Z Dyrektorem Biura ds. Komunikacji Zagranicznej Sekretariatu KEP, ks. Pawłem Rytel-Adriankiem, rozmawia Marta Kowalczyk.
Czy wkraczając w nowy rok z bagażem doświadczenia pandemii, powinniśmy jako wspólnota katolików skupić się na jakiś nowych międzynarodowych wyzwaniach? Co możemy osiągnąć, działając razem?
Rozpoczynając 2021 rok z bagażem doświadczeń minionego roku, być może wielu z nas dopada pokusa, by poddać się zwątpieniu, zniechęceniu. Trwająca pandemia zweryfikowała nasze postawy i potrzeby.
W tym czasie jako chrześcijanie jesteśmy szczególnie wezwani, by nieść nadzieję. Dla nas, ludzi wierzących, obecna trudna sytuacja jest testem na nasze zaufanie Bogu. To prawdziwa próba wiary. To też egzamin z naszego człowieczeństwa, z otwartości na bliźniego i solidarności z potrzebującymi. Egzamin z życia, którego nie możemy nie zdać.
Warto zwrócić uwagę na pochodzenie tego słowa: „pandemia” wywodzi się z języka greckiego: pan - „wszyscy”, demos - „lud”, czyli „wszyscy ludzie – cały lud”. Dziś, na początku 2021 roku stoi przed nami wyzwanie – aby swe myśli i czyny przekierować na „pandemię miłości i solidarności”.
W tegorocznym Orędziu na 54. Światowy Dzień Pokoju, Ojciec Święty zaapelował: „Nie ulegajmy pokusie braku zainteresowania innymi, zwłaszcza najsłabszymi, nie przyzwyczajajmy się do odwracania wzroku, ale codziennie, konkretnie angażujmy się w tworzenie jednej wspólnoty, składającej się z braci, którzy się akceptują, troszcząc się o siebie nawzajem”.
Papież Franciszek w jednej z katechez z cyklu „Uzdrowić świat”, przygotowanych na czas pandemii, mówił o potrzebie powiązania solidarności z wiarą: „Pośród kryzysu solidarność kierowana wiarą pozwala nam przekładać miłość Boga na naszą zglobalizowaną kulturę (…) poprzez budowanie wspólnot i wspieranie procesów prawdziwie ludzkiego i solidnego rozwoju”.
Papież Franciszek w katechezie powiedział: „Odbudowując świat po pandemii trzeba pamiętać o ubogich. Oprócz znalezienia lekarstwa na małego, ale strasznego wirusa, (…) musimy uleczyć wielkiego wirusa, czyli wirusa niesprawiedliwości społecznej, nierówności szans, marginalizacji i braku ochrony najsłabszych”.
W kolejnej katechezie w ramach cyklu „Uzdrowić świat” Ojciec Święty mówił, że po pandemii nie wystarczy wrócić do normalności w jakiej żyliśmy wcześniej, ponieważ „ta normalność była chora na niesprawiedliwość, nierówności i degradację środowiska”. Jednocześnie Ojciec Święty zwrócił uwagę na potrzebę zbudowania normalności Królestwa Bożego, w której „chleb dociera do wszystkich i pozostaje go nadmiar, organizacja społeczna opiera się na wnoszeniu wkładu, dzieleniu się i rozdawaniu, a nie na posiadaniu, wykluczaniu i gromadzeniu (por. Mt 14, 13-21). Tym, co sprawia, że rozwija się społeczeństwo, rodzina, kręgi sąsiedzkie, dane miasto, wszyscy jest dawanie siebie, dawanie, które nie jest jałmużną, lecz dawaniem siebie wypływającym z serca”.
Szukając odpowiedzi na trudne pytania egzystencjalne, warto sięgnąć do nauczania świętego Jana Pawła II. W encyklice „Fides et ratio” czytamy: „Gdzież indziej człowiek mógłby szukać odpowiedzi na dramatyczne pytania, jakie stawia sobie w obliczu bólu, cierpienia niewinnych i śmierci, jeśli nie w świetle promieniującym z tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa?”.
Odpowiedzią na wszelkie nasze lęki jest nieskończona i bezwarunkowa miłość Jezusa do nas oraz Jego obietnica: „Ja jestem z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata!”. On dał nam przykład miłości doskonałej i wezwał, abyśmy się wzajemnie miłowali. Wszyscy. A więc w obecnej sytuacji powiedzielibyśmy, że Jezus wzywa nas do pandemii miłości i solidarności.