Człowiek i wspólnota stale potrzebują nawracania

2013/01/22

Rozmawiamy z księdzem Bronisławem Żołnierczykiem, asystentem kościelnym Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Przemyślu

Księże Asystencie rozmawiamy po sympozjum z okazji 50.lecia rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II , który mocno dowartościował świeckich. Czy przemyskie środowisko „Civitas Christiana” spełnia w Kościele misję, którą wyznaczył świeckim Sobór?

Jestem asystentem „Civitas Christiana” od marca 2012, niespełna rok. Moje doświadczenie nie jest szczególnie bogate. Sama nazwa Stowarzyszenia „Civitas Christiana” określa, kim jesteście, co robicie i co zamierzacie robić. W samym określeniu civitas christiana, wziętym od św. Augustyna ojca Kościoła, filozofa, teologa, człowieka świętego zawarliście swoje posłannictwo. Podkreślana też jest w nazwie świeckość Stowarzyszenia. Katolicy świeccy zaś mają w środowisku, w którym są, pracują, świadczyć o Chrystusie i Jego nauczaniu, o Kościele. Do pełnienia takiej misji zachęca Sobór. Macie więc budować civitas, które trzeba rozumieć jako społeczność chrześcijańską, państwo chrześcijańskie, państwo Boże.

Jak to realizować w konkretnym miejscu?

Aby dobrze realizować swą misję, wspólnota powinna zwracać uwagę na to, czego naucza Kościół. Zakończony niedawno Synod Biskupów zwrócił uwagę na nową ewangelizację, która jest koniecznością w Europie, Polsce, ale i w całym świecie, gdyż ludzie nawet żyjąc Ewangelią w ciągu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa nie zawsze realizowali wskazania Chrystusa, nie byli więc Jego prawdziwymi świadkami, odchodzili od Kościoła, albo mu się biernie przyglądali. Już w latach 50. ubiegłego wieku zauważono potrzebę nowej ewangelizacji tzn. głębszego wejścia w istotę głoszenia Ewangelii.

Świat potrzebował więc nawrócenia?

Świat ciągle potrzebuje nawracania, bo okoliczności życia sprawiają, że odchodzimy od ideału naszej wiary. Zresztą sam Pan Jezus mówił: „jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie” (Łk 13, 5). Aby więc człowiek nie zginął w swojej istocie stale potrzebuje nawracania, czyli nowej ewangelizacji. Jak zwraca uwagę Benedykt XVI, człowiek ma wpisaną w swą naturę dążność do osobowego kontaktu z Bogiem, do Absolutu. Św. Augustyn mówił, że człowiek jest, jak otchłań, którą może wypełnić tylko Bóg, który jest pełnią Dobra, Prawdy i Miłości. Człowiek jednak powodowany okolicznościami życia zmierza do własnego, a nie Chrystusowego rozumienia Ewangelii. I dlatego potrzebuje nawracania, poprawiania.

„Civitas Christiana” jest wspólnotą, która chce być ewangelizowana i sama się ewangelizuje. Jakie są pierwsze doświadczenia Księdza Asystenta człowieka Kościoła, kapłana ze spotkania z przemyskim środowiskiem?

Powiem tak, jest potrzeba ewangelizowania tej wspólnoty, jak każdej innej, ale też i potrzeba, żeby nabierali ducha i stawali się ewangelizatorami we własnym środowisku. A inaczej mówiąc, koniecznością jest, aby to czym żyjemy, przekazywać innym. Człowiek współczesny bowiem może mniej potrzebuje słowa, bardziej świadectwa, jak powtarzali Paweł VI i bł. Jan Paweł II. Konieczne zatem jest ewangelizowanie ad intra – do wnętrza własnej duszy i ad extra – na zewnątrz. Tak ewangelizowani członkowie wspólnoty będą najlepszymi głosicielami Ewangelii we współczesnym świecie.

Czy Ksiądz asystent postrzega przejawy takiego ewangelizowania w środowisku przemyskim?

Bardzo cenne jest w Stowarzyszeniu, że członkowie pragną formować samych siebie. Zresztą św. Paweł przestrzegał w Liście do Filipian, żeby głosząc Ewangelię innym, „z bojaźnią i drżeniem zabiegajcie o własne zbawienie” (Flp 2, 12). Zrozumieniu tego służył choćby Dzień Skupienia Oddziału Podkarpackiego Stowarzyszenia w Kalwarii Pacławskiej. Tam zobaczyłem, że jest w Stowarzyszeniu dobry duch, który każe najpierw siebie formować, przekształcać, aby być zdatnym do dawania świadectwa Chrystusowi i światu. Można powiedzieć, że najpierw trzeba być, żeby potem dawać. Znana filozoficzna formuła mówi: „nemo dat quo non habet” – nie mogę coś dać, jak nie posiadam. trzeba zatem najpierw siebie uformować i w tej formacji trwać, abym mógł przez swój przykład, słowo, nauczanie, działanie, innych formować.

Jak takiej postawie daje wyraz przemyskie środowisko?

Zauważam, że obok samoformowania, jest też w tym środowisku przemożna wola pracy wśród członków i szerzej. Są tu organizowane konferencje, spotkania, sympozja, które są skierowane do wszystkich chętnych. Pamiętam spotkanie poświęcone prawdom eschatologicznym, w którym uczestniczyła młodzież. Ta młodzież była bardzo zainteresowana problematyką wieczności, zbawienia. Cenna jest też inicjatywa Konkursu Biblijnego, jako sposobu poznawania Chrystusa. To bardzo ważne w formacji młodego pokolenia.

Ksiądz asystent bardzo wysoko ceni pracę charytatywną. Czy takie działania są podejmowane w tutejszym środowisku?

Jak powiedział swego czasu Jan Paweł II katolickość każdej organizacji, stowarzyszenia sprawdza się w działalności charytatywnej. Myślę, że Stowarzyszenie powinno również podejmować takie działania, bo zapewne są tacy, których trzeba wspomagać materialnie bądź duchowo, czyli ewangelizować. Pogłębiając pojmowanie chrześcijaństwa rozumiemy, że jego istotą jest miłość w stosunku do Boga i do człowieka. Pan Jezus połączył je w jednym przykazaniu miłości. W myśl Ewangelii taka jest moja miłość Boga, jaka miłość konkretnego człowieka.

Powinniśmy zatem być zwróceni nie tyle ku własnym sprawom, co na potrzeby drugiego człowieka. W Stowarzyszeniu takie postawy zapewne znajdują szerokie zrozumienie i to powinno nas prowadzić do czynnej miłości drugiego człowieka. Działalność charytatywna powinna być pochodną dobrze ustawionych działań formacyjnych i edukacyjnych. Ludzkiej biedy jest wszędzie dużo, może szczególnie tu na Podkarpaciu, gdzie jest największe bezrobocie w skali kraju. To wskazuje pole działania. W każdej społeczności są rodziny dysfunkcyjne, rozbite, nie dające sobie rady na co dzień. I trzeba im pomagać. Myślę, że w wielu miejscowościach przydałyby się świetlice sprawujące opiekę nad „dziećmi ulicy”. Biednych dzieci jest wiele. Biedne są przecież nawet w najbogatszych krajach świata.

Spróbujmy tę misję powiązać z programem Stowarzyszenia.

„Civitas Christiana” jak wspomniałem mogłaby w Roku Wiary podjąć tworzenie świetlic niosących pomoc potrzebującym dzieciom, podejmować współpracę ze zgromadzeniami zakonnymi, wspierać hospicja, ochronki, Caritas. W Roku Wiary otwarcie się na „dzieci ulicy” będzie prawdziwą „nową ewangelizacją”. Drugim obszarem zainteresowania mogą być ludzie starsi, samotni, opuszczeni. Przydałyby się w wielu, zwłaszcza małych miejscowościach, domy dziennego pobytu dla starszych ludzi. Ci ludzie tęsknią za drugim człowiekiem, kontaktem, rozmową, spotkaniem. Wskazane byłoby upowszechnienie Uniwersytetów Trzeciego Wieku, gdzie starsi ludzie mogliby się spotykać, wysłuchać wykładów, pozyskać porady, wsparcie, uzyskiwać stopnie naukowe. Chodzi o to, aby tym ludziom ukazać jakiś cel w życiu, na co dzień. Myślę, że w Stowarzyszeniu jest miejsce na takie inicjatywy i że są ludzie, którzy chętnie podejmą takie działania.

Dziękuję za rozmowę

Zdzisław Koryś

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej