawdą (CiV 2). „Bez prawdy miłość kończy się na sentymentalizmie (…), staje się łupem emocji oraz przypadkowych opinii jednostek, słowem nadużywanym i zniekształcanym aż po nabranie przeciwnego znaczenia” (CiV 3). Zdaniem Benedykta XVI, ryzyko takiego opacznego rozumienia miłości największe jest na polu prawa, kultury, etyki i ekonomii (CiV 2). Również tam, gdzie nie brakuje dobrej woli, ale zamiast rzetelnego oparcia się na prawdzie jest jedynie kierowanie się emocjami czy jakieś naiwne pięknoduchostwo, trudno mówić o autentycznej miłości społecznej. „Chrześcijaństwo miłości bez prawdy można łatwo zamienić na magazyn dobrych uczuć, pożytecznych we współżyciu społecznym, lecz marginalnych” (CiV 4).

4). Jak jednak ma się wyrażać i realizować owa caritas in veritate we współczesnym świecie społecznym?

Po pierwsze, już „sama obrona prawdy (…) oraz świadczenie o niej w życiu stanowią wymagające i nie do zastąpienia formy miłości” (CiV 1).

Realizacją zasady caritas in veritate jest także walka o bardziej sprawiedliwy świat. „Miłość przewyższa sprawiedliwość, (…) ale miłości nie ma nigdy bez sprawiedliwości (…). Kto kocha drugich, jest przede wszystkim sprawiedliwy wobec nich. (…) Sprawiedliwość jest pierwszą drogą miłości” (CiV 6).

Wszyscy jesteśmy wezwani do troski o dobro wspólne, jego poszanowanie i pomnożenie, szczególnie jednak powinni o tym pamiętać politycy. Jan Paweł II definiował politykę jako „roztropną troskę o dobro wspólne”. Oczywiście, polityka jest także swoistą dziedziną walki. Muszą ścierać się w niej różne stanowiska i koncepcje, jest w nią też wpisana twarda walka o głosy wyborców. Jednak walka oraz partyjne interesy nie mogą być ważniejsze od dobra wspólnego, które już Leon XIII określał jako „pierwsze i ostatnie po Bogu prawo w społeczeństwie”

Kolejnym wyrazem miłości w prawdzie jest solidarność. Benedykt XVI stwierdza, że głód, ubóstwo, zacofanie wielkich rzesz ludzkich nie jest spowodowane w pierwszej kolejności rzędzie sprawami mającymi charakter materialny, lecz głównie zaniedbaniem obowiązków solidarności, „brakiem braterstwa między ludźmi i między narodami” (CiV 19). Chyba zbyt łatwo przyzwyczajamy się do tragedii i skandalu naszych czasów, iż 1,2 miliarda ludzi żyje za mniej niż jeden dolar dziennie, 800 milionów cierpi głód, a 900 milionów to analfabeci. Pozostaje hańbą ludzkości, iż miliony ludzi umierają z głodu na Ziemi, która – jak szacują eksperci Banku Światowego ? mogłaby wyżywić dwa razy większą liczbę ludności nawet bez wprowadzania nowych technologii. W tym kontekście jako szczególne wyzwanie brzmią słowa encykliki: „Dać jeść głodnym to imperatyw etyczny dla Kościoła powszechnego, odpowiadający na nauczanie jego Założyciela, Pana Jezusa o solidarności i dzieleniu się. Ponadto zlikwidowanie głodu w świecie stało się w epoce globalizacji celem, do którego trzeba dążyć, by ocalić pokój i stabilność planety” (CiV 27). Ta solidarność domaga się podejmowania dzieł charytatywnych, zmiany stylu życia w społeczeństwach wysoko rozwiniętych, organizowaniu się opinii publicznej w celu wywarcia nacisku na polityków, by realizowana była wizja „globalizacji solidarności”.

Miłość w prawdzie musi stanowić także zasadę życia podstawowej wspólnoty, jaką jest rodzina. Papież tę problematykę podejmuje w kontekście makrospołecznym, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii demograficznej. Podkreśla, że „moralnie odpowiedzialne otwarcie na życie stanowi bogactwo społeczne i ekonomiczne. Wielkie narody mogły wyjść ze swojej nędzy również dzięki wielkiej liczbie i zdolnościom swoich mieszkańców. I przeciwnie, narody niegdyś kwitnące doświadczają obecnie fazy niepewności, a w niektórych przypadkach upadku właśnie z powodu zmniejszenia liczby urodzin, będącego kluczowym problemem społeczeństw zaawansowanego dobrobytu”. Wskazując takie konsekwencje kryzysu demograficznego, jak brak zastępowalności pokoleń, kryzys systemów opieki społecznej czy zubożenie więzi społecznych, papież wzywa, by ukazać „nowym pokoleniom piękno rodziny i małżeństwa (…). W tej perspektywie zadaniem państw jest prowadzenie polityki, która promuje centralny charakter i integralność rodziny, opartej na małżeństwie mężczyzny i kobiety, będącej pierwszą i żywotną komórką społeczeństwa” (CiV 44).

Chrześcijański humanizm darem dla świata Pominięto tu ważne i interesujące zagadnienia, na przykład szczegółowe aspekty globalizacji, współczesny kryzys ekonomiczny, eklektyzm kulturowy i dehumanizacja kultury, budowanie nowego światowego ładu społeczno-ekonomicznego, nowy model przedsiębiorczości, rolę związków zawodowych, potrzebę powołania światowego rządu, społeczeństwo obywatelskie, wyzwania związane z postępem wiedzy i techniki. Już samo ich wyliczenie ukazuje, jak rozbudowana treściowo jest encyklika. Ograniczyliśmy się do tych kwestii, które dotyczą wprost wolności i miłości w prawdzie. Z przedstawionej refleksji, tym bardziej z lektury całej encykliki, wyłania się bogata i solidnie uzasadniona wizja humanizmu chrześcijańskiego, stanowiącego cenną nie tylko dla chrześcijan drogę budowania takiego ładu w globalizującym się świecie, który będzie służył integralnemu rozwojowi człowieka. Humanizm ten „ożywia miłość i pozwala nam się prowadzić przez prawdę, przyjmując jedną i drugą jako nieustanny Boży dar. (…) Humanizm wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim. Jedynie humanizm otwarty na Absolut może nam przewodzić w krzewieniu i realizacji form życia społecznego i obywatelskiego – w obrębie struktur, instytucji, kultury i etosu – ratując nas przed ryzykiem, że staniemy się zakładnikami przelotnej mody”. Taki właśnie humanizm jest zadaniem dla wszystkich chrześcijan, a zarazem dobrem, które chrześcijanie mogą ofiarować światu.

ks. Andrzej Jędrzejewski

Artykuł ukazał się w numerze 12/2009.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej