Solidarność to centralny moment życia politycznego, to „cnota polityczna”. Jest ona różnie postrzegana przez starsze i młodsze pokolenie Polaków. Uczestnikom konferencji naukowej: „Społeczeństwo obywatelskie – nowe imię solidarności” zaproponowano nowe spojrzenie na istotę solidarności i na nowo odczytanie jej sensu po 25 latach. Organizatorami byli: Metropolita Gdański, Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”, Gdańskie Seminarium Duchowne, kwartalnik „Społeczeństwo” oraz Oddział Pomorski Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”.
Wydarzenia sierpnia ściśle łączą się z pontyfikatem Jana Pawła II – podkreślił w swoim wprowadzeniu abp Tadeusz Gocłowski metropolita gdański. Rozbudzone zostało poczucie podmiotowości społecznej, a Kościół utożsamiał się z pragnieniami Polaków. Pontyfikat Jana Pawła II i działania „Soldarności” logicznie dopełniały się w zmaganiach o wolność narodu.
O solidarności mówimy wtedy, kiedy człowiek żyje dla drugiego – podkreślił w swoim referacie dziekan Wydziału Teologicznego z Poznania, ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz. Wskazał na dwojaki charakter fundamentów solidarności. Jeden upatrywany w naturze człowieka, który jako istota społeczna do własnego rozwoju potrzebuje możliwości zrzeszania się, drugi znajduje się w nauce Chrystusa i Jego Ewangelii. Przypominając popularne powiedzenie „Nie ma wolności bez solidarności” wskazał na uzupełnienie Jana Pawła II, jakże często pomijane: „Nie ma solidarności bez miłości”.
Do tytułu konferencji nawiązał w swoim referacie o. dr Maciej Zięba prowincjał oo. dominikanów w Polsce i dyrektor Instytutu Tertio Millenio. Społeczeństwo obywatelskie – jak mówił – obejmuje obywateli działających wspólnie w sferze publicznej. Cechą charakterystyczną takiego społeczeństwa jest to, że musi istnieć to co łączy, wspólne „my”. Przypomniał Eucharystię na Gdańskiej Zaspie. Wówczas Jan Paweł II mówił: „jeden drugiego brzemiona noście” oraz „Solidarność oznacza jeden i drugi. Nigdy jeden przeciw drugiemu i jeden samotnie…”. Czy z punktu widzenia dnia dzisiejszego rzeczywiście dobrze odczytaliśmy słowa Papieża?
Ojciec Zięba zadumał się również nad polskim fenomenem braku zaufania do wszystkich i do wszystkiego: do struktur politycznych, do drugiego człowieka, zamykanie się w sobie, we własnym świecie. Może przeciwwagą tego będzie tworząca się coraz liczniejsza „generacja czterech R” (rynek, rodzina, religia, racjonalność). Zastanawiał się: jak rozpocząć budowę współczesnej solidarności? Może należałoby rozpocząć od tego, aby każdy polityk przyswoił sobie i wcielał w życie słowa, jakie wypowiedział Jan Paweł II w Sejmie: „Chciałbym, aby moralne osiągnięcia „Solidarności” w większym stopniu wpływały na kształt życia publicznego w naszej ojczyźnie”.
Od lewej: Prof. Vittorio Possenti, abp Tadeusz Gocłowski, przew. Janusz Śniadek
Dla włoskiego filozofa, prof. Vittorio Possentiego (dyrektora Ośrodka Studiów Praw Człowieka Uniwersytetu w Wenecji i publicysty kwartalnika „Społeczeństwo”), formy i znaczenie pojęcia solidarność jest wielorakie, rozciąga się na cały obszar stosunków międzyludzkich. Jednocześnie prof. Possenti podkreślał, że solidarność to centralny moment życia politycznego, to „cnota polityczna”. Kwestia solidarności, wraz z kwestią sprawiedliwości i przyjaźni obywatelskiej, składa się na samą istotę dobra wspólnego. Ruch społeczny „Solidarność” rozbudził poczucie podmiotowości społecznej. Pokazał, że prawdziwe zaangażowanie obywatelskie nie polega na stosowaniu siły, ale na trosce o dobro wspólne, na poświęceniu się dla dobra obywateli (…).
Może Europejczycy i Polacy wykazali trochę za małe zainteresowanie tym, z czego powinni być dumni. To jest temat do głębokiego przemyślenia, gdyż ciągle jeszcze tu kryje się odpowiedź na pytanie: jakie strony młodej polskiej demokracji są zakorzenione w doświadczeniu „Solidarności”?
Uczestnicy panelu: Janusz Śniadek przewodniczący NSZZ „Solidarność”, o. Maciej Zięba, Jerzy Boczoń z Centrum Wspomagania Organizacji Pozarządowych oraz prof. Henryk Ćwikliński, próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie: Czy solidarność dziś się opłaca?
Janusz Śniadek twierdził, że dzisiaj solidarność ma kilka wymiarów: wymiar związkowy, wymiar finansowy, międzyludzki, zabieganie o różne rozwiązania ustawowe, budowanie poczucia bezpieczeństwa pracowników. Jest też wymiar społeczny, tzw. solidaryzm społeczny. W tych zakładach, w których działają związki zawodowe skala naruszania praw człowieka, praw pracowniczych jest mniejsza. Natomiast prof. Ćwikliński skłonny był wiązać postawę solidarności z jej rolą w życiu społeczno-gospodarczym tylko wtedy, kiedy nabierze nowego znaczenia, kiedy nawiąże do wymiaru moralnego, do 10 przykazań. Dotyczy to postawy polityków, biznesmenów i zwykłych ludzi. Ciągle jest jeszcze zbyt dużo obywateli uważających, że życie z ręką w kieszeni sąsiada jest dowodem zaradności.
Chyba wypada zgodzić się ze słowami ojca Macieja Zięby, jako główną konkluzją panelu: postawę solidarną można pogodzi z chęcią zysku, jeśli nie zdobywa się go kosztem innych. Działanie wspólnotowe (solidarne) opłaca się, jako społeczeństwo rozwijamy się wówczas szybciej i skuteczniej.
Artykuł ukazał się w numerze 02/2006.