Dni wolne związane z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości stały się dla mnie okazją do refleksji nad postacią Zofii Kossak. Najpierw 10 listopada miałem okazję uczestniczyć w Opolu w organizowanym przez Stowarzyszenie spotkaniu „Zachwyt nad ludźmi i ziemią śląską w dziele Nieznany kraj”. Dzień później, gdy cała Polska świętowała, a Wojciech i Zofia Kossak pośmiertnie otrzymywali Ordery Orła Białego, w spokoju nawiedziłem Górki Wielkie – ostatnie miejsce zamieszkania i wiecznego spoczynku tej wielkiej pisarki. Wstęp ten nieprzypadkowo zapisałem w pierwszej osobie, gdyż chciałbym podzielić się z Czytelnikiem kilkoma osobistymi refleksjami.
Nie będę opisywał spotkania opolskiego, ponieważ szczegółową relację można przeczytać w bieżącym numerze. Muszę tylko zaznaczyć, że wypowiedziane na nim słowa były dobrym materiałem do przemyśleń dzień później. Górki Wielkie są miejscem niezwykłym, nie tylko ze względu na piękne okoliczności przyrody. W kontekście poznawania życia Zofii Kossak są z pewnością numerem 1 na liście miejsc wartych odwiedzenia.
Z jednej strony wielką wartością jest muzeum poświęcone pisarce, założone jeszcze przez drugiego męża, majora Zygmunta Szatkowskiego. Mieści się ono w tzw. Domku ogrodnika, w którym wcześniej mieszkała służba, a od powrotu do kraju państwo Szatkowscy. Zbiory są bardzo ciekawe, zawierają m.in. medal Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata oraz zbiory obrazów Juliusza i Wojciecha Kossaków, pomniejszone ze względu na zuchwałą kradzież z 1993 r. Części cennych malowideł niestety do dziś nie udało się odzyskać. Mająca tutaj siedzibę Fundacja im. Zofii Kossak tworzy w Górkach Wielkich centrum kulturalne. Odbywają się cykliczne inicjatywy. Z jej inicjatywy odbudowano część dworu, który obecnie służy jako miejsce artystycznych spotkań. Odrestaurowany środkowy fragment obiektu otoczony jest ruinami, a całość położona jest w zadbanym parku. Przebywanie w tym urokliwym miejscu daje wyobrażenie o tym, jak posiadłość wyglądała w czasach swej świetności. Ze wspomnień wiemy, że goście zachwycali się tym, jak zadbane było obejście. Dziś zwracają uwagę murale namalowane na dawnym dworskim spichlerzu.
Dochodzimy do drugiego powodu, dla którego warto tutaj zajrzeć.
Chodzi o znaczenie, jakie do tego miejsca przywiązywała sama Zofia Kossak. Niezwykłym doświadczeniem jest dotknąć ścian dworu, który wg Anny Szatkowskiej
był „lodowaty w zimie, przyjemnie chłodny w upalne lato”. Faktycznie, 11 listopada ściana nieodbudowanej części budynku była niezwykle zimna… Tutaj pisarka trafiła po „pożodze”, po utracie majątku na ukochanych Kresach. Miłość do tamtej ziemi przelała na ten skrawek Śląska Cieszyńskiego. Tutaj, jako młoda wdowa, a niebawem ponownie mężatka tworzyła i skupiała wokół siebie niepospolitych artystów. Postawiona tu przez Opatrzność podjęła kroki, by ów „Nieznany kraj” – Ziemia Śląska – stał się dla Polaków cokolwiek bliższy.
Zofia Kossak powróciła do kraju w latach pięćdziesiątych, gdy pojawiła się taka możliwość. Towarzyszące jej wówczas emocje opisała we Wspomnieniach z Kornwalii, które przy okazji serdecznie polecam. W Górkach Wielkich została już do końca życia, by odbyć ostatnią z licznych w jej życiu przeprowadzek – na tutejszy cmentarz. Duża mogiła Zofii i Zygmunta, z napisem „Niech mowa wasza będzie tak – tak, nie – nie” rzuca się w oczy od razu po wkroczeniu na nekropolię. Idąc w jej stronę, wchodzimy pod górkę, skąd rozpościerają się piękne widoki na Beskid Śląski. 11 listopada pośmiertnie wręczany był Order Orła Białego, w Warszawie, która hucznie i dumnie obchodziła stulecie odzyskania niepodległości. Na góreckim cmentarzu wszystko było o wiele bardziej spokojne i… chyba bardziej refleksyjne. Wrażenie robiły znicze ozdobione polskimi flagami, z napisami wspominającymi o powrocie wolnej Polski na mapy świata. Wymowne są kamienie złożone żydowskim obyczajem na płycie grobowca, jako znak szacunku. A przecież często ta Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata uznawana jest za antysemitkę. Hołd dla niej wyrażony poprzez ułożenie kamyków świadczy jednak o poczuciu wdzięczności. Trwa pamięć o „wielkiej duchem i sercem polskiej pisarce katolickiej”, jak napisano na tablicy umieszczonej na tutejszym kościele pw. Wszystkich Świętych. Zofia Kossak bez wątpienia pozostaje postacią ważną dla lokalnej społeczności.
Wizyta 11 listopada w takim miejscu skłania do refleksji nad samym fenomenem walki o niepodległość. Debiut Zofii Kossak (Pożoga) został napisany w 1922 r. Właśnie przypominając zagładę Kresów wschodnich pod butami krasnoarmiejców, walczyła o utrwalenie tej zdobytej krwią i polityką wolności. I to jest chyba najważniejsze przesłanie Zofii Kossak. Mimo tak wielkich tragedii w życiu, mimo tak wielu bolesnych doświadczeń wciąż pracowała dla dobra Kościoła i ojczyzny. Podskórnie czuła to, co później zostało wyrażone przez Jana Pawła II, że wolność nie jest dana raz na zawsze. Jej życiorys to jeden z wielu, które przypominają nam, aby nie zakopywać swych talentów, ale ofiarować je Bogu i ludziom na służbę.
Postawiona wobec tak wielkich przeciwności losu, również wobec niechęci ze strony części rodziny, mogłaby porzucić swoją misję. Misję, bowiem działalności Zofii Kossak nie powinno się rozpatrywać w kategoriach działalności zarobkowej, „robienia kariery”. Jej książki to nie pisane na zamówienie, głupiutkie historyjki, kończące się tak, by było miejsce na napisanie kolejnej, kasowej części. To twórczość, którą należy porównywać raczej z dziełami Henryka Sienkiewicza. Oboje pisali bowiem ku pokrzepieniu serc, z tą różnicą, że Zofia zaczynała karierę w wolnej już Polsce. Nie zwalniało ją to jednak z obowiązku budzenia miłości do ojczyzny, która to miłość zaowocowała bohaterską postawą jej samej w czasie II wojny światowej. Można chyba powiedzieć, choć jest to nieweryfikowalne, że podobne owoce wydali z siebie czytelnicy jej dzieł.
Nawiedzić grób Zofii Kossak powinien każdy ceniący jej książki. Po to, by oddać jej hołd, by pomodlić się za jej duszę. A także po to, by w chwili zadumy, w tym cichym miejscu zastanowić się, jakie wskazówki dziś ma dla nas, Polaków, do przekazania Zofia Kossak.
Mateusz Zbróg
/md