Życzliwe wyciągnięcie ręki do potrzebującego migranta może być najlepszą formą ukazania mu bogactwa chrześcijańskich wartości.
Czasy współczesne charakteryzuje daleko posunięty proces globalizacji, który dotarł do najdalszych zakątków świata. Proces ten przebiega wyjątkowo szybko. Dzięki globalizacji zaistniały nowe systemy komunikowania się, w każdym środowisku są dostępne zadziwiające technologie, a najwyższej jakości wyroby przemysłowe i osiągnięcia kulturowe teoretycznie są w zasięgu możliwości każdego społeczeństwa. Łatwość dostępu do konsumpcji dóbr współczesnej techniki i kultury nie idzie jednak w parze z łatwością zdobywania środków ekonomicznych do nabywania i używania tych dóbr. Dlatego mamy z kolei do czynienia z globalizacją pragnień i oczekiwań komfortowych warunków życia. Wiele państw nie jest jednak w stanie zapewnić większości swoich obywateli wysokiego standardu życia. W konsekwencji wzmaga się tendencja procesów migracyjnych w poszukiwaniu takich społeczeństw, które umożliwiają lepsze warunki pracy i życia. To jedna z głównych przyczyn migracji ekonomicznej. Obecnie wśród krajów europejskich my, Polacy, stanowimy jedną z największych (o ile nie największą) ekonomicznych grup migracyjnych. Migracja ekonomiczna zatacza coraz to szersze kręgi i stanowi proces chyba niemożliwy do zatrzymania, można jedynie na krótki czas zmniejszyć jego intensywność i zakres. Historia uczy, że nigdy nie dało się całkowicie powstrzymać wędrówek ludów.
Globalizacja nie idzie w parze z dążeniem do jedności i równości między ludźmi oraz różnymi grupami społecznymi i nie oznacza globalizacji sprawiedliwego podziału dóbr ekonomicznych. Przeciwnie, coraz wyraźniej dostrzega się drastycznie niesprawiedliwy rozdział pomiędzy bogatymi i biednymi, uprzywilejowanymi i zepchniętymi na margines życia społecznego oraz kulturowego. To rodzi daleko idące konflikty kończące się wojnami. Spoglądając na mapę świata, dostrzegamy coraz więcej punktów, gdzie toczy się wojna. To z kolei zmusza tysiące, a nawet miliony ludzi do przemieszczania się, do ucieczki z rodzinnych stron i krajów. Powstaje coraz to większa liczba uchodźców, którzy szukają bezpiecznego schronienia tam, gdzie panuje względny pokój. Wielu naszych rodaków doświadczyło tej doli w czasie II wojny światowej i w czasie stanu wojennego. Wiemy, jak ważne było wtedy doświadczenie ludzkiej życzliwości i solidarności innych narodów.
Ekonomia i wojna to dwie główne przyczyny dzisiejszych wędrówek ludów, chociaż są i inne. Wędrówki nie prowadzą tylko do Europy i Ameryki Północnej. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że migracjami została dotknięta większość społeczeństw naszego globu, chociaż jest faktem, że najwięcej ludzi zmierza w kierunku Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Obecnie są to już miliony ludzi. Jako przykłady wybrałem dane statystyczne dotyczące uchodźców w jednym kraju na każdym kontynencie. Posługuję się tutaj statystyką opublikowaną przez Międzynarodową Organizację do spraw Migracji (International Organization for Migration) na rok 2015. Podaje ona, że w 2015 r. np. we Włoszech było 5 788 879 imigrantów, co stanowi 9,65% ludności. W praktyce oznacza to, że co dziesiąty mieszkaniec tego śródziemnomorskiego kraju jest imigrantem. Wśród nich Polacy stanowią 118 641. Największą grupą migrantów są Rumuni (1 021 613), dalej Albańczycy (447 586), Marokańczycy (425 238), Ukraińcy (222 241), Chińczycy (200 434), Hindusi (136 403), Egipcjanie (108 490), Brazylijczycy (104 207), mieszkańcy Bangladeszu ( 97 036), Pakistańczycy (84 792), Rosjanie (80 750) i reprezentujący jeszcze wiele innych narodowości w mniejszej liczbie. Warto też zaznaczyć, że Włochy nie należą w Europie do krajów, gdzie dociera najwięcej migrantów, zarówno zarobkowych, jak też uchodźców.
Na kontynencie amerykańskim, np. w Argentynie jest 2 086 302 migrantów, którzy stanowią 4,81% całej populacji kraju. Najwięcej pochodzi z Paragwaju (679 044), Boliwii (419 048), Chile (213 119), Peru (195 320), Urugwaju (132 749) i Brazylii (48 792). W większości są to migranci, którzy przybyli do Argentyny w celach ekonomicznych. Z Azji wybrałem jako przykład Tajlandię, która zmaga się z 3 013 258 imigrantami, stanowiącymi 5,76% ludności kraju. Najwięcej przybyło z Myanmar (1 978 348), Kambodży (805 205), Chin (100 320) i z innych, głównie azjatyckich krajów. Są to przede wszystkim uchodźcy uciekający przed prześladowaniami etnicznymi i z krajów dotkniętych wojną. Problem migracyjny dotyka też Afrykę. Jako przykład podaję Kenię, gdzie przebywa 1 084 357 migrantów. Najwięcej jest ich z Somalii (488 470), Ugandy (333 789), Tanzanii (39 935), Etiopii (36 889) i innych krajów afrykańskich. Większość migrantów w Kenii to uciekinierzy z krajów objętych konfliktami zbrojnymi, szukający bezpiecznego schronienia, by uniknąć eksterminacji fizycznej. (Wszystkie te dane można znaleźć na stronie internetowej: http://www.iom.int/world-migration. Dane zostały pobrane 14.03.2016).
W czterech wyżej wymienionych krajach osobiście spotkałem się z trudnościami, z jakimi zmagają się tamtejsze społeczeństwa z powodu napływu imigrantów. Nieraz, jak w wypadku Tajlandii czy Kenii, jest potrzebna znacząca pomoc i solidarność organizacji międzynarodowych oraz Kościoła. Jednak rządy i społeczeństwa tych krajów zasadniczo zaakceptowały przybywających do nich ludzi. Zrozumiały, że migranci to nie tylko trudności i problemy, że w dalszej perspektywie w znacznym stopniu przyczyniają się oni do pomnożenia dobrobytu narodowego i często są siłą napędową rozwoju kraju. Mogą też być ubogaceniem kulturowym. Tak jak Polacy zawsze przyczyniali się do rozwoju wielu krajów na świecie.
Europa w naszych czasach została postawiona wobec zintensyfikowanych procesów migracyjnych, ostatnio problemy migracyjne przybrały na sile i wymykają się spod kontroli państw. Zdaniem wielu przedstawicieli życia społecznego i politycznego Europa potrzebuje nowego potencjału ludzkiego, żeby się biologicznie odrodzić. Od dłuższego już czasu przybywali do Europy ludzie z całego świata i liczne kraje, jak Wielka Brytania czy Francja, są już wielokulturowe. Niekontrolowany napływ ludności w ostatnich latach, głównie z krajów muzułmańskich, rodzi jednak daleko idące problemy i skłania do postawienia pytań o tożsamość i przyszłość Europy. Najczęstszym motywem migracji z krajów muzułmańskich jest poszukiwanie lepszego życia, na wyższym poziomie ekonomicznym. Spora część migrantów ucieka do Europy ze względu na konflikty zbrojne. Chcą po prostu uciec z piekła wojny i przeżyć. Ale są też tacy, którym przyświeca idea zawładnięcia Europą i podporządkowania jej panowaniu islamu. W realizacji tego celu coraz częściej posuwają się do przemocy i terroryzmu. Nie możemy przymykać na to oczu i uważać, że nas to nie dotyczy. Strusia polityka chowania głowy w piasek może prowadzić nawet do wzmożonej agresji.
Jaką na te współczesne wędrówki ludów mamy odpowiedź? Europa nie jest w stanie przyjąć więcej migrantów szukających polepszenia warunków ekonomicznych. Tak zwana imigracja ekonomiczna jest niemożliwa i jej kontynuacja grozi w przyszłości daleko idącymi napięciami, a nawet konfliktami. Natomiast trzeba poważnie podjąć wyzwanie niesienia pomocy uchodźcom, którzy w Europie szukają schronienia, uciekając przed wojną. Tego nie można wykluczyć całkowicie. Dlatego nie powinniśmy zadawać sobie pytania, czy pomagać uchodźcom uciekającym przed prześladowaniami, czy też nie – odpowiedź dla nas, chrześcijan, jest raczej jasna. Trzeba jednak szukać różnych form pomocy. Przede wszystkim zintensyfikować wysiłki prowadzące do zatrzymania konfliktów zbrojnych, do pomocy ludziom oczekującym zakończenia konfliktów na terenie obozów w sąsiednich krajach. Ważna jest też pomoc w odbudowie krajów ze zniszczeń wojennych. Wprowadzenie tego w życie nie jest łatwe i wymaga szczegółowo opracowanej strategii pomocy na płaszczyźnie lokalnej, narodowej i międzynarodowej. Wielkie znaczenie ma tutaj identyfikacja uciekinierów i weryfikacja ich motywacji przybycia do Europy. Tego nie da się zrobić bez udziału specjalnych instytucji państwowych i międzynarodowych.
Dla krajów przyjmujących uchodźców istotną sprawą jest sposób ich integracji w społeczeństwie. Opracowanie zasad integrowania migrantów, jak też pomoc w tworzeniu różnorodnych form współżycia i współpracy z nimi w konkretnych wspólnotach (w parafii, gminie, mieście itp.) jest wielkim zadaniem Kościoła i instytucji państwowych. To bardzo delikatny problem. W procesie integracyjnym istnieje potrzeba zachowania równowagi i zasady wzajemności w respektowaniu tożsamości kulturowej i religijnej pomiędzy przybyszami z innych krajów a przyjmującymi ich społecznościami. Praktyka życia codziennego, przy najlepszej woli, nie jest łatwa i wymaga cierpliwości oraz wzajemnego zrozumienia. Ewangeliczna postawa traktowania drugiego człowieka jak brata i siostry jest tutaj nie tylko pomocna, ale wręcz nieodzowna. Życzliwe wyciągnięcie ręki do potrzebującego migranta może być najlepszą formą ukazania mu bogactwa chrześcijańskich wartości. Przyszłość Europy i Polski jest bardzo poważnym wyzwaniem dla każdego z nas, wierzących, w kontekście współczesnych wędrówek ludów.
Ks. dr Konrad Keler SVD
pgw