Żona, matka, zakonnica

2013/01/17

„Kto ma być pierwszy dla żony i matki: mąż czy dziecko? Mąż pierwszy, dziecko drugie. Zdawałoby się, że dziecko bardziej jeszcze moje od męża – tymczasem inaczej, bo przy dziecku zastąpić się można, a przy mężu nikim” – pisała bł. Marcelina Darowska.

To nie może być, jam nadto szczęśliwy, tak nie potrwa! – stwierdził Karol Darowski, świeżo poślubiony 22-letniej Marcelinie. I rzeczywiście miał rację. Po niespełna trzech latach wspólnego życia zmarł nagle na tyfus. Zostawił żonę z dwójką dzieci: Józefem i Karoliną. W dodatku rok później zmarł synek. Załamana Marcelina zapisała wtedy w autobiografii: „Droga świata wolą mi Bożą przeznaczona nie była, droga zakonna – przeznaczeniem moim.”

Macierzyństwo to miłość najofiarniejsza

Już jako dziecko Marcelina chciała wstąpić do zakonu. Było to zaskakujące, gdyż jej dom rodzinny nie wyróżniał się specjalnie religijnością, a w dodatku o życiu zakonnym niewiele wiedziała. Urodzona w 1827 r. Darowska nie miała okazji zetknąć się z życiem zakonnym, bo klasztory pod zaborem rosyjskim zostały skasowane.

Dla Boga jednak nie ma przeszkód nie do pokonania. Po śmierci męża, będąc w Rzymie, w trakcie żarliwej modlitwy, usłyszała wyraźnie głos Pana: „Pójdź za mną, ja cię poprowadzę”. Dokąd? Marcelina nie miała wątpliwości. Bóg chce, aby założyła nowe zgromadzenie zakonne, i to o jasno określonym charyzmacie: wszechstronna formacja kobiet polskich. Ponieważ wiedziała, jak bardzo ważna jest rola matki. „Należy siać dobre ziarno – co matka wszczepi – to nie zginie. Niestety, często matki tak wychowują, że nic nie wszczepiają. Jakaż ciężka ich odpowiedzialność!” – pisała Darowska.

Darowska. W innym miejscu podkreślała natomiast, że macierzyństwo to miłość najofiarniejsza spomiędzy ludzkich, a matki „jeśli umieją kochać mądrze i po Bożemu, to położą podwalinę pod pokolenie doskonalsze”.

Bł. Marcelina Darowska o rodzinie: (pisownia oryginalna)Macierzyństwo to miłość najofiarniejsza spomiędzy ludzkich, a może najsilniejsza, a matki jeśli umieją kochać mądrze i po Bożemu, to położą podwalinę pod pokolenie doskonalsze. Dlatego trzeba siać dobre ziarno.

Zasady ręką matki wszczepione są jakoby nieśmiertelne. Zachwiać się mogą, nie zacierają się całkowicie prawie nigdy. Przypomną się chociaż w godzinę śmierci(…). Matki, nie wypuszczajcie dziatek z rąk waszych!

Macierzyństwo jest pełne boleści: kto nie jest matką, pojąć tego nie zdoła; dlatego też może pełne jest zasług(…). Pierwsza chwila ojcostwa jest bardzo ważna, jest „epoką” w życiu mężczyzny, ona na całą przyszłość jego wpływa, wpływać powinna; mądra żona, żona chrześcijanka przygotuje do niej starannie męża. Ta chwila stwarza w nim jakby nową istotę, czyni go innym człowiekiem: jest iskrą, elektryzuje go mocą i duchem, jakich nie znał, dając mu siłę i męstwo.

Chrześcijańska żona, pani domu

O. Hieronim Kajsiewicz, kierownik duchowy Marceliny, zapoznał ją z Józefą Karską, która również chciała założyć zakon. Tymczasem jednak Marcelina musiała wrócić na Podole, gdzie przecież została jej córeczka. Kłopoty i troski towarzyszące wychowaniu chorowitej Karoliny, żmudne zabiegi o zapewnienie jej należytej ojcowizny, w y r a ź n y s p r z e c i w rodziny wobec planów związanych z życiem z a k o n n y m , przysparzały jej wielu cierpień. Podjęła pracę społeczno – oświatową, pomagała chłopom w usamodzielnianiu się po uwłaszczeniu. To wszystko dostarczało jej cennych doświadczeń. Dzięki temu poznała zakres oddziaływania kobiety.

W miarę upływu czasu plany założenia zgromadzenia zakonnego zaczęły nabierać coraz bardziej realnych kształtów. Mając 27 lat Marcelina w Rzymie związała się prywatnymi ślubami ze zgromadzeniem tworzącym się wokół o. Hieronima Kajsiewicza i Józefy Karskiej. Po śmierci Józefy, w 1863 r., jako jej następczyni została przełożoną małej początkowo wspólnoty zakonnej. Temu dziełu błogosławieństwa udzielił papież Pius IX mówiąc: „To zgromadzenie jest dla Polski”.

Charakter nowego zgromadzenia Marcelina określiła wyraźnie słowami: „Myśl Boża w nim to ziszczenie prośby modlitwy Pańskiej: Królestwo Boże na ziemi, gdzie by się w najpełniejszym znaczeniu żyło dla Boga i Bogiem, wolą Bożą, pod panowaniem Bożym”. W 1863 r. Marcelina przeniosła zgromadzenie do Polski. Zakon został nazwany Zgromadzeniem Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP, a jego charyzmatem miało być wychowanie dzieci i młodzieży. W Jałowcu, w Galicji, otworzyła zakład naukowo – wychowawczy dla dziewcząt, który wkrótce stał się ośrodkiem kultury, polskości i życia duchowego. Za cel tej pracy Marcelina uznała „wykształcenie n i e w i a s t y na obywatelkę Królestwa Bożego, co znaczy kształtowanie jej nie tylko ze strony umysłowej i zewnętrznej; ale przede wszystkim moralnej; a wiec wykształcenie jej na prawdziwie chrześcijańską żonę, matkę, panią domu, obywatelkę kraju”. Była przekonana, że „wszyscy ludzie bracią sobie, Bóg jedynym Panem – a ludzie dziećmi Jego i jedyną rodziną..”. Wychowywała młode pokolenie właśnie w przekonaniu, że osobowość człowieka kształtuje się we wczesnym dzieciństwie i młodości.

Wychowawczyni

Prawda, wzajemne zaufanie i bezinteresowność – na tych zasadach Marcelina opierała formację sióstr i dzieci. Uczennice otrzymywały klucz do wiedzy, tak podany, aby „obudzić w nich i rozwinąć życie umysłowe”. Była przekonana, że „Polska będzie, ale wtedy, kiedy społeczeństwo się odrodzi, a na to trzeba, aby rodzina stanęła na Bogu”. Swoim wychowankom stawiała konkretne zadanie: miały być „opiekunkami włościan i sierot, szkółek i ochron”. I zgodnie ze swoją dewizą, że uczyć trzeba poprzez przykład, zawsze i wszędzie, gdzie tylko się znajdowała, udzielała konkretnej pomocy ubogim. Przy domach zgromadzenia otwierała bezpłatne szkoły podstawowe. „Zgromadzenie jest Boże, sam Bóg je prowadzi. A ja tylko pióro piszącego” – mawiała.

Popularność metod wychowawczych Darowskiej była coraz większa. Do zakładu w Jazłowcu zgłaszało się tak dużo dziewcząt, że rozpoczęto budowę następnego, w Jarosławiu nad Sanem. A potem powstały kolejne. W 1907 r. Darowska po raz ostatni osobiście wysłała siostry do nowego domu zgromadzenia w Szymanowie. To, że w ogóle taki dom w owym czasie powstał pod Warszawą, graniczyło z cudem. Rząd carski zwykle nie dawał zgody na tego typu inicjatywy.

Klasztor w Szymanowie koło Warszawy jest dzisiaj domem generalnym niepokalanek. Mieści się tam również prowadzone przez siostry gimnazjum i liceum. Bł. Marcelina zmarła w 1911 r. Jej beatyfikacja odbyła się w Rzymie . 6 października 1996 r.

 

Piotr Chmieliński

Artykuł ukazał się w numerze 5/2007.

Bł. Marcelina Darowska o wychowaniu: (pisownia oryginalna)Powiedzieć by można, że tym jest człowiek, czym go wychowanie uczyni.

Nauczcie dzieci bezinteresowności, bo ona rozpaczliwie zanika na świecie. Nauczcie wdzięczności – bo ona miarą zacności, uczciwości człowieka; bez niej ani miłości, ani sprawiedliwości, szlachetności: tylko głód i pycha.

A cała praca wasza niech się toczy w atmosferze jasnej i czystej pod niebem pogodnym, opromienionym słońcem wiary, ufności, nadziei i miłości. Bądźcie z dziećmi dobrotliwe i ścisłe, swobodne, ufne i wesołe. Ostatnim słowem każdej z nimi rozmowy niech będzie zachęta. Zawsze przebaczenie – nigdy odtrącenie!

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej