Jan Paweł II nie tylko podczas pontyfikatu, ale również całego swojego życia kapłańskiego czy, jeszcze wcześniej, świeckiego wiele uwagi poświęcał kobietom i ich godności, zadań i roli w świecie.
Żaden papież w historii nie opracował tylu dokumentów, by zwrócić uwagę świata na problemy kobiet, ale i po to, by uznać je za siłę napędową otaczającego nas życia.
Mimo, że od wczesnego dzieciństwa wychowywany był tylko przez ojca, miał poczucie wpływu matki, Emilii Wojtyły, na swoje życie. Z relacji jej znajomych dowiadujemy się, że mówiła ona z przekonaniem o małym Lolku, że w przyszłości zostanie on wielkim człowiekiem. W książce autobiograficznej pt. Dar i Tajemnica, wydanej w 50. rocznicę święceń kapłańskich pisał o niej: „Matkę straciłem jeszcze przed Pierwszą Komunią św. w wieku 9 lat i dlatego mniej ją pamiętam i mniej jestem świadom jej wkładu w moje wychowanie religijne, a był on z pewnością bardzo duży”. Wiele lat później, gdy „prorocze” słowa Emilii Wojtyły stały się rzeczywistością i jej mały Karol został wielkim papieżem, słyszeliśmy od niego niejednokrotnie, słowa dotyczące trudu wychowywania dzieci i o tym, że rolę pierwszoplanową w tym względzie odgrywa zawsze matka. Zapewnia ona poczucie bezpieczeństwa i ufności swojemu dziecku oraz buduje relację, która ma ogromne znaczenie w kształtowaniu wychowania religijnego. To mama zaczyna kierować serce dziecka ku Bogu jeszcze na długo przed rozpoczęciem edukacji religijnej w przedszkolu czy w szkole.
Oczywiste jest, że żadna kobieta nie powinna być osamotniona w tej pięknej, delikatnej i odpowiedzialnej misji – każde dziecko potrzebuje obecności obojga rodziców, którzy uczą je, jak być prawdziwą kobietą lub prawdziwym mężczyzną.
Już Księga Rodzaju mówi, że człowiek został stworzony jako „mężczyzna i niewiasta”, a nie jako „mężczyzna lub niewiasta”. W stworzeniu kobiety ukryta została zasada pomocy – nie jednostronnej, lecz wzajemnej, a kobiecość i męskość w takim samym stopniu realizują człowieczeństwo, lecz robią to w sposób odmienny – zarezerwowany dla danej płci. Głębia więzi między małżonkami ma istotny wpływ na rozwój psychiki dziecka i budowanie przyszłych relacji ze swoim środowiskiem. O pięknie macierzyństwa i jego pozycji wobec ojcostwa pisał Jan Paweł II w Liście apostolskim Mulieris dignitatem w 1988 roku: „Powszechnie się przyjmuje, że kobieta jest bardziej od mężczyzny zwrócona do konkretnego człowieka, macierzyństwo zaś jeszcze bardziej tę dyspozycję rozwija. Mężczyzna — mimo całego współudziału w rodzicielstwie — znajduje się jednak „na zewnątrz” procesu brzemienności i rodzenia dziecka i musi pod wielu względami od matki uczyć się swego własnego „ojcostwa”. Należy to — rzec można — do normalnego ludzkiego dynamizmu rodzicielstwa, również gdy chodzi o dalsze etapy po urodzeniu dziecka, zwłaszcza w pierwszym okresie. Całościowo rozumiane wychowanie nowego człowieka winno zawierać w sobie dwoisty wkład rodzicielski: wkład macierzyński i ojcowski. Jednakże wkład macierzyński jest decydujący dla budowania podstaw nowej osobowości ludzkiej.
Matką Jana Pawła II była przede wszystkim Maryja. Przyjęte zawołanie Totus tuus! miało swój wydźwięk podczas całego biskupstwa i papieskiego pontyfikatu. W liście do kobiet, który został ogłoszony 10 lipca 1995 roku napisał, że „najpełniejszy wyraz
Nie ograniczając cechy kobiecości tylko i wyłącznie do matek, papież zwracał też uwagę, że nie mniejszy szacunek należy się kobietom konsekrowanym, do których zaliczamy zarówno siostry zakonne jak dziewice i wdowy konsekrowane, które na wzór Matki Chrystusa otwierają się na Bożą miłość, żyjąc z Nim w przedziwnej komunii. Oczywiste jest, że jakiekolwiek słowa pogardy czy upokorzeń nie mogą być kierowane do żadnego człowieka, lecz z przykrością należałoby stwierdzić, że to zaślubione Panu kobiety są najbardziej narażone na opluwanie, niezrozumienie, czy tzw. hejt. Dlaczego? Dlatego, że prowadzą świetlice dla dzieci, którym pomagają np. w nauce albo domy dziecka zastępując swoim podopiecznym rodziców? Czy dlatego, że służą w szpitalach lub hospicjach oglądając ludzkie nieszczęścia, choroby i umieranie? A może dlatego, że poświęcają się pracy i modlitwie za pokój na świecie i światłość umysłu dla rządzących państwami? Jest ogromną niesprawiedliwością to, że za tak ważną pracę przy rzeczach społeczeństwie potrzebnych otrzymują one tak surową zapłatę.
Wkład w długie dzieje ludzkości w zakresie kultury, sztuki oraz nauki jest oczywiście nie tylko po stronie mężczyzn, ale i w nie mniejszej mierze, kobiet. W większości przypadków, do choćby minimalnego sukcesu dochodzą one w warunkach o wiele trudniejszych, takich jak ograniczony dostęp do edukacji, niedocenianie, niezrozumienie a nawet brak uznania ich wkładu intelektualnego. Do dziś istnieje wiele przeszkód, które nie pozwalają włączyć się kobietom do życia gospodarczego, politycznego, społecznego. Jan Paweł II nosił w sercu również i te kobiety, które zmagały się z problemami uzyskania rzeczywistej równości praw takich jak np.: równej płacy za tą samą pracę, możliwości awansu zawodowego, równości małżonków w świetle prawa rodzinnego i wszystkich pozostałych spraw, które wiążą się z prawami i obowiązkami obywateli w demokratycznych i cywilizowanych krajach. Stawiał za wzór oczywiście Jezusa Chrystusa, który „przyjmował wobec niewiast postawę otwartości, szacunku, zrozumienia i serdeczności. W ten sposób czcił w kobiecie ową godność, którą ma ona od początku w planie i miłości Boga”.
Uznając powyższe przykłady za mniej lub bardziej odważne, albo wymagające większego samozaparcia się kobiet w dążeniu do założonych celów, należy również zatrzymać się nad bardzo delikatnymi kwestiami dotyczącymi długiej i pełnej upokorzeń historii nadużyć seksualnych, popełnianych przez rozprzestrzeniającą się zarazę hedonizmu, oswajanie kultury z nagością, przełamywanie wszelkich tematów tabu. Kobiety, a nawet młode dziewczęta wciągane są w kręgi moralnego zepsucia prostytucją i pornografią. Nigdy nie powinno być przyzwolenia na taki proceder. To barbarzyńskie ograniczanie wolności i odzieranie z godności jest, po pierwsze – dramatem tych kobiet, po drugie – osób, które tkwią uwikłane w grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu: uzależnienia, zdrady i rozbite rodziny, aborcja – to tylko kilka przykładów, do których może to doprowadzić.
O równie poważnym i traumatycznym temacie dotyczącym kobiet, które poczęły dziecko w wyniku czynu zabronionego, Jan Paweł II wskazał na ich wielkie bohaterstwo: „W obliczu takich wypaczeń, na jakież uznanie zasługują natomiast kobiety, które z heroiczną miłością wobec swych dzieci akceptują ciążę będącą następstwem niesprawiedliwości, jaką stanowią akty gwałtu, i to nie tylko wtedy, gdy należą one do okrucieństw, popełnianych podczas wojen, tak częstych jeszcze na świecie, ale także w warunkach dobrobytu i pokoju, przez kulturę permisywizmu hedonistycznego, w której łatwo rodzą się tendencje do agresywnego maskulinizmu. W takich warunkach zanim odpowiedzialnością za decyzję o przerwaniu ciąży — zawsze pozostającą grzechem ciężkim — obarczy się kobiety, trzeba uznać, że winę ponosi tutaj również mężczyzna i współdziałające z nim otoczenie.”
Żyjemy w czasach, w których powiedzenie „czas to pieniądz” sprawia, że wyścig za awansem, podwyżką i splendorem osiąga zawrotną prędkość. Życie rodzinne, relacje z dziećmi poświęca się na rzecz grubszego portfela pracując na kilka etatów, a zamiast zabawy lub rozmowy ze swoimi pociechami, wysyła się je do kina. W tej sytuacji kobieta staje w sytuacji o wiele trudniejszej niż mężczyzna, ponieważ musi zadać sobie pytanie: ciąża czy kariera? Prowadzenie firmy czy prowadzenie domu? Świetne pole do popisu mają tutaj feministki, co zresztą wykorzystują bezwzględnie – „jak zostaniesz w domu i zajmiesz się rodzeniem dzieci to będziesz niewolnicą swojego męża i na zawsze zostaniesz kurą domową” lub „po co ci ten bachor, wyjdziesz z obiegu w pracy, awans przeleci ci koło nosa…” – przykładów, które pokazują wyższość swojego ego nad poświęcaniem dla kochających osób, można podawać bez liku. Jednakże kobiet, które wspaniale łączą macierzyństwo z osiąganiem znakomitych efektów na polu zawodowym nie brakuje. Feminizm natomiast robi wszystko, by wyplenić piękne walory kobiecości: macierzyństwo, subtelność, wrażliwość, delikatność, wyrozumiałość. Na potwierdzenie tej teorii Jan Paweł II tłumaczy: „W dziele kształtowania nowej kultury sprzyjającej życiu, kobiety mają do odegrania rolę wyjątkową, a może i decydującą, w sferze myśli i działania: mają stawać się promotorkami „nowego feminizmu”, który (…) umie rozpoznać i wyrazić autentyczny geniusz
kobiecy we wszystkich przejawach życia społecznego, działając na rzecz przezwyciężania wszelkich form dyskryminacji, przemocy i wyzysku”.
Zjawisko różnych przytyków deprecjonujących pozycję kobiety w społeczeństwie lub wprowadzających niejako walkę między płciami i atmosferę wrogości oraz chęci górowania nad drugą osobą ma miejsce z powodu zacierania się różnic i mieszania zadań między kobietą a mężczyzną. Jednak nie trzeba być psychologiem, by widzieć predyspozycje, dzięki którym pewne role w teatrze życia powinny być obsadzone kobietami, a pewne mężczyznami. W misji panowania nad ziemią i czynienia jej sobie poddaną nie ma między kobietą a mężczyzną identyczności lecz nie ma także tak znaczących różnic, które na każdym kroku powodowałyby konflikt. Papież tłumaczy, że „relacją bardziej naturalną jest «jedność dwojga» lub «dwoistość», co pozwala każdemu z nich odczuwać międzyosobowe i wzajemne odniesienie jak dar, który wzbogaca i czyni odpowiedzialnym”. Poza tym czy kobieta = słaba płeć? Badania potwierdzają, że ciało kobiety ma nie tylko o wiele większą wytrzymałość na ból, ale także zdolne jest do znacznie dłuższego wysiłku fizycznego niż ciało mężczyzny.
Podsumowaniem artykułu, który napisany jest na podstawie kilku dokumentów Jana Pawła II, w których odnosił swoje nauczanie do głębokiego spojrzenia na osobę kobiety, niech będą słowa z Mulieris dignitatem: Kościół pragnął złożyć dzięki Najświętszej Trójcy za „tajemnicę kobiety” i za każdą kobietę — za to, co stanowi odwieczną miarę jej godności kobiecej, za „wielkie dzieła Boże”, jakie w niej i przez nią dokonały się w historii ludzkości. W rzeczy samej, czyż nie w niej i przez nią spełniło się największe wydarzenie w historii człowieka na ziemi: Bóg sam stał się Człowiekiem?
Mateusz Gawroński
/mwż