Spokojny dryf Platformy

2013/01/18

PO udało się wyjść naprzeciw oczekiwaniom najszerszej palety grup i środowisk społecznych, które do niedawna musiały być reprezentowane przez kilka partii: UW, SLD, KL-D, AWS. To zadziwiające, że partia, która w 2005 r. zmierzała do władzy pod hasłami walki z „państwem SLD” i patologiami III Rzeczypospolitej, stało się najwierniejszym i najskuteczniejszym obrońcą układu zawartego przez spadkobierców komunistycznego reżimu z częścią środowisk solidarnościowych.

Fot. Artur Stelmasiak

Komentowanie wydarzeń politycznych na łamach miesięcznika jest zajęciem niewdzięcznym i wielce ryzykownym. Tempo zmian na naszej scenie politycznej sprawia, że nawet oceny ogólniejszych zjawisk i procesów szybko stają się nieaktualne i stawiają pod znakiem zapytania kwalifikacje ich autora. Tak samo z przewidywaniem wydarzeń. Już mogłoby się wydawać, że jakaś partia na skutek sprawnych zabiegów marketingowych złapała wiatr w żagle i jej notowania w nieskończoność będą wykazywały tendencję zwyżkową, a tu nagle trach. Jedna nietrafnie zaplanowana i medialnie źle sprzedana podróż zagraniczna lidera i tendencja zaczyna się odwracać.

Trzy wydarzenia z ostatnich tygodni wskazują, że PO w pełni świadomie wkracza na te ścieżkę; wydarzenia o wielkim znaczeniu symbolicznym, ledwo co dostrzeżone przez największe media.

Pierwsze to oficjalna zapowiedź władz tej partii, że w obecnej kadencji nie pojawi się już temat lustracji. A więc to już nie tylko krytyka „nieudolnych poczynań” PiS-u z poprzedniej kadencji, ale otwarte zerwanie z ideą. Posuniecie to może wydawać się ryzykowne, zwłaszcza gdy pamięta się, że jeszcze nie tak dawno Platforma uchodziła za znacznie radykalniejszą zwolenniczkę lustracji, aniżeli PiS. A jednak korzyści polityczne z takiego posunięcia są olbrzymie. Każdy, kto nie jest pewny zawartości swojej teczki w IPN-owskich, nie musi już popierać SLD jako gwaranta swojego dobrego imienia. Skuteczniej i estetyczniej będzie w tym względzie zaufać PO.

Z tematem lustracji wiąże się smutna sprawa legendarnego przywódcy „Solidarności” Lecha Wałęsy i zapowiadanej przez Instytut Pamięci Narodowej książki o jego kontaktach z SB. Rzeczywiście jest coś niestosownego w tym, że człowiekowi o tak wielkich zasługach wyciąga się stosunkowo drobne grzechy z okresu młodości, ale z drugiej strony nikt nie może stawiać się ponad prawdą. Ponadto– jak wieść niesie – w zapowiadanej książce daleko bardziej kłopotliwe dla Wałęsy może okazać się ujawnienie faktów „w temacie lustracja” z okresu jego prezydentury.

Drugie wydarzenie o wydźwięku symbolicznym to odesłanie do prokuratury przez Sad Rejonowy WarszawaŚródmieście aktu oskarżenia przeciwko twórcom stanu wojennego. Zważywszy na wiek oskarżonych, jest to w zasadzie umorzenie sprawy. A przecież wiadomo, że w całym tym procesie chodzi nie tyle o osądzenie i skazanie starców, ale o miarodajną ocenę tego bolesnego dla narodu wydarzenia. Decyzja warszawskiego sądu – oczywiście całkowicie niezawisłego i bezstronnego – zapewne wielu ucieszyła. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że mogła ona zapaść tylko w „atmosferze miłości i przebaczenia”, którą stworzyły rządy Platformy. Wszyscy, którzy mają „niepoprawny politycznie” sąd na temat stanu wojennego mogą zaufać Platformie, która nie dopuści do żadnych rozliczeń.

Trzecie wydarzenie, a właściwie cała ich seria, to zabiegi mające na celu rehabilitację dawnych Wojskowych Służb Informacyjnych. Do momentu akcji ABW – nadzorowanej bezpośrednio przez premiera – przeciw członkom komisji ds. likwidacji WSI można jeszcze było się łudzić, że to ludzie dawnej „wojskówki” dążą do odzyskania wpływów. Teraz już wiadomo, że o ich dobre imię zabiegają oficjalne służby, tropiąc i eliminując wszelkie ślady obecności okropnego Macierewicza i jego niedouczonych (w Moskwie) współpracowników. I nic dziwnego, bo WSI to nieodłączny element krajobrazu III Rzeczypospolitej. Wie coś o tym obecny marszałek Sejmu, który jest jednym z głównych bohaterów sławnego raportu o likwidacji tych służb.

Można się spodziewać, że również te posunięcia wraz ze złagodzeniem walki z korupcją zapewnią Platformie trwałą bazę rządzenia, która mimo okresowych wahań popularności pozwoli tej partii spokojnie patrzyć w przyszłość. Mamy więc do czynienia z niezbyt wesołą sytuacją: ugrupowanie, któremu brak pomysłów na sprawne rządzenie, na budowę dróg i autostrad, na reformę służby zdrowia, na uzdrowienie finansów publicznych, dzięki sprawnemu budowaniu swego wizerunku w mediach i brakowi konkurencji.

Zbigniew Borowik

Artykuł ukazał się w numerze 06-07/2008.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej