Z o. Janem Pachem, członkiem zwyczajnym Papieskiej Międzynarodowej Akademii Maryjnej w Rzymie, członkiem Sekretariatu Międzynarodowych Kongresów Mariologicznych i Maryjnych oraz Polskiego Towarzystwa Mariologicznego, rozmawia Patrycja Guevara-Woźniak
Jak to jest, że mamy Matkę Bożą – Kalwaryjską, Gietrzwałdzką, Rokitniańską, Licheńską, Limanowską itd. i Najświętszą Maryję Pannę Jasnogórską, Królową Polski?
Obecna w znaku Jasnogórskiego Obrazu Maryja jest uznawana za Królową Polski. Kardynał Stefan Wyszyński mówił, że Bóg jest szczególnie obecny w miejscach świętych, gdzie doświadczamy Jego mocy. Również Matka Boża, z woli Boga, jest niejako namacalnie obecna w sanktuariach, w przesłaniu świętych obrazów i figur. W Polsce mamy wiele takich świętych miejsc rzeczywistej obecności Boga i Jego Matki, lecz sercem serc pozostaje Jasna Góra, bo Jasnogórska Królowa i Matka ma największy płaszcz, którym okrywa nie tylko Rzeczpospolitą, ale i całą polską diasporę. Jasna Góra jest miejscem, w którym ze względów historycznych, ale przede wszystkim z natchnienia wiary i doświadczenia błogosławionej obecności Bogarodzicy, w sposób naturalny oddajemy cześć Matce Bożej. Święta Ikona Matki Jasnogórskiej zrosła się z doświadczeniem wiary ludu nad Wisłą, który odczytał, iż wolą Boga jest, aby naród jednoczył się przez świętą obecność Cudownego Obrazu, który nie tylko przypomina, ale i uobecnia Matkę. Jednakże niezależnie od tego, czy to jest Licheń, Gietrzwałd, Częstochowa czy jakiekolwiek inne miejsce święte, liczy się wiara, cześć dla Niej i wielkie zaufanie, jakie Polacy pokładają w swojej Matce i Królowej. Maryja jest obecna w różnych znakach, w różnych miejscach, odczuwalna tam, gdzie potrzeba Jej obecności. Na przykład w Gietrzwałdzie, w zaborze pruskim, Maryja objawiła się i mówiła po polsku. Najświętsza Panna objawia się w danym czasie, dla danej społeczności, w konkretnej potrzebie. Jak mówił kardynał Wyszyński, sanktuaria Maryjne są stanicami pomocnymi w królowaniu Maryi na polskiej ziemi. Prymas zauważał, że wszędzie ukazuje się Ona stosownie do mentalności danego ludu, np. Czarna Madonna dla Afryki, Matka Boża z Guadalupe jako Indianka dla Ameryki Łacińskiej. To jest zawsze ta sama obecność odbierana na całym świecie jako wyraz miłości matczynej. Świadczy to o pewnej fantazji Boga, fantazji Matki Bożej, że upodabnia się Ona do oblicza swojego ludu. Nasza Matka Jasnogórska upodabnia się do nas swoim poranionym obliczem, tak poranionym jak my często jesteśmy poranieni. Matka cierpiąca, czasem smutna, ale pełna nadziei na zmartwychwstanie polskiego narodu, któremu jest najlepszą Matką i Królową.
Dlaczego Polacy tak bardzo zawierzyli Matce Bożej?
Maryja jest obecna w historii polskiego narodu już od samego momentu chrztu Polski w 966 r. Jako Matka Jezusa obecna była przy chrzcie Polaków, którzy wradzali się w Kościół Jej Syna. O tym, że cześć dla Matki Jezusa była żywa już od samego początku naszych dziejów, świadczy chociażby pieśń Bogurodzica. Już w 1410 r. była ona śpiewana przez wojska polskie przed bitwą z zakonem krzyżackim. Pod Grunwaldem wybrzmiała jako pieśń nadziei na zwycięstwo. Szczególnym momentem opatrznościowym była jednak obrona Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 r. Trzeba z naciskiem podkreślić, że Jasna Góra była samotną wyspą na mapie Rzeczypospolitej, bo możnowładztwo polskie zdradziło, poszło na współpracę z protestanckimi Szwedami. Polacy byli ogłupieni, zdezorientowani, czuli się oszukani przez elity, oczekiwali wówczas jakiegoś znaku, który obudziłby społeczeństwo. Tak się też stało dzięki wierze i jakiemuś wewnętrznemu oświeceniu ówczesnego przeora paulińskiego, Ojca Augustyna Kordeckiego. Decyzja, którą podjął, nie przyszła mu łatwo, bo wiedział, że większość możnowładców pokłoniła się Szwedom. On jednak chciał pozostać wierny polskiemu królowi, ale przede wszystkim Kościołowi, który powierzył mu odpowiedzialność za święte dla Polaków miejsce obecności Matki Bożej. Ojciec Kordecki wiedział, że broni nie tylko Jasnej Góry, ale całego narodu, a zwłaszcza autentyczności religii chrześcijańskiej, której szczególnym rysem jest właśnie Maryjność. Wobec zniechęconych obrońców Jasnej Góry, zarówno świeckich, jak i paulinów, Ojciec Augustyn Kordecki proroczo wołał: „Ludzie, nie bójcie się, uspokójcie się, jeszcze Najświętsza Panienka pokaże, że od burzących kolubryn mocniejsza”.
Wielki Przeor Jasnej Góry był świadomy osamotnienia w morzu zdrajców narodu, ale też zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie niosło zdobycie przez protestanckich Szwedów Jasnej Góry, świętego miejsca obecności Maryi. Dlatego uspakajał wylęknionych i wlewał nadzieję na zwycięstwo militarne, zwłaszcza duchowe w narodzie polskim, mówiąc: „Szydzi i drwi z nas nieprzyjaciel, pytając, co nam z dawnych cnót pozostało. A ja odpowiem: wszystkie zginęły, ale pozostała cześć dla Najświętszej Panienki, na którym to fundamencie reszta odbudowana być może”. Gdy wiadomość o skutecznej i cudownej obronie Jasnej Góry dotarła do przebywającego na wygnaniu króla Jana Kazimierza i do prymasa Andrzeja Leszczyńskiego, król po konsultacjach z nuncjuszem apostolskim Pietro Vidonim i prymasem zdecydował, że obwoła Maryję Królową Polski i odda Jej Rzeczpospolitą we władanie. Uczynił to trzy miesiące po obronie Jasnej Góry, 1 kwietnia 1656 r. we Lwowie. Obiecał też uwolnić lud od poddaństwa i podjąć starania o uznanie przez Stolicę Apostolską Matki Bożej Jasnogórskiej za Królową Polski. Starania zostały odwleczone przez zamęt dziejowy.
Maryja jednak w świadomości ludu zawsze była Królową Polski. Sejm Rzeczypospolitej kilkakrotnie podejmował uchwały, potwierdzając Jej królewską godność. Po różnych zawirowaniach dziejowych ostatecznie doszło do uznania Matki Bożej Jasnogórskiej za Królową Polski. Miało to miejsce za rządów papieża Piusa XI, Achille Rattiego, który wcześniej będąc legatem papieskim, nie uciekł z oblężonej Warszawy. Był świadkiem i w jakiś sposób uczestnikiem Cudu na Wisłą podczas oblężenia bolszewickiego. Gdy został papieżem, jako Pius XI w Castel Gandolfo, w kaplicy papieskiej, kazał umieścić obraz Maryi Królowej Polski, pędzla naszego o. Augustyna Jędrzejczyka. Na ścianach kaplicy zlecił namalowanie dwóch fresków, które wykonał Jan Henryk Rosen. Pierwszy przedstawia obronę Jasnej Góry i Ojca Kordeckiego z monstrancją w ręku w procesji na wałach podczas walk toczących się ze Szwedami, a drugi – Cud nad Wisłą, z Księdzem Ignacym Skorupką z krzyżem w ręku, na czele walczących z bolszewikami pod warszawskim Ossowem.
W 1923 r., za czasów Piusa XI, Kongregacja Obrzędów zatwierdziła święto Królowej Polski na dzień 3 maja i pozwoliła na wpisanie do Litanii loretańskiej tytułu „Królowo Polski”. Natomiast w 1925 r. Pius XI rozszerzył to święto z Częstochowy na całą Polskę. W tym roku obchodzimy 90. rocznicę rozszerzenia czci Maryi jako Królowej Polski na całą Ojczyznę, dzięki papieżowi, który był świadkiem Cudu nad Wisłą.
3 maja 1791 r. uchwalono na wskroś oświeceniową konstytucję.
Mimo wszystko ówcześni przywódcy Polski nie mogli ignorować głębokiej Maryjności ludu, nie mogli oderwać się od swoich korzeni, od całej naszej tradycji katolickiej. Jest to sytuacja niezwykła, wręcz paradoks historyczny, że wówczas jedna z najnowocześniejszych konstytucji w świecie, druga po amerykańskiej, rodząca się w czasie tak trudnym dla naszego narodu, powstała w tak ścisłym związku z Jasną Górą, z Maryją, z tradycją katolicką Polaków. W historii polskiego ustawodawstwa nie ma drugiego takiego dokumentu, którego pamięć byłaby równie droga i bliska całemu narodowi, jak Konstytucja 3 Maja. Jako wielkie dzieło Sejmu Czteroletniego obowiązywała bardzo krótko (1792 – Targowica, wojna polsko-rosyjska), pomimo to miała ogromny wpływ na kształtowanie świadomości wielu pokoleń Polaków. Stała się jednym z głównych fundamentów naszej narodowej tożsamości. Wszystko, co tworzy naszą tożsamość – religia, historia, kultura, tradycja – jest bezcennym skarbem, którego nawet cząstki nie można utracić.
W 1842 r. Adam Mickiewicz wypowiedział następującą ocenę znaczenia ówczesnego aktu prawnego dla życia naszego narodu: „Wszakże mamy jeden akt przeszłości, jedno prawo pisane, które zgłębiać, którego duchem przejmować się należy. Bo to prawo nie wypadło z głowy pojedyńczego mędrca, ani z ust kilku rozprawiaczy, ale wyjęte było z serca wielkiej masy; nie czerni się tylko na papierze, ale żyje dotąd w pamięci, w życzeniach pokoleń – jest więc prawem żywym, zakorzenionym w przeszłości. Mamy Konstytucję 3 Maja”. Dla nas ważne jest, że dzień 3 maja jest świętem Królowej Polski, Matki, która troszczy się o swój naród, niekiedy się smuci i nad nim boleje, ale zawsze wlewa nam nadzieję, że z Jej pomocą możemy powstać do godniejszego życia.
Teraz mamy do czynienia z podobną sytuacją zagrożenia przez wrogów, którym sami oddajemy władzę w Polsce. Próbuje nam się narzucić europejskie konstytucje, gdzie nie ma miejsca dla Boga. Dzisiejsi targowiczanie próbują nam wmówić, że Kościół już się przeżył, że Bóg umarł, że Maryja już nie ma prawa głosu na polskiej ziemi. Najbliższe wybory prezydenckie i parlamentarne będą sprawdzianem, czy Polacy dali się już całkowicie ogłupić, czy też się przebudzą i zadbają o Polski Dom, nie pozwalając panoszyć się sprzedawczykom.
Czy Częstochowa, pomimo narastającej laicyzacji, pozostaje duchową stolicą Polski?
Jasna Góra zdecydowanie jest duchową stolicą Polski. Jest to miejsce szczególnej modlitwy Polaków. Modlitwa do Królowej Matki oraz wiara w Jej wstawiennictwo procentują wtedy, gdy człowiek Ją przyjmuje, gdy od człowieka wychodzi pozwolenie, by Bóg mógł uczynić cud. Podam niezwykłe świadectwo szczególności tego miejsca. Przyjmowaliśmy kiedyś na Jasnej Górze delegację żony konsula muzułmańskiego kraju. Członkowie delegacji spytali, czy mogliby się pomodlić przed wizerunkiem Matki Proroka Jezusa. Dla muzułmanów Jezus jest największym prorokiem po Mahomecie, ale tylko człowiekiem. Ponieważ nie było żadnych nabożeństw, zgodziliśmy się. Wiedzieliśmy, że muzułmanki, tam gdzie są ośrodki chrześcijańskie, oddają cześć Maryi, proszą o potomstwo, dziękują za potomstwo. Tak było i tym razem. Żona konsula po modlitwie powiedziała, że w tym miejscu odczuwa ogromną energię, siłę dobroci i modlitwy od wieków gromadzących się ludzi. To jest ta wyczuwalna świętość rozmowy człowieka z Panem Bogiem, która w jakiś sposób pozostaje w miejscu świętym, buduje to miejsce i z niego emanuje. To jest siła modlitwy ludzi, którzy otwierają się na Boga, dzięki Maryi. Wota, które widzimy w kaplicy, są dowodem na działanie Boga i Jego Matki, są materialnym wyrazem wdzięczności za doświadczone cuda. Pamiętajmy, że gdy Jezus czynił cuda, nie parał się magią. Jezus pytał: „Czy wierzysz, że mogę tego dokonać?” lub stwierdzał: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Jasna Góra, będąc sanktuarium Maryi, jest miejscem pewnego uprzywilejowania, ale niezwykłe jest to, że pielgrzymowaniem duchowym Matka Boża Częstochowska obejmuje cały kraj. Choćby w peregrynacji kopii Jasnogórskiego Wizerunku.
Mówi Ojciec o pierwszej peregrynacji kopii Cudownego Obrazu, na Milenium Chrztu Polski.
Aresztowanie obrazu nie przeszkodziło Matce Bożej być obecną z ludem. Zewnętrzny brak Obrazu w ramie nie przeszkodził być Maryi w miejscach nawiedzenia. To jest cud, który dokonywał się na naszych oczach. W sierpniu 1956 r., kiedy prymas Wyszyński był jeszcze więziony, podczas Ślubów Narodu 26 sierpnia, wśród prawie milionowej rzeszy pielgrzymów na Jasnej Górze rozległ się głos z prośbą i natarczywe wołanie: „Maryjo, zejdź do nas!” Odpowiedzią była peregrynacja kopii Cudownego Obrazu po Polsce. Ten Obraz-kopia czyni cuda, bo został otoczony modlitwą przez wiernych. To jest ta sama Matka Boża, która wyszła z jasnogórskiego tronu, aby nawiedzać wierny lud, razem z nim przeżywać problemy, wzywać do przemiany serc i budzić nadzieję.
Czy dzisiaj potrzebujemy peregrynacji?
Żyliśmy i nadal żyjemy w trudnych czasach. Nawet jeśli nam się wydaje, że pozornie jest lepiej, to tylko złudzenie. Potrzebujemy tej peregrynacji tak samo dzisiaj, jak i wtedy. Ci, którzy spotykają się z Maryją obecną w Obrazie, nawet jeśli podchodzili do niego sceptycznie, nagle doświadczają w swoim życiu cudu i zaczynają wierzyć, żyć uczciwie. Ojcowie, którzy jeżdżą z Obrazem, mówią, że czasem to, co widzą, przerasta ich wyobrażenia. Wiara i dobroć ludu modlącego się przed Obrazem emanuje, prawdziwie działa, jest żywym przejściem Matki pomiędzy swymi dziećmi. Umierający Prymas Tysiąclecia, Stefan kardynał Wyszyński mówił, że Matka Boża słabsza nie będzie w Polsce, choćby ludzie się zmienili.
Prymas Tysiąclecia oddał Polskę w macierzyńską niewolę miłości Maryi.
To jest niezwykłe wyzwanie, któremu jeszcze nie sprostaliśmy. Wyzwanie, jakie nam postawił Prymas Tysiąclecia, to program ewangelicznego przeorania sumień, program świadomego zaangażowania się w życie społeczne, po to, aby być żywym Kościołem. Dzisiaj, kiedy przygotowujemy się do 1050. rocznicy Chrztu, trzeba odrzucić lęk przed Maryjnością. Święty Jan Paweł II mówił, że należy wrócić na jasnogórskie ścieżki oddania Bożej Rodzicielce, do przymierza, które naród zawarł z Matką Bożą. Naród podjął zobowiązanie płynące z przymierza z Bogiem, z Maryją. Wielka Nowenna 1957–1966 obejmowała też mocne zawierzenie Maryi. Myślę, że jest konieczne ustawiczne przypominanie, że Śluby Jasnogórskie są ciągle do zrealizowania, zawsze aktualne na konkretnych etapach naszej narodowej historii. Musimy pamiętać, że to nie było wydarzenie jednorazowe, to jest wciąż zadanie do wykonania. Czasem mam wrażenie, jakby nam tej świadomości brakowało, a przecież Śluby Jasnogórskie są konkretyzacją Jezusowej Ewangelii przełożonej na konkretny język, na życie konkretnego narodu w każdym czasie.
Mam wrażenie, że żyjemy w epoce swoistego potopu, w której tak wielu ludzi, deklarujących się jako wierzący, stawia katolicyzmowi „ALE”. Daliśmy sobie wmówić, że Jezus umarł na polskiej ziemi. Propaganda mediów tak ogłupiła naród, że staliśmy się podobni do tej masy, która poszła na współpracę ze szwedzkim królem Karolem Gustawem. Ojciec Kordecki byłby dzisiaj uważany, mówiąc współczesnym językiem, za oszołoma, za wroga europejskości, za wroga ludzi chcących życia bez Boga. Na szczęście głos Ojca Augustyna Kordeckiego nadal płynie z Jasnej Góry, płynie z katolickich mediów, których tak boi się polska i europejska elita. Dziś Ojciec Kordecki znów powtarza i budzi wątpiących: „Ludzie, nie bójcie się, uspokójcie się, jeszcze Najświętsza Panienka pokaże, że od burzących kolubryn mocniejsza!”
Odwołam się do Sienkiewiczowskiego Kmicica z Potopu, który mocnym słowem nawróconego Polaka i kopniakiem odrzuca złożoną przez Kuklinowskiego propozycję współpracy ze Szwedami. Potrzeba nam dzisiaj takich przebudzonych i nawróconych Kmiciców, Polaków, którzy zrozumieli, że bez Boga ani do proga, którzy przyjdą do Matki i Królowej, błagając o ratunek. Może Maryja i tym razem nas uratuje? Tylko czy zechcemy z Nią współpracować?
Przed nami ważne wydarzenia…
W Światowych Dniach Młodzieży, pomimo że odbędą się w Krakowie, będą akcenty jasnogórskie, być może papież nawiedzi Jasną Górę. Jakkolwiek będzie, wspomnienie VI Światowego Dnia Młodzieży z 1991 r. (czyli 25 lat przed Krakowem), którego św. Jan Paweł II tak pragnął i do którego to spotkania często powracał, nie może przejść bez echa. Wówczas Jasna Góra zachwyciła świat, dzięki Janowi Pawłowi II stała się własnością młodych całego świata. Oni na Jasną Górę powracają. Przybędą i tym razem, w 2016 r.
Szczególne znaczenie będzie też miał dla nas r. 2017 – setna rocznica objawień fatimskich, ale również trzechsetna rocznica koronacji Jasnogórskiego Wizerunku Matki Bożej koronami papieskimi. Musimy pamiętać, że koronacja Obrazu Najświętszej Panienki w 1717 r. była pierwszą koronacją Obrazu poza Rzymem. To wielkie wydarzenie było konsekwencją cudownej obrony Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 r. Tej rocznicy nie możemy przespać!