Idea samorządności w nauczaniu Kościoła

2014/10/7

Idea samorządności w nauce Kościoła katolickiego – albo, ujmując szerzej, w katolickiej myśli społecznej – opiera się na fundamencie chrześcijańskiego pojmowania człowieka, czyli na antropologii chrześcijańskiej, ta zaś wyrasta z objawienia zawartego w Piśmie Świętym.

 Człowiek istotą samorządną

„Samorządność” to nasz rodzimy odpowiednik greckiego rzeczownika „autonomia”, dlatego wyrażeniami tymi będziemy się w dalszym ciągu posługiwać zamiennie. Nawet czysto intuicyjnie, bez głębszych rozważań nad ich treścią, rozumiemy, że oznaczają one ludzką – czy to jednostkową, czy to zbiorową – możność kierowania sobą, rozporządzania własnym życiem, stanowienia o swoim losie. Wskazują więc na zdolność podejmowania i urzeczywistniania różnorodnych planów i decyzji, zwłaszcza w sprawach istotnych. Kard. Karol Wojtyła określał tę zdolność mianem „samostanowienie” i tak ją definiował w dziele Osoba i czyn: „Przez samostanowienie każdy człowiek aktualnie panuje sobie samemu, aktualnie sprawuje tę specyficzną władzę w stosunku do siebie, której nikt inny sprawować ani też wykonywać nie może”.

Notabene, o to, czy istota ludzka faktycznie tę cechę posiada, nieprzerwanie toczy się spór wśród filozofów, socjologów i antropologów. Chyba nie potrafimy jednoznacznie rozstrzygnąć – ani ogólnie, ani w konkretnych przypadkach – ile w naszych posunięciach życiowych pochodzi od nas samych, a ile od czynników zewnętrznych, niezależnych, takich jak cudze sugestie, nasze własne emocje, nastroje, wyposażenie genetyczne, wpływy środowiska itp. Być może trzeba po prostu założyć, że człowiek jest w pewnym zakresie autonomiczny. Powinniśmy zatem uwierzyć we własną, osobistą samorządność.

Takie właśnie założenie znajdujemy w nauce Kościoła katolickiego. Dowiadujemy się z niej, że w cechę samorządności wyposażył człowieka sam Stwórca. Pouczają o tym słowa z Księgi Mądrości Syracha: On na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygania (Syr 15, 14). Świadczą o tym także wypowiedzi Jezusa, który niejednokrotnie powtarzał, zwracając się do różnych rozmówców: Jeśli chcesz… Jeden z Ojców Kościoła, św. Jan Chryzostom (344/354–407), tak to komentuje: „[Jezus] nie przyłącza do swoich słów żadnego przymusu. Nie powiedział: «Czy chcecie, czy nie chcecie, musicie to przecierpieć», lecz jak? «Jeśli ktoś chce pójść za Mną». Nie zmuszam, nie wywieram nacisku, ale każdego czynię panem swojej woli. Dlatego właśnie mówię: «Jeśli ktoś chce»”. Do tej kwestii odnosi się też Katechizm Kościoła Katolickiego, który w ustępie 357 objaśnia: „Człowiek, ponieważ został stworzony na obraz Boży, posiada godność osoby: nie jest tylko czymś, ale kimś. Jest zdolny poznawać siebie, panować nad sobą, w sposób dobrowolny dawać siebie oraz tworzyć wspólnotę z innymi osobami”.

Rozważając kwestię autonomii z najwyższego możliwego punktu widzenia, stwierdzamy, że dotyczy ona przede wszystkim naszej drogi zbawienia: tego, czy chcemy naśladować Jezusa Chrystusa w doczesnej wędrówce ku Bogu, czy raczej forsować własne plany i nadzieje, częstokroć zresztą iluzoryczne. To już jednak byłby temat oddzielnej refleksji.

 Samorządność formacji społecznych

Na indywidualnej autonomii człowieka opiera się samorządność kolejnych szczebli organizacji społecznej w jej znanych nam postaciach. Możemy więc mówić o samorządności terytorialnej, zawodowej, samorządności rodzin, szkół itd., zależnie od tego, jaką społeczność (lokalną, rodzinną itd.) lub dziedzinę (sztukę, naukę itd.) mamy na myśli. Żadne społeczeństwo nie jest tworem jednolitym, lecz ma strukturę złożoną z wielu elementów i relacji. W jego skład wchodzą „ciała pośrednie”, czyli istniejące niejako „pomiędzy” jednostkami ludzkimi a państwem jako najwyższą władzą: są to wszelkiego rodzaju związki, organizacje i stowarzyszenia, niekoniecznie sformalizowane, które grupują się wokół pewnych zadań i służą określonym celom.

Na straży autonomii każdej z tych formacji stoi zasada pomocniczości (lub subsydiarności, od łacińskiego wyrażenia subsidium ferre – „nieść pomoc”), stanowiąca jeden z filarów nauki społecznej Kościoła. Kanoniczne nieomal sformułowanie tej zasady zawarł Ojciec Święty Pius XI (1857–1939) w encyklice Quadragesimo anno z 1931 r.: „Nienaruszalnym i niezmiennym pozostaje to najwyższe prawo filozofii społecznej: co jednostka z własnej inicjatywy i własnymi siłami może zdziałać, tego nie wolno jej wydzierać na rzecz społeczeństwa; podobnie niesprawiedliwością, szkodą społeczną i zakłóceniem ustroju jest zabieranie mniejszym i niższym społecznościom tych zadań, które mogą spełnić, i przekazywanie ich społecznościom większym i wyższym. Każda akcja społeczna ze swego celu i ze swej natury ma charakter pomocniczy; winna pomagać członkom organizmu społecznego, a nie niszczyć ich lub wchłaniać”.

Tak zdefiniowana zasada pomocniczości jasno rozgranicza kompetencje i obowiązki poszczególnych formacji współtworzących ciało społeczne. Jej naczelne przesłanie daje się streścić w następującym postulacie: niech każda osoba i społeczność jak najlepiej wykonuje to, do czego została powołana, i nie wkracza w cudzą domenę. Wolno jej tak postąpić tylko w sytuacjach wyjątkowych, kiedy „sąsiad” nie radzi sobie z tym, co do niego należy. Rodzice nie powinni więc wyręczać dzieci w pracach, które są stosowne do ich wieku; gdy jednak zadanie okaże się zbyt trudne, mają obowiązek pomóc. Podobnie w społeczeństwie rozpatrywanym jako całość: jeśli określone zadanie jest prawidłowo wykonywane na danym poziomie – rodzinnym, lokalnym, regionalnym itp. – to nie ma żadnych przesłanek do interwencji odgórnej; dopiero gdy ciężar staje się ponad siły, wtedy instancje wyższe, z władzami centralnymi włącznie, powinny zaofiarować wsparcie finansowe, organizacyjne itp. Ujmując to od drugiej strony: państwu nie wolno bezzasadnie ingerować w życie jednostek i grup społecznych, chociaż powinno tak czynić w sytuacjach wyjątkowych, a więc np. kiedy rodzice nie wywiązują się ze swoich zadań opiekuńczo-wychowawczych wobec dzieci, kiedy pojawia się zagrożenie dla życia, zdrowia lub mienia obywateli, kiedy krajowi zagraża wróg zewnętrzny itd.

 Zasada pomocniczości ma charakter antybiurokratyczny i antycentralistyczny. Sprzyja samodzielności i aktywności obywateli oraz zabezpiecza prawidłowe funkcjonowanie społeczeństwa. Według Piusa XI naruszenie zasady pomocniczości nie tylko prowadzi do szkodliwych następstw na skalę ogólnospołeczną, lecz także jest wykroczeniem przeciwko sprawiedliwości. Tak więc zasada pomocniczości ma dwojaki charakter: praktyczny, ponieważ wskazuje, jak najkorzystniej urządzić ustrój społeczny; etyczny, jako że poucza o dobru i złu moralnym. Przestrzeganie zasady subsydiarności jest postulatem rozumu publicznego i sprawia, że wolność nie pozostaje tylko pustym słowem.

Przy sposobności warto przestrzec przed nazbyt szerokim rozumieniem autonomii, tak zresztą modnym dzisiaj, w czasach rozhuśtanego indywidualizmu. Jak zauważył dominikanin i filozof o. Józef Maria Bocheński (1902–1995), „autonomia to nie to samo, co wyjęcie spod wszelkiej kontroli”. Samorządność nie powinna się równać samowoli, gdyż w takim skrajnym przypadku doprowadzi do dezintegracji społecznej i narastania konfliktów. Drugi Sobór Watykański ukazuje prawdziwą wartość autonomii na głębokim tle relacji człowieka i całego świata do Boga: „Jeżeli przez słowa «autonomia rzeczy doczesnych» rozumie się to, że rzeczy stworzone nie zależą od Boga i że człowiek może z nich korzystać bez odniesienia do Stwórcy, każdy, kto uznaje Boga, czuje, jak fałszywe są tego rodzaju stwierdzenia. Stworzenie bowiem bez Stwórcy ginie” (konstytucja Gaudium et spes, ust. 36).

Dlaczego głos Kościoła?

Wokół idei samorządności wyrosła w nauczaniu Kościoła złożona problematyka, więc powyżej mogliśmy omówić tylko niektóre jej wątki. Na zakończenie warto zapytać: Skąd w ogóle pochodzi prawo Kościoła do autorytatywnego wypowiadania się na ten temat? Czy nie jest to jakaś uzurpacja?

Po pierwsze, jak to ujął Paweł VI w encyklice Populorum progressio (1967), „Kościół Chrystusowy, mając bardzo wielkie doświadczenie w sprawach ludzkich i będąc jak najdalszym od mieszania się do rządów państw, zmierza tylko ku jednemu, a mianowicie, by pod kierownictwem Ducha Świętego Pocieszyciela prowadzić dalej dzieło samego Chrystusa”. Po drugie – Kościół sam jest ukształtowany i działa w duchu samorządności. Poszczególne szczeble władzy duchownej cieszą się znaczną autonomią wobec stopni wyższych: proboszczowie względem swoich biskupów, biskupi i konferencje episkopatów w relacjach ze Stolicy Apostolską, domy zakonne wobec prowincji itd. Samorządność ta opiera się z jednej strony na zaufaniu, a z drugiej strony na odpowiedzialności, nie na przymusie i represji. Toteż wbrew temu, co zwykle twierdzą medialni „specjaliści” od Kościoła, nie jest on bynajmniej instytucją autorytarną ani z gruntu antydemokratyczną, lecz właśnie opartą na zasadzie autonomii, również w swoich relacjach z państwem.

Dr Paweł Borkowski   pgw

Zobacz inne artykuły o podobnej tematyce
Kliknij w dowolny hashtag aby przeczytać więcej

#antropologia chrześcijańska #Katolicka Nauka Społeczna
© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej