Z „Potopem” po Laudzie i Żmudzi

2013/01/12

Wjeżdżając dziś do wielokrotnie wymienianych w „Potopie” Henryka Sienkiewicza radziwiłłowskich niegdyś Kiejdan, rzeczywiście w pierwszym rzędzie dostrzega się świeżo odremontowaną świątynię z paroma wieżami. „A to, co bierzecie za kościół o czterech wieżach, to jest zbór helwecki…a tamto kościół luterski. Myślicie zaś, że tu mieszczanie Polacy albo Litwini – wcale nie. Sami Niemcy i Szkoci, a Szkotów najwięcej” – tak objaśniał przyjaciołom pan Wołodyjowski zabudowę Kiejdan.

Fot. Jarosław Kossakowski

Dziwno mi to, że piorun tego zboru helweckiego nie zapalił? – rzekł Zagłoba. Jakbyś waść wiedział, że to się zdarzyło. W środku, między czterema wieżami, była kopuła, w którą kiedyś jak trzasło, tak się nic z niej nie zostało”. I ten fakt znajduje potwierdzenie w historycznych źródłach. Jakieś pół roku przed słynną zdradą księcia Janusza Radziwiłła i opisaną przez Sienkiewicza ucztą w zamku kiejdańskim piorun zniszczył jedną z wież kalwińskiej świątyni.

Zła wróżba

Już wtedy uznano to „za karę Bożą”, za innowierstwo księcia i złą wróżbę na najbliższą przyszłość.

Zbór kalwiński w Kiejdanach ufundowany przez księcia Krzysztofa Radziwiłła (ojca zdrajcy Janusza) w początkach XVII wieku swoją prostą i surową architekturą niezwykle różnił się od renesansowo-barokowych kościołów katolickich. Dziś ta różnica jest jeszcze bardziej czytelna. Po drugiej wojnie światowej miejscowe władze urządziły w nim wielki magazyn rolniczy, jednak już w latach 90. ubiegłego stulecia rozpoczęła się kompleksowa restauracja całości, w tym krypty z grobami rodzinnymi Radziwiłłów. Tu właśnie w starannie zrekonstruowanym sarkofagu spoczywają zwłoki słynnego zdrajcy księcia Janusza, który zmarł w Tykocinie. W rok po jego śmierci trumnę z ciałem Radziwiłła w wielkiej tajemnicy przewieziono do Kiejdan i bez żadnych uroczystości pochowano we wspomnianej krypcie. Czytamy o tym w przechowywanym w warszawskim Archiwum Akt Dawnych testamencie drugiego, znanego z „Potopu” zdrajcy, księcia Bogusława Radziwiłła: „…zaczym PP Pokrewni mają się o to starać, żeby jak najciszej pomienione ciało z Sielca wywieźli i do Kiejdan zawieźli z starą trumną, w nową włożywszy”.

Z kiejdańskich kościołów katolickich: gotyckiego jeszcze pw. św. Jerzego i barokowego pw. św. Józefa, ciekawą, drewnianą architekturą wyróżnia się ten drugi.

„Przejechawszy rynek i ulicę Zamkową – czytamy dalej w „Potopie” – ujrzeli na podniesieniu wspaniałą rezydencję, świeżo przez księcia Janusza wzniesioną, nieobronną, ale ogromem nie tylko pałace, lecz i zamki przewyższającą”. Dziś na dominującym nad Kiejdanami, sztucznie usypanym jeszcze przez Radziwiłłów wzgórzu zamkowym stoi banalny, wzniesiony w latach 1960-tych budynek szkolny. Wspaniały pałac księcia Janusza nie zamieszkały przez Radziwiłłów uległ zniszczeniu już w wieku XVIII. Jego resztki rozebrane zostały w wieku XIX, kiedy to nowi właściciele Kiejdan, Czapscy, budowali tam swoją nową rezydencję. Jednak i ta nie przeżyła II wojny światowej. Wysadzili ją w powietrze w roku 1944 Niemcy. Samo miasto jeszcze parę lat temu szare i zaniedbane, obecnie przyciąga turystów odnowionymi kamieniczkami z XVII-XIX w., zabytkowym ratuszem i poddanymi pracom konserwatorskim domom rzemieślników szkockich, sprowadzonych tu przez Radziwiłłów w XVII w. Uporządkowane też są już nabrzeża przepływającej przez Kiejdany rzeki Niewiaży, która wpada do Niemna na zachód od Kowna.

„Rano nie wysłałem poprzednich listów, żeby sobie nie odejmować możności rozmowy. Od śniadania do duszu pisałem i skończyłem rozdział przedostatni („Potopu”), w którym Kmicic opuszcza Żmudź, aby pociągnąć na Rakoczego” – pisał z Kaltenleutgeben w liście z 18 sierpnia 1886 r. do Jadwigi Janczewskiej jej szwagier Henryk Sienkiewicz.

W sercu Żmudzi

Przechowywana w Muzeum Literatury w Warszawie korespondencja Henryka Sienkiewicza z rodzoną siostrą jego pierwszej żony Marii, Jadwigą z Szetkiewiczów Janczewską, liczy ponad 550 listów z lat 1879 – 1916. Podziwiamy nie tylko wielki talent epistolarny Sienkiewicza. Także dzięki niej poznajemy osobiste refleksje pisarza na temat miast i krajów, które zwiedzał, też losy powstawania sławnych dzieł literackich m.in. takich jak „Ogniem i Mieczem”, „Potop”, „Pan Wołodyjowski”. W jednym z listów tego zbioru czytamy: „W tej chwili przyszedł list od Ciebie i kartka z zaproszeniem mnie do Blinstrubiszek. Widać, że Dzineczka (tak zwracał się Sienkiewicz do Jadwigi Janczewskiej) i w Blinstrubiszkach rozrządza się jak w literaturze i wszechświecie”.

Wymienione w korespondencji Blinstrubiszki to położony w sercu Żmudzi koło Rosień, rodzinny majątek męża Jadwigi, Edwarda Janczewskiego, wówczas profesora i rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Przebywający tam często Janczewscy wielokrotnie zapraszali Sienkiewicza do odwiedzenia Żmudzi i Laudy, jednak nie ma dokumentów jednoznacznie wskazujących, iż pisarz osobiście przebywał w tamtych stronach.

Stary XVIII-wieczny, modrzewiowy dwór Janczewskich w Blinstrubiszkach zawalił się dopiero w roku 1964. Usytuowany tam po II wojnie światowej dom opieki społecznej nie zadbał o zabytkową budowlę i piękny park, za to postawił wśród nielicznie zachowanych starych drzew banalne, kwadratowe bloki, w których mieszkają i leczą się pacjenci. Pamięć dawnych właścicieli Blinstrubiszek, Janczewskich, dziś przypomina tylko ustawiony w roku ubiegłym w parku drewniany postument wymieniający ich nazwisko i herb „Dołęga”. Ten sam herb zdobią bardzo starannie jednak pielęgnowane na cmentarzu w nieodległym miasteczku Widukle, groby rodziny Janczewskich m.in. Cypriana Janczewskiego, ojca wspomnianego Edwarda. Cyprian Janczewski był uczniem i przyjacielem Adama Mickiewicza, i to on właśnie jest bohaterem sławnego fragmentu III części „Dziadów”:


Obecny stan dworu w Billewiczach
Fot. Jarosław Kossakowski

Wywiedli Janczewskiego; – poznałem, oszpetniał, Sczerniał, schudł, ale jakoś dziwnie wyszlachetniał. Ten przed rokiem swawolny, ładny chłopczyk mały, Dziś poglądał z kibitki, jak z odludnej skały (…) A wtem zacięto konia – kibitka runęła – On zdjął z głowy kapelusz, wstał i głos natężył, I trzykroć krzyknął: „Jeszcze Polska nie zginęła”…

Autostrada Kłajpeda-Wilno

Cyprian Janczewski skazany przez cara za działalność narodowowyzwoleńczą na śmierć, ułaskawiony, powrócił z więzienia w Bobrujsku i do końca życia mieszkał w Blinstrubiszkach, gdzie sprawował funkcję marszałka szlachty powiatu rosieńskiego. Z okazji obchodzonych w roku 2005 uroczystości 750-lecia Widukli opublikowana została obszerna monografia tej historycznej dla Litwy miejscowości. W publikacji znany litewski literat i tłumacz z języka niemieckiego Adomas Druktienis szeroko podkreślił związki Żmudzi z rodziną Janczewskiech (do Widukli zaproszono na uroczystości 750-lecia także mieszkającego w Polsce potomka tej rodziny Szymona Janczewskiego) a przez nią z dziejami światowej literatury reprezentowanymi przez Adama Mickiewicza i noblistę Henryka Sienkiewicza. Przypominając listy Henryka Sienkiewicza do Jadwigi Janczewskiej, dzieje patriotycznej, pełnej tradycji ziemiańskich i profesorskich rodziny Janczewskich w paru ciekawych artykułach w polskojęzycznym „Magazynie Wileńskim” opisała wzięta wileńska publicystka kulturalna Alwira Bajor.

Z Blinstrubiszek znakomicie utrzymaną autostradą Kłajpeda – Wilno do opisanego w „Potopie” dworu „możnego rodu Billewiczów” w Billewiczach to tylko kilkanaście kilometrów. Siedzibę miecznika rosieńskiego Tomasza Billewicza tak widział Sienkiewicz: „Nie była to wcale pańska rezydencja, ale na pierwszy rzut oka odgadłeś, iż musiał tu mieszkać szlachcic więcej niż średniej fortuny. Sam dom, zwrócony tyłem do ogrodów a przodem do głównej drogi, był ogromny, ale drewniany. Sosny na ścianach pociemniały ze starości tak, iż szyby w oknach wydawały się przy nich białe. Nad zrębem ścian piętrzył się olbrzymi dach z czterema dymnikami w pośrodku i dwoma gołębnikami po rogach”. Dziś z drogi murowanego już dworu w Billewiczach nie widać, zasłaniają go parkowe drzewa i zamknięta brama na której widnieje litewski napis: „Teren prywatny”. Majątek Billewiczów drogą spadków przeszedł w XIX w. w ręce Piłsudskich, którym zabrano go za udział w powstaniu styczniowym.

Ziemia nie chciała zdrajcy

W okresie międzywojennym właścicielem dworu był Jan Kamiński (Jonas Kaminskas). Losy powojenne zabytkowego dworu były typowe. Mieścił się tu najpierw szpital, później administracja miejscowego kołchozu i mieszkania jego pracowników. Zrujnowany i zdewastowany dwór w latach 90. odzyskała córka ostatniego właściciela Bernadeta Elena Kaminskaite-Zagarnauskiene.

Obecnie przekraczając parkową bramę dostrzega się od razu po lewej stronie prowadzącej do dworu alei świeżo odrestaurowany klasycystyczny spichlerz z charakterystycznym dwukolumnowym portykiem. To jednak dopiero pierwszy sukces gospodarzy, którzy własnym kosztem próbują uratować całą posiadłość. Sam dwór z zewnątrz w tej chwili wygląda dość rozpaczliwie, ale wyraźnie widać prace remontowe. Niedostępne z racji prowadzonych robót wnętrza dworu zachowały się jakoby w stosunkowo dobrym stanie, zwłaszcza stare piece i kominki oraz salon, w którym odrestaurowano niedawno XVIII-wieczne ścienne malowidło wzorowane na obrazie Rubensa „Święto wina”.

Ostatnie karty „Potopu” przenoszą czytelnika na północne granice Żmudzi i Laudy, do miasteczka Upita, w którym to nie odmieniony jeszcze pan Andrzej Kmicic tak ukarał niechętnych jego żołnierzom mieszczan: „Kazałem dać po sto batożków burmistrzowi i radnym”. Kościół w Upicie był też miejscem, gdzie Kmicic, jako już obrońca Rzeczypospolitej i wyzwoliciel Żmudzi spotkał wreszcie Oleńkę Billewiczównę, i w którym odczytany został list króla Jana Kazimierza wystosowany w jego obronie.

Obecny drewniany kościół katolicki pw. św. Karola Boromeusza w Upicie, zbudowany został w 1878 r. na miejscu starszego, fundowanego w 1742 r. przez Stanisława Tyszkiewicza. W tym samym miejscu wznosiła się też najprawdopodobniej i świątynia z sienkiewiczowskiego „Potopu”. Dowodzi tego legenda mówiąca, iż w istniejącej jeszcze dziś krypcie starej przykościelnej kaplicy pochowany miał być osławiony poseł upicki Władysław Siciński, który (przekupiony przez Radziwiłłów), jako pierwszy korzystając z prawa „Liberum veto”, zerwał sejm warszawski w 1652 roku, za co został okrzyknięty zdrajcą i przeklęty przez posłów. Według miejscowego podania przekleństwo to spowodowało, iż święta ziemie nie chciała przyjąć szczątków zdrajcy i grzesznika. Wypychany przez ziemię kościotrup Sicińskiego straszył ponoć podróżnych na rozstajach dróg, w pobliskich karczmach i zajazdach.

W Upicie warto jeszcze zobaczyć ślady dawnego zamku Sicińskich, m.in. fragmenty obronnych wałów, fosy itp., które pozostały na niewysokim wzgórzu za rzeką Weszetą.

Jarosław Kossakowski

Artykuł ukazał się w numerze 11/2006.

© Civitas Christiana 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie: Symbioza.net
Strona może wykorzysywać pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych.
Warunki przechowywania i dostępu do cookies opisaliśmy w Polityce prywatności. Więcej