Chyba nie było, nie ma i nie będzie człowieka, który by przynajmniej czasami nie zastanawiał się, jaki jest sens życia, co jest najtrwalszym i najbezpieczniejszym fundamentem, na którym owo życie należy budować, co jest w miarę pewnym gwarantem naszego szczęścia…
Odpowiedzi mogą paść różne. Są one najczęściej świadectwem wyznawanego światopoglądu.
Czy jednak istnieje odpowiedź uniwersalna na powyższe pytania? Wydaje się ona tym trudniejsza, że współczesny człowiek jest coraz bardziej krytyczny wobec otaczającej go rzeczywistości, daje się oszukać swoistej modzie na relatywizm i nie jest skłonny wierzyć, że istnieją wartości obiektywne i niezmienne, nie ufa autorytetom, a w związku z tym czuje się coraz bardziej samotny i zdany wyłącznie na siebie samego w zabezpieczaniu własnej teraźniejszości i budowaniu przyszłości. Jednakże skryta lub nieśmiało okazywana tęsknota za czymś trwałym budzi się przynajmniej od czasu do czasu nawet w najbardziej podejrzliwym i nieufnym umyśle i sercu…
I chyba właśnie tu – w zaufaniu lub jego braku – jest klucz do zrozumienia sensu życia oraz istoty szczęścia.
Wydawnictwo JEDNOŚĆ dało polskiemu czytelnikowi lekturę, która ludzką egzystencję opisuje od najbardziej optymistycznej strony i potrafi poruszyć nawet największego pesymistę, który nie widzi sensu życia, pracy, wysiłku, cierpienia, śmierci. Autor, ks. Thomas D. Williams, Amerykanin, dr teologii wykładający teologię moralną i katolicką naukę społeczną na Papieskim Uniwersytecie Regina Apostolorum w Rzymie, współpracujący z licznymi mediami i komentujący w nich najważniejsze wydarzenia współczesności, zwłaszcza wydarzenia w Kościele oraz zagadnienia etyczne, stworzył tę książkę – jak sam mówi – dość przypadkowo. Przyznaje, że jego samego zaskoczył pomysł napisania czegoś na temat: Czy Bogu można zaufać? Bo choć odpowiedź – z punktu widzenia człowieka wierzącego, a tym bardziej osoby duchownej – wydaje się oczywista, to głębsza refleksja każe temat rozszerzyć i samemu sobie udowodnić, że odpowiedź ta nie może być inna.
Ostatecznie omawiana tu książka ks. T. D. Williamsa Czy Bogu można zaufać? ma także podtytuł: Jak dojść do wiary w trudnych czasach.
Prawdą jest, że ten właśnie podtytuł jest trochę mylący, bo jakby sugeruje, że adresatem książki powinna być koniecznie osoba niewierząca i w dodatku poszukująca. Przecież trudno sobie wyobrazić, by po takie dzieło sięgnął ktoś, komu „jest dobrze” w swojej niewierze. A ktoś „z grubsza” i „pobieżnie” wierzący? Jemu „wystarczy” to, że wierzy. Zadowoli go taki właśnie „minimalizm wiary”, a po co jeszcze ma zagłębiać się w temat, Czy Bogu można zaufać?
Z tym większym jednak przekonaniem twierdzę, że książka dotyka najbardziej istotnych i fundamentalnych kwestii naszej egzystencji, stąd
Zamierzałem niniejszej notce nadać tytuł: Traktat o ufności. Bo jest to rzeczywiście swego rodzaju kompendium, omawiające wszystkie możliwe aspekty tego, co jest lub nie jest ufnością. I autor nie tylko podejmuje wątek ufności Bogu. Osadza ją bowiem dopiero na samym szczycie wszelkich innych rodzajów zaufania lub – jeśli spojrzymy na tę kwestię z niego innej strony – kładzie ją u samych fundamentów i wszelkie inne rodzaje ufności dzięki temu nabierają jakiegokolwiek sensu.
Pyta więc autor zaraz na wstępie: Dlaczego zaufanie jest ważne? Bierze tu przykłady z codziennego życia – z naszych ludzkich kontaktów międzyludzkich, rodzinnych, przyjacielskich, sąsiedzkich, także biznesowych czy politycznych… aż dochodzi do tych wyższych, duchowych. Mówi o minusach braku zaufania, o zadufaniu w sobie, o nieufności, która leży u podstaw grzechu pierworodnego, a także niszczy tkankę społeczną. Zaskakująco, ale jakże realistycznie brzmi tytuł kolejnego rozdziału, gdy autor zastanawia się, dlaczego zaufanie się opłaca. Nawiązuje tu do C. S. Lewisa, który stwierdził, że „nasze poglądy w 99 procentach opierają się na autorytecie”. Sami przecież z braku czasu i możliwości nie jesteśmy w stanie wszystkiego zweryfikować. Niezbędne jest więc zaufanie. Potrzeba zaufania jest więc jedną z najbardziej podstawowych potrzeb człowieka. Ono bardziej niż jakakolwiek ludzka działalność jednoczy ludzi – podkreśla autor. Jednocześnie podkreśla, że zawód, zdrada ze strony kogoś, komu się ufało, jest rzeczą straszną, jednym z najgorszych doświadczeń w życiu człowieka.
Nic więc dziwnego, że autor podejmuje kwestię „zaufanie a wiarygodność”. Nie podejmując się definiować pojęcia „zaufanie”, próbuje dokonać bardzo subtelnych, choć istotnych rozróżnień między nim, a wiarą, optymizmem, nadzieją, oczekiwaniem, optymizmem i naszymi oczekiwaniami w stosunku do innych i poleganiem na nich. „Po drugiej stronie zaufania” wymienia kompetencję, dobra wolę, prawdomówność, prawość moralną a więc te cechy, które sprawiają, że ktoś jest godzien naszego zaufania.
W części zatytułowanej „Wesprzyj mnie” autor wymienia „konkurentów” Boga w rywalizacji o nasze zaufanie. Do tych „rywali” zalicza: wykształcenie, bogactwo, znajomości, kreatywność, ideologie i filozofie. Nic więc dziwnego, że zaraz potem T. Williams pyta: Czy Bóg potrafi sprostać zadaniu? I tu rozważa na zasadzie analogii do ludzkich takie cechy Boga, jak: kompetencja Boga, Boża dobra wola, prawdomówność, prawość. Niejako gwarantem wiarygodności Boga jest ufność Jezusa, jaką On pokłada w swoim Ojcu.
Ks. T. Williams w kolejnych rozdziałach zastanawia się, w czym powinno się przejawiać i jakie kształty ma w praktyce przyjąć nasze zaufanie do Boga. Ma ono być bezgraniczne, bo Ojciec wie najlepiej. Ma ono być naszym dla Boga darem. Jednocześnie autor wylicza szereg grzechów przeciwko ufności: niepokój, utyskiwania, zniechęcenie, poczucie samowystarczalności, ale też niewiara, że mocno Bogu ufamy.
Autor jest realistą. Zna dobrze życie i ludzką duszę. Stąd w kolejnych rozdziałach zastanawia się, dlaczego ufność jest tak bardzo trudna. Jako przyczyny wylicza: temperament, moralne bariery takie jak sumienie delikatne, poczucie, że nie zasługujemy na zaufanie, pycha. Daje też bardzo życiowe przykłady, kiedy człowiekowi wydaje się, że się na Bogu zawiódł. Ale tu natychmiast szuka wytłumaczenia – wiedząc, że rozczarowanie Bogiem musi stanowić jedno z najsmutniejszych doświadczeń w życiu duchowym człowieka. Odwołując się do Chrystusowej modlitwy w Ogrójcu i Jego śmierci na krzyżu, kiedy wołał: Boże mój, czemuś mnie opuścił, analizując słowa uczniów idących do Emaus: a myśmy się spodziewali, a także przypominając „ciemne noce duszy” św. Teresy z Kalkuty i rozmaitych świętych mistyków, autor próbuje pomóc nam zrozumieć Bożą pedagogikę, w której „czekanie” jako jedna z ważnych cech ufności, a z drugiej strony Boża cierpliwość wobec nas , grzeszników, to niejako dwie strony tego samego medalu, którego prawdziwa wartość okaże się dopiero „w stosownym czasie”.
Bodajże najbardziej centralną kwestią gdy chodzi o zagadnienie ufności jest pytanie: Czy grzesznicy mogą ufać. To osobny rozdział, który daje bardzo zdecydowaną odpowiedź: Miłość Boga do grzeszników wbrew wszelkiej logice.
Ale zaraz potem autor zastanawia się, czego nie powinniśmy oczekiwać od Boga oraz czego wolno nam od Boga oczekiwać. Nie miejsce tu na wyliczanie tych realnych i nierealnych oczekiwań. Czytelnik odnajdzie je w książce. Ważne jednak pamiętać, jakie Bóg daje człowiekowi gwarancje, że nie zawiedzie ludzkiego zaufania. Jednakże nie istnieje tu żaden swego rodzaju automatyzm. Stad rozdział: Opatrzność a osobista odpowiedzialność.
I stąd ostatnie rozdziały polecanej książki traktują o swoistych szkołach zaufania: modlitwa, apostolat, nieszczęścia i cierpienie, sąd ostateczny.
Autor stawia też retoryczne pytanie: Czy Bóg wystarczy? I odpowiada stwierdzeniem, że święci obecni w całych dziejach Kościoła tym się różnili od świata, że mieli zupełnie inne priorytety niż świat.
Książka podejmuje bardzo konkretne, życiowe tematy – czerpiąc nie tylko z przykładów zawartych w wypowiedziach kilkuset osób, wśród których autor przeprowadził swego rodzaju wywiad, ale też z jego własnego życia. Punktem odniesienia jakże często jest także Biblia – zarówno Stary, jak Nowy Testament. Najlepszy przykład absolutnej, bezwarunkowej ufności człowieka do Boga autor widzi w Psalmie 91. Psalm ten nie tylko mówi, jaki Bóg jest, ale dlaczego możemy i powinniśmy Mu zaufać.
Książka pisana (i przetłumaczona) językiem prostym, a pewne sformułowania czy konstatacje zaskakują celnością i urokiem. Oto niektóre z nich: „Wydaje mi się, że wielu ludzi traci wiarę w Boga, ponieważ oczekuje czegoś, czego On nigdy nie zamierzał im ofiarować”, „Bóg to nieskończona miłość. Jedyną rzeczą, która stoi na drodze cudu Jego łaski, jest nasza niechęć do okazania Mu ufności”, „Choć wygląda to nieprawdopodobnie, Bóg chce spędzić z tobą i ze mną całą wieczność”.
Autor zachęca do „świętej zuchwałości” w podejmowaniu się zadań, po ludzku niewykonalnych, kiedy staje się jasne, że Bóg nas o to właśnie prosi. Na tym ma polegać nasza ufność Bogu. Ale też na tym zasadza się każda ludzka ufność i jej gwarant, jakim jest wiarygodność. I takie są najtrwalsze fundamenty ludzkiej egzystencji.
at/kw
————————————
Thomas D. Williams, Czy Bogu można zaufać? Jak dojść do wiary w trudnych czasach. Wyd. Jedność 2013.