Błogosławieni, szukający Boga

2013/01/19

Kto długo szuka, z czasem przestaje się dziwić, że coraz mniej rozumie, że nie jest taki mądry, jakim chciałby siebie widzieć, że nie znajduje odpowiedzi na pytania, na które – jak kiedyś sądził – umiał odpowiedzieć.

Psalmista nazywa szczęśliwymi tych, którzy szukają Boga. Szukają, a zatem nie zawsze mocno wierzą, zadają pytania, mają wątpliwości, wciąż nie wiedzą. Cóż za szczęście widzi psalmista w szukaniu? Wieczna niepewność, brak jasności, powtarzające się pytania bez odpowiedzi. A jednak szczęśliwi ci, którzy szukają. Stary Testament wielokrotnie mówi o potrzebie szukania Boga, choć przecież ten sam Bóg przemawiał do narodu wybranego. W Biblii szukanie Boga jawi się wręcz jako konieczność: „Szukajcie Boga, a będziecie żyli” – mówi prorok Amos. Nawet sam Jezus zachęca do poszukiwania: „Szukajcie, a znajdziecie”.

Czego tu szukać? Przecież Jezus stąpił na ziemię, umarł na Krzyżu, zmartwychwstał, jest z nami. My jesteśmy wierzący – tak, głęboko wierzący, my – chrześcijanie – idziemy drogą naszego Pana, nigdy Go nie opuścimy! Czy nigdy? W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus powiedział do Piotra: „Modliłem się za ciebie, abyś nie utracił wiary”. Nieźle się musiał zdziwić wierny apostoł Pana, słysząc takie słowa. On, który był zawsze ze swoim Mistrzem, który słuchał Jego słów, widział Jego cuda, chodził po wodzie. On nie zdradzi Chrystusa, przeciwnie: pójdzie za nim na śmierć. I on, i reszta uczniów uciekają spod Krzyża, boją się. Stchórzyli? A gdzie głęboka wiara?! Jezus prosi: „Szukajcie!”. Prorok Izajasz dodaje: „Szukajcie Boga, gdy pozwala się znaleźć! Wzywajcie Go, dopóki jest blisko!”. Prorok Ozeasz idzie jeszcze dalej: „Dołóżmy starań, aby poznać Pana” – Pana, który wymyka się przecież ludzkiemu poznaniu.

Zaspokoić głód i pragnienie

Potrzeba poszukiwania Boga wynika w dużej mierze z niezaspokojonej tęsknoty człowieka. Psalmista mówi, że jego dusza pragnie Boga, jak łania wody ze strumienia i jak spękana ziemia deszczu. Biblia wielokrotnie porównuje Boga do wody, dającej życie. Prorok Jeremiasz mówi o człowieku, który w Panu pokłada nadzieję, że jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które nawet w roku posuchy wydaje owoce i zachowuje zielone liście. Przeciwstawia go temu, który nadzieję pokłada w człowieku: „Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną”.

Człowiek naturalnie pragnie czegoś więcej, zarazem konfrontuje się z pustką i samotnością, której nikt nie jest w stanie zaradzić. „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Panu” – odpowiada na to św. Augustyn. Spoczynek w Panu nie zwalnia jednak od ciągłego szukania Boga, który pozostaje tajemnicą. Ksiądz Józef Pierzchalski napisał: „Jeśli porzucimy poszukiwanie Boga, to będziemy się zadowalać błyskotkami, jak syn marnotrawny z Jezusowej przypowieści. Nasz głód zaspokajamy wówczas ťstrąkamiŤ przeznaczonymi dla świń”.

Sam Bóg zapewnia w Biblii, że warto Go szukać: „Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca. Ja zaś sprawię, że Mnie znajdziecie”.

Wartość szukania

Szukanie jest najważniejsze. Przed szukającymi szczerze Bóg odkrywa Wielkie Tajemnice, odsłania całe bogactwo, które może objąć ludzkie serce i umysł. Kto długo szuka, z czasem przestaje się dziwić, że coraz mniej rozumie, że nie jest taki mądry, jakim chciałby siebie widzieć, że nie znajduje odpowiedzi na pytania, na które – jak kiedyś sądził – umiał odpowiedzieć. Nie wymaga od siebie wszechwiedzy. Przecież wszystko wie tylko Bóg. A człowiek nie jest jak Bóg, choć na Jego podobieństwo Został stworzony. Kto szuka, może zbłądzić, może uciec spod Krzyża, przepełniony chwilowym lękiem. Ale kto szuka, ten wróci i nie będzie wyrzucał sobie, że nie okazał się „głęboko wierzący”. Jezus przyjmie przecież szczere łzy żalu, jak przyjął łzy Piotra i uczynił go swoim namiestnikiem na ziemi; jak przyjmował łzy Dawida, ilekroć ten żałował za grzechy i do Niego powracał. Dawid – zabójca, cudzołożnik – człowiek czystego serca, który nade wszystko szukał Bożej Woli i to w jego rodzie narodził się Mesjasz. Człowiek w drodze, który szuka Boga i czyni to całym sercem, nie trwa w pewności, że posiadł wielką wiarę, lecz stale prosi Jezusa – jak ewangeliczny ojciec opętanego chłopca, aby zaradził jego niedowiarstwu i dał mu wiarę maleńką jak ziarenko gorczycy. Przecież – jak obiecał Jezus – taka wiara wystarczy nam, abyśmy przenosili góry.

Katarzyna Szczepanek

Artykuł ukazał się w numerze 03/2009.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej