Dobry samorządowiec jest blisko ludzi

2014/10/7

Ze Zbigniewem Połoniewiczem, przewodniczącym i dyrektorem Oddziału Okręgowego Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Ostródzie, rozmawia Tomasz Rzymkowski 


poloniewicz

16 listopada będziemy wybierali naszych przedstawicieli do organów samorządu terytorialnego. Czy Pana zdaniem są to istotne wybory z punktu widzenia przeciętnego Polaka?

Jak wybory do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej są istotne ze względu na dobro społeczne o zasięgu ogólnopolskim, tak wybory do organów samorządu terytorialnego odgrywają bardzo ważną rolę w życiu wspólnoty lokalnej na wszystkich poziomach: gminy miejskiej, gminy wiejskiej, powiatu i samorządu wojewódzkiego. Od wyników tych wyborów będzie bowiem zależeć dobro mieszkańców i racjonalne jego pomnażanie oraz pomyślny rozwój każdej jednostki samorządu terytorialnego. Proszę mi wierzyć, nie są to górnolotne słowa zapamiętanej i okazjonalnie recytowanej formuły, lecz przekonanie samorządowca z wieloletnią praktyką.

Jakimi kryteriami powinien kierować się wyborca, wybierając swoich przedstawicieli do rad gmin, powiatu i sejmiku województwa?

Z powodów, o których przez chwilą mówiłem, każdy mieszkaniec danej jednostki samorządu terytorialnego powinien być zainteresowany wyborami do rady, znać ich termin oraz poznać, a nawet zaproponować swojego kandydata. Jest to obywatelska postawa zaangażowania w życie wspólnoty, najbliższego środowiska, w którym każdy z nas realizuje swoje życiowe cele. Jest to niezbędne minimum, które powinno każdego Polaka obowiązywać. Niestety, jak wiemy, codzienność jest inna…

A odpowiadając bezpośrednio na pytanie – kryteria wyboru przedstawiciela danej wspólnoty lokalnej są dla mnie jasne: powinien to być człowiek znany ogółowi tej wspólnoty, szczególnie ze swojego zaangażowania społecznego, chętny do podejmowania społecznych inicjatyw, rozwiązywania trudnych spraw i problemów, których nam na co dzień przecież nie brakuje. Powinien budzić zaufanie, reprezentować nienaganną postawę moralną. Zwracam na to szczególną uwagę. Są to cechy niezwykle ważne, decydują o losach i rozwoju danej wspólnoty na kolejne lata. Czas – jak wiemy – ma swoje prawa, nie czeka na naprawę konkretnej sytuacji, na rozwiązanie problemu… Mówię to z pełnym przekonaniem i rozumieniem własnego środowiska, w którym żyję i pracuję na rzecz jego dobra.

Jakie wartości powinien realizować w życiu publicznym, a także prywatnym, dobry samorządowiec?

Dobry samorządowiec to ten, o którym przed chwilą wspomniałem, który jest blisko ludzi, potrafi ich słuchać, nawiązywać z nimi dobre relacje i razem z nimi rozwiązywać codzienne sprawy lokalne. Gdy jest trudno i czegoś nie może załatwić – nie zawsze da się załatwić daną sprawę, a wiele jest takich – musi umieć przekonać zainteresowanych, że to nie teraz, ale w innym, określonym czasie ich sprawa zostanie załatwiona. Mieszkańcy gminy, powiatu czy województwa muszą, a przynajmniej powinni wiedzieć, dlaczego ich ważne sprawy, na rozwiązanie których czekają wiele lat, nie zostaną jeszcze rozwiązane. Dobry samorządowiec musi ich o tym powiadomić i rzetelnie podać przyczynę. Tak więc byłoby nieuczciwością i nadużyciem twierdzenie, że samorządowiec, który wygra wybory, odnosi w swojej pracy tylko sukcesy. To nieprawda. Samorządowiec powinien być w jakiejś mierze także politykiem. Przecież nie sam podejmuje się realizacji zadań na rzecz jednostki samorządu terytorialnego i jej mieszkańców. Zawsze jest określona grupa radnych, którzy na dany problem lub konkretną ludzką sprawę spoglądają inaczej, mogą mieć własne, odrębne zdanie. Z tym także musi się liczyć dobry samorządowiec i kiedy trzeba – zmierzyć. Wiele by o tym mówić…

Wskutek nowelizacji Kodeksu wyborczego najbliższe wybory samorządowe do rad gmin, z wyjątkiem miast na prawach powiatu, będą się odbywały w jednomandatowych okręgach wyborczych. Jak Pan ocenia to rozwiązanie mechanizmu wyborczego?

 Można by wykrzyknąć – wreszcie! Przecież takiej zmiany oczekiwaliśmy od dawna. Ja na pewno. Mówiąc krótko, decyzja ustawodawcy – moim zdaniem – znacznie ukróci na poziomie samorządów tak zwane „partyjniactwo” i ciemne interesy różnych nieformalnych grup biznesowych, biznesowo-samorządowych i wszystkie złe cechy kryjące się pod tym pojęciem. Mam nadzieję, że dobro wspólne, społeczne, wreszcie weźmie górę nad „dobrem” partyjnym, które do tej pory – niestety – przeważało w kampaniach wyborczych i przez kolejne kadencje rad w nowej rzeczywistości ustrojowej państwa. Dla wyborców oznacza to, że ich kandydat z danego okręgu wyborczego będzie musiał spełniać kryteria, o których wcześniej mówiłem. Inaczej w wyborach przepadnie. I nie są to czcze słowa. Nadchodzi dobry czas dla jednostek samorządu terytorialnego na poziomie gmin.

Samorząd w Polsce w minionych 25 latach przeszedł wiele reform. Jedna z istotniejszych dotyczyła bezpośredniego wyboru wójta, burmistrza i prezydenta. Czy rozwiązanie to jest Pana zdaniem dobre, czy może ma jakieś mankamenty?

Od dwunastu lat wybieramy burmistrzów, wójtów i prezydentów miast w wyborach bezpośrednich na tych samych zasadach, co w wyborach na prezydenta RP. Mogę z takim samym przekonaniem powiedzieć, że była to trafna decyzja ustawodawcy – rozdzielenie kompetencji, a co za tym idzie – odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Stworzyła układ zbliżony do podziału władzy państwowej: jest Sejm i Senat – władza ustawodawcza i rząd – władza wykonawcza. I wszystko jest tu jasne. Podobny jest obecnie podział zadań w organach władzy samorządowej: rada danego szczebla jednostki terytorialnej podejmuje inicjatywy uchwałodawcze, natomiast burmistrz, wójt i prezydent miasta są realizatorami tych uchwał, zachowując oczywiście prawo do własnych inicjatyw.

Jaki zatem powinien być właściwy kandydat na wójta, burmistrza lub prezydenta miasta?

Każdy z nich powinien spełniać takie same kryteria, jak już wspomniany przeze mnie kandydat na radnego, z tym że od burmistrza, wójta i prezydenta miasta oczekuję ponadto umiejętności przywódczych, menadżerskich, umiejętności kierowania zespołami pracowników, praktyki na kierowniczych stanowiskach oraz rzetelnej wiedzy o gminie lub mieście, którym przyjdzie mu zarządzać, kiedy pomyślnie przejdzie przez społeczną weryfikację. Mówię tu oczywiście o wyborach do organów samorządu terytorialnego.

Sam jest Pan samorządowcem. Był Pan wicestarostą ostródzkim, jest Pan członkiem rady powiatu. Jak ocenia Pan samorząd powiatowy? Czy powszechnie głoszona opinia o słabości tego szczebla samorządu terytorialnego znajduje potwierdzenie w rzeczywistości?

Jest to trudne pytanie… Odpowiedź należałoby głęboko przemyśleć, aby nie powielać od dawna narosłych już stereotypów, szczególnie chętnie wytwarzanych przez polityków dużych partii politycznych, którzy kwestię istnienia powiatów w kolejnych kampaniach wyborczych traktują jako karty przetargowe. Dokonać ostatecznej likwidacji – czy jeszcze pozwolić powiatom funkcjonować? Sytuacja jakże podobna do sytuacji Senatu RP, a tak nie powinno być i dla powiatów jest to niesprawiedliwe. Ci sami bowiem politycy, którzy głoszą słabość powiatów, następnie osłabiają ich pozycję w strukturze samorządowej obowiązującej w Polsce, szczególnie przez nakładanie coraz to liczniejszych zadań bez właściwego wsparcia finansowego. To na pewno należałoby w przyszłości zmienić jako pilną sprawę do niezwłocznego rozwiązania przez polskiego ustawodawcę. Powiat ma swoje określone zadania, zatem osłabianie go przyczynia się – moim zdaniem – również do osłabiania innych jednostek samorządu terytorialnego. Źle wpływa na współpracę pomiędzy samorządami. Można by również o tym wiele mówić i podawać konkretne przykłady…

Czy katolicka nauka społeczna jest przydatna w działalności samorządowca?

Krótko odpowiadając: dla mnie zdecydowanie tak. W sposób jednoznaczny ukazuje wartości i wybór dróg (dzisiejsza mapa drogowa) rozwiązywania ludzkich spraw, bycia blisko człowieka (wyborcy!). Panu Bogu codziennie dziękuję za to, że mam do dyspozycji taką mapę drogową…

Rozmawialiśmy o reformach organów samorządowych. Co by Pan zmienił, gdyby to od Pana zależał kształt ustawodawstwa samorządowego?

Na pewno zmieniłbym to, o czym już mówiłem w odniesieniu do powiatów – wzmocniłbym pozycję samorządu powiatowego. Następnie dokonałbym nowelizacji Kodeksu wyborczego do rad powiatów i sejmików województw na okręgi jednomandatowe. Ale tego boją się politycy…

Co z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca jest najważniejsze w samorządzie terytorialnym?

Przede wszystkim przybliżanie urzędu do wyborcy, do mieszkańca danej jednostki terytorialnej. Czynienie go bardziej przyjaznym w sensie załatwiania codziennych ludzkich spraw. Coraz częściej w urzędach spotykamy uśmiechniętych urzędników, chętnie i kompetentnie zajmujących się załatwianiem i rozwiązywaniem ludzkich spraw. To już coś, świadczy o zachodzących zmianach społecznych. Ale ważne jest również uświadamianie obywateli, że urząd danej gminy jest do ich dyspozycji. Wielu bowiem mieszkańców gmin, powiatów i województw nie dysponuje podstawową wiedzą o urzędach i instytucjach samorządowych, nie potrafi z nich korzystać. Rodzi to określone problemy, tworzy niepotrzebne napięcia i nieporozumienia. Pamiętam z własnego doświadczenia, wicestarosty ostródzkiego, że zdarzały się takie sytuacje, gdy poza starostwem powiatowym znajomi (!) pytali mnie wprost, gdzie pracuję. Zdziwiony odpowiadałem na pytanie, lecz jeszcze bardziej byłem zdziwiony, gdy rozmówca dopytywał mnie, a gdzie to jest i co to jest? Taka jest jeszcze świadomość obywatelska. W ślad za nią podąża brak zaangażowania obywatelskiego, to jasne…

Nie starczy pewnie miejsca, aby mówić o przybliżaniu do społeczeństwa pracy radnych i rad, tak aby mieszkaniec lokalnej wspólnoty nie odnosił wrażenia, że po sukcesie w wyborach konkretny radny wyalienował się ze wspólnoty, z której kandydował. Często bowiem jest tak, że radny zapomniał, skąd „wyszedł”, że nagle zapomniał o swoim programie wyborczym, o wszystkich zapewnieniach podczas spotkań przedwyborczych. Zaczyna nagle mówić innym, niezrozumiałym dla ogółu językiem. To, niestety, smutne, ale jakże prawdziwe…

Czy zaobserwował Pan proces wzrostu świadomości społecznej i zainteresowania wyborami samorządowymi we własnej wspólnocie samorządowej?

Niestety, nie… Bardzo bolesna sprawa… Kandydując do Rady Miejskiej w Ostródzie, mam świadomość, że 16 listopada frekwencja przy urnach wyborczych będzie niewielka. Komitet Wyborczy Wyborców (nie partyjny, ale społeczny), z którego ubiegam się o mandat radnego, oprócz promocji programu wyborczego kładzie duży nacisk na podniesienie świadomości obywatelskiej. Zachęca do wzięcia udziału w wyborach, wyjaśnia potrzebę poznania kandydata, który będzie reprezentował daną grupę społeczną w okręgach wyborczych. Cóż, w licznych przypadkach echo nie odpowiada na wołanie… Chętnie bym jeszcze o tym porozmawiał…

Wywiad ukazał się w październikowym numerze Miesięcznika “Civitas Christiana”

pgw

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#wybory samorządowe 2014 #Zbigniew Połoniewicz
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej