Tajemnicza modlitwa Ojców Pustyni

2017/03/5
worship-1227304-1920.jpg

Bracia pytali abba Agatona: „Ojcze, która cnota lub dzieło jest najtrudniejsze ze wszystkich?” Odrzekł: „Wybaczcie – wydaje mi się, że nie ma trudu tak wielkiego jak modlitwa”.

Mniej więcej w drugiej połowie III w. niektórzy spośród egipskich chrześcijan rozpoczęli poszukiwać Boga na pustyni. Opuszczali swoje wioski i przenosili się nieopodal nich, na pustynię, gdzie w mniejszych bądź większych grupach próbowali prowadzić życie ascetyczne. Za pierwszego z nich tradycja uważa św. Antoniego Wielkiego (zm. ok. 356 r.), po którym mamy do dziś Żywot napisany przez biskupa Aleksandrii, św. Atanazego, listy oraz kolekcję apoftegmatów – krótkich sentencji dotyczących życia duchowego. Osią życia Ojców była modlitwa. Jak ją rozumieli?

 

Modlitwa – czym jest?
„Modlitwa jest obcowaniem umysłu z Bogiem. A w jakim stanie powinien być umysł, aby mógł dążyć ku swemu Panu, bez oglądania się wstecz, i rozmawiać z Nim bez żadnego pośrednika?” (O modlitwie, 3).
Autor tych słów, Ewagriusz z Pontu (zm. 399 r.), jest jednym z najważniejszych pisarzy chrześcijańskich. Spróbujmy zrozumieć naukę zawartą w tej sentencji.
Umysł to dla Ewagriusza najbardziej wewnętrzna część nas samych; w pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że to jest ten element, który Biblia określa jako serce. W umyśle tak pojętym mają miejsce najważniejsze fakty, które kształtują całe nasze życie. I ta właśnie władza powinna być z Bogiem w nieustannym kontakcie, mieć z Nim „gorącą linię”. To, i tylko to, można nazwać modlitwą.
Ta „gorąca linia” jest tutaj oddana przez polskie słowo „obcowanie”. Tłumacz próbuje przełożyć w ten sposób greckie pojęcie, które oznacza pełną ufności i serdeczności więź. Podsumujmy: modlitwa wymaga zejścia w głąb nas samych i na tym poziomie prowadzenie pełnego życia we wspólnocie z Bogiem. Poprzeczka postawiona dość wysoko! Dlatego Ewagriusz zaraz dodaje: „W jakim stanie powinien być umysł, aby mógł dążyć ku swemu Panu, bez oglądania się wstecz, i rozmawiać z Nim bez żadnego pośrednika?”
Wyłuskajmy kolejne pytania:
– w jakim stanie powinien być umysł? (czyli jak go oczyścić, aby ta więź ze Stwórcą była możliwa?);
– jak nie oglądać się wstecz? (jak nie wracać do dawnych grzechów? jak nie żyć samą przeszłością? mamy tutaj wyraźną aluzję do żony Lota);
– jak rozmawiać z Bogiem bez pośrednika (czyli jak dojść do zjednoczenia z Nim)?
Ewagriusz uważał, że tym, co blokuje kontakt z Bogiem, jest uleganie złym myślom. Opisywał walkę, jaką podejmował mnich żyjący na pustyni, w kategoriach walki z myślami. Co to znaczy? Nie chodzi tutaj o banalnie pojętą walkę z pokusą, to znaczy sugestią popełnienia grzechu, ale raczej o to, że ten, kto pragnie podążać za dobrem do Boga, podlega walce z rzeczywistością, która bytuje jedynie w jego umyśle, choć nie oznacza to wcale, że przez to jest mniej groźna czy mniej realna. Po grecku Ewagriusz nazywał „myśl” logismos. W rdzeniu tego rzeczownika tkwi znany nam dobrze logos, czyli „zasada”, „prawo”, „porządek”, „nauka”, „słowo”, „struktura”. Logismos (lm. logismoi) jest takim sposobem prezentowania świata, który zmierza do przekonania mnicha, że stworzenie jest przeznaczone do tego, aby je posiąść (tak mówią myśli łakomstwa, nieczystości i chciwości) albo by je zniszczyć (smutek, gniew, acedia – rodzaj zniechęcenia, ale dokładniej chodzi o pokusę bycia-gdzie-indziej). Dwie ostatnie myśli (próżna chwała i pycha) mówią mnichowi, że całe dobro pochodzi od niego samego i nikt nie jest mu potrzebny, nawet Bóg. Ewagriusz uważał, że siła logismoi tkwi w historii mnicha (mimowolnie przypominają się genialne słowa Wilhelma do Adsona z Melku w Imieniu róży: „Nawet mnisi mają przeszłość, Adso”), jego wspomnieniach oraz pragnieniach, które na pustyni zaspokojone być nie mogą albo spełnione być nie powinny. Podsumowując, można powiedzieć, że w umyśle ascety ścierają się dwa światy i próbują przeciągnąć go na swoją stronę. Siła obydwu rzeczywistości zakorzeniona jest w sercu człowieka, jego przeszłości i przyszłości. Chociaż zatem walka dzieje się tu i teraz, to jednak jej charakter zależy od tego, co było, i od tego, co nadejdzie.
Warunkiem modlitwy, powtórzmy, jest uwolnienie od złych wyobrażeń i zobaczenie świata takim, jaki on naprawdę jest. Kasjan, uczeń Ewagriusza, pisał, że warunkiem modlitwy jest zrezygnowanie z tego, czego człowiek nie jest w stanie osiągnąć, choćby bardzo tego pragnął. Czy nie zdumiewa nas fakt, że ceną, którą musimy zapłacić za modlitwę, jest głęboki kontakt z rzeczywistością? Kto się modli, zna życie i nie ogląda się wstecz, nie rozpamiętuje przegranego życia, ale podąża naprzód – do Boga, który jest celem i pragnieniem człowieka.

Jak modlili się Ojcowie Pustyni?
Jak zatem modlili się Ojcowie Pustyni? Ich metoda była zdumiewająco prosta i być może dlatego tak trudna do naśladowania. Streścić ją można w kolejnych punktach.
1. Wytrwałość. Ojcowie podejmowali modlitwę codziennie, bez względu na nastrój. Przeczytajmy apoftegmat przypisywany abba Agatonowi:
„Bracia pytali abba Agatona: »Ojcze, która cnota lub dzieło jest najtrudniejsze ze wszystkich?« Odrzekł: »Wybaczcie – wydaje mi się, że nie ma trudu tak wielkiego jak modlitwa. Bo zawsze, kiedy człowiek chce się modlić, nieprzyjaciele starają się mu przeszkadzać: wiedzą bowiem, że mu inaczej nic nie zrobią, a tylko gdyby go powstrzymali od modlitwy. I w każdym innym ćwiczeniu, jakiego by się człowiek podjął, jeśli jest wytrwały, zdobywa łatwość; w modlitwie zaś aż do ostatniego tchu potrzeba walki«”.
2. Recytacja. Aby na modlitwie wytrwać, odwracać się od złych myśli, coraz bardziej zakorzeniać się w Bogu, Ojcowie uczyli się na pamięć długich fragmentów Pisma Świętego i potem, podczas pracy, w podróży, nocą podczas czuwań, cierpliwie je recytowali. Odkryli, że umysł puszczony samopas ma tendencje powracania i „przeżuwania” złych wspomnień, toczenia długich rozmów z nieobecnymi ludźmi, wykłócania się o swoje racje itd., itd. Aby przeciwdziałać temu destrukcyjnemu działaniu umysłu, mówili Ojcowie, trzeba dać mu jakieś pożyteczne zajęcie – trzeba zająć się recytacją świętego tekstu biblijnego. Wówczas zamiast powrotu do złych wspomnień i karmienia swych wad człowiek coraz bardziej zakorzenia się w Bogu i do Niego powraca. Znamy te praktyki i dziś, kiedy odmawiamy Anioł Pański, różaniec albo czytamy na głos fragmenty Biblii – częste powtarzanie powoli przekonuje naszą pamięć, aby właśnie tymi tekstami się zajęła. Kasjan mówi, że mnich wytrwale recytujący Pismo staje się jak Arka Przymierza, w której zawarte są tajemnice Starego i Nowego Testamentu.
3. Otwartość serca. Ojcowie uważali, że o własnych siłach nikt nie wytrwa w modlitwie, dlatego regularnie odwiedzali starszych i doświadczonych mnichów, którym mówili o swych pokusach, walkach wewnętrznych i pragnieniach. Czasem takie rozmowy bywały trudne:
„Bracia przyszli do abba Antoniego i poprosili go: »Powiedz nam słowo, jak się mamy zbawić«. Starzec im odpowiedział: »Słyszeliście słowa Pisma? One wam pomogą«. Oni na to: »Ale i od ciebie chcemy usłyszeć, ojcze«. Rzekł im starzec: »Mówi Ewangelista: Jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu jeszcze drugi«. Odpowiedzieli: »Tego robić nie potrafimy«. Starzec na to: »Jeśli nie potraficie nadstawić drugiego policzka, to przynajmniej znieście uderzenie w jeden«. Odrzekli: »I tego także nie potrafimy«. Starzec na to: »Jeśli nawet i tego nie potraficie, to nie oddawajcie otrzymanego policzka«. A oni na to: »Nawet i tego nie potrafimy«. Starzec zwrócił się do swego ucznia: »Ugotuj im trochę kaszki, bo są chorzy«. A im powiedział: »Jeśli ani tego nie umiecie, ani tamtego nie chcecie, to co mam zrobić z wami? Potrzeba modlitwy«”.
Ten apoftegmat ukazuje nam modlitwę jako globalny wysiłek, który podejmuje człowiek. Nie modlimy się od czasu do czasu. Albo dążymy do modlitwy nieustannej, albo nie modlimy się w ogóle. Modlitwa, czyli absolutne nastawienie się we wszystkim na Boga i służbę wobec Jego majestatu, jest jednym z wiodących tematów Ojców. Bracia, którzy odwiedzają Antoniego, nie modlą się, dlatego ich życie wspólne przedstawia tak opłakany obraz. Porządkując naszą relację z Bogiem, porządkujemy też relację z bliskimi.
4. Modlitwa Jezusowa. Stąd już krok do modlitwy Jezusowej – niezmordowanego recytowania jednego wezwania modlitewnego (np. Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem). Taka modlitwa, początkowo ustna, ostatecznie prowadziła Ojców do nieustannej pamięci o Bogu.
*
Jeśli chcemy się od kogoś uczyć modlitwy, to wyłącznie od mistrzów. Takimi mistrzami są Ojcowie Pustyni, a ich proste rady dotyczące modlitwy zachowały świeżość aż po dziś dzień.

O. dr Szymon Hiżycki OSB

pgw

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Ewagriusz z Pontu #modlitwa #modlitwa Jezusowa #Modlitwa Ojców Pustyni #pokuta #post
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej