Tym, co szczególnie mocno uderzało ludzi w Karolu Wojtyle – Janie Pawle II, był fakt, że dało się wyczuć z jego słów i gestów, iż jest człowiekiem wolnym. Było to tym bardziej uderzające, że wszyscy dobrze wiedzieli, iż wyszedł z „krainy zniewolenia”. Być może właśnie to doświadczenie, jakim było zmaganie się o wolność własną i powierzonych Jego duszpasterskiej trosce ludzi, stało się dla niego szczególnym powodem do intensywnego myślenia o wolności.
Niezwykle głęboką i dojrzałą myśl o wolności znaleźć można na kartach jego głównego filozoficznego dzieła, jakim jest „Osoba i czyn”, wydanego w roku 1969. Czytane po latach dzieło to nie tylko nie traci na aktualności, lecz także wzbudza coraz większy, zasłużony podziw. Dzieło to osadzone jest w bardzo konkretnym kontekście, który dla myślenia o wolności jest niezwykle istotny. Jedną część tego kontekstu stanowią doświadczenia II wojny światowej. Wojtyle chodziło nie tylko o znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak to było możliwe, że tak wielu ludzi dało się zniewolić obłędnej ideologii i gotowych było zabijać, bezmyślnie wykonując rozkazy, lecz także o zrozumienie, jak były możliwe akty heroicznej wolności i miłości jak ten, którego przykład dał o. Maksymilian Kolbe. Stawiał więc Wojtyła pytanie o ludzką wolność – o człowieka zdolnego do najgorszego i najlepszego, do totalnego upodlenia i absolutnego heroizmu.
Drugą część tego kontekstu stanowi rewolucja roku 1968. Arcybiskup Wojtyła zdawał sobie sprawę z tego, czego dotyczył bunt podniesiony przez młodych ludzi w krajach Zachodu. Wiedział, że istotą tego buntu jest właśnie rozumienie wolności. Uświadamiał sobie, że od tego, w jaki sposób potoczy się ten bunt, a także w jaki sposób zostanie zdefiniowana wolność, zależeć będzie przyszłość Zachodu i przyszłość ludzkości. Spór o wolność nie jest bowiem jedynie jakimś mało znaczącym akademickim sporem, dyskusją oderwanych od rzeczywistości „gadających głów”. Przeciwnie, jest to najbardziej fundamentalny spór, którego konsekwencje widoczne są na każdym kroku. To, co myślimy o wolności, wpływa na naszą pracę i sposób wypoczywania, na edukację i życie religijne. Mały błąd co do wolności przynosi efekty w postaci wielkich problemów o charakterze kulturowym i społecznym.
Znając kontekst myślenia Karola Wojtyły o wolności i znaczenie, jakie problem ten ma dla ludzkich spraw, przyjrzyjmy się temu, co autor „Osoby i czynu” ma nam do powiedzenia na ten niezwykle ciekawy temat. Prezentacja poglądów Wojtyły będzie z konieczności skrótowa i pobieżna. Spróbuję przedstawić jego myślenie o wolności w postaci jednego postulatu i kilku tez.
Najpierw postulat o charakterze metodologicznym: chcąc dowiedzieć się czegokolwiek na temat wolności, przyglądaj się człowiekowi-osobie. Wolność jest właściwością osoby, dlatego nie można myśleć o niej w oderwaniu od całości życia osoby. Wolność nie jest zawieszona w próżni. Nie jest abstrakcją, o której można dyskutować tak, jakby nie miała swojego „autora”. To człowiek realizuje wolność albo ją traci. Oderwanie wolności od człowieka sprawia, że zaczynamy mówić o idei, której w rzeczywistości nic nie odpowiada. Kto chce zrozumieć wolność, musi przypatrzeć się człowiekowi. Kto chce zrozumieć człowieka, musi przypatrzeć się temu, jak w wolności człowiek ten realizuje siebie i siebie przekracza. A teraz kilka tez na temat wolności, jakie znaleźć można w „Osobie i czynie”.
1. Tylko osoby obdarzone są wolnością.
Wolność zatem jest tym, co odróżnia człowieka od wszystkich innych ziemskich stworzeń. Nawet jeśli może się nam wydawać, że zwierzęta także obdarzone są wolnością, nie powinniśmy dać się zwieść. Działa w nich instynkt i realizują się, mówiąc językiem Wojtyły, uczynnienia”. Nie ma jednak „czynów”, za które można wziąć odpowiedzialność. Człowiek jest jedynym stworzeniem na tej ziemi, które może panować nad sobą i przekraczać siebie „ku górze”, wznosić się ponad siebie (Wojtyła nazywa tę cechę człowieka „transcendencją pionową”). Jest to niezwykle ważne rozpoznanie. Nie ma w tej myśli pogardy dla tego, co od nas niższe. Jest tylko przypomnienie, że człowiek wznosi się ponad cały stworzony świat i dlatego nie wolno redukować go do tego, co zwierzęce. Choć także w nim obecne jest napięcie pomiędzy wolą jako władzą samostanowienia, świadomego rozstrzygania, a emocjami i popędami, a co więcej, napięcie to jest istotną właściwością człowieka, nie jest to powód, by zrównywać człowieka ze zwierzętami. Człowiek nie jest bytem czysto racjonalnym i działającym jedynie wedle woli – a zatem nie jest aniołem. Z faktu, że człowiek nie jest aniołem nie wynika jednak, że jest tylko zwierzęciem. Jest człowiekiem, a dowodem na to jest jego wolność.
2. Wolność nie jest absolutną niezależnością.
Uważne przyglądanie się temu, w jaki sposób w człowieku funkcjonuje wolność, pozwala zobaczyć, że nie można nie zależeć od niczego. Każdy czyn musi mieć jakąś podstawę, na której jest zbudowany. Zagrożeniem wolności jest bez wątpienia zewnętrzny przymus. Uniemożliwia ją również zewnętrzna determinacja. Ale przecież wolność musi być jakoś określona. Tym, od czego człowiek zależy, jest jego własne „ja”. Człowiek determinuje sam siebie. Wolność jest zawsze „czyjąś” wolnością, zawsze stoi za nią jakiej „ja”, które chce siebie potwierdzić, zrealizować, które powierzone jest samemu sobie, będąc dla siebie zarówno podmiotem, jak i przedmiotem.
3. Wolność jest wyborem i wiernością wyborowi.
Jest sztuką decydowania się i trwania przy wyborach bez niepotrzebnych wahań. Jest jednak również sztuką rezygnowania z innych, konkurencyjnych możliwości i pragnień. Nie jest wolny ten, kto nie umie znieść faktu, że nie da się iść każdą dającą się pomyśleć drogą. Człowiek jest zdolny do wyboru – a zatem do pozostawienia innych możliwych przedmiotów i wartości na rzecz jednego przedmiotu, jednej wartości. Właśnie w tym, że człowiek potrafi wybrać i być wierny wyborowi najpełniej ujawnia się jego transcendencja – najpełniej widać fakt, że jest osobą, nie zaś bytem zdeterminowanym instynktami.
4. Wolność jest „pozytywna”.
Nie jest tylko zdolnością do uwolnienia się od ciężarów. Nie jest ucieczką „od” tego, co uważamy za zniewalające, trudne do przyjęcia. Zawsze jest „do” czegoś albo „dla” czegoś – dla wartości i rzeczy. Wolność musi mieć w sobie to pozytywne odniesienie, bo ono nadaje jej sens i cel.
5. Dobro nie zniewala wolności.
Nawet największa wartość nie może do niczego człowieka zmusić. Może go jedynie pociągnąć. O dojrzałości człowieka świadczy zdaniem Wojtyły to, że daje się pociągnąć prawdziwym wartościom. Nawet wówczas jednak, gdy jest przez nie zaabsorbowany, pochłonięty, wciąż gruntownie rozstrzyga o swoim życiu, o samym sobie. Nawet w tym zaabsorbowaniu nie przestaje być wolną osobą. Obcując z dobrem, realizując je, staje się coraz bardziej wolny i coraz dojrzalej wybiera.
6. W podejmowaniu wyborów potrzebne jest odniesienie do prawdy.
Człowiek powinien kierować się motywami, nie zaś wzruszeniami. Wola zawsze idzie w parze z rozumem, który pozwala człowiekowi odnosić się do prawdy. Nie można lekceważyć warstwy emocjonalnej w człowieku. Nie można jednakże pozwolić na to, by ona zdominowała myślenie i podejmowanie wyborów.
Wszystko to pokazuje nam, że sprawa wolności jest sprawą człowieka. Nie tylko w tym sensie, że spośród ziemskich bytów jedynie człowiek jest wolny. Także w tym sensie, że to człowiek zawsze jest podmiotem i przedmiotem swojej wolności. Człowiek ma do wykonania jakieś dzieło. Jest nim ni mniej, ni więcej, jak tylko on sam. Może zmierzać ku świętości albo pogrążać się w grzechu. Może osiągnąć szczyty heroizmu albo dno upodlenia. Nikt nie ma prawa odbierać mu wolności, a on nie powinien z niej dobrowolnie rezygnować pod żadnym, nawet najświętszym pozorem. Ta prawda, którą możemy wyczytać z kart „Osoby i czynu” nie przestała być aktualna. Dziś, gdy możliwości kształtowania samych siebie mamy jeszcze więcej, a niepewność co do tego, kim jest i kim powinien być człowiek, jest jeszcze bardziej dotkliwa, warto przypomnieć sobie to, co o wolności pisał Karol Wojtyła.
/mwż