W czerwcu zmarł Jean Raspail – znany wielu francuski pisarz, monarchista. Przed kilku laty w wywiadzie dla ,,Polskiego Radia’’ dokonał takiej oto autoprezentacji: „jestem wyznania katolickiego, jestem katolikiem tradycjonalistą, po drugie, jako monarchista i rojalista jestem również tradycjonalistą”.
Jego powieści wywoływały szereg dyskusji, której osią był stan zachodniej cywilizacji, w tym i stan Kościoła. „Obóz świętych” - powieść, którą francuski czytelnik otrzymał w 1973 r, a polski kilkanaście lat temu, została z jednej strony uznana za tragicznie proroczą, z drugiej zaś za „rasistowską”, „ksenofobiczną” etc. Autor opisuje w niej inwazję imigrantów, którzy przybywają na łodziach do Europy, ich zachowanie przypomina te, które możemy od miesięcy obserwować na ekranach telewizorów widząc zachowania przybyszów w relacjach z Włoch, Francji czy ostatnio ze Stanów Zjednoczonych w tzw. Protestach Black Life Matters.
Jean Raspail już prawie 50 lat temu widział, że stopniowe niszczenie cywilizacji Zachodu następuje nie z winy przybyszów, tylko z autodestrukcji do której ta cywilizacja sama się doprowadza. Raspailowska Francja poddaje się przed Hindusami jeszcze zanim dobiją oni do jej brzegów i wszystko to pod hasłem fałszywego humanitaryzmu. Zachód zdaniem Raspaila upada, bo odciął się od własnych korzeni, a w jego rozumieniu owe korzenie to korzenie oparte o religię. W rozmowie z obecnym członkiem zarządu TVP Mateuszem Matyszkowiczem przeprowadzonej w 2018 powiedział, że obecnie nie widzi dobrego sposobu na rozwiązanie kryzysu migracyjnego, ponieważ „Jedyne możliwe do podjęcia rozwiązanie… trudno je wyrazić, mój Boże, jakże trudna jest odpowiedź… Jedyne rozwiązanie nie jest bowiem zgodne z chrześcijańską miłością. Rozumie Pan? Nie jest godne miłości chrześcijańskiej, która zresztą została skradziona i zaadaptowana przez różnorakie ideologie. Nie można zabronić wstępu imigrantom. A jednak ze względu na ich liczbę nie da się wszystkich zasymilować. (…) Rozwiązania jawiące nam się jako możliwe uciekają się do przemocy, są bardzo surowe, pozbawione wielkoduszności, którą nie możemy więcej szafować. Nie damy rady.” W tej samej rozmowie stwierdził, że „Narody, które są dziś silne, które liczą się w dzisiejszym świecie – choć nie ma ich już wielu – to te, dla których wciąż ważne są takie wartości jak: patriotyzm, wartości narodowe oraz religia, której nadają wielkie znaczenie, a która często jest religią większości społeczeństwa. Wśród tych narodów można wymienić Polaków wyznających w większości religię katolicką. Niemal wszystkie kraje prawosławne są silne narodowo. Dlaczego? Ponieważ są jednocześnie rosyjskie i prawosławne, a prawosławie jest dla nich sprawą ogromnej wagi, tak jak kiedyś dla Francji sprawą wielkiej wagi była religia katolicka. Kraj, który ma swoją religię, jest krajem silnym, który nie ulegnie innym.”.
Odpowiedzią na kryzys cywilizacyjny jego zdaniem mogły by być wartości jakie niesie ze sobą monarchia rozumiana jako władza sprawowana z boskiego namaszczenia. Powieści „Sir” i „Król zza Morza” są swoistym manifestem monarchistycznym autora, który wie, że restytucja takiej monarchii nie jest możliwa, bo „Zerwanie było zbyt długie. Ponad sto pięćdziesiąt lat minęło od czasów ostatniego króla Francji. Król nie jest już figurą z francuskiej imaginacji. Francja to najbardziej zdechrystianizowany kraj Europy. Gdzie nie ma Boga, tam nie ma króla!”. Jednak w tym samym wywiadzie udzielonym w 2000 r dla francuskiego ,,Insurrection’’ stwierdza: „Idea rojalistyczna nigdy nie ulegnie przedawnieniu, ponieważ jest ponadczasowa. Dziś we Francji nie ma osoby wcielającej historyczną ciągłość narodu. Myślę, że możemy kochać króla, być wierni królowi… Rojalizm, jak go rozumiem, nie jest stanowiskiem politycznym. Przeciwnie, jest podejściem etycznym, filozoficznym i religijnym. Rojalizm jest piękną i szlachetną ideą, spełniającą potrzeby tego, co w nas najlepsze: heroizmu, poczucia sacrum i ideału.”
Według Raspaila władza króla jest postawiona na innym fundamencie, niż zmienne rządy powstałe z wyboru - idea, na której się opiera, jest stała, nawet jeśli monarchowie nie zawsze w pełni są godni tronu. Raspailowski król jest ideałem na wzór króla Artura: dumny bez cienia pychy, władczy bez najmniejszej cechy tyrana, jednocześnie skromny i pokorny. Powieść ukazuje, że sam fakt ukoronowania kogoś na króla nie czyni z niego legalnego monarchy - warunki, które są konieczne do tego, by władza była prawowita, a nie uzurpatorska, nie są łatwe do wykonania. Dopiero krzyżmo i olej, którym namaszcza się władcę, czynią z niego osobę godną miana prawdziwego panującego, a jeśli koronowany jest człowiekiem w pełni godnym korony, spadają na niego łaski.
W opisywanej powieści jest to przedstawione w sposób niezwykle wzruszający - książę Filip w trakcie swej drogi ku koronie spotyka śmiertelnie chorego chłopca, któremu obiecuje, że po koronacji powróci, by go uzdrowić. Autor tak przedstawił tą scenę uzdrowienia: „pochylił się nad dzieckiem. Nagle opuścił go wszelki strach. Położył dwa palce na czole chłopczyka i powiedział do niego: - Król cię dotyka, Bóg cię uzdrawia. Starodawna, cudowna moc królów Francji, która spływała na nich podczas namaszczenia. Ludwik Święty uleczył setki nieszczęśliwców. Ta uzdrowicielska moc z czasem jałowiała, słabła, coraz mniej zakorzeniona w wierze zanikała u kolejnych królów, aż stała się zupełnie wątpliwa, gdy nadeszła epoka oświecenia (...) Król cię dotyka. Bóg cię uzdrawia - powiedział Filip Faramound, król Francji. (...) Dziecko wstało. (...) Jego twarzyczka promieniała szczęściem".
Bóg i religia na których oparta jest wizja cywilizacji wg. Raspaila są niezależne od ludzkich słabości, co nie często widzi obecny człowiek negując moc sakramentów, widząc upadek kapłanów.
Ostatnia powieść tego autora, zatytułowana „Miłosierdzie” poświęcona jest temu, że Kościół katolicki jest „Świętym Kościołem grzesznych” ludzi i że grzeszność, a nawet zbrodnia nie omija kapłanów; mimo to sakrament kapłaństwa jest ponad popełnioną zbrodnię. Osią tej powieści jest spowiedź, gdzie spowiednikiem jest ksiądz, który przed laty dokonał morderstwa, a penitentem prawnik, który go wówczas bronił. Przypadkowe spotkanie u kratek konfesjonału jest pretekstem do rozważań na temat tytułowego miłosierdzia, siły sakramentu kapłaństwa. Autor w rozmowie z ks. Guillaume’m de Tanoüarn opisując tę powieść stwierdził „Prawdziwym tematem powieści nie jest wstrząsająca zbrodnia, ale przejmująca wiara, jakiej dał dowód bohater książki, ksiądz z Bief. Zawsze rozważałem tę możliwość. Nikt nie wie, jak zachowywał się w więzieniu prawdziwy ksiądz-zabójca. Nie opierałem się dokładnie na jego życiu. Wyobraziłem sobie tylko, że w książce mógł wprawić w zdumienie swoich współwięźniów, gdy podczas spaceru zaczął jednego spowiadać. Proszę popatrzeć na Moc i chwałę Grahama Greena. Nie jest aż tak dramatyczna, ale zawiera podobny motyw: ksiądz- alkoholik, żyjący z kobietą, który jednak w pełni pozostaje kapłanem. Wiara nie jest w sumie czymś skomplikowanym.”
Słowa Jeana Raspaila, przytoczone na koniec, że „wiara nie jest w sumie czymś skomplikowanym”, przy jego jednoczesnym, można rzec, pesymistycznym oglądzie otaczającej rzeczywistości, pokazują, że mimo widzialnego zła zawsze można zachować ufną wiarę dziecka, dlatego warto sięgnąć po twórczość tego pisarza.
/mwż