Ta jedyna w swoim rodzaju książka powstała dzięki pomysłowi Franciszka. To właśnie papież zaprosił osoby starsze do tego, aby podzielili się swoim doświadczeniem. Oni najlepiej rozumieją, że życie czasem się komplikuje. Gdy popełniamy błąd, stają przy nas. Osoby starsze to nieocenieni doradcy. Upływający czas zabrał im młodość, lecz dał mądrość.
Constance Caruso, która przez lata myślała, że nie ma niczego, co mogłaby dać innym, przekonuje, że nie warto wciąż analizować niepowodzeń, ale brać je za dobrą monetę. Trzeba kochać, mówi Maria Śmiałowska – jedna z trojga polskich bohaterów tej książki – bo patrząc z perspektywy czasu, żałuje się tylko braku miłości. Wiara we własne siły i cierpliwe podążanie za wewnętrznym przekonaniem przynosi efekt, podkreśla Martin Scorsese – reżyser, który odniósł światowy sukces.
Każda z tych kilkudziesięciu historii została napisana przez życie. Zawarta w nich mądrość daje siłę do odważnego mierzenia się z każdym dniem.
Franciszek potrafi dzielić się mądrością czasu. Pokazał to w książce Dzieci piszą listy, papież Franciszek odpowiada, która w Polsce stała się bestsellerem. Teraz wspólnie ze swoimi przyjaciółmi udowadnia, że starość jest piękna i może wesprzeć młodość w jej szaleństwach, radościach i porażkach.
Oto przedmowa papieża Franciszka do książki „Dzielenie się mądrością czasu. Papież Franciszek i przyjaciele”, w której Ojciec Święty komentuje wypowiedzi niezwykłych osób.
Mam w pamięci bardzo piękne wspomnienie z mojej podróży na Filipiny. Ludzie pozdrawiali mnie tam słowami “Lolo Kiko!”, co znaczy “Dziadku Franciszku!”. “Lolo Kiko!” – wołali! Byłem bardzo szczęśliwy, widząc, że czują ze mną taką więź – jak z dziadkiem.
Nasze społeczeństwo odebrało głos babciom i dziadkom. Usunęliśmy ich z drogi. Nie daliśmy im szansy podzielić się swoim doświadczeniem, opowiedzieć swoje historie, przedstawić swoje życie. Odsunęliśmy ich na bok, tracąc tym samym skarb ich mądrości. Nie chcemy widzieć naszego własnego lęku przed słabością i bezbronnością; w ten sposób jednak powiększamy cierpienie ludzi starszych, którzy nie mają w nas oparcia i zaczynają się czuć porzuceni. Miast tego powinniśmy obudzić w sobie na nowo poczucie pełnej szacunku wdzięczności, przywołać słowa podziękowania i okazać gościnność, dzięki czemu obecni wśród nas ludzie starsi poczują, że są częścią wspólnoty. Gdy marginalizujemy naszych dziadków i nasze babcie, tracimy szansę poznania ich sekretu, tego sekretu, który pozwolił im odnaleźć własną drogę przez życie. Z tego powodu brak nam wzorców do naśladowania i nie możemy czerpać korzyści z ich doświadczeń. Tracimy orientację. Brak nam mądrości ludzi, którzy nie tylko utrzymywali stały kurs w życiu, lecz także zachowywali w sercach wdzięczność za wszystko, czego doświadczali.
Z drugiej strony jednak, wyobraźmy sobie, jak straszna jest sytuacja, gdy osoba starsza popada w cynizm. Ktoś taki nie chce dzielić się swoim doświadczeniem. Spogląda z góry na ludzi młodych. Bezustannie narzeka. Nie potrafi dzielić się mądrością. Potrafi tylko oglądać się bezowocnie za siebie, na miniony czas.
A przecież nie ma nic cudowniejszego od zachęty, której starsza osoba może udzielić młodemu mężczyźnie lub młodej kobiecie poszukującym sensu życia!
Taka jest właśnie misja dziadków i babć. To rzeczywiste i prawdziwe powołanie, jak o tym słyszymy na przykład w Księdze Syracha: “Nie odsuwaj się od opowieści starców, albowiem i oni nauczyli się ich od swoich ojców; od nich i ty nauczysz się rozumu, by w czasie potrzeby dać odpowiedź” (Syr 8,9). Osoby starsze to dla naszego społeczeństwa skarbnica mądrości, a poświęcanie im uwagi kształtuje nasze życie wspólnotowe.
Słowa naszych babć i dziadków niosą z sobą szczególne przesłanie dla ludzi młodych. W taki właśnie sposób przekazywana jest wiara – przez świadectwo osób starszych, które uczyniły wiarę zaczynem swego życia. Wiem to z osobistego doświadczenia. Do dzisiaj towarzyszą mi słowa mojej babci Rosy, które napisała dla mnie w dniu moich święceń kapłańskich. Zawsze mam je przy sobie, włożone w brewiarz. Często je czytam i przynoszą mi wiele korzyści.
Od pewnego czasu noszę w sercu pewną myśl. Czuję, że Pan chce, żebym to właśnie powiedział: że powinien być sojusz między ludźmi młodymi a ludźmi starymi. Nadszedł czas, kiedy dziadkowie i babcie muszą mieć sny po to, by ludzie młodzi mieli wizje. Ta myśl stanęła mi wyraźnie przed oczyma, gdy rozważałem słowa proroka Joela, przez którego Bóg mówi: “I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą mieć sny, a młodzieńcy wasi będą mieć widzenia” (Jl 3,1).
Co to znaczy? To znaczy, że tylko gdy nasi dziadkowie i babcie będą mieć odwagę, by śnić, by marzyć, a nasi młodzi ludzie będą wyobrażać sobie wspaniałe rzeczy, nasze społeczeństwo będzie mogło się rozwijać. Jeśli chcemy mieć wizję przyszłości, niech nam o niej opowiedzą nasi dziadkowie i nasze babcie, niech podzielą się z nami swoimi snami i marzeniami. Potrzebujemy dziadków i babć, którzy mają sny i marzą! Będą zdolni zainspirować młodych ludzi do tego, by szli twórczo przed siebie, wyobrażając sobie przyszłość.
Dzisiaj ludzie młodzi potrzebują snów i marzeń osób starszych, by mieć nadzieję co do przyszłości. Ludzie starsi i ludzie młodzi idą razem przed siebie i potrzebują siebie nawzajem.
Kiedy Maryja i Józef przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni, przywitali Go tam posunięci w latach kobieta i mężczyzna, którzy opowiedzieli Maryi i Józefowi swoje sny. Symeon we śnie usłyszał obietnicę Ducha Świętego, że ujrzy Pana. Symeon i Anna czekali co dzień przez wiele lat na przyjście Pana – czekali wiernie. Pragnęli zobaczyć ten dzień, kiedy Pan nadejdzie. To bezustanne oczekiwanie – pomimo, być może, zmęczenia i zniechęcenia – wypełniało całe ich życie. I oto spójrzcie, gdy Maryja i Józef przychodzą do świątyni, by spełnić przepisy Prawa, Symeon i Anna z zapałem wstają. Poruszył ich Duch Święty. Tych dwoje starszych ludzi rozpoznało Dziecię i odkryło w sobie nową moc, która pozwoliła im dać świadectwo. Symeon stał się poetą i wyśpiewał swój kantyk. Anna stała się pierwszą głosicielką Jezusa, mówiąc o Dziecięciu tym, którzy oczekiwali odkupienia Jeruzalem.
Brak dziadków i babć takich jak Symeon i Anna, którzy dzielą się swoimi snami i marzeniami, utrudnia młodszemu pokoleniu wyobrażenie sobie przyszłości. Tym samym znajduje się ono w ślepej uliczce. Bez świadectwa życia osób starszych plany młodych ludzi pozbawione są zarówno korzeni, jak i mądrości. Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, przyszłość rodzi obawy, niepewność, brak ufności i lęk. Tylko świadectwo starszych ludzi może pomóc młodym spojrzeć ponad horyzont i ujrzeć gwiazdy. Już to, że dowiedzą się, iż warto było o coś walczyć, pomoże im spojrzeć w przyszłość z nadzieją.
O co proszę ludzi starszych, do których i sam się zaliczam? Wzywam nas, byśmy byli strażnikami pamięci (memoriosi della storia). My, dziadkowie i babcie, musimy stworzyć chór. Wyobrażam sobie ludzi starszych jako stale obecny chór w wielkiej duchowej świątyni, w której modlitwy błagalne i pieśni chwały wspierają całą wspólnotę trudzącą się i zmagającą na niwie życia.
Równocześnie jednak przynaglam nas do działania! Proszę, abyśmy dali odpór, jak to tylko możliwe, “kulturze marnotrawstwa” narzucanej nam dzisiaj na całym świecie. Jest coś przerażająco złego w takiej kulturze. W starości uświadamiamy sobie wszystkie niedostatki i ułomności społeczeństwa, dla którego liczy się tylko efektywność. Jako ludzie starzy możemy dziękować Panu za wszystko, co od Niego otrzymaliśmy. Możemy w ten sposób wypełnić otaczającą nas pustkę niewdzięczności. I nie tylko to: możemy także czcić pamięć i poświęcenie ludzi z przeszłości. Możemy przypominać dzisiejszym młodym ludziom noszącym w sercu – pomieszane z sobą – heroiczne ambicje i lęki, że życie bez miłości jest jałowe. Możemy powiedzieć przelęknionym młodym ludziom, że są w stanie pokonać swój lęk dotyczący przyszłości. Możemy nauczyć tych młodych ludzi, czasami tak bardzo skoncentrowanych na sobie samych, że więcej radości jest w dawaniu aniżeli w braniu i że miłości nie pokazuje się tylko słowami, ale i czynami. Nie ma wątpliwości co do tego, że jako ludzie starzy w tym właśnie momencie naszego życia musimy zdefiniować się na nowo, ponieważ starość taka, jaką znamy ją dzisiaj, to zupełnie nowe zjawisko.
Zmusza nas do kreatywności.
O co proszę ludzi młodych? Smucę się na widok młodego człowieka, którego marzenia podcina biurokracja, który – jak bogaty młodzieniec z Ewangelii – idzie przez życie smutny i pusty wewnętrznie. Dlatego proszę młodych ludzi, by wsłuchali się w głos starszych osób w swoim otoczeniu i nawiązali z nimi więź. Proszę, by nie zamykali się w kokonie bezstresowego życia przed komputerem, spędzając czas na tym, co pozbawione nadziei i heroizmu. Proszę ich, by podnieśli głowy i spojrzeli ku gwiazdom. Proszę, by marzyli o lepszym świecie i pozwolili, by to marzenie ich zainspirowało i napełniło energią.
Bardzo mi się podoba ta książka, ponieważ oddaje głos ludziom mającym za sobą wiele lat życiowego doświadczenia. Mogą w niej opowiedzieć nam o swoich przeżyciach. Bardzo podobało mi się także to, że mogłem wpatrywać się w ich twarze. Miałem wrażenie, jakbym z niektórymi prowadził w mojej głowie rozmowę i była to rozmowa przyjaciół. Czytanie historii z ich życia dało mi dużo dobrego. Powierzam tę książkę ludziom młodym po to, by sny i marzenia ludzi starszych mogły ich doprowadzić do lepszej przyszłości. Jeśli chcemy kroczyć ku przyszłości, potrzebna jest nam przeszłość; jeśli chcemy żyć w teraźniejszości i radzić sobie z jej wyzwaniami, potrzebujemy głębokich korzeni. Potrzebna jest nam pamięć, potrzebna jest odwaga, potrzebna jest zdrowa wizja przyszłości.
Oto, czego bym pragnął: świata żyjącego w nowym sojuszu ludzi młodych i ludzi starszych.
31 lipca 2017, uroczystość św. Ignacego Loyoli
/md