Patrząc na dzisiejszy parlament trudno oprzeć się wrażeniu, że postulat zaangażowania katolików w sprawy publiczne, bliski jest ideałowi. Dlaczego więc mamy poczucie niedosytu?
Fot. Artur Stelmasiak
Msza św. na inaugurację pięcioletniej kadencji Lecha Kaczyńskiego, sprowadzenie do Pałacu Prezydenckiego zaufanego od lat kapelana, wspólna modlitwa przedstawicieli największych partii w sanktuarium łagiewnickim, publiczne demonstrowanie przywiązania do Kościoła i używanie retoryki ambony dla uzasadnienia społecznych i prawnych kodyfikacji… Czyżby życie publiczne w Polsce ziściło już wizję Kościoła – wspólnoty, w której wiara przestaje być spychana pod dywan, ale staje się rzeczywistym wyznacznikiem postępowania w codziennym życiu? Lub inaczej: skoro jest tak dobrze, czemu jest tak źle?
Chrześcijańskie życie państwowe
„Ideałem obywateli katolików i działaczy politycznych powinno być uzdrowienie życia politycznego z przywar, które je doprowadziły do opłakanego zdziczenia. Klęską dzisiejszego życia publicznego jest nienawiść, która dzieli obywateli państwa na nieprzejednane obozy, postępuje z przeciwnikami politycznymi jak z ludźmi złej woli, poniewiera ich bez względu na godność człowieczą i narodową, zniesławia i ubija moralnie. Zamiast prawdy panoszy się kłamstwo, demagogia, oszczerstwo, nieszczery i niski sposób prowadzenia dzenia dyskusji i polemiki. Żądza władzy i prywata prowadzą bezwzględną walkę o rządy i stanowiska, a pozorują ją troską o Państwo, które zwykle odłamy polityczne utożsamiają z sobą. […] Te szkodliwe przejawy powinny ustąpić pod działaniem etyki chrześcijańskiej, która niestety dziedziny życia publicznego jeszcze należycie nie przeniknęła”. Aktualne? Jeszcze jak. To kto to napisał? Otóż kard. Hlond. Kiedy? 74 lata temu, w liście pasterskim „O chrześcijańskie zasady życia państwowego”.
Żądza władzy i prywata prowadzą bezwzględną walkę o rządy i stanowiska, a pozorują ją troską o Państwo, które zwykle odłamy polityczne utożsamiają z sobą. […] Te szkodliwe przejawy powinny ustąpić pod działaniem etyki chrześcijańskiej, która niestety dziedziny życia publicznego jeszcze należycie nie przeniknęła”. Aktualne? Jeszcze jak. To kto to napisał? Otóż kard. Hlond. Kiedy? 74 lata temu, w liście pasterskim „O chrześcijańskie zasady życia państwowego”.
W nauce Jana Pawła II bardzo silne są elementy wskazujące na powszechny obowiązek uczestnictwa w życiu publicznym. Papież apelował, by nie dopuścić, aby Kościół miał być nieobecny w jakimkolwiek środowisku życia narodu.
– Katolik jest obecny w życiu społecznym, ale nie po to, aby je klerykalizować – powiedział bp Piotr Jarecki, krajowy asystent Akcji Katolickiej, kilka lat temu podczas sesji nt. „Katolicy w życiu publicznym”. Na ogólnopolskiej sesji, którą zorganizowało Stowarzyszenie „Civitas Christiana” w sali Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie, obecni byli przedstawiciele parlamentu.
Bp Jarecki mówił wówczas o dwóch niebezpiecznych postawach: „wierze oderwanej od życia” oraz „życiu oderwanym od wiary”. Z jednej strony ludzie o głębokiej wierze nie chcą angażować się w działalność społeczną, a tym bardziej polityczną; z drugiej zaś strony – aktywni w życiu publicznym stwierdzają często, że wiara im przeszkadza. W obecnym parlamencie mamy jednak wielu przedstawicieli, do których żadnej z tych miar nie da się zastosować.
Zaproszenie do pielgrzymki
„Powinien katolik wstępować w życie publiczne świadom swej katolickiej za nie odpowiedzialności, czyli z dojrzałym sądem o wielkich zagadnieniach państwowych, a zarazem z katolickim poglądem na ich stronę moralną. Ma być obeznany z nowoczesną myślą polityczną i z odbywającymi się w świecie przemianami i czerpać z nich to, co świeże, żywotne, twórcze”. Kard. Hlond, List pasterski „O chrześcijańskie zasady życia państwowego”, 1932 r. |
Kościół nie potrzebuje fasady
– Zjawisko deprywatyzacji wiary coraz mocniej dostrzegalne jest w wielu środowiskach, i nie tylko w Polsce. Ludzie chcą się identyfikować z grupą religijną i coraz częściej chcą o tym mówić publicznie – wskazuje ks. prof. Piotr Mazurkiewicz, wykładowca UKSW.
Problem w tym, że dziś nie wystarczy powiedzieć: jestem katolikiem, ale trzeba tak żyć. Bo Kościół potrzebuje nie fasady i ludzi, którzy będą podpierać się jego autorytetem, ale autentycznych świadków wiary, którzy Ewangelię są w stanie zastosować w każdej sytuacji życiowej.
Czy chodzi jednak o „rycerską wersję” obecności chrześcijan w życiu publicznym: zdobywanie dusz dla Chrystusa i szerzenie jego panowania wśród ludzi. Czy mamy czynić to jako członkowie Kościoła wojującego?
Zdaniem bp. Jareckiego obecność katolika w życiu publicznym musi wynikać z odkrycia powołania, a duchowa formacja religijna winna się manifestować nie tyle praktykami religijnymi w miejscu pracy, ile fachowością w wypełnianiu obowiązków zawodowych. O tym samym mówi też o. Adam Schulz, przewodniczący Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich, który powołał przy sanktuarium Matki Bożej Łaskawej pod koniec stycznia Centrum Duchowości Świeckich:
– Dziś Kościołowi potrzeba świeckich, którzy odkryją swoje powołanie do życia w świecie i angażowania się w różne przedsięwzięcia ze świadomością swojej misji. Nie chodzi tu jednak o wyręczanie kapłanów.
Jak zatem jest z angażowaniem się katolików w Polsce w życie publiczne? Jeśli wziąć na przykład liczbę organizacji trzeciego sektora, fundacji, stowarzyszeń, ruchów, ale także wszelkich zrzeszeń, być może należałoby wystawić nam przeciętną cenzurkę. Między 1989 a 1997 r. liczba Polaków zaangażowanych w jakąkolwiek organizację społeczeństwa obywatelskiego spadła dwukrotnie, do 15 proc. Choć może akurat data przełomu politycznego w Polsce, nie jest najlepszym wskaźnikiem. Według badań z 2003 r., zaledwie 17,5 proc. Polaków deklaruje przynależność do jakiejś organizacji pozarządowej, ruchu społecznego lub zrzeszenia religijnego. Najwięcej Polaków zadeklarowało przynależność do związków zawodowych oraz organizacji i ruchów religijnych, wspólnot parafialnych, misji (po 2,6 proc..), a także organizacji działających na polu edukacji oświaty, wychowania i opieki nad dziećmi i młodzieżą (w tym komitety rodzicielskie, wspieranie placówek oświatowych) – 2,3 proc.
Filar demokracji
Diagnoza społeczna z 2003 r. wskazuje, że 87,7 proc. Polaków nie należy do żadnej organizacji, pozostaje poza sferą społeczeństwa obywatelskiego. Tymczasem Kompendium Nauki Społecznej Kościoła, którego polski przekład ujrzał światło dzienne pod koniec ubiegłego roku, wskazuje wyraźnie w punkcie 190: „Uczestnictwo w życiu wspólnotowym jest nie tylko jedną z wyższych aspiracji obywatela, wezwanego do pełnienia w sposób wolny i odpowiedzialny swojej obywatelskiej roli wraz z innymi i dla innych, ale jest także jednym z filarów wszystkich systemów demokratycznych, a oprócz tego jedną z najpoważniejszych gwarancji ciągłości demokracji”. (KNSK, 190)
Prezydent Lech Kaczyński już wielokrotnie deklarował, że wiara nie będzie spychana na margines życia politycznego
Fot. Tomasz Gołąb
Może jednym z bardziej budujących przykładów zaangażowania w życie publiczne jest zmiana Polaków wobec bezinteresownej pracy dla innych. Co piąty z nas (23,2 proc., czyli ok. 6,9 mln dorosłych Polaków) angażował się w 2005 roku w pracę wolontariacką. Od 2001 roku liczba wolontariuszy wzrosła dwukrotnie. Z danych Stowarzyszenia Klon/Jawor i Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu wynika, że wolontariusze najczęściej wspierają swoją pracą organizacje pomagające najuboższym, parafialne ruchy religijne oraz Ochotnicze Straże Pożarne, GOPR, WOPR i inne organizacje ratownicze. Dlaczego to robią? Najczęściej wskazywanym powodem pracy społecznej są moralne, religijne i polityczne przekonania (mówi o nich 64 proc. wolontariuszy). 37 proc. wolontariuszy podjęło pracę społeczną ze względu na zainteresowania i przyjemność z jej wykonywania. 33 proc. angażuje się w wolontariat licząc na odwzajemnienie pomocy w przyszłości.
Przemiana w etosie ludzi
Ale już gdy chodzi o inne postawy obywatelskie, bywa gorzej. Ostatnie wybory uwydatniły brak zaangażowania Polaków w życie publiczne. Socjologowie prześcigali się w diagnozowaniu przyczyn wyjątkowo słabej frekwencji przy wyborczych urnach. Cytowany już dokument Papieskiej Rady Iustitia et Pax w tej kwestii, zauważa potrzebę działań formacyjnych i wychowawczych. „Niepokojące postawy, które skłaniają obywateli do niewystarczających albo niewłaściwych form uczestnictwa oraz do szeroko rozpowszechnionej niechęci wobec wszystkiego, co dotyczy sfery życia społecznego i politycznego” mogą zostać przezwyciężone wówczas, gdy ograniczy się praktyki korupcyjne w życiu publicznym i egoizm.
Wiele miejsca uczestnictwu katolików w życiu publicznym poświęcił Benedykt XVI w swoich przemówieniach do biskupów polskich przybywających do Watykanu z wizytą ad limina. Podczas spotkania z nimi mówił m. in. o nowej ewangelizacji. Przypomniał, że wezwanie do niej jest wciąż aktualne, i że powinna ona być wspólnym dziełem biskupów, kapłanów, zakonów oraz katolików świeckich. Podkreślił, że w dziele głoszenia światu Chrystusa, który jest jego nadzieją, „niezastąpioną rolę odgrywają ludzie świeccy” i że jednym z głównych celów ich działalności jest „odnowa moralna społeczeństwa”. I dodał: „Nie może być ona powierzchowna, wycinkowa i doraźna. Powinna charakteryzować się głęboką przemianą w etosie ludzi, to znaczy przyjęciem właściwej hierarchii wartości, według której kształtować się będą postawy”. Papież mówił także o potrzebie angażowania się wiernych świeckich w życie publiczne i polityczne kraju. Stwierdził, że „Kościół nie utożsamia się z żadną partią, wspólnotą polityczną, ani z systemem politycznym, natomiast zawsze przypomina, aby świeccy zaangażowani w życiu publicznym dawali odważne i czytelne świadectwo wartościom chrześcijańskim. Mają je głosić i bronić ich, gdy są zagrożone. Będą to czynić na forum publicznym, zarówno w debatach gremiów politycznych, jak i w mediach”. Stwierdził też, że: „Jednym z ważnych zadań, które zrodził proces integracji europejskiej, jest odważna troska o zachowanie tożsamości katolickiej i narodowej Polaków”.
Polscy politycy coraz częściej deklarują swoją wiarę uczestnictwem w nabożeństwach
Fot. Tomasz Gołąb
Uwrażliwiać katolicki laikat
Niezwykle ważna dla biskupów była także wizyta m. in. w Papieskiej Radzie ds. Świeckich, której przewodniczącym jest abp Stanisław Ryłko. Przedmiotem spotkania była m.in. kwestia zaangażowania katolików świeckich w życiu Kościoła i w dziedzinie społecznej. Bp Marian Florczyk mówił m. in. o ruchu katolików świeckich w Kościele w Polsce, o stowarzyszeniach kościelnych, w tym o Akcji Katolickiej. Zwrócił uwagę na bardzo pozytywne zjawisko, jakim jest przynależność kilkudziesięciu parlamentarzystów do różnych zrzeszeń kościelnych. Stwierdził jednak, że niestety część katolików świeckich jest obojętna na istotne sprawy swojego kraju i dystansuje się od zaangażowania w dziedzinie społecznej. W odpowiedzi, abp S. Ryłko zachęcał biskupów, aby uwrażliwiali katolicki laikat na potrzebę zaangażowania społecznego. Przypomniał w tym miejscu niektóre ważne dokumenty kościelne poświęcone tym zagadnieniom: dekret o apostolstwie świeckich „Apostolicam actuositatem” (7 XII 1965), konstytucję dogmatyczną o Kościele „Lumen gentium” (rozdział 4), konstytucję duszpasterską o Kościele „Gaudium et spes” Soboru Watykańskiego II oraz posynodalną adhortację apostolskę Jana Pawła II „Christifideles laici” – o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie (30 XII 1988).
Dzięki prawidłowej współpracy państwa i Kościoła oraz nawiązaniu stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską jednym ze stałych bywalców na sejmowych korytarzach jest arcybiskup Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski
Fot. Tomasz Gołąb
Interesujące z punktu widzenia zaangażowania katolików świeckich w życie publiczne, w szczególności w poparcie udzielane partiom politycznym, może być także inne wskazanie Papieskiej Rady, która stwierdza w „kompendium, że trudno znaleźć jedną pozycję czy opcję polityczną, która byłaby w pełni zgodna z wymogami wiary chrześcijańskiej. „Twierdzenie, że jakaś partia lub ugrupowanie polityczne w pełni odpowiadają wymogom wiary i życia chrześcijańskiego powoduje niebezpieczne nieporozumienia. Chrześcijanin nie może znaleźć partii w pełni odpowiadającej wymaganiom etycznym zrodzonym z wiary i przynależności do Kościoła. Jego przynależność do jakiegoś ugrupowania politycznego nie powinna być nigdy ideologiczna, ale zawsze krytyczna, aby partia i jej program polityczny znajdowały zachętę do podejmowania takich form działania, które w coraz większym stopniu przyczyniałyby się do realizacji dobra wspólnego, włącznie z duchowym celem człowieka”.
Tomasz Gołąb
Artykuł ukazał się w numerze 11/2006.