Kryzys cywilizacyjny świata Zachodu jest dziś faktem. Obrazuje go ogromna zapaść demograficzna, a zarazem zanik relacji społecznych: od małżeństwa i rodziny poczynając, a na narodzie i Kościele kończąc. Najbardziej katolickie państwa popadły dziś w odmęty rewolucji i ateizmu.
Wystarczy przywołać katolicką niegdyś Hiszpanię czy Irlandię, które przodują w europejskim wyścigu cywilizacji śmierci. Nie ulega wątpliwości, że cała Unia Europejska została opanowana przez siły rewolucji, czego wyrazem są choćby powtarzające się uchwały Parlamentu Europejskiego popierające „prawo” do aborcji, a także wszystkie wymysły ideologii LGBT. Przed takim stanem rzeczy przestrzegał Jan Paweł II, sugerując, że demokracja bez zasad łatwo może się przemienić w jawny lub ukryty totalitaryzm.
Na domiar złego rewolucjoniści nie mają adekwatnej przeciwwagi po stronie katolickiej. Kościół pogrążony jest w głębokim kryzysie, czego namacalnym przykładem była postawa ponad stu parafii katolickich w Niemczech, gdzie księża udzielili błogosławieństwa parom homoseksualnym. Kościół pogrążony w odmętach homoherezji nie jest w stanie dać skutecznej odpowiedzi na wyzwania czasów współczesnych. Europa nie oczekuje od katolików dostosowywania się do trendów laickich, oczekuje świadectwa. Tego świadectwa jest jak na lekarstwo.
Jednym z głównych powodów ataków na Polskę przez UE jest sprawa LGBT, ideologii domagającej się złamania porządku konstytucyjnego w naszym kraju a także podstawowych praw naturalnych. Nasz kraj ciągle jest czymś w rodzaju wyrzutu sumienia Europy, stąd te ataki. Szczególnie ostro potraktowana została sprawa obrony życia, podniesiona na piedestał przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Najbardziej wyraźnie, o co toczy się w Polsce walka było można zauważyć podczas tzw. „strajku kobiet”. Pojawiła się wprost niewyobrażalna nienawiść do Kościoła, dlatego to wszystko należy odczytywać na poziomie duchowym. Wygląda to tak, że ludzie używający języka agresji wobec wiary wręcz popadają w jakieś zniewolenia. Nic zatem dziwnego, że są w stanie opowiadać się po stronie Marty Lempart i całego rewolucyjnego szaleństwa. Co więcej, są w stanie opowiadać się po stronie Brytyjczyków przeciwko ratowaniu życia będącego w śpiączce Polaka. Obelgi były kierowane wobec Kai Godek, która w brutalny sposób została wyzwana przez jedną z aktywistek tzw. strajku kobiet podczas protestów w Szczecinie. Widać zatem, że mamy do czynienia z rewolucjinistami, którzy niewiele się różnią od rewolucjonistów znanych nam z XIX czy początku XX wieku. Ci ludzie mają podobną mentalność, także podobne metody działania, i to jest społecznie bardzo groźne.
Wszystko to pokazuje skalę frustracji ludzi opętanych taką ideologią, pewnie też niejednokrotnie mających własne doświadczenia z aborcją, którzy na ulicach polskich miast odreagowują frustracje. Ci ludzie chcieliby rewolucji, zresztą wprost mówią, że do tego dążą i jest to niejako ich przewodnie hasło. Dlaczego zatem Zachód popierał strajk kobiet? Inicjatorzy tych protestów – tak na dobrą sprawę – prezentują coś, czym Zachód już jest. I stąd to wzajemne wsparcie. Tu chodzi o zdemolowanie porządku prawnego, zdemolowanie kultury i tego wszystkiego, co w życiu człowieka jest najważniejsze – to są cechy rewolucji. Inicjatorzy tych protestów nawołują do buntu za pośrednictwem portali społecznościowych. Gdyby Facebook czy Twitter w swojej działalności kierowały się zasadami prawa czy etyki, to pewnie można by oczekiwać banowania postów nawołujących do ideologicznej nienawiści. Natomiast te komunikatory kierują się kryteriami ideologicznymi i dlatego stoją po stronie tzw. strajku kobiet, a nie po stronie ochrony życia ludzkiego i po stronie prawa. Dlatego nie ma się co dziwić, że w dobrze pojętym własnym interesie czy interesie korporacji potrafią zablokować konto urzędującego wówczas prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, a bez skrupułów powielają treści rewolucyjne, treści środowisk takich jak „strajk kobiet”.
Jaka zatem uchronić Zachód przed totalną katastrofą cywilizacyjną? Wbrew wszystkim opiniom największą nadzieją jest Polska. Jesteśmy ostatnim w UE krajem, gdzie prawnie chronione jest życie poczęte i gdzie Kościół katolicki ma silną pozycję i autorytet. Podobnie jak w czasach Prymasa Tysiąclecia walka rozegra się o miejsce katolicyzmu w życiu społecznym. Aby ideologię uczynić nieskuteczną, należy obnażyć jej fałsz i metody manipulacyjne, którymi posługują się rewolucjoniści. Tym ostatnim wcale nie chodzi o obronę praw kobiet, ale o depopulację świata. Tzw. „mniejszości seksualne” również są cynicznie wykorzystywane dla rozbicia najbardziej naturalnych relacji, w jakie wchodzi człowiek. Podobnie rzecz się ma z tzw. ruchami ekologistycznymi. Nie o „prawa” zwierząt toczy się gra, lecz o wywrócenie naturalnego porządku rzeczy, tzn. zniesienie panowania człowieka nad światem przyrody. Do walki zatem potrzebny jest zdrowy rozsądek, a także silne przywiązanie do wiary katolickiej. Temu powinny się poświęcić ruchy i organizacje katolickie, a także duszpasterze. Ich bierność, powszechny strach przed oskarżeniami o nadużycia seksualne jest porażająca. Aktywności powinni się domagać wierni.
Rewolucjoniści zaatakowali ostatnio nie tylko pomniki Jana Pawła II, ale i uderzyli w jego dobre imię. Obrona dobrego imienia papieża-Polaka powinna łączyć się z promocją jego nauczania, szczególnie dotyczącego ludzkiej seksualności i życia rodzinnego. Nauczanie to w sposób najbardziej precyzyjny uderza w ideologię rewolucji seksualnej.
W przestrzeni uniwersyteckiej kluczowa jest filozofia (cała rewolucja zaczęła się od neomarksistowskiej Szkoły Frankfurckiej). W Polsce mamy najlepszą szkołę filozofii realistycznej. Chodzi o neotomistyczną Szkołę Lubelską, której założycielem jest ojciec Mieczysław Albert Krąpiec. Wokół tego dziedzictwa i tej myśli można odbudować nie tylko polską naukę, ale w przyszłości i życie uniwersyteckie w całym świecie zachodnim. Od strony intelektualnej neomarksiści pogrążeni są w odmętach absurdu, oparcie nauki na zdrowej myśli filozoficznej wcześniej czy później musi doprowadzi do zwycięstwa zdrowego rozsądku.
Dla promocji zdrowego myślenia szczególną rolę odgrywają ośrodki medialne. Taki ośrodek przed laty powstał w Toruniu. Nie sposób dziś przecenić znaczenia oddziaływania Radia Maryja na myślenie i postawy milionów Polaków. Podobne przyczółki medialne czy to funkcjonujące w formie tradycyjnej, czy w internecie należy wspierać. Polacy muszą sobie uświadomić, że walka o rząd dusz odbywać się będzie wszędzie: w szkole, w Kościele, w mediach, a nawet w rodzinie.
W dobie chaosu zatem nie sposób podjąć ofensywy w przestrzeni międzynarodowej na wielką skalę. Należy budować przyczółki, w oparciu o które taka ofensywa w przyszłości będzie możliwa. Jeśli się uda uratować Polskę na poziomie kulturowym, rewolucja w Europie wcześniej czy później poniesie druzgocącą klęskę. Wzorem niech będzie zwycięstwo w walce o rząd dusz, jakie odniósł Prymas Tysiąclecia w czasie obchodów milenijnych.
/mg