Przed dziesięcioma laty część społeczeństwa uwierzyła znanemu politykowi orientacji postkomunistycznej, który jako prezydent Rzeczypospolitej zachęcał do porzucenia przeszłości i wybrania przyszłości. Po dziesięciu latach jego prezydentury mamy 40 proc. frekwencję wyborczą, setki tysięcy młodych Polaków poza Polską szukających pracy i realizacji życiowych perspektyw. To wystarczające ostrzeżenie przed takim sposobem kształtowania narodowej tożsamości.
Przeszłość zaś, o której nie chce się pamiętać zawiera w sobie wielki ładunek prawdy o polskim losie zbiorowym i naszych jednostkowych losach. Strategia zapomnienia uczyniła naszą zbiorową pamięć niefunkcjonalną, złamaną moralnie. Potrzebne będą całe lata, aby te straty odbudować.
Ta kultura amnezji rozszerzyła się zastraszająco. Jej efektem jest niemożliwość odróżnienia bohaterstwa od podłości, dzielności od zdrady. Dokonuje się dramatyczne zawężenie zakresu debaty publicznej, upowszechnianie negatywnych schematów myślenia. To spowodowało panowanie wyjałowionego z wartości pluralizmu, w którym media bardzo wybiórczo sprawują swoje posłannictwo. Powstało państwo i społeczeństwo niesterowne. Wciąż brakuje wizji zmian sprzężonych z ruchami społecznymi, zdolnymi do przejęcia państwa i nadania mu dynamiki rozwojowej. To grożna przeszkoda na drodze polskiej ucieczki od postkomunizmu.
Musimy wejść w sferę budowy świadomości historycznej. I to jest wielkie zadanie inteligencji polskiej, o której śmierci rozpuszczano uparcie nadto przedwczesne pogłoski.
Tymczasem w UE jesteśmy świadkami budowania świadomości historycznej po to, aby poszczególne państwa epatowały nią na zewnątrz i tworzyły zjawiska polityczne. Spójrzmy choćby na naszych sąsiadów: Niemcy i Rosja wbudowują Polskę i Polaków w ich wizję historii nie zawsze zgodną z historyczną prawdą, sprawiedliwością dziejową i wartościami europejskimi.
Jan Paweł II w swej ostatniej książce-testamencie „Pamięć i tożsamość” pisal: Katolicka nauka społeczna uważa zarówno rodzinę jak i naród za społeczności naturalne, a więc nie owoc zwyczajnej umowy. Niczym innym zatem nie można jej zastąpić w dziejach ludzkości. Nie można np. zastąpić narodu państwem chociaż naród z natury pragnie zaistnieć jako państwo. Tym bardziej nie można zamienić narodu na tzw. „społeczeństwo demokratyczne”.
W tradycji, którą ostatnimi czasy najlepiej reprezentował Jan Paweł II historia wiąże się z poczuciem misji. Przez historię trzeba pokazywać młodemu pokoleniu pewne zadania, które musi ono spełnić, jeśli chce poczuć wartość bycia Polakiem.
W bieżącym numerze „Naszego Głosu” przypominamy, że warto pamiętać o rzeczach, które nie przynoszą doraźnych korzyści, że historia Polski to przede wszystkim dziedzictwo chrześcijańskie, które czyni z naszej historii w znacznej mierze historię świętych.
Uważamy, że nadszedł czas porzucenia doktryny transformacji ustrojowej i budowy niepodległego państwa na realnych, tzn. historycznych fundamentach, a nie transformowanej PRL, bo z takim państwem nie sposób się identyfikować.
Jeśli uda nam się to pokazać również w kolejnych numerach „Naszego Głosu” to nie będzie to mało.
ZDZISŁAW KORYŚ
Artykuł ukazał się w numerze 11/2006.