Co najmniej od oświecenia jednym z najczęściej podnoszonych przeciwko chrześcijaństwu argumentów jest niemoralne postępowanie jego wyznawców. Warto jednak zauważyć, że w każdej epoce, w której w imię wiary dopuszczano się przemocy, bywały także osoby sprzeciwiające się podobnym praktykom i postępujące zawsze zgodnie z Ewangelią. Taką postacią był Paweł Włodkowic – średniowieczny obrońca godności każdego człowieka.
Zapomniany ojciec praw człowieka
Poza Polską postać Pawła Włodkowica (ok. 1370-1435) jest praktycznie nieznana. Na Zachodzie powstanie prawa międzynarodowego najczęściej przypisuje się szkole z Salamanki. Kiedy w XVI wieku Hiszpanie dokonywali zbrodni przeciwko tubylczej ludności Ameryki, na Uniwersytecie w Salamance grupa uczonych z dominikaninem Franciskiem de Vitorią na czele argumentowała, że chociaż Indianie nie przyjęli chrztu, zostali stworzeni na podobieństwo Boże, przez co zasługiwali na tę samą ochronę prawną, co chrześcijanie.
Na tym hiszpańskim uniwersytecie studiował Bartolomé de las Casas, dominikanin i pierwszy biskup meksykańskiego Chiapas. Uczony zaświadczył przed cesarzem Karolem V o okrucieństwie chrześcijan wobec Indian i zaapelował o ich humanitarne traktowanie. Pod wpływem działalności i pisarstwa de las Casasa papież Paweł III wydał bullę Sublimis Deus, w której uznał człowieczeństwo pogan i groził ekskomuniką za udział w niewolnictwie.
Problem ten jednak nie dotyczył wyłącznie relacji chrześcijan z mieszkańcami zamorskich krajów. Jak napisał Czesław Miłosz: „Europa też miała swoich Czerwonoskórych”. Urodzony w Szetejniach poeta miał na myśli narody bałtyckie, które jako ostatnie z ludów Starego Kontynentu przyjęły chrzest.
W 1414 roku zwołano sobór w Konstancji, którego głównym celem było zakończenie trwającej od 39 lat wielkiej schizmy, powodującej, że było aż trzech pretendentów do Tronu Piotrowego. Ponadto biskupi zajęli się heretyckimi poglądami Johna Wycliffe’a oraz Jana Husa, a także sporem pomiędzy Polską a zakonem krzyżackim. Na czele polskiej delegacji w Konstancji stanął Mikołaj Trąba, pierwszy prymas Polski. Jednak najtrwalszy ślad pozostawił Paweł Włodkowic, duchowny, prawnik i rektor Akademii Krakowskiej.
W swoich wystąpieniach uczony ten potępił zakon niemieckich szpitalników za ustawiczne łamanie piątego oraz siódmego przykazania. Zakwestionował prawo jakiegokolwiek zakonu rycerskiego do istnienia, gdyż – jak sam twierdził – zgromadzenie religijne może brać udział w wojnie tylko wówczas, gdy każdorazowo otrzymuje upoważnienie od króla lub papieża. Występując w obronie „Indian znad Bałtyku”, napisał:
Pogan nie wolno bez słusznej przyczyny gnębić wojnami, najeżdżać, ujarzmiać ani z ich rąk wyrywać ich własnych państw. Ściśle mówiąc, nie wolno tak postępować tylko po to, aby szerzyć wiarę chrześcijańską, jeżeli nie zachodzi przede wszystkim jakaś inna sprawiedliwa przyczyna wojny. Kto dochodzi do innego wniosku, popełnia błąd przeciw wierze.
Zdaniem Włodkowica, każda wojna zaczepna jest niemoralna. Ponad pięć wieków przed powstaniem ONZ-u duchowny ten postulował utworzenie pod przewodnictwem papieża międzynarodowego trybunału, reprezentującego wszystkie narody świata, w tym pogańskie, aby również te ostatnie zabezpieczyć przed bezprawną napaścią.
U podstaw chrześcijaństwa
Chociaż w XV wieku poglądy Włodkowica mogły wydawać się rewolucyjne, były one oparte na fundamentach naszej wiary. W swoich wystąpieniach soborowych rektor Akademii Krakowskiej zasadniczo nie prezentował nowych przekonań, lecz syntezę myśli m.in. św. Tomasza z Akwinu, papieża Innocentego IV czy pogańskich myślicieli antyku, jak Cycerona; przede wszystkim jednak odwoływał się do Biblii.
Być może Włodkowic jawił się swoim współczesnym jako radykał, zważywszy na liczne wypaczenia, jakie miały wówczas miejsce. Podczas soboru w Konstancji niemiecki dominikanin Jan Falkenberg kolportował swoją Satyrę na herezje i inne nikczemności Polaków oraz ich króla Jagiełły. Jego zdaniem, chrzest władcy naszego kraju nie był szczery. Co więcej, pod Grunwaldem po stronie polskiej walczyli Litwini, wyznawcy prawosławia, oraz niewierni Turcy. Według Falkenberga Polacy byli zatem heretykami i zabijanie ich było usprawiedliwione.
Nowo wybrany papież Marcin V potępił dzieła dominikanina, który na parę lat trafił do więzienia. Nie zmienia to faktu, że w Europie doby średniowiecza i renesansu można znaleźć wiele przykładów usprawiedliwiania przemocy rzekomą troską o czystość wiary.
Niedawno wydana książka kardynała nominata Grzegorza Rysia o relacjach między chrześcijanami a Żydami nosi wymowny podtytuł: Od Jezusa po inkwizycję. XV wieków trudnych relacji. IV Sobór Laterański nakazał wyznawcom judaizmu nosić ubiór wyróżniający ich spośród chrześcijan i mieszkać w izolacji od reszty społeczeństwa. Te zalecania zostały wprowadzone w życie w 1555 roku, kiedy papież Paweł IV założył getto rzymskie. Chrześcijanie innych wyznań nie byli lepsi – szalona nienawiść Lutra do Żydów jest powszechnie znanym faktem.
Często uważa się, że dopiero na II Soborze Watykańskim zostały zainicjowane działania, które położyły kres katolickiemu antyjudaizmowi, a dzieło to kontynuował w swoim pontyfikacie św. Jan Paweł II, uznający Żydów za naszych „starszych braci w wierze”. Jednak już pięćset lat wcześniej Paweł Włodkowic napisał: „Wobec żydów mamy być maksymalnie tolerancyjni, bo przez ich księgi potwierdzamy prawdę i naszą wiarę”. Kiedy podczas obrad soborowych zapytano uczonego, czy król może wypędzić Żydów lub Saracenów, odparł, że jeśli nie stanowią oni zagrożenia lub zgorszenia dla chrześcijan, takie postępowanie byłoby grzechem.
W Konstancji Włodkowic stanął także w obronie Jana Husa, którego podczas soboru potępiono i spalono na stosie. Często łączy się niski poziom religijności czeskiego społeczeństwa z dziedzictwem Habsburgów, siłą narzucających naszym południowym sąsiadom katolicyzm. Znamienny jest fakt, że Hus jest jednym z największych czeskich bohaterów narodowych. Przykład ten ilustruje, jak wypaczona wizja chrześcijaństwa przyczynia się do niewiary.
Aktualność myśli Włodkowica
Ci, którzy się łudzili, że w XXI wieku wojna w Europie jest niemożliwa, 24 lutego ubiegłego roku, kiedy Rosja dokonała inwazji na Ukrainę, byli zszokowani. Konflikt ten nie jest odosobniony – od 2020 roku w Górnym Karabachu, a więc na rubieżach Europy, trwa konflikt zbrojny między Armenią a Azerbejdżanem.
Jan Falkenberg i Krzyżacy mają swoich odpowiedników także w naszych czasach. Najsłynniejszym przykładem jest patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl, który, choć powinien bronić piątego przykazania, stał się orędownikiem rosyjskiego nacjonalizmu. Nie trzeba jednak patrzyć na Rosję – dokładnie 20 lat temu politycy ze Stanów Zjednoczonych oraz ich sojusznicy z wielu krajów, w tym Polski, dokonali inwazji na Irak pod pretekstem obrony chrześcijańskiej cywilizacji i wbrew protestom Stolicy Apostolskiej. Dzisiaj mało kto przyznałby, że ta decyzja była roztropna i przyniosła dobre owoce.
Oczywiście, podobnie jak kiedyś niektórzy chrześcijanie kwestionowali prawa Indian, nie uważając ich za ludzi, współcześnie także nie brak osób deklarujących się jako wierzące, które lekceważą godność nienarodzonych dzieci. Nauka Włodkowica jest zatem jak najbardziej aktualna. Co więcej, jego świadectwo z dużym prawdopodobieństwem mogłoby się przyczynić do pojednania narodów zamieszkujących naszą część Europy. Miniony wiek przyniósł wiele konfliktów w tym rejonie. Jednak Włodkowic – obrońca krajów nadbałtyckich, Żydów czy czeskiego bohatera narodowego – może stać się symbolem jednoczącym narody Europy Środkowo-Wschodniej.
Postuluję więc, by ogłosić uczonego z Krakowa patronem naszego regionu. Warto, żeby polski Kościół rozważył otwarcie jego procesu beatyfikacyjnego. Niedawno rozpoczęte starania, by na ołtarze wynieść poległego pod Legnicą w XIII wieku księcia Henryka Pobożnego, są dowodem, że upływ setek lat nie powinien być przeszkodą. A korzyści z popularyzacji postaci, świadectwa i myśli Włodkowica mogą być uzdrawiające.
Tekst pochodzi z kwartalnika Civitas Christiana nr 4 / październik-grudzień 2023
/mdk