To nie jest sezonowe ćwiczenie

2013/02/25

Z ks. prałatem Janem Sikorskim rozmawia Alicja Dołowska

 

Co dla katolika oznacza okres Wielkiego Postu? Po co jest nam dany?

Wszyscy wiemy, co to jest przygotowanie do jakichkolwiek wielkich wydarzeń: prywatnych, rodzinnych, czy też narodowych. A rok liturgiczny jest takim wspaniałym darem Kościoła dla nas wszystkich, kiedy przedstawia nam całą historię zbawienia w ciągu 12 miesięcy. Centralnym wydarzeniem historii zbawienia jest Zmartwychwstanie Chrystusa, bo już nic większego być nie może. I wiadomo, że do takiego wydarzenia, które stało się dla nas, i które co roku na nowo przeżywamy – musimy się przygotować. Przed Bożym Narodzeniem okresem przygotowania był Adwent, teraz przed tym największym wydarzeniem – jest Wielki Post. To wzór wzięty z Ewangelii, bo kiedy Chrystus przyszedł do nas i chciał do nas przemawiać, też pościł na pustyni czterdzieści dni. Zatem nie przyszedł od razu ze swoim przesłaniem, choć był Synem Bożym, tylko najpierw wnikał w Boże plany, zastanawiał się nad nimi w modlitwie, i w czysto fizycznym poście, bo też wiemy o tym, że diabeł go kusił, aby kamienie stały się chlebem. W Ewangelii znajdziemy właśnie zaczątek tego, co w chrześcijaństwie nazywamy Wielkim Postem.

Kościół się zmienia, w miarę jak zmienia się społeczeństwo. Zmieniły się formy przeżywania Wielkiego Postu, nie żyjemy przez 40 dni spożywając wyłącznie żur na wodzie z kartoflami i śledzie. Nie chodzimy na znak pokuty we włosienicy, chociaż pokuta musi się wiązać z cierpieniem lub wyrzeczeniem. Kościół poluzował wymagania?

Wiadomo, że każde narzędzie musi być odpowiednio dobrane do tego, czemu ma służyć. Inne narzędzia były wtedy, kiedy jeszcze kół nie znano, inne są w dobie samochodów i elektroniki. Człowiek i jego świadomość – zmieniają się. Świadomość ludzi żyjących przed wiekami była inna niż obecnie. I Kościół stara się przedstawiać takie formy, aby były adekwatne do sposobu myślenia, życia i działania ludzi określonej epoki. Myślę, że z czasem formy postu w dalszym ciągu będą się zmieniały. Może kiedyś zabronią nam w tym czasie podróży na Marsa? Żartuję, ale nie wiem, w jakim kierunku będą szły zmiany. W każdym razie formy postu się zmieniają. Kościół jest przecież „przedłużoną ręką Bożą” i Pan Jezus mówi: „cokolwiek zwiążecie, będzie związane, co rozwiążecie, będzie rozwiązane”. Zatem Kościół, jako całość, biskupi i Papież mają prerogatywę Chrystusa – kierowania formami wiary w taki sposób, aby były one odpowiednie do życia ludzkiego.

Z czego katolikowi w okresie Wielkiego Postu nie wolno zrezygnować?

– Przede wszystkim nie wolno zamknąć oczu na tajemnicę Jezusa Chrystusa i na zgłębianie jej. To jest najważniejsze. Chodzi o to, żebyśmy tę przyjaźń z Chrystusem i wdzięczność za Jego dzieło i Zmartwychwstanie mogli odpowiednio przeżyć i odnawiać z Nim naszą relację, skoro tak wielkie święto mamy przeżywać. Człowiek jest, niestety, słaby, grzeszny, upada, bywa narażony na różne pokusy, dlatego Kościół naucza, by lepiej sobą kierować, lepiej sobą rządzić, być bardziej zdyscyplinowanym. I tu jest właśnie miejsce na to, czego sobie odmawiać. To mogą być tysiące różnych rzeczy, z których możemy zrezygnować po to, aby więź z Chrystusem oczyścić i doskonalić.

Okres Wielkiego Postu rozpoczyna Popielec -posypanie głowy popiołem w uznaniu faktu, że jesteśmy grzeszni.

Popiołem kiedyś też czyszczono garnki; myślę, że to dobry symbol początku okresu, danego nam po to, żeby obecne wciąż w naszych sercach, umysłach i czynach niedoskonałości, nieopanowania cielesności oczyścić, naprawić w okresie Wielkiego Postu. Zadać sobie trochę trudu. Każdy z nas robi to na swój sposób. Podejmuje jakieś postanowienia, żeby się bardziej w tym czasie zdyscyplinować po to, aby spojrzenie na Chrystusa Pana nie było przysłonięte naszymi słabościami. Kościół natomiast ogółowi wiernych przedstawia formy pomocne, ale są one tylko pewnymi drogowskazami. Na zasadzie: człowieku pomyśl o tym, że Chrystus za ciebie cierpi, zastanów się, jak możesz się do Niego zbliżyć. Dlatego np. w Polsce mówimy: w piątki nie jemy mięsa, czy też w Środę Popielcową czy Wielki Piątek zachowujemy post i wstrzemięźliwość, jako pewien znak dla siebie, ale również dla innych, żebyśmy wspólnotowo coś dla Chrystusa zrobili. Ale to nie wypełnia postu w całości na zasadzie przestrzegam Wielkiego Postu, bo nie zjadłem kiełbasy. Byłoby to bardzo mało. Trzeba dołożyć więcej starań. Podjąć więcej działań, zwłaszcza powiązanych z relacją z innymi ludźmi, ze światem, zmaganiem się ze swoimi słabościami. Dlatego ludzie zwykle sobie jeszcze czegoś odmawiają: dzieci słodyczy, starsi alkoholu: papierosów, innych używek. No i zabawy, dyskoteki, które w Wielkim Poście są ogromnym nietaktem wobec ludzi, podejmujących trud rezygnacji z przyjemności i uciech.

Ale Kościół stawia też wiernym w Wielkim Poście konkretne wymogi.

– Przede wszystkim trzy najważniejsze praktyki postne, które sam Pan Jezus nam postawił i powiedział wyraźnie: modlitwa, post, jałmużna. To są trzy najważniejsze drogowskazy Wielkiego Postu, aby w ramach odnowienia przyjaźni z Panem Jezusem wzmóc i uczynić bardziej żarliwą naszą modlitwę, żebyśmy byli bardziej powściągliwi wobec siebie samych a bardziej patrzyli w niebo, żeby nasze myśli i wzrok nie przylgnęły za bardzo do ziemi. I jałmużna, abyśmy dzielili się z innymi tym, co posiadamy. Można to teraz przełożyć na język szczegółów. Jeśli chodzi o modlitwę, w Wielkim Poście mamy szansę uczestniczyć w pięknym nabożeństwie Gorzkie żale, w Drodze Krzyżowej, cudownym przeżywaniu Triduum Paschalnego: Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty. Kościoły wtedy się wypełniają. Jałmużna postna może polegać na tym, że pieniądze zaoszczędzone na spożywaniu mniejszych ilości jedzenia, składamy na rzecz potrzebujących. Poza tym – może mamy jakieś długi wobec innych, wykorzystaliśmy kogoś, oszukaliśmy, byliśmy w pracy nieuczciwi – jałmużną wielkopostną możemy to wynagrodzić. Przyznam, że nieraz w okresie Wielkiego Postu w puszkach na jałmużnę znajdowały się poważne sumy pieniędzy. Ktoś przejęty praktyką jałmużny poczuwał się do wyrównania krzywd i naprawiał błędy swoich nieuczciwości. A potem ta jałmużna służyła do podziału pomiędzy tych, którym nie starczało na życie.

W sytuacji narastającego obszaru biedy, bezrobocia problemów bytowych coraz większej liczby Polaków, część ludzi mówi, że swój Wielki Post mają na co dzień. Ale bieda przecież była zawsze, i wtedy, gdy ludzie w ramach pokuty leżeli krzyżem na zimnej posadce kościoła. Staliśmy się bardziej wygodni?

Niech nas do refleksji pobudzi przykład wdowy ewangelicznej, która złożyła dwa małe pieniążki, ale -jak mówi Pismo Święte- to był cały jej majątek. Nigdy nie jesteśmy tak biedni, żebyśmy się nie mogli dzielić z innymi.

Jeżeli już rzeczywiście środków materialnych nam brakuje ( a naprawdę to nie ma ludzi, którym by nie brakowało, bo ktokolwiek ilekolwiek by miał, zawsze chciałby mieć więcej), możemy się dzielić dobrym słowem, dobrymi uczynkami, pomocą, opieką, uśmiechem, czasem poświęconym innym ludziom. I, oczywiście, bardzo potrzebna jest modlitwa. Do wszystkiego. Jak sól.

Refleksja nad swoim życiem, postępowaniem, towarzyszy często ludziom w różnych okresach liturgicznych. Czy czas Wielkiego Postu stawia nam większe wymagania?

Należy pamiętać o tym, że okres Wielkiego Postu ma też społeczny wymiar. Poprzez aspekt pokutny, modlitewny i charytatywny łączy nas z innymi ludźmi w sposób szczególny. I mobilizuje. Bardzo pomaga w formowaniu wiary i postaw. Widoczne jest wówczas zespolenie wszystkich sił na zasadzie wsparcia- ja daję przykład, inni dają przykład, w kościele się więcej o tym mówi- i to daje siłę. Ale nie można sprawy pojmować tak, że jak się w Poście pomodlę, załatwię wszystko, a potem mam spokój. Tylko, że jest to czas wzmożenia wysiłku w celu naprawy mojej postawy, wyprostowanie jej. Potem taka postawa powinna mi już towarzyszyć przez cały rok. To nie jest sezonowe ćwiczenie, tylko umocnienie wiary, zasad i cech charakteru.

Okres Wielkiego Postu następuje po Karnawale, ongiś okresie szaleńczych zabaw i wesołości, przeżywanych niezależnie od statusu społecznego. Dziś tej wspólnotowej wesołości brakuje, cieszymy się mniej. Toteż Wielki Post nie jest już tak  wielkim kontrastem, jak był kiedyś.

Myślę, że to kwestia socjologiczna. Ludzie kiedyś byli bardziej zintegrowani, żyli w gromadzie. W różnych grupach, i ci biedni, i bogaci. Mieli bogatsze interpersonalne kontakty. W związku z tym częściej podejmowali inicjatywy wspólnych zabaw, rozrywek. Również okres Wielkiego Postu był bardziej widoczny od strony wspólnotowej. To się rozmywa. Trochę tej kulturowej tradycji szkoda Dyskoteki odbywają się teraz nie tylko w karnawale, ale i w Wielkim Poście, co kiedyś było nie do pomyślenia.

Co nas omija, jeśli nie przeżyjemy należycie Wielkiego Postu?

To dramat zmarnowanej szansy. Wielki Post jest nie tylko wymaganiem, ale mówi się nawet o Wielkim Poście jak o sakramencie. A więc o widzialnym znaku niewidzialnej łaski. Te widzialne znaki: wyrzeczenia, zintensyfikowane wspólne modlitwy, wspólne przeżywanie męki Chrystusa, spowiedź, rekolekcje – one są źródłem łaski, bo Pan Bóg z tym wiąże wielkie łaski. I wielkie łaski człowiekowi daje. A przez to, że człowiek się czuje bliższy Bogu i cieszy się przyjaźnią z Panem Jezusem, Alleluja!, śpiewane podczas Wielkanocy po tysiąc razy i na różne sposoby jest wybuchem radości. Wybuchem szczęścia właśnie dlatego, że poprzez trudy Postu osiągnęliśmy bliższy kontakt z Bogiem. To jak zdobycie szczytu, na który ludzie się wspinają odmrażając sobie nogi i ręce. A w następnym roku chcą zdobyć jeszcze wyższy szczyt.  Per aspera ad astra – przez trudy do gwiazd. Człowiek, który od Wielkiego Postu zrobi sobie wolne, jest jak gracz w totolotka, który nie wygrał, …bo nie wysłał kuponu.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej