Jesteś młodą mamą i w nowej roli czujesz się niepewnie? Masz problemy z karmieniem piersią? Przyjdź do… kancelarii parafialnej kościoła św. Zygmunta na Bielanach.
Nie zważając na świątobliwość miejsca, w drugą i czwartą środę miesiąca w kancelarii parafialnej św. Zygmunta na Bielanach spotykają się młode mamy ze swymi pociechami, by uczyć się karmić je piersią i dzielić się problemami związanymi z opieką nad noworodkami. Czuwa nad nimi położna laktacyjna.
– Na początku to był szok, kiedy ktoś wchodził do kancelarii, a tam widział młode mamy z dziećmi przy piersi – mówi jedna z uczestniczek tych spotkań.
Ale spotkania dla mam karmiących to nie jedyne „udogodnienie”, jakie oferuje parafia św. Zygmunta rodzinom z małymi dziećmi. Z myślą o nich wydzielono w kościele kaplicę, gdzie rodzice mogą przyjść na Mszę św. z małymi dziećmi, nie przeszkadzając innym. W niej można dziecko nakarmić, przewinąć, a z tym, które stawia pierwsze kroki – przez całą Mszę maszerować.
– Ta kaplica powinna być przeznaczona wyłącznie dla mam karmiących, z dziećmi w wózku. Cztero-, pięciolatki powinny już normalnie wchodzić z rodzicami do kościoła, bo muszą uczyć się „dorosłego” zachowania. Jak inaczej nauczymy dzieci uczestnictwa we Mszy, jak nie w kościele? Nawet jeśli czasami przeszkadzają innym – uważa Wanda Tomiak, matka siódemki dzieci, z których najmłodszy Szymon ma 4 latka, a wnuczka 10- miesięcy.
Solidarni wielodzietni
Do parafii „przytuliło się” Bielańskie Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych, do którego należy 116 rodzin z przynajmniej czwórką dzieci. Co prawda założyła je dawna gmina Bielany, ale rozwinęło się dzięki wsparciu dawnego proboszcza u św. Zygmunta ks. prałata Kazimierza Kalinowskiego, który stał się kapelanem stowarzyszenia.
Emilia jest „zaprzyjaźnioną parafianką” z Mokotowa
Fot. Artur Stelmasiak
Co wtorek grupa matek wydaje żywność, którą stowarzyszenie dostaje z Banku Żywności. Przychodzą po nią rodzice z rodzin wielodzietnych, ale także tych ubogich. Rodziny wzajemnie się wspierają, także modlitewnie. W trzeci piątek miesiąca w kościele odprawiana jest Msza św. w intencji „dużych rodzin”. Przychodzą na nią nie tylko wielodzietni, ale także parafianie, którzy za nich się modlą.
– Pomoc jest nam potrzebna nie tylko w sprawach materialnych, ale i duchowych. U nas nie ma sielanki. Borykamy się z wieloma problemami. Czasami mamy „doła”, że tylko oczy zamyka, bo nie wie, co będzie jutro. My nie tylko się do siebie uśmiechamy, ale walczymy o życie – mówi Waldemar Wasiewicz, ojciec ośmiorga dzieci i czwórki wnuków. – Kiedy rodzi się pierwsze dziecko, jest euforia – dodaje jedna z mam. – Przy drugim też. Kiedy byłam trzeci raz w ciąży – mama zapytała mnie: dziecko, a jak ty sobie poradzisz? Często brakuje nam takiej wiary w nas, wsparcia, krótkoterminowego, bo przecież dzieci rosną i sytuacja ciągle się zmienia.
Od tego roku każde dziecko, urodzone w rodzinie należącej do stowarzyszenia, dostaje pięćset złotych becikowego. W ubiegłym roku stowarzyszenie zorganizowało kiermasz książki używanej – zebrało pięć tysięcy książek. Rodziny przeglądały, sortowały, pakowały w kartony i potem sprzedawały za dobrowolną ofiarę. Dochód ze sprzedaży przeznaczono na zakup podręczników dla dzieci z rodzin wielodzietnych. Przed świętami rodziny organizują kiermasze, kwesty. Przed Wielkanocą same kleiły kartki, robiły stroiki i potem je sprzedawały.
– Chcemy przełamywać stereotyp, który dotyka rodziny wielodzietne: że są patologiczne, biedne, skazane na pomoc społeczną, że nie radzą sobie wychowawczo… – mówi jedna z matek wielodzietnych.
Mimo trudności, zdarzają się i takie przypadki, jak rodzina z dwójką dzieci, która zaadoptowała czworo dziecisierot, po tym, jak ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Stowarzyszenie przyznało tej rodzinie statuetkę Białego Bociana – „wyróżnienie dla wyróżniających się”. Wyróżnienie dostała też rodzina, w której ojciec jest głuchy i niewidomy, a mimo to doskonale sobie radzi i ma wspaniały kontakt z czwórką dzieci.
Otoczeni pomocą
Żywność rozdziela też Zespół Pomocy Bliźniemu, który ma pod opieką ponad dwieście rodzin. Zespół przekazuje ubogim odzież i sprzęt gospodarstwa domowego pozyskany od ofiarodawców, organizuje wigilie i inne spotkania dla samotnych, opiekuje się chorymi w parafii, szczególnie obłożnie chorymi. Na jego tablicy informacyjnej – jednej z wielu wiszących wokół kościoła św. Zygmunta – darczyńcy i potrzebujący wymieniają się informacjami: „Potrzebuję komputer”, „Do oddania szafa dwudrzwiowa”, „Oddam ubranka po dzieciach”…
Dorota i Bogusław przyszli zapisać się na tańsze wczasy organizowane przez stowarzyszenie
Fot. Joanna Jureczko-Wilk
Jeśli w rodzinie jest osoba terminalnie chora i trudno jest dla niej zorganizować opiekę, z pomocą przychodzi Archidiecezjalny Zespół Domowej Opieki Paliatywnej, działający przy parafii, chociaż służący nie tylko parafianom. Problem z alkoholem, innymi uzależnieniami? Gotowe do pomocy są grupy Anonimowych Alkoholików i ich rodzin, które wspierają rodzinę i pomagają wyjść z nałogu. Mityngi dwóch grup AA odbywają się w środy i piątki.
– Jestem matką wielodzietną, bo mam dużo dzieci duchowych – mówi Maria. –Pracowałam wiele lat w domu dziecka, w ośrodku szkolnowychowawczym, uczestniczę w grupie małżeństw, wspierających inne.
Młodzi w to wchodzą
Dorota i Bogusław przyszli do Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych zapisać się na tańsze wczasy, które stowarzyszenie organizuje latem. Oboje są rencistami, schorowani. Mają czworo dzieci. Wspominają, że kiedy z powodu chorób mieli trudny okres w życiu i nie mieli z kim zostawić dzieci, zaopiekowały się nimi siostry salezjanki. Dzieci u nich spały, jadły, odrabiały lekcje…
Ich dzieci korzystają też z Oratorium św. Jana Bosko, które przy parafii św. Zygmunta prowadzą siostry salezjanki. Codziennie popołudniami dzieci mogą w nim odrobić lekcje, a także pożytecznie spędzić czas, na przykład ucząc się języka hiszpańskiego, niemieckiego, gry na gitarze, grając w piłkę albo uczestnicząc w zajęciach plastycznych. Oratorium prowadzą siostry, ale nie mogłoby działać w tak dużym zakresie, gdyby nie potężna grupa wolontariuszy, najczęściej studentów, ale też i emerytów. Przy parafii działa też przedszkole.
Przygotować się na problemy
Bożena i Bogusław Bernardowie, wraz z innymi małżeństwami, prowadzą kursy przedmałżeńskie. Na początku cyklu dziesięciu konferencji mówią, że są po to, żeby narzeczonych… odwieść od małżeństwa.
– Chodzi o to, żeby przygotować narzeczonych na trudności, kryzysy – mówi Bożena. – Młodzi przychodzą na nauki przedmałżeńskie z nastawieniem: my się kochamy, nas problemy nie dopadną. Chętnie cytują zdanie ze św. Pawła: „Miłość wszystko pokona…”. A trzeba zadać sobie pytania: jak radzimy sobie z kłopotami życia codziennego? co nas złości? jak żyjemy? co jest dla nas ważne? co to znaczy, że małżeństwo jest sakramentem? Małżeństwo ma być szczęściodajne, ale to nie znaczy, że jest łatwe, bez problemów, że nie trzeba w nie wkładać wysiłku.
Ze skutkami nieprzemyślanych decyzji, kłopotami małżeńskimi spotyka się później Beata – czworo dzieci, – która w parafii prowadzi poradnię rodzinną.
Poradnia w księgarni
W parafii św. Zygmunta działają też: biblioteka, w której studenci udzielają korepetycji oraz księgarnia, w której oferta książek jest godna pozazdroszczenia. Książki o rodzinie i dla rodzin: modlitewniki, poradniki o karmieniu piersią, naturalnym planowaniu rodziny, porodach w domu, no i oczywiście o tym, jak stworzyć szczęśliwą, katolicką rodzinę na każdym etapie jej rozwoju. Jest też spory dział z książkami dla dzieci.
– Ludzie nie za bardzo związani z wiarą, wstydzą się pójść do księdza, więc najpierw przychodzą do nas. Niedawno przyszedł pan w średnim wieku i chciał książeczkę, gdzie byłoby napisane, jak odmawiać różaniec… Od słowa do słowa okazało się, że nie znał nawet „Wierzę w Boga Ojca”. Musiałam mu wszystko wytłumaczyć… – mówi Emilia Markiewicz, która pomaga w księgarni.
– Przychodzą ludzie, którzy latami się nie spowiadali. Zdarzało się, że pomagałem im przygotować się do sakramentu pokuty – mówi Waldemar Wasiewicz, dyrektor księgarni i równocześnie prezes Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych..
W parafialnej księgarni rozbudowuje się dział książek – poradników rodzinnych
Fot. Joanna Jureczko-Wilk
Parafia św. Zygmunta nastawiona jest pozytywnie do wszystkich rodzin, nie tylko tych z dużą liczbą dzieci. Są specjalne spotkania modlitewne za małżonków, którzy dzieci mieć nie mogą. Często to właśnie oni pomagają finansowo wielodzietnym albo proponują bezinteresowną opiekę nad dziećmi. Tak samo, jak osoby samotne lub emeryci. Dla rodzin wielodzietnych to nieoceniona pomoc.
Grunt to wspólnota
– Nasza parafia jest wyjątkowa – przyznaje Bożena Bernard. – Jest prężna, dzięki świeckim, którzy bardzo się zaangażowali w różne działania. To są prawdziwi świadkowie Ewangelii. Do późnych godzin nocnych w przyparafialnych salkach zawsze coś się dzieje: jedni się modlą, inni rozdzielają żywność, inni się przygotowują do małżeństwa… Jest wiele możliwości odnalezienia się we wspólnocie parafialnej, bo różnych grup, stowarzyszeń, ruchów działa w parafii ponad czterdzieści. W tym wszystkim naprawdę czuje się Bożego ducha.
Działają i modlą się: o życie nienarodzonych, za dobre małżeństwa, święte rodziny, za uczciwe życie aż do śmierci i o dobrą śmierć.
– Przeprowadziliśmy w parafii ankietę i byliśmy zdziwieni jej wynikami – mówi Waldemar Wasiewicz. – Tylko dziesięć procent małżeństw nie było w żadnych wspólnotach, ruchach, grupach kościelnych. Sześćdziesiąt procent jest do tej pory mocno osadzonych w parafialnych wspólnotach: w Kościele Domowym, Focolari, Ruch Światło-Życie, Neokatechumenacie, Odnowie w Duchu Świętym, Rodzinach Nazaretańskich, Wspólnocie Emmanuel, Przymierzu Rodzin, Rodzinie Rodzin, grupie Wieczernik, Chemin Neuf…
Jedna ze wspólnot neokatechumenalnych – ruchu, do którego należy w parafii ok. czterysta osób – właśnie jedzie z opiekunem, ks. prałatem Jarosławem Piłatem, na pielgrzymkę do Loreto.
Do czerwca, kiedy parafia otrzyma nowego proboszcza, opiekuje się nią dawny proboszcz ks. prałat Kazimierz Kalinowski, który na Bielanach rozwinął swoją koncepcję parafii jako wspólnoty wspólnot. „To człowiek-katalizator. Podtrzymuje i rozwija inicjatywy” – mówią o nim parafianie.
Podkreślają, że parafia św. Zygmunta ma wyjątkowe szczęście do księży. Rezydujący w niej ks. prof. Michał Janocha – wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie – organizuje w parafii wykłady na temat historii sztuki. Chętnych zabiera też na coroczny wyjazd do egzotycznych krajów, by obserwować piękno ich sztuki. Ks. dr Paweł Dudziński – zapalony heraldyk – prześledził herby polskich biskupów. W parafii odbywają się koncerty, a miejscowi malarze mogą wystawiać prace przy kościele lub w parafialnej galerii.
Filie w innych parafiach
Parafia św. Zygmunta jest wyjątkowa jeszcze pod jednym względem. Chodzą do niej parafianie z… całej Warszawy. Maria Wołodko jest „parafianką z wyboru”, bo ta parafia tętni życiem. Jak Emilia Markiewicz, która jeździ na spotkania do św. Zygmunta z Mokotowa.
Zygmuntowi „parafianie” widoczni są też na zewnątrz. Bożenę Bernarda można usłyszeć w Radiu Józef, kiedy prowadzi audycje o relacjach rodzinnych. Jest też współorganizatorką Mistrzowskiej Akademii Miłości – cyklu spotkań na tematy damsko-męskie i rodzinne. Bielańskie Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych już dawno wyszło poza dzielnicę.
Joanna Jureczko-Wilk
Artykuł ukazał się w numerze 5/2007.