Nadeszła zmiana na stanowisku metropolity warszawskiego, czyli jednego z najważniejszych hierarchów w polskim Kościele. Abp Kazimierz Nycz po blisko 26 latach zastępuje Prymasa Polski kard. Józefa Glempa. Tym samym kończy się i jednocześnie zaczyna nowy rozdział historii Kościoła.
Abp Kazimierz Nycz jest biskupem młodszego pokolenia, wychowanym i ukształtowanym najpierw przy kard. Karolu Wojtyle, a później jego kapłańskie życie zapatrzone było w papieską posługę Jana Pawła II. Dlatego chce wzorować się na Papieżu również w Warszawie. Mówi nawet o sobie, że też jest z Pokolenia JP2.
JP2. Nowy arcybiskup warszawski nie uważa się za znawcę Kościoła warszawskiego, choć z wieloma ludźmi ze stolicy utrzymuje kontakty. – Jest to Kościół inny, nieporównywalny ani do Krakowa, ani do Koszalina. Pewne trendy jednak są wspólne. Procesy laicyzacyjne, które idą przez współczesną Polskę, dotykają wszystkich terenów i środowisk, nie tylko Warszawy. Choć niewątpliwie w Warszawie są one silniejsze – podkreśla w jednym z wywiadów abp Nycz.
Pasterz stolicy nie chce na razie mówić zbyt wiele o swoim programie duszpasterskim dla archidiecezji. Jego zdaniem, aby coś zmieniać, najpierw trzeba poznać. – A poznać diecezję, miejscowy Kościół, to nie jest łatwe. Trzeba poznać najbliższych współpracowników, księży, świeckich. Ale potem przychodzi następne zadanie, czyli poznanie mentalności. Także w tym znaczeniu, że mentalność wielkiego miasta to jest całkiem coś innego, niż mentalność małej miejscowości – podkreśla abp Nycz – Trzeci etap, bardzo trudny, to jest poznanie duszy miasta.
Metropolita warszawski zapowiada, że w pierwszych miesiącach swojego posługiwania odwiedzi wszystkie parafie i chce porozmawiać ze wszystkimi kapłanami. Trzeba powiedzieć, że jest to ambitny plan. Jednak podobnie rozpoczął swe posługiwanie w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. – Codziennie odwiedzę dwie, trzy parafie. Do jesieni powinienem się z tym uporać – mówi abp Nycz. Będą to jednak półprywatne odwiedziny, abym mógł spokojnie porozmawiać z duchowieństwem o ich problemach. – W Koszalinie dawało mi to doskonałe rozeznanie sytuacji, a jednocześnie umiejscawiałem konkretnego człowieka w kontekście jego pracy duszpasterskiej. To było lepsze, niż zapraszanie księży do siebie, do domu – podkreśla.
Abp Kazimierz Nycz stawia sobie i kapłaną archidiecezji warszawskiej wysoką poprzeczkę duszpasterską
Fot. Artur Stelmasiak
Arcybiskup w wielu wywiadach podkreślał, że chce bardzo mocno postawić na szeroko rozumianą ewangelizację, a w szczególności duszpasterstwo akademickie oraz katechezę dorosłych. W pomocy na realizację tych zadań bardzo mocno liczy na parafie, kapłanów w nich posługujących oraz świeckich. – Chcę być „tylko” i „aż” biskupem diecezjalnym w Warszawie. Podziwiam moich wielkich poprzedników, kardynałów Wyszyńskiego i Glempa, którzy potrafili prowadzić diecezję warszawską i gnieźnieńską oraz pełnili funkcję Prymasa. Ja bym tego nie potrafił – stwierdził abp Nycz. Jednak obecnie nie jest to odpowiedni model posługiwania w Warszawie. Dlatego też nowy metropolita chce zejść „piętro niżej” . i być biskupem swoich wiernych . i księży. – Pragnę wiele czasu poświęcać apostolstwu świeckich. Tym nowym wspólnotom i ruchom, które są ośrodkiem formacji i szkołą wiary dla dorosłych – stwierdza.
Abp Nycz chce także odmienić funkcjonowanie życia parafialnego. Jego zamiarem jest znalezienie takich sposobów duszpasterstwa, i funkcjonowania parafii, które byłyby odpowiednie do współczesnych wyzwań i potrzeb. – Przekonanie, że tym sposobem, co dotąd, ujedziemy następne 50 lat, byłoby błędem. Potrzeba jest nowego modelu parafii, parafii, która jest ewangelizująca, jest „domem” przyjaznym i proponującym każdemu coś pożytecznego – uważa nowy metropolita.
Warszawski pasterz bardzo mocno akcentuje również rolę świeckich w Kościele. Jego zdaniem duchowni nigdy mogą nie dotrzeć do ludzi, którzy są daleko od Kościoła. Do nich należy posłać świeckich. Należy też podkreślać większą rolę apostolstwa świeckich.
Już po pierwszych sygnałach i rozmowach widać, że abp Nycz stawia sobie oraz kapłanom, a także świeckim wysokie wymagania. Czas i historia pokaże, ile z tego uda się zrealizować oraz jakie zbierzemy owoce jego pasterzowania. Jednak wszyscy sobie i jemu życzymy, aby były jak największe, bo bez wątpienia stolica, tak jak i cały Kościół, potrzebuje i wciąż będzie potrzebować duchowej odnowy.
Artur Stelmasiak
Artykuł ukazał się w numerze 04/2007.