O pięknie ludzkiej seksualności i zagrożeniach na nią czyhających, z prof. Marią Ryś, rozmawia Karol Wyszyński
Karol Wyszyński: Czy ludzka seksualność to piękno czy zagrożenie?
Dr hab. Maria Ryś, prof. UKSW: Jeśli ludzka seksualność realizowana jest zgodnie z Zamysłem Bożym, czyli z poszanowaniem godności człowieka i planu Bożego wobec każdej kobiety i każdego mężczyzny – to jest to piękno. Pan Bóg stworzył nas mężczyzną i kobietą, i wpisał w nasze życie najpiękniejsze powołanie do Miłości. Warto podkreślić, że największą potrzebą człowieka jest kochać i być kochanym. Jest to jednak piękno kruche, piękno, które może ulec zniszczeniu. Niszczenie tego piękna może powodować bardzo głębokie zranienia, wtedy, gdy zachowania, postawy dotyczące ludzkiej seksualności realizowane są w sprzeczności z ludzką godnością i niezgodnie z Bożym Zamysłem.
Jak rodzice mogą kształtować odpowiednie postawy w tej sferze u własnych dzieci?
Metaforycznie można powiedzieć, że kształtowanie się postaw młodego człowieka rozpoczyna się 20 lat przed jego urodzeniem, czyli w postawach jego rodziców. Bardzo często mamy do czynienia z transmisyjnością postaw. Jeśli człowiek jako dziecko został przyjęty z miłością – to na pewno proces przygotowania do własnego rodzicielstwa ma szansę stać się procesem pięknym.
Natomiast w przypadkach dysfunkcyjnych rodzin, niewłaściwego oddziaływania rówieśników, a także krzywdzących zachowań nauczycieli czy mediów – jest to proces, który wymaga przede wszystkim uleczenia doznanych krzywd.
Zranienia wymagają specjalistycznej terapii?
Niekoniecznie. Wszystko zależy od głębokości zranień, a te zależą nie tylko od postaw rodziców, ale także od ludzkiej wrażliwości. Są osoby, które bardzo przeżywają np. fakt, że ojciec ich w dzieciństwie nie przytulał i to uważają za wielkie zranienie. A są osoby, których rodzice dopuścili się o wiele poważniejszych negatywnych zachowań, a jednak nie odczuwają z tego powodu zranień. Wiele też zależy od tego, czy w otoczeniu dziecka był ktoś bardzo kochający – np. babcia. U tych osób doświadczone krzywdy mogą być znacznie mniej odczuwalne. Głębokie zranienia zazwyczaj wymagają pomocy dobrych terapeutów, pracujących zgodnie z światem wartości danej osoby. Jeśli natomiast zranienia te nie są zbyt głębokie – to może je uleczyć miłość kochającej osoby: przyjaciela, współmałżonka. Warto podkreślić, iż istotne jest, by zranienia te zostały wyleczone jeszcze przed zawarciem małżeństwa. W sytuacjach trudnych – a małżeństwo i rodzina stawia często przed ludźmi poważne wyzwania – zranienia te mogą szczególnie mocno się ujawnić.
A jaką rolę w kształtowaniu tej sfery odgrywa szkoła?
Szkoła to oddziaływania nie tylko nauczycieli, wychowawców, ale także rówieśników. Każda z tych grup ma ogromny wpływ. Jeśli nauczyciel, wychowawca jest prawą osobą, prawdziwym autorytetem dla młodego człowieka to może mieć on bardzo pozytywny wpływ na rozwój dzieci i młodzieży. Jednak w miarę rozwoju – coraz większą rolę odgrywają rówieśnicy. A mogą oni mieć wpływ zarówno pozytywny jak i negatywny. Stawanie się pozytywnym wzorcem osobowym dla kolegów nie jest dzisiaj łatwe. Często wymaga to odwagi płynięcia pod prąd. Tymczasem świadectwo młodych wśród młodych odgrywa ogromną rolę.
A po której stronie stoją edukatorzy seksualni, często także młodzi ludzie?
Osoby zajmujące się edukacją seksualną młodego człowieka to często ludzie z pasją. Jeśli zajmują się edukacją seksualną typu A, (wychowanie do miłości, czystości, wierności, do małżeństwa, do uczciwości), jeśli treści te realizują w ramach wychowania do życia w rodzinie, lub np. realizują ciekawe programy takie jak np. Archipelag Skarbów, czy Młodzież na Rozdrożu najczęściej odgrywają bardzo pozytywną rolę w życiu młodego człowieka. Jeśli zaś tzw. edukatorzy seksualni (członkowie takich grup jak: ponton, jaskółka, nawigator) uznają edukację seksualną typu B (edukacja permisywna, bez norm i wartości, jedynie z dążeniem do własnej przyjemności, często kosztem innych, edukacja niejednokrotnie ograniczająca się jedynie do poziomu „genitalnych zachowań” – często wspólnych zwierzętom i ludziom) to ci edukatorzy czynią ogromne spustoszenie wśród młodych osób. Ci edukatorzy seksualni wchodzą do szkół, a nawet przedszkoli często w ramach zajęć dodatkowych. Zdarza się, że są to osoby, które niedawno ukończyły 18 lat a są jedynie przeszkolone przez ginekologów. W dodatku w niektórych placówkach wychowawczych, szkołach osoby te prowadziły zajęcia pozostając same z dziećmi. A to jest absolutnie niedopuszczalne! W takiej sytuacji zawsze powinien być obecny ktoś z ramienia szkoły lub rodziców. Wśród edukatorów seksualnych są także osoby, które podają się za katolików, a jednak głoszą wartości całkowicie sprzeczne z nauczaniem Kościoła.
Czy młodzież jest skazana na kontakt z edukatorami seksualnymi?
Dzisiaj w Polsce obowiązują standardy edukacji przyjęte kiedyś przez Ministerstwo Edukacji. Przedmiot „Wychowanie do życia w rodzinie” realizowany zgodnie z przyjętymi standardami i tzw. typem A edukacji seksualnej. To znaczy, że wychowujemy do miłości, czystości, małżeństwa. Ta edukacja przyniosła w Polsce bardzo pozytywne skutki. Mamy najmniejszą ilość ciąż u dzieci, najmniejszą ilość aborcji u młodocianych matek. Na Zachodzie Europy już widać tragiczne skutki edukacji seksualnej typu B, gdzie mimo dostępności antykoncepcji – ilość ciąż i przerywań ciąż u dziewczynek jest bardzo wysoka. Zatem skoro jest u nas o wiele lepiej, to w imię czego mielibyśmy to zmienić?
Jednak coraz wyraźniej widać całkowicie rozbieżny świat wartości, pomiędzy nami, osobami szanującymi godność człowieka, jego powołanie do miłości, małżeństwa rodziny, a zwolennikami tzw. ideologii gender, z ramienia której działają młodzi edukatorzy seksualni.
Z jaką sytuacją mamy do czynienia Polsce? Czy edukatorzy seksualni opanowali już szkoły, czy dopiero do nich pukają?
Przez nieuwagę rodziców bardzo często wchodzą do szkół, działają niezgodnie z naszą Konstytucją, która gwarantuje rodzicom wychowanie dzieci zgodnie z ich hierarchią wartości. Naszym zadaniem jest uczulanie rodziców na tego typu działania. Tylko oni mogą się przeciwstawić deprawacji dzieci. Także każdy nauczyciel wychowania do życia w rodzinie ma obowiązek przedstawienia rodzicom treści, jakie będzie z dziećmi omawiał i proponowanych książek, czy podręczników, z jakich będzie korzystał. Jest to niezmiernie ważne, gdyż publikacje promowane przez edukatorów seksualnych uderzają w godność dzieci, a także w uczucia religijne. Rodzic ma prawo nie zgodzić się na udział dziecka w zajęciach niegodnych z jego światem wartości, a gdy prawa rodziców do ich najważniejszej roli w wychowaniu dziecka są łamane może i powinien zgłosić sprawę do kuratorium. Przecież to o dobro ich własnych dzieci chodzi.
Bierność naszego społeczeństwa sprawiła, że edukatorzy seksualni zaczęli działać coraz śmielej, zaczęli powoływać się na rzekomo nas obowiązujące prawa czy standardy międzynarodowe. Naszym problemem jest to, że często sami nie znamy naszych praw. Nasza Konstytucja gwarantuje nam prawo do wychowania dzieci zgodnie z hierarchią wartości wyznawaną przez rodziców! Na proponowaną w ramach edukacji seksualnej demoralizację nie wolno się godzić. Musimy bronić młodzież i dzieci przed demoralizacją! Jesteśmy to winni nie tylko młodemu pokoleniu, ale także naszym wielkim rodakom – Janowi Pawłowi II i Prymasowi Tysiąclecia kard. Stefanowi Wyszyńskiemu.
Czym jest ruch gender, jak działa i dlaczego jest niebezpieczny?
Większość społeczeństwa nie jest świadoma istnienia tego ruchu, a ci którzy o nim słyszeli, nie dowierzają i stwierdzają, że postulaty tej ideologii są tak absurdalne, że nigdy nie znajdą zastosowania w Polsce. Niestety osoby, które zapoznały się z ideologia gender są zaskoczone, a niejednokrotnie przerażone tym, z jaką łatwością ruch ten działa w Polsce. W samych założeniach ideologii gender tkwi bardo poważny błąd antropologiczny, zakładający, że płeć ma wymiar kulturowy. To znaczy, jeśli chcę mogę zmieniać płeć i mogę dokonywać tego wielokrotnie w przeciągu swojego życia, bo płeć ma wymiar jedynie kulturowy. W tym kontekście niezwykle zaskakujące są postawy ideologii gender wobec homoseksualizmu. Ich zdaniem jest on wrodzony i w związku z tym, nie da się go zmienić (a nawet szkodliwe jest podejmowanie jakichkolwiek prób w tym zakresie, nawet gdyby jakiś homoseksualista błagał o terapię!). Gdy przyjmie się założenie, że płeć można dowolnie kształtować, to w takim ujęciu nie ma już sensu tradycyjne małżeństwo mężczyzny i kobiety. Podobnie rodzina jest już – jak twierdzi ideologia gender – przeżytkiem. Chyba, że będzie to akceptowana przez nich „rodzina” gejów, czy lesbijek wychowujących dzieci. Ideolodzy twierdzą także, iż młode pokolenia mogą i powinny wzrastać w różnorodnych „rodzinach”, np. utworzonych przez pary tej samej płci, a każdy człowiek ma prawa tzw. seksualne, czy reprodukcyjne, które powinny być zabezpieczane przez międzynarodowe prawa. Ideologowie gender chcą zdobyć dla swych poglądów szczególnie młode pokolenie, mamiąc je wizją „dobrostanu” wynikającego z całkowitej, niczym nie skrępowanej swobody seksualnej, z nieograniczonego dostępu do antykoncepcji, czy aborcji.
W jaki sposób ruch gender przywędrował do Polski?
Ruch gender, kiedyś walczący o prawa wyborcze, o dostęp kobiet do nauki, w toku swego rozwoju zradykalizował się i daleko przekroczył te pierwotne słuszne założenia. Dzisiaj jego wymiar dotyczący kulturowości płci, walki z tradycyjnym małżeństwem i rodziną, wymiar dotyczący demoralizacji, wręcz uwodzenia seksualnego dzieci i młodzieży jest wręcz absurdalny. To nowy totalitaryzm, który wchodzi do naszego kraju wieloma kanałami m.in. poprzez różnorodne przekazy, szczególnie medialne, kształtujące postawy wrogie powszechnie dotychczas akceptowanej cywilizacji, wrogie chrześcijaństwu, wrogie Kościołowi. Do przyjęcia ideologii gender przygotowywane są uczelnie – na wielu z nich kształceni są aktywiści ruchu bazującego na założeniach gender; do przyjęcia ideologii przygotowywane są środowiska: medyczne, artystyczne, naukowe, prawne. W myśl ideologii gender przeprowadza się w wielu środowiskach liczne szkolenia dla nauczycieli, policjantów, prawników …
W promocje gender włączyło się wielu naukowców. Zgodnie z tym nurtem źle widziane jest publikowanie opracowań naukowych, które świadczą o wartości i znaczeniu małżeństwa i rodziny. Nagłaśniane są natomiast wyniki tych badań (najczęściej zmanipulowanych lub nierzetelnych), które są zgodne z ideologią gender. Należy tutaj zauważyć, że absurd założeń ideologii gender faktycznie skazałby ją na szybkie unicestwienie. Praktyka wskazuje jednak na to, że jest ona krok po kroku aplikowana odgórnie, poprzez próby powolnej zmiany świadomości społecznej, zmiany postaw, a także poprzez akty prawne pozornie promujące dobro (np. konwencja przeciw przemocy, ustawy antydyskryminacyjne), ale zawierające pułapkę – konieczność akceptacji ideologii gender. W tej sytuacji zjawiskiem niekorzystnym jest powszechny brak znajomości praw chroniących rodzinę, gwarantowanych przez naszą Konstytucję.
Ideologię gender określa się często symbolem smoka „zżerającego własny ogon”. Z pewnością ideologia ta, jako absurdalna forma totalitarnego wymuszania „wiary przeciwnej naturze”, skazana jest na upadek. Jednakże skutki zranień już spowodowanych demoralizacją bezbronnych dzieci będą w nich trwały przez długie lata, a może i do końca ich życia. Trzeba więc – zanim nastąpi upadek tej nieludzkiej ideologii – zrobić wszystko co w naszej mocy, by w swojej działalności ideologia gender nie pochłonęła innych jeszcze ofiar, także tych zaangażowanych w promocję i działalność ideologii gender, czasem zupełnie nie mających świadomości czemu służą.
Dr hab. Maria Ryś, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Kierownik Katedry Psychologii Rodziny UKSW, prezes Towarzystwa Uniwersyteckiego Fides et Ratio. Organizator konferencji „Ludzka seksualność. Piękno czy zagrożenie?”, która odbyła się 8 czerwca 2013 na UKSW.
(kw)