Dla wielu Polaków termin „obóz koncentracyjny” kojarzy się z okresem drugiej wojny światowej. To właśnie w takich miejscach ludzi dehumanizowano i sprowadzano do roli zwierząt, na których można było bezkarnie eksperymentować, których można było zabijać. Dzisiaj, trzymając w dłoniach książkę Leonharda Steinwendera Chrystus w obozie śmierci, wiem, że komory gazowe, bunkry głodu czy eksperymenty są tylko powierzchownymi określeniami, za którymi stoją ogromny ból, cierpienie, ale i czysta, żywa wiara.
Książka Chrystus w obozie śmierci jest opowieścią o wyjątkowej sytuacji obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. To historia, która ukazuje szlachetność natury ludzkiej, ale także beznadzieję i dno, jakiego człowiek może sięgnąć. Słowa, które w sobie zawiera, ukazują dramat, wstrząsający nami nawet dzisiaj.
Podobnie jak w czasach opisanych przez Leonharda Steinwendera mamy dzisiaj do czynienia ze wzrostem dyktatury relatywizmu. Na wszystko się pozwala, ale nic nie jest stałe. Nowe wydanie książki Chrystus w obozie śmierci pokazuje odwagę jej autora, który walczył z rozwijającym się narodowym socjalizmem, ostrzegał przed tą godzącą w istotę ludzką ideologią. Steinwender, jako ksiądz i dziennikarz, nie szczędził sił ani energii na to, by podkreślać, że poglądy narodowosocjalistyczne są wykluczeniem wiary katolickiej i nie ma sposobu, aby je ze sobą pogodzić.
Ksiądz Leonhard opowiadał się przeciw aneksji Austrii przez Niemcy, a także był zwolennikiem budowy państwa chrześcijańskiego. Zajmowane przez niego stanowisko sprawiło, że był pod stałym nadzorem narodowych socjalistów, a w konsekwencji został umieszczony w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, gdzie przebywał od roku 1938 do 1940.
Książka jest zapisem życia religijnego w obozie. To historia sprawowania niedzielnych eucharystii, w nielicznych grupach, bez paramentów liturgicznych, za to z ogromnymi trudnościami. Jest to także zapis tego, w jaki sposób w obozie udzielano sakramentu pokuty, wspierano umierających. Chrystus w obozie śmierci to również świadectwo prowadzonych rozmów, które stawały się duchowym wsparciem dla tych, którzy na pewno popadliby w rozpacz, gdyby nie ten specyficzny ratunek.
Steinwender, mimo że uznano go za wroga publicznego, działał jako duszpasterz. Opis funkcjonowania za drutami, który znajdujemy w książce, jest druzgoczący – pogarda ludzkiego życia, brak zasad, a zarazem odwaga i przyjaźń więźniów, religijność itd. Zbliżając się ku końcowi, przywołam fragment tekstu zamieszczonego na tylnej okładce publikacji: „kto z perspektywy czasu pyta dzisiaj: Gdzie był wtedy Bóg? – ten na każdej stronie tej książki dostaje odpowiedź: On był tam! Jego łaska żyła wśród więźniów”.
Żyjąc w czasie dobrobytu, myśleliśmy jedynie o tym, co materialne. Teraz, zmagając się z pokłosiem agresji w Ukrainie, nadal odsuwamy od siebie świadomość tego, że życie jest niekończącą się walką, a w przypadku wojny – walką duchową.
Materiał z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3 | lipiec - wrzesień 2022
/em