Otwieranie drzwi. Rozmowy o Kościele i świecie – nowa książka Franciszka intelektualnym wydarzeniem roku!

2018/03/5
otwieranie.png

W najnowszej publikacji papież Franciszek podsumowuje pięć lat swojego pontyfikatu. Przeczytaj fragment rozdziału Pokój i wojna.

W tej niecodziennej rozmowie z francuskim intelektualistą Franciszek odważnie opowiada o życiowych doświadczeniach, które go ukształtowały. Pierwszy raz tak szeroko kreśli wizję naprawy świata i Kościoła. Przeczytaj fragment książki, która ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM:

Dominique Wolton: Przyzna Ojciec, że Kościół przez długi czas bronił koncepcji dialogu, która była bardzo daleka od równości. Jaki jest związek pomiędzy prozelityzmem i dialogiem międzyreligijnym?

Papież Franciszek: Prozelityzm niszczy jedność. I dlatego dialog międzyreligijny nie oznacza osiągnięcia zgody we wszystkich kwestiach, tylko wspólną wędrówkę, w której każdy zachowuje własną tożsamość. Tak jak wtedy, gdy wyjeżdżamy na misje; siostry zakonne czy kapłani jadą w świat, by świadczyć. Polityką Kościoła jest jego własne świadectwo. Wyjście ze swojej skorupy. Dawanie świadectwa. Pozwoli pan, że wrócę jeszcze na chwilę do mistrza Guardiniego. Jest też mała książeczka o Europie napisana przez jednego z autorów, który go zainspirował, Przywarę. Książeczka ta również idzie w tym kierunku. Ale mistrzem przeciwieństw, dwubiegunowych napięć, jak mówimy, jest Guardini, który uczy nas tej drogi jedności w różnorodności. Co dzieje się dziś z fundamentalistami? Zamykają się oni w swojej własnej tożsamości i nie chcą słyszeć o niczym innym. Jest też fundamentalizm ukryty w polityce światowej. Ideologie bowiem same nie są w stanie budować polityki. Pomagają myśleć  — należy zresztą znać ideologie  — ale nie są w stanie budować polityki. W ubiegłym wieku byliśmy świadkami, jak zrodziły systemy polityczne. I nie działały. Co zatem powinien czynić Kościół? Zgodzić się z którąś z nich? Taka pokusa istnieje; oznaczałoby to powrót obrazu Kościoła-imperium, który nie jest Kościołem Jezusa Chrystusa, nie jest Kościołem, który służy. Dam panu przykład  — w żaden sposób go nie zawłaszczając  — dwóch wielkich ludzi, których podziwiam: Szimona Peresa i Mahmuda Abbasa. Byli przyjaciółmi, dzwonili do siebie. Gdy pojechałem do Ziemi Świętej, chcieli zrobić jakiś gest, ale nie mogli znaleźć odpowiedniego miejsca, gdyż Abbas nie mógł przyjechać do Jerozolimy, do nuncjatury; Peres powiedział: „Pojechałbym na terytoria palestyńskie, ale rząd nie pozwoli mi się tam udać bez licznej eskorty, co zostałoby odebrane jako agresja”. Obaj zaproponowali zatem, że spotkają się tutaj, w Watykanie. Pomyślałem, że nie mogę organizować tego spotkania sam, więc poprosiłem o udział Bartłomieja I, prawosławnego patriarchę Konstantynopola. Spotkały się zatem cztery wyznania, różne, ale czyniące to samo, ponieważ pragną pokoju i jedności. Każdy wyjechał z własnymi przekonaniami, ale drzewko oliwne zostało. Zasadziliśmy je razem.

Kościół powinien służyć w polityce, budując mosty: taka jest jego rola dyplomatyczna. „Zadaniem nuncjuszy jest budowanie mostów”. Oto coś, co wynika z istoty naszej wiary. Bóg Ojciec posłał swojego Syna, który jest mostem. Pontifex: to słowo streszcza w sobie stosunek Boga do ludzkości i taka powinna być postawa polityczna Kościoła i chrześcijan. Budujmy mosty. Pracujmy. Nie pozwalajmy sobie na mówienie innym: „A kim ty jesteś?”. Róbmy wszystko razem, rozmawiajmy. W ten sposób możemy zmienić coś na lepsze.

Ja na przykład uznałem, że mam obowiązek pojechać do Caserty i prosić o wybaczenie charyzmatyków, zielonoświątkowców. Później, gdy byłem w Turynie, odczułem potrzebę udania się do kościoła waldensów. Waldensów potraktowano strasznie, zabijano ich. Prosić o przebaczenie: czasem, gdy prosimy o przebaczenie, powstają mosty. Albo gdy udajemy się do czyjegoś domu. Trzeba budować mosty na wzór Jezusa Chrystusa, którego mamy naśladować: On został posłany przez Ojca, by być Pontifexem, budowniczym mostów. Według mnie mamy tu fundament działania politycznego Kościoła. Gdy Kościół miesza się do „niskiej” polityki, nie uprawia już polityki.

Dominique Wolton: Wszyscy mówią: „Kościół nie uprawia polityki”. Ale Kościół  — zarówno Ojciec Święty, jak i jego poprzednicy, Jan Paweł  II i Benedykt  XVI — interweniuje we wszystkich sprawach: w kwestii uchodźców, wojen, granic, klimatu, broni jądrowej, terroryzmu, korupcji, ekologii… Czy to nie jest polityka? Do jakiego momentu Kościół jest w polityce? Co stanowi granicę, po przekroczeniu której chodzi już o coś innego?

Papież  Franciszek:  Biskupi  francuscy  napisali  jesienią 2016 roku list pasterski, będący kontynuacją listu, który ogłosili piętnaście lat wcześniej: Retrouver le sens du politique („Odnaleźć sens polityki”). Jest tam i polityka wielka, i polityka mała, partyjna. Kościół nie powinien mieszać się do polityki partyjnej, stronniczej. Paweł  VI i Pius  XI mówili, że polityka, wielka polityka, jest jedną z najwyższych form miłości miłosiernej. Dlaczego? Ponieważ jest zorientowana na wspólne dobro wszystkich.

Dominique Wolton: Tak, na tym bez wątpienia polega wielkość polityki.

Papież Franciszek: Ale wobec różnorodności partii politycznych Kościół nie powinien interweniować. Jest to domena wolności wiernych.

Dominique Wolton: Czy z tego powodu Ojciec nieszczególnie sprzyja istnieniu partii chrześcijańskich?

Papież Franciszek: To trudne pytanie, boję się na nie odpowiadać. Popieram istnienie partii, które opowiadają się za wielkimi wartościami chrześcijańskimi: są to wartości służące dobru ludzkości. Co do tego zgoda. Ale partia, która jest wyłącznie dla chrześcijan czy dla katolików  — nie. To zawsze prowadzi do klęski.

Dominique Wolton: Sądzę, że Ojciec ma rację. Partie chrześcijańskie istniały przez sto lat, a wynik…

Papież Franciszek: Zgadzamy się co do tego, że jest to forma „cezaropapizmu”. Przypomina mi to o czymś, co dla was, Francuzów, jest bardzo drogie: o świeckości.

Dominique Wolton: Kwestia laickości powraca dziś jeszcze mocniej wraz z fundamentalizmem, który chciałby na nowo połączyć władzę polityczną i religijną.

Papież Franciszek: Państwo świeckie to coś zdrowego. Istnieje zdrowa świeckość. Jezus powiedział, że trzeba oddać cesarzowi to, co cesarskie, a Bogu to, co boskie. Sądzę jednak, że w niektórych krajach, na przykład we Francji, ta laickość jest o wiele za mocno zabarwiona dziedzictwem oświecenia, tworzącym zbiorowe wyobrażenia, w których religie postrzegane są jako podkultura. Sądzę, że Francja  — to mój osobisty pogląd, nie oficjalne stanowisko Kościoła  — powinna „uszlachetnić” nieco poziom świeckości, w tym sensie, że powinna przyznać, że religie także stanowią część kultury. Jak dać temu wyraz w świecki sposób? Poprzez otwarcie się na transcendencję. Każdy może znaleźć własną formę otwarcia. Na dziedzictwie francuskim zbyt mocno ciąży oświecenie. Rozumiem to dziedzictwo historii, ale poszerzanie go to ważne zadanie. Część rządów, chrześcijańskich i niechrześcijańskich, nie godzi się ze świeckością. Co to znaczy państwo świeckie „otwarte na transcendencję”? To, że religie stanowią część kultury, że nie są podkulturami. Kiedy mówimy, że nie należy nosić na szyi widocznego krzyżyka albo że kobiety nie powinny zakładać tego czy tamtego, to jest głupota. I jedno, i drugie bowiem jest przejawem pewnej kultury. Jeden nosi krzyżyk, inny co innego. Rabin kipę, a papież piuskę! (śmiech)… Oto zdrowa świeckość! Sobór Watykański II bardzo dobrze i wyraźnie to ukazuje. Myślę, że w tej dziedzinie dochodzi do przesady wówczas, gdy laickość stawiana jest wyżej niż religie. Religie miałyby więc nie być częścią kultury? Byłyby podkulturami?

Autor: papież Franciszek, Dominique Wolton

Źródło: Wydawnictwo WAM

mak

 

Marta Kowalczyk

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#Dominique Wolton #Franciszek #Ojciec Święty #Otwieranie drzwi #slider
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej