Narodzenie zamknięte w słowach

2013/01/18

Święta Bożego Narodzenia fascynują i inspirują artystów od wieków. Zachwyt nad nowo narodzonym i zjawiskami towarzyszącymi temu cudowi stanowiły sens twórczy wielu kompozytorów, malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy i poetów w każdej epoce.

Do tej pory powstają zarówno dzieła, jak i utwory mniej znaczne, ale to nie znaczy, że nieważne – wplecione w kontekst Narodzenia Pańskiego, a nierzadko też poświęcone im w całości. Jedne od nowa z pomocą dynamicznie zmieniającego się języka i społecznych oczekiwań przypominają o cudzie w Betlejem, tak aby każdy pojął jego sens. Inne wchodzą w sferę prywatną, przedstawiając święta Bożego Narodzenia jako nasze ziemskie świętowanie, wkomponowane w daną przestrzeń kulturową, społeczną, rodzinną. Zwłaszcza literatura, a zatem dziedzina sztuki oparta na wielkim medium – słowie, wciąż czerpie z wydarzeń, jakie rozegrały się ponad dwa tysiące lat temu.

Chciałam zwrócić uwagę na dzieła literackie, które żywo funkcjonują w naszej kulturze, są wznawiane, przypominane, nadal inspirują do własnych rozważań nad tajemnicą Narodzenia i ideą samych świąt.

Pojednanie prowadzące do pokoju, miłość, doświadczenie wspólnoty, przemiana i tajemnica to wątki powtarzające się w większym lub mniejszym stopniu we wszystkich utworach o bożonarodzeniowej tematyce.

Boże Narodzenie językiem poezji i kolędy

„Joachima uderzyło to, że cokolwiek, co ma jakiś związek z Bożym Narodzeniem, jest wyjątkowe. Ba, najbardziej tajemnicze ze wszystkiego” – czytamy w Tajemnicy świąt Bożego Narodzenia.

Polska poezja nadzwyczaj chętnie czerpie inspirację z betlejemskich wydarzeń. Trudno się dziwić, skoro samemu narodzeniu towarzyszyło tyle wyjątkowych zjawisk, a przecież to był dopiero początek dziejowych niezwykłości. Czy nie o takich właśnie sprawach najlepiej mówić językiem poezji?

Franciszek Karpiński, twórca nurtu sentymentalnego w liryce polskiej, stworzył bodaj najpiękniejszy, a już na pewno najbardziej rozpoznawalny utwór bożonarodzeniowy, przywołujący z dosłownością wyjątkową noc betlejemską, czyli Pieśń o Narodzeniu Pańskim. Wiersz wydany w 1792 roku w śpiewniku Pieśni nabożne składa się z pięciu strof. Chyba każdy, nawet nie znając całego utworu, jest w stanie zanucić choćby tylko tę powtarzającą się formułę z Ewangelii św. Jana: „A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”. Ostatnia strofa nadaje pieśni charakteru narodowego, tak typowego dla naszej literatury, a w szczególności kolęd, które nierzadko zawierają świadectwo aktualnych realiów i czasów, w jakich powstają, a plan religijny tych utworów miesza się z historycznym planem wydarzeń.

Zupełnie inną wymowę ma równie znany wiersz Jana Kasprowicza, poety przełomu XIX i XX wieku Przy wigilijnym stole. W tym ciepłym utworze zawiera się cała wymowa świąt i związanej z nimi polskiej tradycji. Wieczór wigilijny to jednak przede wszystkim przestrzeń zarezerwowana dla Boga, który zasiądzie z każdym z nas do stołu. Ale poezja akcentuje też wątek ojczyźniany.

Oryginalny styl liryczny, łączący zmysłową wrażliwość z chrześcijańską refleksją, wyłania się z Pasterki Jerzego Lieberta. Tu świadkami Narodzenia Pańskiego są wyłącznie zwierzęta, te rodzime znad brzegów Wisły, ale także egzotyczne, co pozwala odkryć zamysł autora, chcącego przekazać odbiorcy, że Jezus jest Bogiem wszystkich ludzi, pod każdą szerokością geograficzną. Ale u Lieberta mały, smutny Chrystus w chwili narodzenia jest sam i z tęsknotą czeka na człowieka.

Tajemnicę wigilijnego wieczoru przedstawia we właściwy sobie sposób, za pomocą języka metafory i instrumentacji głoskowej, Leopold Staff, w wierszu Wigilia w lesie. Oczekiwanie świata przyrody na cudowne narodzenie zostało uwieńczone pojawieniem się wraz z pierwszą gwiazdą na niebie postaci jelenia „z świeczkami na rosochach rogów”. Ten piękny, fantastyczny obraz ma oczywiście swoją głęboką symbolikę. Bo nie tylko blask świecy wskazuje na osobę Jezusa, ale samo poroże jelenia odwołuje się do symboliki światła. Ponadto w stadnym zachowaniu tych zwierząt Ojcowie Kościoła upatrywali chrześcijański symbol gotowości niesienia pomocy.

Trzy wymiary polskich świąt

„Nie jestem godny, nie zimno mi, wolałbym jednak w tej chwili patrzeć na jakąś zadowoloną twarz ludzką, która by z wykwintnych apartamentów moich wygnała nudy i zły humor…”.

Opowiadanie Wigilia Bolesława Prusa, opublikowane pierwszy raz w 1875 roku w „Kurierze Warszawskim”, swoją poetyką nawiązuje do Opowieści wigilijnej Charlesa Dickensa – najbardziej znanej historii o świętach Bożego Narodzenia. Samotny, sfrustrowany bohater odbywa wędrówkę metafizyczną w towarzystwie ducha Wigilii, dzięki czemu staje się świadkiem cierpień i radości osób, poznanych podczas tej niezwykłej podróży. Wigilia objawia mu cały koloryt ówczesnego życia i jego typową problematykę, a także to, co jest ponadczasowe – ludzkie uczucia.

W przeciwieństwie do fantastycznej wigilii u Prusa, mającej na celu odwrócenie uwagi bohatera od własnej osoby, choć opowiadania nie kończy spektakularna przemiana mężczyzny, a wieczór wigilijny został potraktowany bardzo symbolicznie, u Reymonta mamy świadectwo antropologiczne. W powieści Chłopi mamy bardzo szeroki obraz życia duchowego bohaterów, który można porównać zarówno do mitów greckich, jak i Pisma Świętego. Pisarz ukazuje autentyzm codziennych obyczajów i zachowań, bogactwo duchowe i materialne polskiego, bożonarodzeniowego świętowania w realiach XIX-wiecznej wsi. Mamy zatem i intensywnie porządkowanie w obejściach, nadające przestrzeni świeckiej wymiar święty („a wszędy stawiano w kącie od wschodu snop zboża, okrywano ławy czy stoły płótnem bielonym, podścielano sianem”) regułę ścisłego postu w dzień wigilijny oraz prawdziwe wyczekiwanie w mroźny wieczór na pierwszą gwiazdę. Swój porządek ma każda czynność tego wieczoru, począwszy od przeżegnania się przez pana domu i uroczystego podzielenia się opłatkiem, poprzez kolejność zajmowania miejsc przy stole oraz podawania potraw, koniecznie postnych. Izbę wypełniają słowa Pisma Świętego, a także opowieści na poły chrześcijańskie, na poły oparte na lokalnych wierzeniach ludowych. Na wieczerzę – a jakże, w polskim domu – zostaje przyjęta samotna osoba. Śpiewa się wyłącznie „pieśni pobożne”, bo przed północą nie wypada śpiewać kolęd. Ciekawym zwyczajem jest podzielenie się opłatkiem ze zwierzętami gospodarskimi, ale tylko tymi, który były świadkami Narodzenia: „Jagna połamała opłatek na pięć części i przychylając się nad każdą krową, czyniła krzyż święty między rogami, a wtykała po kawałku w gębule, na szerokie, ostre ozory”.

Czas świąt Bożego Narodzenia osadzonych na płaszczyźnie historycznej, w kluczowym dla dziejów Polski momencie, opisał Henryk Sienkiewicz w drugiej części pamiętnego Potopu. Oblężenie Jasnej Góry w 1655 roku stanowi tło dla przeżywania Narodzenia Pańskiego wśród obu walczących stron: „Szwedzcy żołnierze, kostniejąc z zimna na szańcach, spoglądali z dołu na czarne mury niedostępnej fortecy i na myśl przychodziły im ciepłe, mchami utkane chaty skandynawskie, żony, dzieci, choinkowe drzewka płonące od świeczek, i niejedna żelazna pierś wezbrała westchnieniem, żalem, tęsknotą, rozpaczą”.

W świąteczną noc zostaje też wyjawiona tajemnica tożsamości Babinicza/Kmicica, bohatera Potopu Sienkiewicza, a zatem można mówić o symbolicznym narodzeniu człowieka, poddanego wielkiej przemianie moralnej i duchowej. Opłatki przysłane generałowi Millerowi stanowią najbardziej czytelne świadectwo chrześcijańskiej filozofii miłości i pokoju oraz wigilijnego pojednania nawet najzacieklejszych nieprzyjaciół.


W święta nikt nie chce być samotny

Wigilijne przemiany, uniwersalny język

„Nie trzeba nic mieć, żeby doświadczyć kipiącej radości dawania. Wystarczy jeden uśmiech albo coś, co się samemu zrobi” – wyjaśnia biskup Mikołaj w książce Josteina Gaardera.

Opowieść wigilijną, moralitet wiktoriański Charlesa Dickensa z 1843 roku, znają chyba wszyscy. Ma zresztą tę wspaniałą cechę, że może przeczytać ją każdy, bez względu na wiek. Opowiadanie o tym szczególnym dniu, w którym pieniądze tracą swoją wartość, a człowiek zaczyna dostrzegać to, co tak naprawdę jest w życiu najcenniejsze, podniesie na duchu, nie tylko w dobie światowego kryzysu. Oto wyjątkowo egoistyczny, zamknięty w sobie skąpiec, Ebenezer Scrooge, doświadcza głębokiej przemiany pod wpływem zdarzeń zapoczątkowanych w noc wigilijną. Inicjujące spotkanie z mocami nadprzyrodzonymi przypada na pokutującego ducha, będącego za życia partnerem w interesach bohatera opowieści. Następnie pojawiają się kolejno: Duch Dawnych Świąt Bożego Narodzenia, Duch Obecnych Świąt oraz Duch Świąt Przyszłych. Ebenezer tym samym zaczyna rozumieć, jak bardzo nieludzki i destrukcyjny jest styl życia, który wybrał. Nie chce umrzeć w samotności i zapomnieniu, więc korzysta z szansy przemiany, jaką otrzymał pod wpływem kolejnych wizji.

„Więc jak tam sobie usiadłem, na tych schodach, to zrozumiałem, że Bóg nie może nam się ukazać inaczej, jak przez drugiego człowieka” – powiedział Tomek do Elki, głównej bohaterki najcieplejszej i być może najpiękniejszej książki Małgorzaty Musierowicz, zatytułowanej Noelka – poświęconej w całości zdarzeniom związanym z Wigilią. Podczas kilku godzin, składających się na fabułę tej mądrej historii, adresowanej nie tylko do młodzieży, nastoletnia bohaterka o dość trudnym charakterze uczy się empatii, delikatności oraz dystansu do siebie, dzięki spotkaniom z innymi ludźmi, a także dość przypadkowo i spontanicznie przyjętej roli Aniołka roznoszącego prezenty. Ma również szansę naprawić to, co zepsuła. W Noelce znajdujemy także świadectwo polskiego świętowania, z całym jego duchowym bogactwem i odwołaniem się do tradycji, oraz etyki chrześcijańskiej.

Tajemnica świąt Bożego Narodzenia Josteina Gaardera to książka o uniwersalnej wymowie i przesłaniu, które łączą pokolenia małych i całkiem dorosłych czytelników. Dwa porządki czasowe: teraźniejszość przeżywana przez Joachima oraz czarodziejska wędrówka ku przeszłości, którą odbywa chłopiec, a w dalszych częściach książki także jego rodzice oraz mała Elizabet w towarzystwie powiększającego się z każdym rozdziałem zastępu nieziemskich postaci. Pierwszy wątek to dosłowne przeżywanie Adwentu, a drugi to nasza duchowa pielgrzymka w czasie do Betlejem. Warto ją odbyć również w tym roku i tak jak powieściowy baranek, wymknąć się z zatłoczonego sklepu, symbolizującego nasze życie podporządkowane wartościom materialnym.

Katarzyna Kasjanowicz

Artykuł ukazał się w numerze 12/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej