Kultura wartości

2013/01/23

Kultura chrześcijańska jest w defensywie. „Mieć” wygrywa z „być”, dokładnie tak samo jak doczesność góruje nad wiecznością Przed wiekami to chrześcijaństwo wypierało miejsca kultu pogańskiego, inkulturowało prymitywne obyczaje. Dziś obserwujemy odwrotny proces –kościoły zamieniane są na dyskoteki, pogaństwo wypiera chrześcijaństwo, a kultura traci swój eschatologiczny wymiar. Gdy człowiek jest odzierany ze swej godności, jako „imago Dei”, przestaje być podmiotem i miarą kultury. Zachód już dawno nie jest teocentryczny, ani nawet antropocentryczny. Trudno mówić również o aksjologii we współczesnej kulturze, bo coraz słabiej widać w niej granice dobra i zła oraz innych uniwersalnych wartości.

Człowiek staje się jedynie użytecznym trybikiem cywilizacji, dla której jedyną miarą jest siła i zysk. – Jeśli gasi się Boże światło, gasi się także nadaną przez Boga godność człowieka. Nie jest on już wtedy obrazem Boga, którego w każdym powinniśmy czcić, w człowieku słabym, obcym, ubogim – mówił papież Benedykt XVI podczas pasterki na Watykanie. Europa nie jest nawet obojętna religijnie. Świeckość jest jej nowym wyznaniem. Skutki tego możemy obserwować od lat. Niestety antychrześcijańskie lobby jest coraz silniejsze. Teraz wmawia się nawet, że całe zło na Starym Kontynencie, jest skutkiem obecności monoteistycznych religii. – Dzisiaj rozpowszechnione nurty myślenia twierdzą, że religie, szczególnie monoteistyczne, miałyby być przyczyną przemocy i wojen na świecie – podkreśla Benedykt XVI. – Należałoby najpierw wyzwolić ludzkość od religii, aby następnie budować pokój. Wiara w jednego Boga, miałaby być despotyzmem, przyczyną nietolerancji.

Sercem każdej kultury jest odniesienie do Boga

 

Chłopiec do bicia

Chrześcijaństwo od początku korzystało z kultury, jak również kultura inspirowana była wartościami chrześcijańskimi. To właśnie świątynie były miejscem, gdzie artyści mogli wyrazić to, co niewidzialne dla oczu. Kompozytorzy, pisarze i architekci od wieków wkładali wiele wysiłku, aby ich dzieła jak najpiękniej odzwierciedlały to, co najważniejsze w ich życiu. Arcydzieła powstawały wtedy, gdy ludzki geniusz splatał się z głęboką wiarą. Pierwszym chrześcijaninem, który posłużył się kulturą do celów ewangelizacyjnych, był św. Paweł. Nie wahał się, by w Atenach pójść na Areopag i tam spotkać się z przedstawicielami największych ówczesnych szkół filozoficznych. Dał do zrozumienia, że dialog z kulturą jest możliwy i że prawdziwa kultura prowadzi do Boga.

Tę postawę kontynuował św. Justyn, który poszukiwał cząsteczek prawdy w kulturze antycznej, chociaż był przekonany, że cała prawda znajduje się w chrześcijaństwie. Europa przez wieki formowała się z udziałem chrześcijaństwa. Jednak począwszy od renesansu, a zwłaszcza oświecenia, kultura Zachodu zaczęła się oddalać od swych chrześcijańskich źródeł. Punktem zwrotnym było oświecanie francuskie oraz porewolucyjne świeckie społeczeństwo. Pierwszy raz na starym kontynencie odważono się tak otwarcie uderzyć w to, co wydawało się stałe i niezmienne – Kościół.

W kolejnych wiekach było tylko gorzej. Podczas kolejnych przemian społecznych, to właśnie religia stawała się łatwym „chłopcem do bicia”. Współczesny ciemnogród W obszarze współczesnej kultury pojawiają się zjawiska, które niewiele mają wspólnego z rozumem. Ostatnie dekady przyniosły tendencje kulturowe, które należałoby nazwać zabobonami i ciemnogrodem. Zafundowały nam bowiem totalny kryzys idei i antyintelektualne pojmowanie podstawowych pytań filozoficznych. Przykładem może być tu New Age, która burzliwie rozwijała się w drugiej połowie XX wieku.

Ruch ten niekiedy odwoływał się do pojęć, które zapożyczał z chrześcijaństwa, ale je spłycał i rozmywał. O Chrystusie, Kościele, sakramentach, przykazaniach nic nie mówił. New Age, bowiem to odmiana współczesnej gnozy. Powieści, takie jak „Kod Leonarda da Vinci”, w bezpardonowy sposób atakują podstawy naszej wiary. Deprecjonuje się w niej najważniejsze idee chrześcijańskie – pokazując, że nie ma na tym świecie rzeczy świętych i nawet chrześcijaństwo ma jakieś podwójne dno polegające na chęci władzy, pieniądzach i chęci dominacji.

Zarówno film, jak i powieść stanowią dowód, że przez współczesną kulturę przetacza się fala szyderstw podważających autorytet Kościoła. To się nawet wpisuje w pewną współczesną mentalność, żeby być uszczypliwym i wrogim w stosunku do chrześcijaństwa. Innym przejawem niezdrowych zachowań pseudokulturowych jest szerząca się moda homoseksualna. Jednym z jej przejawów są parady równości i liczne programy, które mają na celu zwalczanie dyskryminacji mniejszości seksualnych.

Środowiska te wypracowały sobie silne lobby w artystycznym świecie. Wśród nich coraz częściej pojawia się moda na bycie homoseksualistą. Przykład może stanowić tragiczna historia popularnej rosyjskiej grupy Tatu. Menadżer dwójki młodych piosenkarek zalecił, aby przed mediami zachowywały się jak para. Jego zdaniem bowiem, to, że dziewczyny będą postrzegane, jako para o orientacji homoseksualnej, przysporzy im popularności.

Ludzka kultura

To, co powszechnie i potocznie uważa się za kulturę, często nią nie jest. Można mówić, w szerokim znaczeniu pojęcia, o „złej kulturze” albo „kulturze śmierci”, jednak w obydwu przypadkach nigdy nie jest to kultura w ścisłym znaczeniu słowa.

Kultura bowiem – jak rozumie ją Kościół – zawsze musi być dobra. Jan Paweł II często przypominał, że „sercem każdej kultury jest jej odniesienie do największej z tajemnic: do tajemnicy Boga”. – Kultura jest tym, przez co człowiek, jako człowiek, staje się bardziej człowiekiem – mówił Jan Paweł II w UNESCO. Według Soboru Watykańskiego II, kultura jest również sposobem pielęgnowania więzi człowieka z Bogiem. To także w swej istocie przejaw kultywowania dobra, prawdy i piękna, dzięki którym człowiek może dorastać do miary własnego powołania. Jednak we współczesnym świecie, wielka i nowoczesna kultura jest zaprzeczeniem tego jak pojmuje ją Kościół.

Socjalizm i liberalizm wykazują zadziwiające podobieństwo w dziedzinie twórczości artystycznej. W jednym i drugim systemie twórczość ta jest głęboko polityczna i skorelowana z programem walki o lepszy świat. Różnica jest taka, że o ile w komunizmie zaczęto od narzucenia wszystkim twórcom doktryny realizmu socjalistycznego, o tyle w liberalnej demokracji obserwujemy proces odwrotny: nikt twórcami nie steruje.

Oni sami poddają się schematycznej autocenzurze. W kulturze liberalnej dzieła są przeważnie słuszne: mówią o zagrożeniu faszyzmem we wszystkich jego formach, mówią o niesłuszności centrum i słuszności marginesu, o emancypacji i dyskryminacji, o wyższości pluralizmu nad fundamentalizmem, o nieszczęsnej doli homoseksualistów wśród nietolerancyjnych heteroseksualistów, czy o nieszczęsnej doli kobiet w świecie szalonego patriarchatu. „Przesłanie jest prymitywne, lecz jego słuszność gwarantuje aprobatę wśród znawców słuszności.

Twórcy myślący inaczej mają zdecydowanie trudniejszą drogę do publicznego zaistnienia” – pisze prof. Ryszard Legutko. Ewangelizacja Rozpowszechnianie się pseudointelektualnych trendów, nie byłoby możliwe, gdyby ich nośnikiem nie stała się wszechobecna popkultura. Wykreowanie przekazu, który dociera niemal do wszystkich warstw społecznych, stało się największym zagrożeniem zarówno dla kultury wysokiej i ludowej. Zarówno folklor, jak i sztuka wysoka były nośnikami piękna, dobra i prawdy.

O ile o wartości piękna w popkulturze można jeszcze dyskutować, to dobro i prawda nie są dla niej już żadnymi kryteriami. Często okazuje się, że „zło” lepiej sprzedaje się od „dobra”. Nie ma więc żadnych barier, aby w skomercjalizowanej popkulturze lansować zło. Dziś „kulturę” produkuje się w wielkich fabrykach przemysłu rozrywkowego. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu analogiczne fabryki istniały zarówno w sowieckiej Rosji, jak i nazistowskich Niemczech. W obu tych przypadkach kultura nie kierowała się kategoriami dobra i piękna, a była jedynie nośnikiem „słusznej sprawy”.

Dlatego też Sowieci mordując rosyjskie elity, uważali, że czynią dobrze. Podobne „dobro” mordowania Żydów wpajali również naziści. Patrząc na całą historię naszej cywilizacji, trzeba przyznać, że chrześcijaństwo odniosło wielki sukces. Z religii niewolników i biedoty dostało się na salony cywilizowanego świata. Oferta Nauczyciela z Nazaretu nadal jest atrakcyjna i aktualna. Pytanie: Jak przedrzeć się z Ewangelią do współczesnego świata?

Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Jeżeli ludzie wierzący nie chcą całkowicie ustąpić pola antyreligijnej dyktaturze, muszą stanąć w szranki na zasadach, którymi rządzi się ten nieprzyjazny świat. Ewangelia musi jednocześnie przenikać do popkultury, jak i tworzyć coś w rodzaju kultury alternatywnej. Już dziś mamy wiele zespołów wykonujących popularną muzykę chrześcijańską. Niestety o wiele gorsza sytuacja jest z filmami religijnymi, multimediami, a także literaturą.

Mimo wielu zabiegów popkultura jest coraz bardziej wyjałowiona z chrześcijańskich pierwiastków. Jedyną osobą, która potrafiła dać odpór tej tendencji, był Jan Paweł II. Choć często porównywano go do mega gwiazd popkultury, to jednak pozostawał autentycznym Piotrem naszych czasów. Z jednej strony stał się symbolem Kościoła, a z drugiej ikoną masowej kultury. Dokonywał rzeczy niemożliwych – stawiał wymagania, które przysparzały mu popularności. Idąc za nauką Mistrza z Nazaretu mówił, że wartości chrześcijańskie nadają sens życiu ludzkiemu i naszej kulturze. W zamian obiecywał szczęście i wieczność. Dziś trzeba zadać sobie pytanie: Dlaczego wieczność przegrywa z doczesnością?

 

Artur Stelmasiak

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej