Wybieramy przedmioty codziennego użytku, zwracając uwagę na ich urodę – dekoracyjny wzór na kubeczku, krój i kolor spodni, proporcje krzesła. Sadzimy ozdobne rośliny w doniczkach i ogrodach, z namysłem wybieramy kolor ścian w mieszkaniu. Niemałym wysiłkiem i kosztem aranżujemy przestrzeń wokół siebie i wydajemy pieniądze na elementy wyposażenia, które są zbędne w codziennym funkcjonowaniu, ale cieszą oczy. Dbamy o estetykę naszych ubrań i potraw, które podajemy na stół. Inwestujemy energię i środki, planując i realizując podróże – chcemy oglądać zachwycające krajobrazy, dzieła sztuki w dalekich muzeach i podziwiać piękno architektury sprzed wieków. Pociąga nas słowo pisane, sztuka sceniczna. Malujemy, gramy na instrumentach i piszemy. Wszystko to przynosi nam radość i poczucie spełnienia. Dlaczego?
U zarania tęsknoty
W otchłani dziejów gubi się początek tęsknoty człowieka za estetyką. Czy za jej wyraz można uznać pięściak sprzed półtora miliona lat, wykonany tak, by wtopiona w krzemień skamieniałość była ładnie wyeksponowana, a powierzchnie i krawędzie cechowała symetria? Nie da się tego wytłumaczyć samą tylko praktycznością przedmiotu. Z czasów sprzed pół miliona lat pochodzą kości z równymi, miarowymi nacięciami. Po co ich twórca dodawał sobie zbędnej pracy? Jakie znaczenie miała dla niego rytmiczność nacięć i stworzony tym samym wzór? Sztukę tworzył już neandertalczyk, a gdy pojawił się człowiek rozumny, zaczęły powstawać dzieła, które przykuwają uwagę do dziś, jak choćby malunki z Jaskini Chauveta, których siła i subtelność zachwycają. Wykonane 36 tys. lat temu w świetle pochodni lub kaganka, w jaskini położonej głęboko pod ziemią, co uchroniło malowidła przed zniszczeniem, były owocem i planowego działania, i niezaprzeczalnego talentu twórców, którzy uwiecznili bliski sobie świat łowców w malunkach pełnych dynamiki i niekwestionowanego piękna. Pełne uroku są późniejsze rzeźby zwierząt z okresu magdaleńskiego, sprzed 17 tys. lat – jakim dobrym obserwatorem i zręcznym rzeźbiarzem musiał być człowiek, który w kości odwzorował żubra liżącego pokąsany przez owady bok. 30 tysięcy lat liczą sobie pierwsze znalezione instrumenty – i mamy pewność, że muzyka, tak samo jak fikcyjne opowiadanie historii, była częścią rzeczywistości prehistorycznych ludów.
Na skróty przez wieki
Dzieje ludzkiej twórczości pełne są znaczeń, chociaż część z nich pozostaje okryta tajemnicą i dziś nieczytelna. Czy naskalne malunki pełniły funkcję magiczną? Do czego służyły neolityczne idole z archipelagu cykladzkiego? Dlaczego starożytni Egipcjanie posługiwali się tak ścisłymi kanonami obrazowania, że nawet długość kroku idących postaci była określona? Tego możemy się jedynie domyślać, jednak pociąga nas samo piękno dzieł sztuki. Tak jak prehistoryczni twórcy czerpiemy natchnienie z otaczającego nas świata oraz inspirujemy się nawzajem, a poszczególne arcydzieła stają się ikoniczne. Kto nie zna pełnej wdzięku podobizny Nefertiti, ujęcia dłoni Adama i Boga na fresku Michała Anioła, skierowanego ku wnętrzu spojrzenia Marii za Zwiastowania Messiny, wieży Babel Bruegla, kochanków Klimta czy krzyczącej postaci z obrazu Muncha? Drukowane na plakatach, podkładkach pod kubki i materiałowych torbach oraz rozsyłane za pośrednictwem social mediów są nam bliskie, mimo że nie każdy umie wymienić tytuł dzieła, jego autora czy podać datę powstania. Jedne nam się podobają, inne nie, ale nie pozostawiają nas obojętnymi, bo korespondują z przyrodzoną nam zdolnością tworzenia.
Boże dziedzictwo
Część ludzkiej twórczości od prapoczątków nosiła znamię sakralności, była poświęcona siłom człowiekowi nieznanym, ale decydującym o powodzeniu lub niepowodzeniu jego losu. W ludziach od pradawnych czasów istniało przekonanie, że nie jesteśmy tu sami, a życie nie kończy się wraz ze śmiercią. Przeczucie istnienia Boga zdaje się być wbudowane w nasze człowieczeństwo od zarania. Oparte na obserwacji piękna stworzonego świata przemawiało już w jakiś sposób do prehistorycznego człowieka. Od zawsze, gdy tylko mamy warunki i czas, tworzymy na miarę naszego talentu i zainteresowań. To jakiś ze znaków mówiących o tym, że nie jesteśmy tylko jednym spośród gatunków zamieszkujących ziemię, który swoją przewagę nad innymi zbudował na sprycie i bezwzględności. Jako dzieci Tego, którego nazywamy Bogiem i Ojcem, nosimy w sobie fragment Jego DNA. On jest Pięknem, więc mamy wdrukowaną potrzebę piękna. Jest Twórcą, więc i my naznaczeni jesteśmy potrzebą tworzenia. Ono sprawia nam radość, bo Bóg jest Radością. Daje spełnienie, bo czyniąc sobie ziemię poddaną, współuczestniczymy w życiu naszego Ojca.
Tekst pochodzi z kwartalnika "Civitas Christiana" nr 3/2024
/ab